„Matka najpierw rozbiła mój związek, a po latach postanowiła naprawić błędy. Chce mnie zeswatać z jakimś burakiem”

kobieta kłóci się z matką fot. Adobe Stock, fizkes
„Z Czarkiem, moją największą miłością do dziś, byłam od początku studiów. Mama niestety nigdy go nie lubiła. Studiowaliśmy prawo i oboje mieliśmy związane z tym kierunkiem dalsze plany. Ale cóż – >>albo prawo, albo miłość<< – stwierdziła moja mama i zaczęła popychać mnie w kierunku tego pierwszego. Skutecznie.”
/ 03.05.2023 19:15
kobieta kłóci się z matką fot. Adobe Stock, fizkes

Kiedy mama zaczęła mnie poganiać podczas zakupów, zarzucając mi „wieczne niezdecydowanie”, aż mnie zatkało. Przecież przez całe życie wysłuchiwałam od niej, że jestem w gorącej wodzie kąpana, że działam impulsywnie, bez zastanowienia…

Przecież lubisz, jak jestem rozważna – droczyłam się z mamą, specjalnie zwalniając kroku przy półce z szamponami.

– Lubiłam, owszem, ale teraz widzę, że jednak przesadziłam z tymi teoriami wychowawczymi – westchnęła moja rodzicielka.

Mama kontynuowała przemyślenia

– Masz 38 lat i nadal jesteś sama. Cóż z tego, że masz pracę, własne mieszkanie i psa. A gdzie mąż i dziecko? Czy ty aby nie przesadzasz z tą niezależnością?

– Mamo, przepraszam, ale to ty zawsze odganiałaś ode mnie potencjalnych kandydatów. Żaden nie był odpowiedni.

– Bo ty zawsze miałaś klapki na oczach! Odkąd zostawił cię na studiach Czarek, to leciałaś do każdego chłopa jak ćma do ognia. Nieraz musiałam ci przemówić do rozumu.

– Ale Czarka też nie lubiłaś!

– Nie był taki zły. Po prostu bałam się, że ci dziecko na studiach zmajstruje. To byłoby złamanie twojej kariery. Choć jako osoba szczera po latach muszę przyznać… No cóż, teraz żałuję, że tak się stało. Czarek był taki pracowity, ambitny. Tyle że młody i głupi. Hormony szalały i u ciebie, i u niego. Musiałam zareagować! Wtedy wydawało mi się, że dobrze robię…

– A teraz nagle stwierdziłaś, że jednak się myliłaś? Mamo, nie drażnij mnie, dobrze? To przez ciebie się rozstaliśmy. O ile dobrze pamiętam, bardzo ci na tym zależało – wkurzyłam się w końcu.

– Człowiek dopiero z wiekiem nabiera rozumu, dziecko. Widzę, że mimo sukcesu zawodowego nie jesteś szczęśliwa. Jednak myślę, córeczko, że wszystko jeszcze można naprawić. A na razie zapraszam cię jutro do nas na twoją imprezę urodzinową. O czternastej! – ogłosiła, wysiadając
z mojego auta. – Sprzeciwów nie przyjmuję!

Cała mama. Musi być tak, jak ona chce

I skąd te wspomnienia o Czarku? Przecież nigdy go nie lubiła, a tu taka zmiana frontu! Z Czarkiem, moją największą miłością do dziś, byłam od początku studiów. Studiowaliśmy prawo i oboje mieliśmy związane z tym kierunkiem dalsze plany. Ale cóż – „albo prawo, albo miłość” – stwierdziła moja mama i zaczęła popychać mnie w kierunku tego pierwszego. Skutecznie.

Natalia się właśnie uczy do kolokwium i nie może do ciebie wyjść – informowała Czarka, ilekroć przychodził do mnie.

– Za pół godziny widzę cię z powrotem w domu – oświadczała kategorycznie, ilekroć wychodziłam wieczorem.

Próbowałam się buntować, lecz z góry byłam skazana na porażkę. Z mamą się nie dyskutowało. Miałam tylko ją i od dziecka wiedziałam, że jedynie jej zdanie się liczy. Byłam od niej uzależniona, ot co.

Nie była złą matką. Teraz wiem, że bardzo się starała, żeby niczego mi w życiu nie brakowało i żebym miała łatwiej niż ona. Mieszkałyśmy same. Mama zaszła w ciążę jeszcze na studiach. Mój ojciec specjalnie się tym nie przejął i odszedł tak szybciutko, jak się pojawił. A ona się nie poddała. Skończyła studia, zaczęła pracować, stała się niezależna.

Wiedziała, czego chce od życia. Wiedziała również, czego chce od życia dla mnie. Miała ściśle sprecyzowane plany w tej kwestii i nawet mnie nie pytała, czy się na to zgadzam. Czarka zniechęcała tak wytrwale, tak nas od siebie odciągała, aż znudziło mu się czekanie na mnie. Poddał się, związał z inną, a ja zostałam sama. To znaczy z mamą…

– Nie był ciebie wart. I dobrze, że już teraz pokazał swoje prawdziwe oblicze – tłumaczyła, kiedy wyłam w poduszkę. – A dla ciebie teraz najważniejsze są studia!

Skończyłam je więc, potem aplikacja, własna kancelaria, własne mieszkanie. Spełniałam swoje – a może mamy? – marzenia. W sumie nie było mi źle. Tyle tylko, że nie miałam z kim tego szczęścia dzielić. Owszem, spotykałam się jakimiś facetami, ale to były przelotne miłostki.

Nie mogłam trafić na tego jedynego

Za to trafiła mama. W wieku pięćdziesięciu lat zakochała się! Po roku wzięła ślub ze Stanisławem i wciąż dobrze im się układa. Moja matka bardzo się od tego momentu zmieniła. Niby nadal była silną, bezkompromisową kobietą, lecz na pewno szczęśliwszą i bardziej otwartą, wyrozumiałą. To miłość ją zmieniła.

A przy tym, dziwna rzecz, zaczęła i dla mnie być lepsza. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że stałyśmy się przyjaciółkami. Rozumiałyśmy się w wielu kwestiach.

No cóż, pozostawała mi jedynie nadzieja, że i mnie kiedyś spotka to co ją. Tylko nie chciałabym czekać aż do pięćdziesiątki! Tymi rozmyślaniami podzieliłam się z matką na obiedzie urodzinowym.

– No, jeszcze dwanaście lat i może ja też będę taka szczęśliwa jak ty – stwierdziłam.

Oj, dziecko, nie bądź taką pesymistką. Jesteś jeszcze młoda, piękna i naprawdę warta zainteresowania jakiegoś pana. Jeszcze się wszystko zmieni. Na każdego czeka miłość, trzeba się tylko dobrze rozejrzeć… – pocieszała mnie.

– Kiedyś skutecznie odganiałaś potencjalnych kandydatów do mojej ręki. A teraz co? Jestem sama! Wykształcona, bogata, ale sama – chyba wino tak mnie rozkleiło.

– Natalko, wiem, że masz do mnie żal. I że wspominasz nadal swój związek z Czarkiem. Stało się, co się miało stać. Przyznaję, nie byłam bez winy, teraz to widzę. Jednak wierzę, że wszystko w życiu ma swój czas – tu spojrzała z czułością na Stanisława.

– Owszem, dobiegam czterdziestki i rozmyślam o największej miłości mojego życia. Jestem żałosna! – przyznałam smutno.

– Chcesz powiedzieć, że nie masz nikogo, bo nadal kochasz Czarka? – zdziwiła się.

– A skąd! Nie mam szczęścia do facetów i tyle – zakończyłam trudny temat.

– Byłabym zapomniała, jakiś list do ciebie. Z twojej uczelni – mama była zaciekawiona. Otworzyłam kopertę.

– Zaproszenie na zjazd absolwentów. Jakiś jubileusz wydziału prawa. Nie lubię takich imprez – mruknęłam.

– Musisz tam być! – zawyrokowała mama.

– Ani mi się śni!

Dwa tygodnie później...

Zespół grał, wkoło było mnóstwo ludzi. Rozpoznawałam kolejnych znajomych, którzy nawet bardzo się nie zmienili. Może nieco spoważnieli… Czarek? Boże, to on! Serce zaczęło mi bić jak oszalałe. Za nic nie chciałam, żeby ktoś zobaczył moją reakcję. A zwłaszcza on…

– Co u ciebie, Natalio? – nagle usłyszałam jego głos za sobą. – Piękna jak dawniej.

– Dziękuję, Czarku. Nigdy nie było lepiej – siliłam się na beztroski ton.

– Wyglądasz cudownie. Miło cię widzieć po tylu latach. Nic się nie zmieniłaś!

– Stary tekst! A jednak działa – uśmiechnęłam się do niego.

Czas się cofnął? Tak się czułam. Staliśmy obok siebie jak za dawnych lat. Patrzyłam mu w oczy. Cholera! Poprosił mnie do tańca. Czułam się jak nastolatka. Nie chciałam pokazywać, że to spotkanie zrobiło na mnie tak ogromne wrażenie, a jednak… Po kolejnym tańcu przytulił mnie mocniej.

– Może porozmawiamy gdzieś sami? W ciszy? – zapytał wprost, jak dawniej.

– Może u mnie? – zapytałam, zanim zdążyłam pomyśleć.

No i pojechaliśmy. Przegadaliśmy całą noc. Okazało się, że Czarek rozwiódł się przed trzema laty, jest sam, pracuje w Belgii. Był zdziwiony, że nie wyszłam za mąż.

– Nigdy bym nawet nie podejrzewał, że ty, taka atrakcyjna kobieta… Ja często myślałem o tobie. Ale gdyby nie twoja matka… – rzucił jakby wbrew sobie.

– Moja matka? Nie rozumiem.

Zmieszał się przez chwilę

– Przecież ja nie jestem absolwentem tej uczelni. Nie pamiętasz? Przeniosłem się z Agatą na trzecim roku do Wrocławia.

– Fakt. Więc jakim cudem cię zaprosili? Skąd wiedziałeś? – coś zaczynało mi świtać.

– Twoja mama mnie odnalazła. Podpytała, sprawdziła grunt i oto jestem.

– Nie wierzę! – z wrażenia aż tchu mi zabrakło. – To wszystko robota mojej mamy? To, że przyjechałeś, że jesteś tu ze mną?

– Tak. Ale żebyś dobrze mnie zrozumiała: ja jestem jej bardzo wdzięczny, bo tak naprawdę nigdy o tobie nie zapomniałem. Tęskniłem i żałowałem, że tak łatwo odpuściłem wtedy… Dałem się ponieść emocjom. Bo tak naprawdę tylko ciebie w życiu kochałem. Teraz to wiem. Nieraz chciałem zadzwonić, zapytać, co u ciebie. Jednak dochodziłem do wniosku, że zapomniałaś. Byłem pewny, że robisz karierę, wyszłaś za mąż.

– Tak, robiłam karierę, ale nie mam nikogo. Rany, a ja myślałam, że mama wreszcie przestała się wtrącać w moje życie…

– Chyba nie masz do niej żalu? – w głosie Czarka wyczułam niepewność.

– Nie, chociaż musisz przyznać, że nie stawia mnie to w najlepszym świetle. Dorosła kobieta, którą mamusia musi swatać! Chociaż chyba tym razem jej wybaczę.

– Ona cię bardzo kocha i odniosłem wrażenie, że stara się naprawić błędy z przeszłości. Może się mylę, ale wydaje mi się, że nasze rozstanie było troszkę z jej inicjatywy.

Musiałam przyznać mu rację. I opowiedzieć, że mama miała inne inne plany wobec mnie. Twierdziła, że jestem za młoda na miłość. No i obawiała się, że popełnię ten błąd co i ona. A jej jako samotnej matce przecież nie było łatwo…

– Tak, teraz rozumiem. Chciała dobrze, a ja byłem młody i głupi. Zamiast walczyć o ciebie, dałem się uwieść Agacie. Nie ma co do tego wracać! – pocałował mnie delikatnie.

Rano obudziłam się w objęciach Czarka

Nie mogłam uwierzyć w to, co się wydarzyło. Byłam taka szczęśliwa!

– Co dalej, Czarku? – zapytałam cichutko.

– Ja już cię nie wypuszczę! No chyba że mamusia inaczej zadecyduje…

Dostałby poduszką, gdyby nie telefon.

– No i jak było, córeczko? Dobrze się bawiłaś na tym zjeździe? – to była mama.

– Nie. Było fatalnie. Nudno i sztywno. Żałuję, że poszłam – odparłam, gładząc gładki, umięśniony brzuch Czarka.

– Jak to? Nikogo znajomego nie było? – mama była zaniepokojona.

– Było parę osób. O, wiesz, nawet Czarek się pojawił, tyle że zaraz go wyprosili z sali, bo przecież nie miał zaproszenia – udawałam znudzoną, świetnie się bawiąc!

– Jak to, nie miał?! Przecież Stanisław załatwił z rektorem… Och! – przerwała, chyba uświadamiając sobie, że się zagalopowała.

Postanowiłam już jej nie dręczyć.

– Oj, mamo, mamo, czy ty się nigdy nie uspokoisz? Znowu wchodzisz w moje życie! – roześmiałam się.

– O Boże, ale mnie wystraszyłaś! Był Czarek, prawda? I spotkaliście się?

– Dzień dobry, pani Zosiu! – wtrącił się wilk, o którym była mowa.

– Ojej! To on jest tam z tobą?! Nareszcie! Udało się! Stasiu, udało się! – krzyczała poza słuchawką. – Spędzili razem noc!

– Mamo! Przestań! Niech chociaż moje życie seksualne zostać moją sprawą – poprosiłam, choć nie miałam do niej żalu.

Nie dziś. Kochana mamuśka!

– No to jeszcze raz wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, córeczko. To taki nasz prezent dla ciebie. Nieco spóźniony, ale jaki udany! Podoba ci się? Powiedz, że będzie na lata. Proszę…

Prezent twierdzi, że tak – przyznałam, odwzajemniając słodki pocałunek Czarka.

Trudno samej mi w to uwierzyć, lecz plan mamy powiódł się na sto procent, mimo że wszystko działo się tak szybko. Czarek przeniósł się znowu do Polski. Jesteśmy już po ślubie, a za trzy miesiące pojawi się ten upragniony wnuk mamy.

Nie mogę uwierzyć w swoje szczęście. A jednak rzeczywiście wszystko w życiu ma swój czas. I warto cierpliwie poczekać.

Czytaj także:
„Kochałem Sabinę do tego stopnia, że postanowiłem kupić jej bardzo drogi prezent, a ona zrobiła ze mnie bankruta i rogacza”
„Codziennie do mojej pracy dzwonił ten sam facet. W końcu pojawił się osobiście i absolutnie zawrócił mi w głowie”
„Maciek naprawdę zawrócił mi w głowie. Gdyby nie Marzena, już dawno próbowałabym go poderwać. Na szczęście łączą nas studia”

Redakcja poleca

REKLAMA