„Moja córka miała wyjść za lekarza, a nie robotnika. Chłop z cementem pod paznokciami nie da jej godnego życia”

zmartwiona matka fot. Adobe Stock, georgerudy
„Smacznie sobie chrapałam, bez żadnych obaw, że lada moment ktoś zepchnie mnie z piedestału najważniejszej osoby dla mojej córuni. Że zjawi się jakiś facet i przetnie pępowinę, która nas łączy. Chyba przez to moja czujność nieco zmalała i umknęło mojej uwadze, że zaczęła spędzać więcej czasu poza chatą”.
/ 04.09.2024 19:30
zmartwiona matka fot. Adobe Stock, georgerudy

Kiedy Antek po raz pierwszy przestąpił próg naszego domu, spadło to na mnie jak przysłowiowy grom z jasnego nieba. Nie da się ukryć, że był to niesamowicie urodziwy młodzieniec — ciemne włosy i ten intrygujący, nieco posępny typ urody robiły swoje.

Jednak gdy tylko spojrzałam mu w oczy, od razu poczułam, że coś tu nie gra. W jego twarzy kryło się coś, co wzbudziło moją wewnętrzną niechęć już od pierwszego wejrzenia.

Moje małżeństwo było błędem

Gdy brałam ślub, miałam mało lat i życiowego doświadczenia. Ale nie minęło dużo czasu, a zrozumiałam, że moje zamążpójście było błędem. Kilka miesięcy po hucznym weselu, zaskoczona spostrzegłam, że ja i mój mąż mamy ze sobą mało wspólnego, a lista rzeczy, które nas różnią, jest naprawdę długa.

Mariusz i ja byliśmy jak ogień i woda. On był z zupełnie innego świata niż ja. Kręciły nas inne rzeczy, mieliśmy odmienne zdanie na większość tematów i co innego było dla nas ważne. Nie twierdzę, że był jakimś paskudnym typem, bo nie był. Po prostu do siebie nie pasowaliśmy, byliśmy jak dwie różne układanki. Ale zanim to do mnie dotarło, było już za późno. Byłam w ciąży.

Pragnęłam, żeby moja pociecha dorastała w kompletnej familii, dlatego trwałam u boku partnera, który nie dawał mi pełnej satysfakcji. Nie czułam się nieszczęśliwa, ale do prawdziwego spełnienia sporo mi brakowało. Żeby to jakoś nadrobić, całą niewykorzystaną miłość przelałam na moją córeczkę — źródło dumy i radości. Zapisałam ją na angielski, jeździectwo, zajęcia umuzykalniające, taniec... Na wszystko, co mogło w przyszłości pomóc jej lepiej wystartować w dorosłe życie.

Gdy Jola uczęszczała do szkoły średniej, Mariusz nagle podupadł na zdrowiu, a po kilku tygodniach odszedł z tego świata. Nie ukrywam, że odczuwałam smutek z tego powodu, jednak nie popadłam w rozpacz. Dla dobra córki i bliskich udawałam jednak pogrążoną w żalu.

Nie spodziewałam się, że Jola będzie to aż tak mocno przeżywać i okaże się, jak silną więź miała z tatą... Dokładałam wszelkich starań, aby nasza codzienność wyglądała tak jak wcześniej. I w zasadzie wszystko toczyło się jak dawniej, z tą różnicą, że do naszych niedzielnych przechadzek dołączyłyśmy odwiedziny grobu.

Egzamin dojrzałości Jola zaliczyła z palcem w nosie, uzyskując maksymalny wynik, po czym aplikowała na renomowane szkoły wyższe. Nie musiała się zbytnio głowić nad tym, co chce studiować; od lat powtarzała, że kręci ją zostanie prawniczką. Kiedy zaczęła studia, w naszym życiu zaszło parę zmian.

Rozpierała mnie duma

Naraz w naszych czterech kątach zaroiło się od facetów, których mniej interesowały zawiłości prawa rzymskiego, a bardziej głębokie oczy i zgrabne nogi mojej pociechy. Byłam świadoma, że prędzej czy później to się wydarzy i w gruncie rzeczy ucieszyłam się, że Jola cieszy się powodzeniem. Ona na razie nikogo nie faworyzowała, odnosząc się do nich jak do zwykłych znajomych ze studiów.

Zdarzało mi się podsłuchiwać jej pogawędki i w głębi serca rozpierała mnie duma z tego, jaka jest rozumna i rozsądna. Co jakiś czas starałam się delikatnie wypytać ją o kwestie miłosne, ale zbywała mnie.

– Daj spokój, mamuś! Przecież to jeszcze smarkacze. Są w porządku, ale nic więcej. A co? – dorzucała psotnie. – Masz ochotę mnie wyswatać i pozbyć się z chaty?

Smacznie sobie chrapałam, bez żadnych obaw, że lada moment ktoś zepchnie mnie z piedestału najważniejszej osoby dla mojej córuni. Że zjawi się jakiś facet i przetnie pępowinę, która nas łączy.

Chyba przez to moja czujność nieco zmalała i umknęło mojej uwadze, że Jolka zaczęła spędzać więcej czasu poza chatą. No ba, bywały takie doby, że w ogóle nie wracała na nockę.

Kiedy ją podpytywałam, gdzie się podziewała, ściemniała, że zakuwała z kumpelą, że się zasiedziały, że poszła z całą ekipą połazić po mieście, albo że egzamin był hardkorowy, więc musiała odreagować. A ja łykałam te bajeczki jak młody pelikan…

Musiał zrezygnować z nauki

Słowa jak piorun wpadły do moich uszu, kiedy pierwszy raz zobaczyłam u nas Antoniego. Muszę przyznać, że chłopak był niezwykle urodziwy i pociągający, z tymi swoimi ciemnymi włosami i posępnym spojrzeniem, jednak w jego obliczu dostrzegłam coś, co od razu wzbudziło moją niechęć. To nieprzyjemne odczucie tylko przybrało na sile, gdy córka nas sobie przedstawiła.

– Mamuś, to jest właśnie Antoni...

– Witam pana.

Dalsza część spotkania wcale nie polepszyła mojej opinii na jego temat. Okazało się, że gość przyjechał z jakiejś pipidówki, rzekomo na studia. Gdy tylko padło stwierdzenie, że musiał zrezygnować z nauki, bo zabrakło mu kasy i teraz haruje na budowie, o mało co nie spadłam z krzesła.

Moja ukochana córunia z jakimś robotnikiem budowlanym! Nie mogłam w to uwierzyć! Co chwila uszczypnęłam się w nogę, licząc na to, że to tylko straszny koszmar i zaraz się przebudzę. Niestety, ta okropna sytuacja trwała nadal.

Jola chyba zauważyła mój sceptycyzm, bo zaczęła wychwalać Antoniego z takim zapałem, jakby była sprzedawczynią próbującą opchnąć komuś podejrzany produkt. Opowiadała, jaki to on utalentowany, zaradny i w ogóle najcudowniejszy facet pod słońcem. Szczerze mówiąc, niewiele z tych peanów do mnie docierało, bo moje myśli skupiły się już na tym, jak ich rozłączyć.

Nastolatka zaczęła mnie oskarżać

– Z jakiego powodu zachowywałaś się tak nieprzystępnie i opryskliwie, mamuś? – nastolatka zaczęła mnie oskarżać, ledwo jej kolega przekroczył próg i wyszedł. – Zaskoczyłaś mnie taką postawą.

– No a jak sądziłaś, że zareaguję?!

Zdenerwowanie, które towarzyszyło mi przez ostatnie godziny, w końcu dało o sobie znać.

– Uważasz, że powinnam się cieszyć z twojej znajomości z tym gościem, a na dodatek jeszcze jakimś tam robotnikiem? Ile tak naprawdę o nim wiesz? Opierasz się tylko na tym, co ci nagadał! Skąd masz pewność, że cię nie okłamuje? W jaki sposób zweryfikujesz prawdziwość tego, co ci opowiada?

– Mamo, dlaczego jesteś tak nieufna i wrogo do niego nastawiona? To porządny facet, choć los go nie rozpieszcza, ale on się nie załamuje. Nie każdemu w życiu tak dobrze się układa jak mnie. Należy docenić i szanować to, że daje sobie radę…

– Słuchaj, mała – weszłam jej w słowo, przerywając te mądrości życiowe – dzieciaka da się lubić i szanować, ale nie muszę go od razu przyjmować z otwartymi ramionami.

– Ale z ciebie zołza! – wydarła się na mnie. – Najwyższa pora, żebyś w końcu zaakceptowała fakt, że jestem w nim zakochana po uszy i zamierzam zostać jego żoną!

Patrząc na moją córkę, widziałam w jej oczach ogromną determinację.

Miałam wrażenie, że tylko gra

Starałam się mimo to przemówić jej do rozsądku, nakłonić ją, żeby przyjrzała się swojemu wybrankowi bardziej wnikliwie. Efekt był taki, że po raz pierwszy odkąd pamiętam, doszło między nami do ostrej wymiany zdań. Kompletnie nie wiedziałam, jak powinnam postąpić w tej sytuacji.

Rzeczywiście, zauważyłam, że moja córka jest bardzo mocno zaangażowana w tę relację, ale jednocześnie nie widziałam, żeby Antoni odwzajemniał jej uczucia z taką samą intensywnością. Miałam wrażenie, że tylko gra, bo zależy mu na osiągnięciu jakiegoś ukrytego celu.

Choć moja krew wrzała z wściekłości, to byłam bezsilna i nic nie mogłam poradzić na tę sytuację. Jola dała mi jasno do zrozumienia, że jeśli nie pogodzę się z obecnością Antoniego w jej życiu, to spakuje manatki i zamieszka z nim gdzie popadnie. Stać ją było na taki ruch, bo miała własne fundusze — pobierała rentę po tacie i dorabiała w prywatnej kancelarii. Poza tym była już dorosłą i niezależną kobietą, więc nie miałam najmniejszego wpływu na to, co postanowi.

Relacje między nami aktualnie pozostawiają wiele do życzenia, a ja, martwiąc się tą sytuacją, cierpię na bezsenność. Podczas nieprzespanych nocy nieustannie zastanawiam się, jaką decyzję powinnam podjąć.

Nie chciałabym, aby moja córka wpadła w tę samą pułapkę co ja i związała się z osobą, z którą nic jej nie będzie łączyć, a wszystko dzielić. Ze swojego doświadczenia doskonale zdaję sobie sprawę, jak puste jest życie w takiej relacji. Jak prędko opada z oczu zasłona zauroczenia i zaczyna się dostrzegać rzeczy takimi, jakimi są naprawdę, bez upiększania. Jednocześnie mam świadomość, że jeśli będę uparcie obstawać przy swoim zdaniu, mogę stracić kontakt z córką.

Zdaję sobie sprawę, że kiedy postawię ultimatum i każę jej wybierać między mną a nim, to wiem, kogo wybierze. Podąży za Antonim, który — nie mam co do tego wątpliwości! – wcześniej czy później sprawi, że będzie nieszczęśliwa. Wtedy muszę być blisko niej.

Jeżeli nie chce wyciągać wniosków z porażek innych ludzi i woli popełniać swoje własne błędy, to ja muszę być obok, kiedy przyjdzie jej ponieść konsekwencje swoich decyzji...

Zdarza się, że liczę na to, iż przytrafi się coś, co pomoże Joli wcześniej otworzyć oczy. Myślę o tym, żeby skorzystać z usług prywatnego detektywa – kto wie, może uda mu się odkryć jakieś ponure sekrety Antoniego. Jestem bowiem pewna, że sporo przed nami zataja.

Widzę to w jego spojrzeniu. Jest mroczne, przepełnione ciemnością, i wcale nie chodzi mi o barwę jego oczu. Muszę się jednak z tym obchodzić ostrożnie, córka w życiu by mi nie darowała, jakby wyszło na jaw, że zleciłam komuś śledzenie Antoniego.

Zastanawiałam się także nad tym, by zasugerować Joli kogoś nowego. Problem polega na tym, że gdy jest się po uszy zakochanym, to czy ktokolwiek inny w ogóle się liczy? Mam mętlik w głowie. Kiedy myślę o tym, co będzie, ogarnia mnie coraz większy strach.

Janina, 52 lata

Czytaj także:
„Dom rodzinny był naszym marzeniem od dawna. Gdy otrzymałem nagły telefon z pracy, osunęły się wszelkie fundamenty”
„Rodzina wspomina, że mieliśmy niezapomniane wesele. To prawda, bo zaczęłam rodzić już w kościele”
„Myślałam, że będziemy idealną rodziną i wtedy do akcji wkroczyła teściowa. Jędza dawała mi lekcje, jak być żoną i matką”

Redakcja poleca

REKLAMA