Elka, starsza ode mnie, nieco pulchna, z ciemnymi włosami. Ja – szczupła, wysoka blondynka. Ona była nieśmiała, spokojna i cicha. A ja – pełna energii, wszędobylska i przebojowa. Elka bała się opuścić naszą małą wieś, ja zaś marzyłam o tym, żeby z niej uciec, najlepiej jak najdalej.
Po ślubie całkiem się zmienił
Od samego początku było wiadomo, że Elka zostanie z rodzicami na wsi, a ja ucieknę do miasta. I faktycznie tak się to potoczyło. Dziesięć lat temu wyjechałam na studia do Warszawy i już nie wróciłam na wieś. Wszystko szło u mnie bardzo dobrze. Zaraz po skończeniu studiów znalazłam świetną posadę, a potem zaczęłam piąć się po szczeblach kariery. W międzyczasie wyszłam za mąż i urodziłam chłopca. Ja i mój mąż Artur zarabialiśmy dobrze, więc żyliśmy całkiem komfortowo.
Z kolei moja Elka miała trudności z radzeniem sobie z codziennymi problemami. Poślubiła Tadka, chłopaka z sąsiedniej wsi. Przed ślubem był niesamowicie miły. Obdarowywał Elkę kwiatami, obiecywał jej spełnienie wszystkich marzeń. Ale potem pokazał, jaki naprawdę jest.
Nic nie robił w domu ani w gospodarstwie, często był pijany. Moja siostra ciężko pracowała, podczas gdy on bezczynnie przesiadywał z kolegami. Co gorsza, kiedy wracał po piciu do domu, znęcał się nad nią, bił i obrażał. Niejednokrotnie gdy odwiedzałam rodzinne strony, dostrzegałam u niej siniaki na rękach, plecach i twarzy.
Nie mogłam tego pojąć. Gdyby mój Artur nawet raz spróbował mnie uderzyć, natychmiast wyrzuciłabym go z domu. A ona po prostu to tolerowała. Pewnego dnia, gdy znowu ujrzałam ją z podbitym okiem, już nie mogłam tego znieść i zdecydowałam się porozmawiać z nią na ten temat.
– Ela, jak możesz tak żyć?! W końcu Tadek to nieudacznik i zwykły drań! Nie możesz tak żyć! – wyrzuciłam z siebie z irytacją. Ela spojrzała na mnie przestraszona.
– Sugerujesz mi rozwód? – wydukała.
– A niby co innego masz zrobić? Wciąż jesteś młoda! Masz szansę zbudować życie z inną, wartościową osobą!
– Co? Nie, tak nie można. Przecież rodzice nigdy by mi tego nie darowali. W końcu złożyłam przysięgę przed ołtarzem. A proboszcz zawsze mówi, że bez względu na okoliczności, przysięgi danej Bogu nie można złamać. Muszę zaakceptować swój los i z pokorą nieść swój krzyż – westchnęła.
Bała się wstydu w wiosce
Gdy to usłyszałam, prawie zwaliło mnie z nóg. Jestem osobą wierzącą, ale ten argument zawsze wydawał mi się niesprawiedliwy i krzywdzący. Zmuszać kobiety do pozostawania w małżeństwie, nawet jeśli są bite i poniżane? To jest po prostu nieludzkie! Ale udało mi się jakoś opanować.
– No dobrze, nie chcesz się rozwodzić. Ale dlaczego przynajmniej nie zgłosisz Tadka na policję? Gdyby go kilka razy zamknęli, potraktowali pałą, to może by w końcu się uspokoił – kontynuowałam.
– Zadzwonić na policję? Oszalałaś? To i tak nic nie zmieni. On ma kolegów wśród policjantów. Często razem piją wieczorami w barze. Więc raczej to ja dostanę karę, a nie on. Czy zapomniałaś, co mówią u nas na wsi? Że jak mąż nie bije swojej żony, to jej wątroba zaczyna chorować. Wolę milczeć, niż znosić to, że się ze mnie śmieją – odpowiedziała.
– O mój Boże, nie mogę tego dalej słuchać! To jest totalna bzdura, jakieś średniowieczne przesądy! – zirytowałam się.
– Może w twojej Warszawie to jest bzdura i przesąd. Ale tutaj nic się nie zmieniło. Żyjemy według starych zasad. Trzeba być ostrożnym, żeby nie zaczęli o tobie plotkować. Bo plotki bolą bardziej niż uderzenia – spojrzała na mnie ze smutkiem.
Ja sama też nie chciałam odpuścić tak łatwo. Co najmniej dwa razy próbowałam wrócić do tego tematu. Ale to nie przyniosło żadnych rezultatów. Uparła się i nic nie mogło jej przekonać do zmiany stanowiska. W końcu się poddałam. Doszłam do wniosku, że tylko marnuję swój czas i niepotrzebnie się denerwuję. Niepotrzebnie, ponieważ Elka zdecydowanie nie zamierza zmieniać swoich przekonań i będzie trwać w tym beznadziejnym związku do końca swojego życia. A skoro ona chce być nieszczęśliwa, to już jej problem.
Mógłby być jej ratunkiem
Jakiś czas temu ja i mój mąż otrzymaliśmy zaproszenie na ślub mojej kuzynki, Krysi. Niestety, Artur musiał nagle wyjechać w delegację za granicę, dlatego poszłam tam sama. Ostatnio rzadko odwiedzałam rodzinę, więc z chęcią skorzystałam z okazji do spotkania z nimi.
Byłam również ciekawa, co dzieje się u Elki. Mimo że często rozmawiałyśmy przez telefon, nigdy nie poruszałyśmy tematu jej małżeństwa. Zawsze odpowiadała mi, że wszystko jest dobrze między nią a Tadkiem. Jednak coś mi mówiło, że to nie do końca prawda. Liczyłam na to, że na tym weselu uda mi się dowiedzieć czegoś więcej od innych gości.
Wesele było fantastyczne, a impreza bardzo głośna. Super się bawiłam. W pewnym momencie zobaczyłam, że obok Elki stoi naprawdę atrakcyjny facet. Nie kojarzyłam go z nikim. Zaproponował jej taniec, a potem razem wyszli na zewnątrz, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza. Popatrzyłam na Tadka. Jak to zwykle bywa, szybko się napił i teraz spał na sofie, w kącie sali. Wyglądał bardzo żałośnie. Zaintrygowana podeszłam do mojej kuzynki.
– Powiedz mi, kto to jest ten pan, który podszedł do Elki? Czy jest z twojej rodziny, od strony męża? – zapytałam.
– Nie, to Stefan, nowy nauczyciel matematyki. Anka poszła na urlop macierzyński, więc przysłali go na jej miejsce.
– Serio? Nieźle się prezentuje.
– Tak! Poza tym jest wolny. Wszystkie dziewczyny w naszej wiosce już uznały go za najlepszego kandydata na męża. Wszystkie są nim zainteresowane. Ale plotki mówią, że nie ma sensu, bo on już sobie kogoś wybrał. Tylko że to nie jest panna... – powiedziała z tajemniczym uśmiechem.
– Jasne, ale o kim mówisz?
– Oczywiście, że o Elce! Na pierwszy rzut oka można zobaczyć, że jest między nimi coś więcej.
– Mówisz o mojej siostrze? – zapytałam zaskoczona.
– Jasne, że o twojej! Mówię ci, coś się szykuje. Kto wie, może zdecydują się na jakąś wspólną ucieczkę. Stefan ma umowę tylko do końca roku szkolnego... A później... Wszystko jest możliwe...
– Nie, to niemożliwe! Ela na pewno nie zrobiłaby Tadziowi takiej krzywdy. I nie sądzę, żeby planowała gdziekolwiek uciekać. To tylko głupie gadanie, nie warto na to zwracać uwagi – wzruszyłam ramionami.
– Nie byłabym taka pewna! To prawda, że nikt nie przyłapał ich na gorącym uczynku, ale przecież mówi się, że w każdej plotce jest odrobina prawdy – puściła do mnie oko ze zrozumieniem i wróciła na parkiet. Chwilę później świetnie bawiła się wśród innych tańczących par.
Nie opuściłam mojego miejsca aż do końca imprezy. Zasiedziałam na krześle, ukradkiem obserwując Elkę i Stefana. Na pierwszy rzut oka nie robili nic, co mogłoby wzbudzić podejrzenia. Tańczyli razem kilka razy, rozmawiali i śmiali się, wybrali się na zewnątrz, trochę siedzieli przy stole. Tak, jak to robią zwykli goście weselni. Jednak z ich potajemnych spojrzeń, niby niezamierzonych ruchów naprawdę można było odczytać, że łączy ich coś więcej.
Elka wybrała ucieczkę
Byłam oczarowana. Poczułam, że może w końcu siostra posłuchała moich porad i zdecydowała się na nowy start. Że natrafiła na swoje przeznaczenie, prawdziwą miłość. Już miałam do niej podejść, przyciągnąć ją w bok i zadać bezpośrednie pytanie, czy jest coś między nią a tym nauczycielem. Jednak nie zdążyłam. Nagle na środku pokoju pojawił się Tadek. Ledwo utrzymywał się na nogach.
– Eeeelka, gdzie się podziałaś, do cholery?! Czas wracać do domu! Ledwo stoję na nogach! Jeśli mnie natychmiast nie położysz do łóżka, to ci pokażę! – wykrzyczał.
Moja siostra natychmiast wstała i podbiegła do niego. Przytrzymała go pod łokciem i skierowała go w kierunku wyjścia.
– Tak, tak, kochanie, już idziemy – odpowiedziała mu czule. Nie zwróciła nawet uwagi na Stefana. Gdy wyszli, zrozumiałam ze smutkiem, że jednak miałam rację, mówiąc kuzynce, że romans jest wykluczony. Wówczas nawet nie przypuszczałam, że mogę się mylić.
To zdarzyło się trzy dni temu. Właśnie przygotowywałam się do wyjścia do pracy, kiedy zadzwonił telefon. W słuchawce usłyszałam moją przerażoną mamę.
– Tadek był tutaj... Co za tragedia, co za tragedia! – zaczęła lamentować.
– Co się wydarzyło?
– Ela... Ela zniknęła!
– Jak to? Powtórz, bo nic nie rozumiem!
– Tak, to prawda. Zabrała swoje rzeczy i po prostu odeszła. Zostawiła list, że odchodzi i nie chce, żeby ktokolwiek ją szukał. Nie ma też nauczyciela! Pożegnał się z uczniami na koniec roku szkolnego i tyle go widziano. Czy ty to sobie wyobrażasz? Jak teraz spojrzę ludziom w oczy! I proboszczowi!
– Jeżeli nie masz ochoty im patrzeć w oczy, to po prostu odwróć głowę – przerwałam jej i zakończyłam rozmowę. Nie miałam najmniejszej chęci na kolejny wykład o ludzkim gadaniu...
Nie mam pojęcia, dokąd wyjechała Ela. W tym momencie nie odbiera moich połączeń. Wysłała jedynie wiadomość tekstową, że jest ze Stefanem i jak tylko uporządkuje swoje sprawy, to się ze mną skontaktuje. Odpisałam jej, że mocno jej kibicuję. I jestem szczęśliwa, że w końcu postanowiła podnieść głowę i zrzucić z siebie ten ciężar...
Czytaj także:
„Moja praca to kołchoz i ciągłe śrubowanie norm. Zostało mi 5 lat do emerytury, ale chyba jej nie dożyję”
„Mój brat twierdzi, że zrujnowałem mu młodość, bo uczepiłem się go jak rzep psiego ogona. Zawsze czułem się gorszy”
„Wieczorami mąż woli oglądać seriale, niż moje ciało. Nic na niego nie działa, więc chyba znajdę sobie kochanka”