„Siostra wymyślała kolejne intrygi, by pozbawić mnie spadku. Ja nie jestem w ciemię bita i pokażę jej na co nie stać”

kobieta fot. Getty Images, BSIP/Universal Images Group
„– Nie mów o upadku, siostrzyczko. Ojciec powiedział mi, co mu o mnie opowiadałaś. Hipokryzja to twoje drugie imię – odparła z zimnym uśmiechem. Starałam się utrzymać spokój, choć wewnętrznie trzęsłam się ze złości”.
/ 23.01.2025 18:30
kobieta fot. Getty Images, BSIP/Universal Images Group

Od kiedy pamiętam, życie w naszej rodzinie zawsze kręciło się wokół ojca. Człowiek sukcesu, bogaty, wpływowy, ale przede wszystkim wymagający. Moja relacja z siostrą była skomplikowana; ona zawsze stawiała na bunt, ja natomiast starałam się spełniać wszystkie oczekiwania.

Gdy stan zdrowia ojca zaczął się pogarszać, każda z nas zaczęła przygotowywać własną strategię, aby udowodnić, która z nas bardziej zasługuje na jego uznanie i majątek. Teraz nasze relacje przypominają licytację. Może to zabrzmi okrutnie, ale wiem, że każda z nas zrobi wszystko, by wygrać.

Tylko ja się zgłosiłam do opieki

Zaczęło się niewinnie. Kiedy ojciec zaczął potrzebować opieki, byłam pierwsza, by zaoferować pomoc. Organizowałam wizyty lekarzy, pilnowałam, by jego dieta była zgodna z zaleceniami. Wydawało mi się, że robię wszystko, co mogę, by pokazać mu, że na mnie może polegać. Pewnego dnia, siedząc z nim przy herbacie, usłyszałam głos siostry dochodzący z drugiego pokoju.

– Nie udawaj, że robisz to z miłości. Wszyscy wiemy, że liczysz na testament – usłyszałam głos Kasi.

– A ty? Nawet nie próbujesz ukryć, że chcesz mnie oczernić. Przyszłaś tu tylko po to, by siać chaos – odpowiedziałam z determinacją.

Kasia tylko uśmiechnęła się z przekąsem.

– Może, ale przynajmniej jestem szczera. Ty grasz w tę swoją idealną córkę, ale ojciec wie, jaka naprawdę jesteś – jej słowa przeszyły mnie jak igły.

Nie mogłam uwierzyć, że Kasia posunie się tak daleko. Zaczęłam podejrzewać, że ma swoje metody wpływania na ojca i postanowiłam mieć się na baczności.

Zaczęła snuć intrygi

Kasia zawsze była dobrą aktorką, ale tym razem przeszła samą siebie. Kiedy przypadkiem usłyszałam, jak rozmawia z jednym z lekarzy, serce mi zamarło. Po krótkiej rozmowie z lekarzem dowiedziałam się, że próbowała go przekupić, by przedstawił ojcu negatywną opinię na temat moich starań.
Nie mogłam tego zostawić bez reakcji.

– Przekupiłaś lekarza? Jak nisko jeszcze upadniesz? – wybuchnęłam.

– Nie mów o upadku, siostrzyczko. Ojciec powiedział mi, co mu o mnie opowiadałaś. Hipokryzja to twoje drugie imię – odparła z zimnym uśmiechem.

Starałam się utrzymać spokój, choć wewnętrznie trzęsłam się ze złości.

– Robię tylko to, co trzeba, żeby ratować nasze nazwisko. A ty robisz wszystko, żeby je zniszczyć – odpowiedziałam, starając się kontrolować swoje emocje.

Nasze relacje stawały się coraz bardziej napięte, a rywalizacja nabierała na sile. Było oczywiste, że obie jesteśmy gotowe na wszystko, by zdobyć uznanie ojca. Zaufanie między nami topniało jak śnieg na wiosnę.

Ostatnia szansa na wygraną

Odczytanie testamentu zbliżało się wielkimi krokami. Wiedziałam, że to ostatni moment, by zyskać w oczach ojca. Kasia postanowiła zorganizować rodzinną kolację, podczas której zagrała rolę troskliwej córki. Na początku wydawało się, że planuje udobruchać ojca swoim wdziękiem. Podczas kolacji postanowiłam wyjawić prawdę.

– Kasiu, mówisz o rodzinie, ale ukrywasz przed ojcem swoje długi i problemy finansowe – rzuciłam, przerywając jej opowieść.

Jej twarz przybrała kolor purpury.

– Moje długi? Lepiej opowiedz, jak próbowałaś ukryć ten swój żałosny romans – odparła, atakując równie brutalnie.

Nie spodziewałam się, że sięgnie po tę kartę.

– Przynajmniej moje życie nie jest jednym wielkim bałaganem – starałam się zachować twarz.

– Twój idealny wizerunek pęknie szybciej, niż myślisz – dodała z uśmiechem.

W tamtej chwili zrozumiałam, że ojciec obserwuje nas z rosnącą dezaprobatą. Nie powiedział nic, ale jego wzrok mówił wszystko. Nasza kłótnia nie poprawiła naszej sytuacji, a wręcz przeciwnie, mogła wszystko zrujnować.

Testament rozczarował nas obie

W dniu odczytania testamentu atmosfera była gęsta jak mgła. Z napięciem czekałyśmy na to, co ojciec nam zostawi. Kiedy notariusz otworzył kopertę i zaczął czytać, wszystko, co usłyszałam, wstrząsnęło mną do głębi. Ojciec przeznaczył cały majątek na cele charytatywne. Byłam w szoku, a moje myśli wirowały jak karuzela. Jak mógł to zrobić? W liście, który zostawił, Antoni wyjaśnił, że widział, jak jego bogactwo zniszczyło nasze relacje. Chciał, by jego fortuna nie stała się źródłem dalszych konfliktów.

Zaczął się chaos. Kasia natychmiast skierowała na mnie swoje oskarżenia.

– To wszystko przez ciebie! Gdybyś się nie wtrącała, ojciec może by nas nie ukarał! – jej słowa przeszywały jak ostrza.

– Ukarał? To ty ciągle próbowałaś grać jego ulubienicę, a on miał cię dość! – broniłam się, choć w środku czułam się pusta.

– Przestań zrzucać winę! Sama zniszczyłaś nasze szanse – kontynuowała z nieustępliwością.

Nasza dyskusja przerodziła się w kłótnię, w której wyciągałyśmy wszystkie brudy z przeszłości. W tym momencie zdałam sobie sprawę, że ojciec rzeczywiście miał rację. Bogactwo, które miało być naszym błogosławieństwem, stało się przekleństwem.

Miałam mętlik w głowie

Po odczytaniu testamentu zapanowała cisza. Kasia, z twarzą wykrzywioną gniewem i rozczarowaniem, wyszła z pokoju, trzaskając drzwiami. Wiedziałam, że nasze drogi się rozejdą. Zostałam sama z własnymi myślami, próbując zrozumieć, jak do tego doszło.

Usiadłam na kanapie, patrząc na zdjęcia z dawnych lat, kiedy jeszcze byłyśmy dziećmi. To były czasy, kiedy rywalizacja między nami była niewinna, sprowadzała się do tego, kto szybciej przebiegnie podwórko czy kto dostanie lepszą ocenę w szkole. Teraz wszystko zmieniło się w bezwzględną walkę o uznanie i majątek.

Myśli kotłowały się w mojej głowie. Ojciec miał rację. Pieniądze nie są warte tego, co straciłyśmy. Ale czy da się cofnąć czas? Kasia i ja – byłyśmy siostrami tylko z nazwy. Teraz zostałyśmy nikim. Mogłam próbować odbudować naszą relację, ale czułam, że to już za późno. Nasza rywalizacja zniszczyła zbyt wiele. Zrozumiałam, że to nie pieniądze powinny być najważniejsze, ale bliskość, której nie potrafiłyśmy docenić.
Kasia wyjechała tego samego dnia, nie zostawiając słowa pożegnania. Wiedziałam, że nasza relacja już nigdy nie będzie taka sama.

Nie mam kontaktu z siostrą

Kasia postanowiła wyjechać za granicę, by rozpocząć nowe życie z dala od tego, co nas rozdzieliło. Zniknęła bez śladu, a ja zostałam sama w domu, w którym każdy zakamarek przypominał mi o naszym dzieciństwie i o walce, którą stoczyłyśmy. Bez ojca, bez fortuny, o którą tak zaciekle walczyłyśmy, musiałam odnaleźć nowe cele i wartości, które nadadzą sens mojemu życiu.

Patrząc wstecz, uświadomiłam sobie, jak wielką lekcję otrzymałyśmy od ojca. Pieniądze nigdy nie powinny być miarą naszego szczęścia, a jednak pozwoliłyśmy, by zrujnowały naszą więź. Może był to jego sposób na pokazanie nam, co naprawdę jest ważne. Wiedział, że nasza relacja wymagała czegoś więcej niż tylko wspólnej fortuny.

Z czasem zaczęłam angażować się w działalność charytatywną, na którą ojciec przeznaczył swoje środki. Pomaganie innym stało się dla mnie terapią i sposobem na odkrycie nowego sensu życia. Wiedziałam, że nie mogę cofnąć czasu i naprawić relacji z Kasią, ale mogłam przynajmniej spróbować znaleźć spokój w tym, co robiłam.

Czasami zastanawiałam się, co dzieje się z Kasią, ale postanowiłam dać jej przestrzeń, której potrzebowała. Być może kiedyś znajdziemy drogę do siebie nawzajem, ale na razie musiałam zaakceptować naszą rozłąkę.
Tak oto zakończyła się nasza cicha licytacja, a ja zrozumiałam, że prawdziwym dziedzictwem, jakie pozostawił po sobie ojciec, była lekcja o wartości życia bez pieniędzy jako jego głównej miary. I choć była to bolesna nauka, stała się dla mnie początkiem nowej drogi.

Joanna, 29 lat

Czytaj także:
„Mąż zrobił dziecko mojej koleżance, ale nie znienawidziłam go. Byłam mu wdzięczna, bo dzięki niemu zostałam matką”
„Pod moim oknem szalała sąsiadka z łopatą i nie dawała mi żyć. Oniemiałam, gdy zobaczyłam, co wykombinowała”
„Ojciec jak gumką do ścierania wymazał mi ze wspomnień mamę. Zrobił to, bo miał wiele na sumieniu”

Redakcja poleca

REKLAMA