Od kiedy rozwiodła się z mężem już na dobre, bo robiła do tego kilka podejść, oraz zamieszkała w niewielkiej miejscowości pod Londynem, widywaliśmy się bardzo rzadko. Magda dostała po rozwodzie połowę majątku, którego dorobili się we Włoszech. Poza tym miała teraz dobrą pracę, dobre zarobki i mocno inwestowała w siebie.
– Muszę o siebie dbać – powtarzała – może jeszcze wyjdę za mąż. A może Grzesiek rzuci tą swoją Violettę i wróci do mnie. To wtedy muszę przecież dobrze wyglądać, żeby mu było żal, kiedy nie będę go chciała.
Byłam przekonana, że gdyby tylko Grzesiek chciał wrócić, Magda na pewno by go przyjęła. Zresztą, patrząc na ich dotychczasowe życie, te wszystkie rozstania i powroty, było to jak najbardziej prawdopodobne. Wolałam jednak nie mówić tego głośno. Nikt zresztą nie mówił głośno tego, co nie podobało się Magdzie. Przecież ona i tak wiedziała lepiej.
– Słuchaj, Marta, przylatuję w czwartek – zakomunikowała mi siostra przez telefon. – Wyjedziesz po mnie na lotnisko.
Miałam ochotę jej przerwać i przypomnieć, że ma w tym samym mieście syna i synową. Udało mi się jednak tylko otworzyć usta, bo Magda na moje nieśmiałe „ale” w ogóle nie zwróciła uwagi i uparcie ciągnęła dalej.
– Czekaj, czekaj, siostra, później mi powiesz. Mam jeszcze do ciebie prośbę, więc najpierw ja. To ważne, bo mogę zapomnieć.
Miśka i ciotka pod jednym dachem?!
Okazało się, że chodzi o umówienie wizyty u stomatologa – co jeszcze mogłabym zrozumieć – do kosmetyczki, manikiurzystki, pedikiurzystki, fryzjera. I dodatkowo na serię masaży relaksacyjnych do jej ulubionego gabinetu i ulubionego masażysty.
– Pamiętaj, siostra, koniecznie do pana Jacka. Nikt tak nie masuje jak on.
– Magda, a czy ty nie możesz tam u siebie pójść na te wszystkie zabiegi? – wykrztusiłam.
– No coś ty, Marta? U nas jest drogo, to raz. Nie ma takich dobrych fachowców, to dwa. Poza tym przyjeżdżam do was odpocząć, zrelaksować się, oddać w cudowne ręce pana Jacka. Pamiętaj, zapisz mnie koniecznie do niego. A tak w ogóle – dodała po chwili – mogłabyś wziąć parę dni urlopu.
– To jest w tej chwili niemożliwe.
– Oj postaraj się, Martusia. Zatrzymam się oczywiście u was, więc spędziłybyśmy trochę czasu razem i miałby mnie kto podwieźć gdzie trzeba.
Znów mi się przypomniało, co miałam jej powiedzieć, że przecież ma jeszcze syna, a nawet synową. Niestety zanim to zrobiłam, Magda powtórzyła, żebym nie zapomniała po nią przyjechać i zakończyła rozmowę. Odłożyłam słuchawkę i zaczęłam się zastanawiać, jak mam to powiedzieć Tomkowi i córkom.
– O nie – stwierdziła już po moich pierwszych słowach Michalina. – Nie wytrzymam z ciotką pod jednym dachem. Wyprowadzam się do Igora.
– Miśka – jęknęłam – nie możesz.
– Nie mogę, tu mieszkać z ciotką – przerwała mi – nie będę słuchać, że jestem źle wychowana, mam bałagan, jem nie to, co trzeba, piję kawę zamiast ziółek – wymieniała spokojnie.
– Ona ma rację, mamo – zachichotała Karolina. – Miśka i ciotka pod jednym dachem? To naprawdę może się skończyć wybuchem.
– Na długo twoja siostrzyczka nas nawiedzi? – zapytał Tomek i wtedy przypomniałam sobie, że w ogóle jej o to nie zapytałam.
– Nie wiem – jęknęłam.
– Oj mamo, mamo – pokręciła głową Karola. – Przecież to podstawowa informacja.
Magda pojawiła się u nas w domu z dwoma ogromnymi walizami. Tomek na ten widok zrobił oczy Shreka, i udając spokój, zapytał:
– Czyżby szwagierka miała zamiar sprowadzić się do nas na stałe?
– Absolutnie nie! – Magda uniosła dłonie w obronnym geście. – Kto by z wami wytrzymał?
Czułam, że Tomasz ma wielką ochotę na natychmiastową kontrę w postaci pytania:
– A kto z tobą, Magdusiu?
Wzrokiem błagałam go, aby się przed tym powstrzymał. Wzruszył ramionami i zamknął się w sypialni.
– Chodź siostra, napijemy się kawy – zadysponowała Magda. – Musimy pogadać i ustalić pewne sprawy.
Domyślałam się, jakie to będą sprawy
I jak się okazało, intuicja mnie nie myliła. A może nawet nie była to intuicja, tylko dobra znajomość charakteru Magdy.
– Mam nadzieję, że wzięłaś sobie urlop – rozpoczęła natychmiast moja siostra. Wcale o to nie spytała, raczej stwierdziła fakt.
– Niestety nie – usłyszała w odpowiedzi.
– No chyba żartujesz? – z oburzenia aż podniosła głos. – Marta, mogłabyś przecież poświęcić mi trochę czasu. Przyjeżdżam do was raz na jakiś czas, w sumie widujemy się bardzo rzadko, a ty nawet nie możesz wziąć kilku dni wolnego?
– Naprawdę nie mogłam – jak zwykle zaczynałam się tłumaczyć. Co ta moja siostra w sobie miała, że nigdy nie mówiłam jej tego, co naprawdę myślałam. Nasza najmłodsza siostra, Małgosia, twierdziła, że Magda od zawsze myślała jedynie o sobie i przez lata przyzwyczaiła wszystkich do tego, że to właśnie ona powinna być w centrum uwagi.
– Jak to nie mogłaś? Żartujesz sobie ze mnie? Poumawiałam się w różne miejsca, myślałam, że mnie podwieziesz, a teraz co? No co mam robić? Autobusami będę się tłuc po mieście. Wiesz, siostra, naprawdę myślałam, że mogę na ciebie liczyć.
– Oj, Magda, może Wojtek mógłby… – zaczęłam, ale natychmiast mi przerwała.
– O czym ty mówisz, Wojtek jest tak zapracowany, że nie miałabym serca go prosić.
– To może Sabina – zaproponowałam. Sabina była synową Magdy i nie pracowała, więc miała sporo czasu.
– Sabina jest w ciąży – usłyszałam w odpowiedzi – porozmawiaj jutro z szefem, na pewno uda ci się załatwić choćby dwa, trzy dni wolnego.
Co miałam poradzić na to, że nie umiałam jej odmówić ani nawet się sprzeciwić? Magda zaraz zrobiłaby swoją obrażoną minkę, strzeliła focha i kilka dni zachowywałaby się jak skrzywdzona księżniczka. Wiedziałam, że to głupie z mojej strony, ale załatwiłam sobie te wolne dni i woziłam moją siostrzyczkę, gdzie tylko sobie zażyczyła. W międzyczasie odwiedzałyśmy galerie, robiąc niezliczone ilości zakupów, oraz kawiarenki, pijąc niezliczone ilości filiżanek kawy (ja) lub zielonej herbaty tudzież jakichś ziół (moja siostra).
A może ciocia teraz zaprosi nas do siebie?
– Jak ty możesz pić tyle kawy? – pytała Magda. – Zamówiłabyś sobie zieloną herbatę.
– Nie cierpię tych twoich ziółek – mruczałam.
– Ale przecież kawa jest niezdrowa. Powinnaś zacząć o siebie dbać, siostrzyczko – zaczynała swoje pouczania. – Naprawdę najwyższy już na to czas.
– Czyżbyś mi chciała powiedzieć, że jestem stara i zaniedbana?
– Stara to może nie, ale zaniedbana owszem. Sama dobrze wiesz, jak jest z facetami po czterdziestce, przykładem może być choćby mój Grzesiek.
– Coś sugerujesz? – westchnęłam.
– Absolutnie nie! – zaprzeczyła gwałtownie. – Trzeba jednak trzymać rękę na pulsie – dodała po chwili.
Wracałyśmy do domu późnym popołudniem, ja kompletnie wykończona padałam na nos, Magda pełna energii natychmiast brała się za sprzątanie lub gotowanie, nieustannie przy tym gadając. Nasza lodówka znów wypełniła się produktami, których na co dzień nie jadaliśmy. Magda codziennie przygotowywała zdrowe sałatki i świeżo wyciskane soki.
Kupowała mnóstwo warzyw, owoców i sokowirówka chodziła prawie na okrągło. Jedynymi niezdrowymi produktami, które spożywała moja siostra były ciasta, które piekła nieustannie. Jeszcze jedno nie zostało zjedzone, a już Magda brała się za przygotowywanie następnego.
– Ciotka, my nie jemy tyle słodyczy – przypominała jej Karolina.
– Za to pijecie za dużo kawy – odcinała się Magda.
Co rano toczyła batalię z moim mężem i córką o kawę. Uparcie twierdziła, że picie kawy na czczo powoduje przede wszystkim wrzody żołądka i mnóstwo innych dolegliwości, których nie byłam w stanie zapamiętać. Według Magdy kawa była wprost cichym zabójcą. Karolina nadal bez słowa przygotowywała ulubiony napój dla siebie i dla ojca. Tomek chwilami nie wytrzymywał.
– Umarłbym chyba od tych twoich ziółek, szwagierko – twierdził.
– Ty nie masz pojęcia, co jest zdrowe – odcinała się Magda.
– Chyba jej powiem, że nie dziwię się Grześkowi, że od niej uciekł – szepnął mi Tomek któregoś wieczoru.
– Nawet nie próbuj.
– Najmądrzejsza jest z nas wszystkich Michalina – zachichotał mój mąż. – Po prostu uciekła kochanej cioteczce z oczu i ma spokój.
– Oj, tato – odezwała się Karola, stając w drzwiach – czy ty nie zauważyłeś, że moja siostra jest taka sama jak nasza ciocia. Dlatego się nie znoszą.
– Coś w tym jest, Tomeczku – spojrzałam na zdumionego męża. Michalina też zawsze uważała się za centrum wszechświata, a jej zdanie było niepodważalne.
Magda już pierwszego dnia nas skrytykowała:
– Kto to widział, żeby taka młoda dziewczynka nocowała u chłopaka?!
– O ile dobrze pamiętam, to ciocia w wieku Miśki była już mężatką w ciąży – odparowała Karola.
Moją siostrę zatkało
– Oj, to były zupełnie inne czasy, kochana – Magda zmierzyła Karolinę wzrokiem pełnym nagany, ale nasza pierworodna córka wcale się nie przejęła. Z miną kota, który dobrał się do śmietanki, wypiła duży łyk kawy. Widziałam, że Tomek z trudem powstrzymuje wybuch śmiechu.
Pomyślałam, że Michalina rzeczywiście jest podobna do Magdy, ale od zawsze schodzi ciotce z drogi. Natomiast Karola jest jedyną osobą w rodzinie, która lubi słowne przepychanki z moją siostrą i w dodatku ją to bawi. Przez dziesięć dni pobytu w Polsce Magda zaledwie dwa z nich spędziła u syna i synowej. I to bynajmniej nie w weekend. Pojechała do Wojtka we wtorek, a wróciła w środę wczesnym popołudniem pełna pretensji i krytyki.
– Gdzie ten mój syn miał oczy – zaczęła od progu – ta jego Sabina kompletnie nic nie robi. Leży na kanapie i ogląda telewizję albo coś czyta.
– Sama mówiłaś, że Sabina jest w ciąży – zauważyłam.
– Ciąża to nie choroba – odcięła się natychmiast. – Trochę ruchu dobrze by jej zrobiło.
– To lekarz kazał Sabinie leżeć – odezwała się zza moich pleców Karolina. – Jakby ciocia trochę u nich pobyła i Sabinie pomogła, to też by cioci korona z głowy nie spadła.
– No wiesz, Marta – zwróciła się do mnie. – Jak ty wychowałaś córkę? Jak ona się do mnie odzywa? Jak możesz jej na to pozwalać?
Milczałam, zastanawiając się, czy powinnam zareagować.
– Boli ciocię, że mam rację, prawda? – kontynuowała niezrażona Karola.
– Naprawdę, moja droga, jesteś bardzo źle wychowana – stwierdziła moja siostra.
– O, to coś nowego – zachichotała moja córka. – Do tej pory to Michalina była źle wychowana.
– Obie jesteście po jednych pieniądzach – warknęła Magda.
– Zupełnie nie rozumiem, dlaczego ty się wcale nie odzywasz – stwierdził wieczorem Tomek, kiedy byliśmy sami. – Powinnaś jej w końcu powiedzieć do słuchu, bronić swoich córek.
– Sam mogłeś się odezwać, jeśli słyszałeś – warknęłam.
Sytuacja w domu zaczynała się robić napięta. Zadzwoniłam do Michaliny, prosząc, by pokazała się w domu.
– A kiedy ciotka Magda wyjeżdża? – usłyszałam pytanie w odpowiedzi.
– W piątek.
– To dobrze. W sobotę będę w domu. Za długo pod jednym dachem z Igorem też mnie męczy.
To w końcu moja siostra...
– Miśka, mogłabyś chociaż przywitać się z Magdą.
– Nie dam rady, mamciu. Ciotka przeżyje beze mnie.
– No cóż, nie wiem, kiedy przyjadę następnym razem – oznajmiła nam Magda ostatniego wieczoru. – Pewnie nieprędko.
– Oj, to szkoda – mruknął Tomek.
– A wiesz, ciociu – podniosła buzię tak gwałtownie, jakby nagle o czymś sobie przypomniała. – Właściwie to teraz ty mogłabyś nas zaprosić do siebie.
– Wszystkich? – w głosie Magdy brzmiało szczere i ogromne zdziwienie.
Milczeliśmy.
– O nie – pokręciła głową moja siostra – wszystkich nie. Mogę zaprosić najwyżej ciebie, dziecko. No, jeszcze twoją mamę ostatecznie. Jest jaka jest, ale to w końcu moja siostra – dodała.
Tomek prychnął w kubek z herbatą, a Karolka spojrzała na mnie.
– Widzisz, mamuśka, jesteś jaka jesteś, ale ciotka zaprasza cię do Anglii. Weźmie urlop i pokaże nam okolicę.
– O, na to nie liczcie – zaprotestowała Magda. – Same będziecie zwiedzać.
Następnego dnia żegnałam się z Magdą na lotnisku. Oczywiście ja ją odwiozłam. No cóż, jest jaka jest, ale w końcu to maja siostra.
Czytaj także:
„Płomień małżeński już dawno wygasł, byliśmy sobie obojętni. Dopiero gdy żona zachorowała, zrozumiałem, ile mogę stracić”
„Zginęła młoda kobieta. Prokurator podejrzewał, że maczał w tym palce jej facet, ale ja od początku w to nie wierzyłem”
„Ojciec wolał pić niż zajmować się synami, a majątek zapisał wujowi. Nie miałem wyjścia, wziąłem sprawy w swoje ręce”