„Siostra zatruwała życie mojej rodziny. Wszędzie wciska swój ciekawski nos i rozstawia moje dzieci po kątach”

prawdziwe historie: konflikt między siostrami fot. GettyImages, Motortion
„Marta była mi bardzo bliska, miałam w stosunku do niej ogromny dług wdzięczności za to, że była przy mnie, gdy najbardziej jej potrzebowałam. Moja duża, dzielna siostra, bez której byłoby mi bardzo źle. Jak źle, wolałam nie myśleć, A potem dorosłyśmy i zaczęły się problemy”.
/ 06.05.2023 18:30
prawdziwe historie: konflikt między siostrami fot. GettyImages, Motortion

Dopóki tata był w domu, wszystko jakoś się układało. Żyliśmy biednie, ale nie chodziłam głodna czy zaniedbana. Musiałam nie zdawać sobie sprawy z niedostatku, bo zdziwiłam się, gdy tata oznajmił, że musi wyjechać za pracą.

– Na rok, może dłużej. Zarobię trochę pieniędzy i wracam – mówił. – Zostaniecie z mamą i ani się obejrzycie, jak będę z powrotem.

Musimy sobie same radzić

Ledwie wyjechał, wszystko się zmieniło. Mama już wcześniej lubiła wypić na dobry humor, ale bez taty całkiem straciła umiar. Zachowywała się jak spuszczona z rodzicielskiej smyczy nastolatka. W naszym domu zaroiło się od gości. Miałam wówczas sześć lat, Marta dwanaście.

– Nie rozmawiaj z nim, idziemy do siebie – komenderowała cicho, zabierając mnie do pokoju i zamykając drzwi. – Dam ci kolację – wyciągała z szuflady biurka schowany wcześniej chleb i kawałek kiełbasy. Odkąd w domu pojawili się obcy ludzie, siostra zrobiła z naszego pokoju twierdzę wypełnioną zapasami jedzenia.

– Żebyśmy nie musiały chodzić wieczorem do kuchni – mówiła.

– Dlaczego? – dziwiłam się. – Nie boję się nowych wujków i cioć.

Marta patrzyła na mnie z namysłem.

Nie ufam im, to obcy ludzie. Nie możemy liczyć na mamę, rozumiesz? Musimy sobie same radzić i czekać na tatę.

Zwykle w tym momencie zaczynałam płakać, a siostra zamykała mnie w objęciach i kołysała. Czułam się z nią bezpiecznie, więc zasypiałam, trzymając w piąstce kawałek niezjedzonego chleba. Czasem budziły mnie w nocy wrzaski i śpiewy. Nie bałam się, bo wiedziałam, że Marta czuwa. Leżała z otwartymi oczami, wbijając spojrzenie w sufit. Dopóki przy mnie była, nie mogło się stać nic złego.

– Śpij, zablokowałam klamkę krzesłem, nikt tu nie wejdzie – szeptała w napięciu, czujnie nasłuchując.

W przeciwieństwie do niej byłam spokojna, bo nieświadoma niebezpieczeństwa. Przytulałam się do Marty i zasypiałam, chroniona przez małą, ale odpowiedzialną dziewczynkę.

Było mi coraz trudniej

Jakiś czas później wrócił tata i w naszym życiu znów zagościł spokój. Mimo to siostra nadal czuła się za mnie odpowiedzialna. Dobrze się wtedy dogadywałyśmy, ale wszystko się zmieniło, kiedy dorosłyśmy. Z czasem zrozumiałam, że Marta uważa się bardziej za moją matkę niż siostrę. Przyzwyczaiła się, że jest dla mnie najważniejszą osobą, i nie przyjmowała do wiadomości, że w moim życiu pojawili się chłopcy.

Kiedy wyszłam za mąż i urodziłam dzieci, zrobiła się wprost nieznośna, krytykowała każdą moją decyzję, stawiając sprawę na ostrzu noża. Albo zrobię tak, jak ona chce, albo jej noga więcej u mnie nie postanie. Za żadne skarby nie chciałam obrazić Marty, kochałam ją i nie wyobrażałam sobie rozstania w gniewie. Ale wspólnego życia też sobie nie wyobrażałam. Było mi coraz trudniej, zwłaszcza gdy zauważyłam, że dzieci uważają polecenia Marty za ważniejsze od moich.

– Ciocia tak powiedziała – słyszałam na każdym kroku.

To był mój dom i moje dzieci, Marta nie mogła mi tego odbierać. Jak miałam jej wytłumaczyć, żeby tego nie robiła?

– Czy ja już nie mogę się odezwać? – siostra reagowała agresją na każdą uwagę, udając, że nie rozumie, o co mi chodzi.

– Marta, wiesz, że nie to miałam na myśli. Chciałabym tylko…

– Żebym zniknęła z twojego życia? – pytała domyślnie.

Zaprzeczałam, ale czułam się winna, bo momentami rzeczywiście tak myślałam. Były chwile, kiedy miałam serdecznie dość jej obecności, a przecież jeszcze niedawno tak wiele nas łączyło. Marta robiła wszystko, żeby to zniszczyć. Komenderowała mną, wyśmiewała przy dzieciach, podważając mój autorytet. Co chciała przez to osiągnąć? Dlaczego nie mogło być między nami tak jak kiedyś?

Będę cię kryła

– Marta bardzo się zmieniła, nie mogę się z nią porozumieć – żaliłam się wieczorami Jakubowi.

Mnie w to nie mieszaj. Nie zamierzam wchodzić między was, bo oberwę.

– Tchórz – rzuciłam w niego poduszką.

– Kłócicie się, ale jesteście ze sobą bardzo zżyte, powinienem dziękować niebiosom, że Marta bez zastrzeżeń przyjęła mnie do rodziny.

– A wiesz? Coś w tym jest – zastanowiłam się. – Ty jej nie przeszkadzasz, to mnie się czepia.

– Może powinnaś się jej postawić? Ale jakby co, to ja nic nie mówiłem – zastrzegł zachowawczo.

Pocałowałam go w czubek nosa.

– Będę cię kryła – obiecałam.

Rada Jakuba była dobra, ale nie odważyłabym się z niej skorzystać, gdyby Marta mnie nie sprowokowała. Zaczęło się miło i rodzinnie. Siostra wpadła, jak miała w zwyczaju, i przyniosła pyszne ciasto.

– Dzieci, mam dla was coś słodkiego – krzyknęła w głąb mieszkania.

– Chcesz poczęstować je ciastem? Teraz, przed kolacją? – obruszyłam się. – Przecież oboje nic do ust nie wezmą, jak się zapchają szarlotką. Nie ma mowy, nie pozwalam – ostatnie słowa skierowałam do Julki i Franka, którzy usiedli przy stole, patrząc wyczekująco na ciocię.

– Nie zwracajcie uwagi na mamę, ja wam pozwalam – powiedziała Marta i nałożyła na talerzyki po solidnej porcji ciasta.

Tego było już za wiele.

– To moje dzieci i ja wiem najlepiej, co jest dla nich dobre, a co nie! – krzyknęłam, zabierając talerzyki i wynosząc je do kuchni.

Zanim wróciłam, usłyszałam trzask drzwi. Obrażona Marta opuściła dom.

– Ciocia wyszła? – spytałam dzieci.

– Powiedziała, że jej noga nie postanie w domu, w którym jej nie chcą – wyrecytowała starannie Julia.

– Mamo? Czy teraz dostaniemy wreszcie to ciasto?

– Skorzystałam z twojej rady i jak to się skończyło? – wyrzucałam wieczorem Jakubowi. – Marta powiedziała, że więcej do nas nie przyjdzie. Nie odbiera też ode mnie telefonu.

– Poważnie? – zainteresował się Jakub.

Miałeś głupi pomysł, teraz coś zrób – zażądałam.

– Masz okazję odpocząć od komenderowania siostry, dlaczego nie skorzystasz?

– Bo… – zapowietrzyłam się. Z Martą było mi źle, ale bez niej jeszcze gorzej. – Chyba nie umiem bez niej żyć. Zawsze byłyśmy razem – wyznałam cicho.

Jakub przyciągnął mnie do siebie.

– Dobra, zadzwonię do niej, może ze mną będzie chciała rozmawiać. Zaproszę ją, żebyście mogły sobie wyjaśnić to i owo.

Jesteś dla niej bardzo ważna

Ucieszyłam się, kiedy Marta przyjęła zaproszenie. Nie wiedziałam, że zamierza wylać na moją głowę cały żal, jaki się w niej nagromadził.

– Chcesz się mnie pozbyć, bo przestałam ci być potrzebna – mówiła, patrząc mi w oczy.

– Ano, może masz rację. Jak to mówią, nie dorośniesz, dopóki żyje matka. Albo starsza siostra, bo w naszym przypadku to prawie to samo, prawda? Matkowałam ci, chociaż wówczas sama ledwie od ziemi odrosłam.

– Pamiętam. Nie wiem, co bym zrobiła bez ciebie…

Złowiłam współczujący wzrok Jakuba. On rozumiał, jakie ważne, wciąż niezałatwione sprawy omawiamy, ale nie mógł pomóc. Nikt nie mógł zrobić tego za nas.

– Potrzebowałaś mnie. A ja ciebie – przyświadczyła Marta.

– Nadal tak jest – Jakub jednak postanowił się odezwać.

– A co ty wiesz? – naskoczyła na niego Marta.

– Wiem, że moja żona będzie nieszczęśliwa, jeśli się obrazisz, zamiast zrozumieć, że już nie musicie spać w jednym łóżku. To przenośnia – dodał pospiesznie – chciałem powiedzieć, że powinnyście dać sobie większą swobodę. Nie pouczać, nie żądać posłuszeństwa i najważniejsze, nie wpędzać się w poczucie winy.

– Niby kto kogo wpędza? – mruknęła obronnie Marta.

– Już ty wiesz najlepiej, po prostu to przemyśl. Agata cię kocha, jesteś dla niej bardzo ważna i tak zostanie. Nie masz się czego bać, to się nie zmieni.

Spytajcie rodziców

Jakub chyba trafił w sedno. Rysy Marty nagle się napięły.

– Żebym to ja mogła być tego pewna – to miał być żart, ale wiedziałam, co siostra ma na myśli.

– Możesz – zamknęłam ją w ramionach, chroniąc przed światem, tak samo jak ona kiedyś mnie.

Jakub chrząkał, jakby się nagle wzruszył.

Do pokoju wpadły dzieci.

– Mamo, możemy pograć w grę? – pytały mnie, ale spoglądały spod oka na ciocię, nauczone doświadczeniem, że moja zgoda jest nieważna bez jej akceptacji.

– Spytajcie rodziców – powiedziała Marta i uśmiechnęła się do zaskoczonych dzieci, oddając mi uścisk.

Czytaj także:
„Były mąż skradł moje najlepsze lata i zamienił je w piekło. Niesamowite, że mimo wszystko jestem mu wdzięczna”
„Matka najpierw rozbiła mój związek, a po latach postanowiła naprawić błędy. Chce mnie zeswatać z jakimś burakiem”
„Spijałam słowa z ust kochanka, widziałam nas na ślubnym kobiercu. Marzyłam, by urodzić mu gromadkę dzieci”

Redakcja poleca

REKLAMA