Swoje dzieciństwo wspominam kiepsko. Zwłaszcza na tle cudownej Julitki. Chociaż to ja byłam starsza, nigdy nie stawiano mnie za wzór. Rodzice regularnie twierdzili, że jestem dziecinna, nie dorosłam do swojego wieku i nie potrafię brać odpowiedzialności za swoje czyny. Moja siostra z kolei ze wszystkiego zawsze się wybroniła.
Mało tego – jej wszystko było wolno, niezależnie od tego, jak przedstawiała się sytuacja. A kiedy mówiłam rodzicom, że to niesprawiedliwe, twierdzili, że wymyślam i nie powinnam się tak zachowywać, bo przecież „mam już swoje lata”.
Między mną a Julitą nie było dobrze
Siostra wykorzystywała fakt, że jest ulubienicą rodziców i dogryzała mi na każdym kroku. To ona zawsze mogła przyprowadzać takich chłopaków, jakich chciała, a w moim przypadku doszło nawet do tego, że musieliśmy się ukrywać, żeby w domu nie było jazdy. Julita uwielbiała mi też wypominać totalny brak talentu do matematyki, a najchętniej wyśmiewała go przy rodzicach. Nic dziwnego, że zupełnie nie mogłyśmy się dogadać.
Marzyłam tylko, aż wyrwę się z domu. I z ogromną ulgą przyjęłam przenosiny do mieszkania, wynajmowanego z przyjaciółką, Igą, kiedy obie zaczynałyśmy studia. Julicie brakowało jeszcze dwóch lat do końca liceum. Poza tym, ona miała ścisły umysł, a ja byłam humanistką, więc raczej nie podejrzewałam, żebyśmy się miały spotkać na jednej uczelni.
Na czwartym roku, kiedy moja sytuacja domowa względnie się unormowała, wybrałam sobie fakultatywny wykład, który miał mieć wyjątkowo łatwe zaliczenie. Od starszych roczników wiedziałam jednak, że ma jednocześnie być tym najnudniejszym. Najbardziej jednak zirytowałam się, gdy zrozumiałam, że po swoich obowiązkowych zajęciach będę musiała na niego czekać dwie godziny.
Nie mając innego pomysłu, usiadłam na ławce obok sali wykładowej i zaczęłam czytać książkę. Około pół godziny później podszedł do mnie jakiś chłopak:
– Ty też na ten wykład o osiemnastej?
Podniosłam na niego wzrok. Był wysoki, przystojny i uśmiechał się zachęcająco.
– Tak – przyznałam. – Nie wiem, czemu go wybrałam.
Zaśmiał się.
– Mam podobne odczucia.
Przez chwilę milczeliśmy.
– Jesteś z polonistyki?
Skinęłam głową.
– A ty? – spytałam.
– Teatrologia – rzucił. – I Rafał jestem.
– Agnieszka.
Ideały zawsze kogoś mają
Z Rafałem bardzo dobrze nam się rozmawiało. Przegadaliśmy cały czas pozostały do wykładu, a potem też usiedliśmy obok siebie. Podobnie jak ja, podczas zajęć czytał, by nie umrzeć z nudów. Jak ustaliłam, lubiliśmy nawet ten sam rodzaj fantastyki i mieliśmy się niedługo powymieniać książkami. Po powrocie do mieszkania, wspomniałam o nowym znajomym Idze.
– O, ale widzę, że aż ci się oczy zaświeciły! – stwierdziła z rozbawieniem. – Masz chyba ochotę na tego przystojniaka.
– Daj spokój, Iga i się nie nakręcaj – ostudziłam jej zapał. – Ideały zawsze kogoś mają.
– Oj tam – protestowała. – A może z tym jest inaczej?
– Fajnie by było – przyznałam. Właściwie miałam taką nadzieję, odkąd tylko opuściłam uczelnię.
W niedzielę, jak co tydzień, byłam zaproszona na kawę do rodziców. Oczywiście, na miejscu była już także Julita. I to nie sama! Towarzyszył jej nie kto inny, a Rafał! Słyszałam co prawda, że siostra ma jakiegoś chłopaka, który podobno dopiero co jej się oświadczył, ale nie przypuszczałam, że to będzie właśnie on. Chłopak, z którym tak świetnie mi się rozmawiało! O którym myślałam… no, zdecydowanie za dużo.
– A my się już znamy – stwierdził, gdy Julita chciała mnie przedstawić. – To moja wierna towarzyszka na najnudniejszym wykładzie świata.
– O, to cudownie! – ucieszyła się mama.
– No, cudownie – powtórzyłam i wymusiłam uśmiech.
Julita przyglądała mi się podejrzliwie jeszcze przez jakiś czas, ale nie komentowała. Za bardzo była zajęta wieszaniem się na swoim narzeczonym, któremu oczywiście wcale to nie przeszkadzało.
Chciałam zapomnieć i znów się odciąć
Wyszłam od rodziców zdecydowanie wcześniej niż zwykle, by dłużej nie oglądać szczęśliwej pary. Chociaż Rafał tak naprawdę nie zrobił nic złego, czułam się w pewnym sensie zdradzona. Bo to ona z nim była. Z nią miał się niedługo żenić, a wcześniej totalnie zawrócił mi w głowie, choć oczywiście nie zdawał sobie z tego sprawy.
Nie chciałam o nim dłużej myśleć. Poprosiłam koleżankę, żeby udostępniała mi notatki z wieczornego wykładu w zamian za zestaw czekolad i przestałam na nie chodzić. Zwłaszcza że obecność nie była obowiązkowa, a ja nie musiałam wtedy oglądać Rafała.
W ogóle nie widywaliśmy się na uczelni i to mi pasowało. Miałam nadzieję, że wkrótce znów przestanę zajmować się problemami rodzinnymi i skupię się znów na sobie. Iga stwierdziła, że to zdrowe podejście, choć zaznaczyła, że nie mogę przecież cały czas unikać kogoś, kto prawdopodobnie zostanie mężem mojej siostry.
– Spokojnie, Iga – mruknęłam wtedy. – Julitka jest może wspaniała dla moich rodziców, ale tak naprawdę niezłe z niej ziółko. Na pewno coś odwali i żaden ślub nie dojdzie do skutku. No, chyba że ten cały Rafał jest tak tępy, że tego nie zauważy.
To nie był Rafał…
Któregoś dnia, gdy po południu wypadły mi jedne z zajęć, postanowiłam się przejść do galerii handlowej. Uznałam, że przydadzą mi się nowe ciuchy, a poza tym, chciałam też zajrzeć do miejscowej księgarni. Kiedy już zrobiłam zakupy i postanowiłam chwilę odpocząć w kawiarni, przy stoliku dostrzegłam Julitę.
Miałam już zrobić w tył zwrot, byle tylko nie dać się zauważyć siostrze, jednak doszłam do wniosku, że najpierw sprawdzę, z kim przyszła. Wiedziałam, że chodziła tutaj z przyjaciółkami, więc wypatrywałam wśród klientów kawiarni Ewki lub Oliwki. Jakież było moje zdziwienie, gdy do stolika Julity podszedł jakiś chłopak. Nie Rafał.
„Pewnie wyszła z jakimś kolegą” – przekonywałam sama siebie. – „Może też nie mieli jakichś zajęć albo już skończyli i mieli omówić coś na studia”.
Wtedy jednak ten chłopak przechylił się przez stolik i ją pocałował. Czekałam, aż siostra się odsunie albo zaprotestuje w jakikolwiek inny sposób, ale ona… po prostu odwzajemniła pocałunek. Przez moment nie wiedziałam, co robić. Nie zamierzałam jednak żądać od Julity tłumaczeń – i tak by siebie wybieliła i znalazła świetne wyjaśnienie tej sytuacji.
W końcu jestem górą
Rafał zostawił moją siostrę. No dobrze, może rzeczywiście miałam w tym swój udział. Złapałam go zaraz po kolejnym wieczornym wykładzie i przyznałam się, że widziałam, jak moja siostra całuje się z innym. Nie chciałam, żeby Julita go oszukiwała. Żeby stał się kolejną osobą, którą skrzywdzi.
On mocno to przeżył. Dlatego wspieram go, jak tylko mogę. Rafał chyba to docenia. Ostatnio dość mocno się zbliżyliśmy. Choć on utrzymuje, że na razie nie chce się wikłać w żaden związek, cieszy się z mojej obecności. Na razie jesteśmy przyjaciółmi.
Czytaj także:
„Wymarzyłam sobie ślub jak z bajki. W jednej chwili wszystko legło w gruzach, ale mój przyszły mąż okazał się bohaterem”
„Liczyłam na nową miłość lub chociaż flirt z cudzoziemcem, a tu co? Mogłam najwyżej poznać sprzedawcę ryb”
„Pracę i karierę stawiałam na pierwszym miejscu. Przez nadmierną ambicję całkiem zaniedbałam rodzinę”