Moja mama jest starszą, schorowaną kobietą. Życie jej nie rozpieszczało. Urodziła się w biednej, wielodzietnej rodzinie i bardzo szybko musiała pójść do pracy. Skończyła zawodówkę, zaczęła pracę w drukarni. Potem było nieudane małżeństwo.
Mój ojciec był tyranem i damskim bokserem. Bił mamę, upokarzał. Po kilku latach szczęśliwie udało jej się od niego uwolnić. Wreszcie mogłyśmy żyć spokojnie, choć wiem, że mamie nie było łatwo. Do dziś pamiętam jej zmęczone oczy, przedwcześnie postarzałą twarz, spracowane ręce. Ale pamiętam też uśmiech, czułe, pełne miłości słowa, które zawsze dla mnie miała. Byłam jeszcze zbyt mała, by to docenić, by jej pomóc.
Prosiłam, ale nie chciała zamieszkać w Warszawie
A później zamieszkał z nami ojczym. Mama poznała go w pracy. Był dobrym człowiekiem. Kochał mnie jak córkę. Mamie wreszcie było lżej, była szczęśliwa. Miałam dziewięć lat, gdy na świat przyszła moja przyrodnia siostra, Beata. Cieszyłam się, bo była taka słodka, zabawna… Lecz kiedy podrosła, jakoś nie mogłyśmy się dogadać. Okazało się bowiem, że bardzo się różnimy. Ja zawsze byłam raczej spokojna, lubiłam się uczyć.
Chciałam coś osiągnąć w życiu. Po maturze wyjechałam z naszego miasteczka na studia do Warszawy i tam ułożyłam sobie życie. Znalazłam pracę, wyszłam za mąż… Tymczasem Beata nigdy nie miała chęci do nauki, nie myślała o przyszłości. Wolała zabawę, chłopaków, alkohol, narkotyki. Nie chodziła do szkoły, znikała z domu nawet na kilka dni.
A jak mama i ojczym próbowali przemówić jej do rozumu, to pyskowała i wyzywała ich od najgorszych. Regularnie też okradała rodziców. Wyniosła z domu wiele cennych rzeczy, w tym całą biżuterię mamy. Namawiałam rodziców, by to zgłosili na policji, ale nie chcieli. Ciągle mieli nadzieję, że Beata wróci na właściwą drogę. Nic z tego.
Niedługo po swoich osiemnastych urodzinach zniknęła na dobre wraz z pieniędzmi, które ojczym odłożył na remont mieszkania. Od tamtej pory nie dała znaku życia. Nikt nie wiedział, co robi, gdzie jest. Biedna mama posiwiała ze zgryzoty, ojczym przypłacił to nerwicą i chorobą serca. Dwa lata temu dostał zawału. Lekarze nie zdołali go uratować. Mama bardzo to przeżyła.
Martwiłam się o nią...
Widziałam, że czuje się samotna, opuszczona. Na dodatek pojawiły się u niej kłopoty z kręgosłupem. Lata pracy w drukarni zrobiły swoje… Próbowałam namówić ją na przeprowadzkę do Warszawy, ale nie chciała o tym słyszeć.
– Nie nadaję się do życia w wielkim mieście. Tu jest mój dom. A poza tym czekam na Beatę… Może któregoś dnia wróci. Gdybym stąd wyjechała, nie wiedziałaby, gdzie mnie szukać – powiedziała; kochana mama…
Mimo że córka napsuła jej tyle krwi, ciągle za nią tęskniła i czekała. Pomagałam mamie, jak mogłam. Płaciłam za prywatne wizyty u lekarzy, masaże, wysyłałam pieniądze na życie. Dogadałam się z sąsiadką mamy, panią Helenką, że będzie jej robić zakupy, czasem posprząta. Mama była mi za to bardzo wdzięczna.
– Dzięki tobie, córeczko, niczego mi nie brakuje – mówiła, gdy do niej dzwoniłam. – Gdyby jeszcze Beatka wróciła… – wzdychała.
Wspominała siostrę przy każdej okazji. Szlag mnie trafiał, gdy to słyszałam, bo moim zdaniem Beata nie zasługiwała na to, żeby w ogóle o niej pamiętać, ale milczałam. Nie chciałam sprawiać przykrości mamie. W duchu modliłam się jednak, żeby siostra nigdy się nie pojawiła. Pamiętałam, jakie piekło zgotowała rodzicom. Nie chciałam, żeby to się powtórzyło.
Moje modlitwy nie zostały wysłuchane. Dwa miesiące temu siostra wróciła. Dowiedziałam się o tym nie od mamy, tylko od pani Helenki.
– Zjawiła się dwie godziny temu z wielką walizką. Wygląda na to, że chce zostać na dłużej – opowiadała przez telefon.
– Jest pani pewna, że to ona? – jęknęłam cała w nerwach.
– Na sto procent. Akurat byłam u twojej mamy, gdy weszła.
– Ciekawe, dlaczego mama do mnie nie zadzwoniła?
– Beata jej zabroniła. Byłam już za drzwiami, ale słyszałam, jak mówiła, żeby tobie na razie nic nie mówić. Ciekawe, co kombinuje…
– Jutro przyjadę i się dowiem. Tylko ani słowa mamie, pani Helenko – poprosiłam, a sąsiadka obiecała, że będzie milczeć jak grób.
Następnego dnia bladym świtem wsiadłam w samochód i pojechałam do rodzinnego domu.
Otworzyła mama.
– A co ty tu robisz? – zdziwiła się.
– Byłam w okolicy służbowo i postanowiłam wpaść na chwilkę. A nie uprzedziłam, bo chciałam ci zrobić niespodziankę – uśmiechnęłam się.
– Naprawdę? To powiem ci, kochanie, że ja też mam dla ciebie niespodziankę: Beatka wróciła!
– Niemożliwe! – udałam zdziwienie.
Zostawiłam w domu mamy szpiega
– A tak! Weszła taka skruszona, zapłakana… Rozmawiałyśmy do rana… Szczerze i spokojnie jak nigdy. Wiele błędów popełniła przez te lata, ale wszystko, co złe, ma już za sobą. Jestem pewna, że zmądrzała, i chce rozpocząć nowe życie… Nawet nie wiesz, jak się cieszę…
– Doprawdy? A gdzie teraz jest?
– Odsypia nasze nocne pogawędki w swoim dawnym pokoju.
– To ją obudzę i się przywitam. A ty zrób mi, proszę, herbaty. Jestem strasznie spragniona po podróży – poprosiłam, choć prawdę mówiąc, wcale nie miałam ochoty na herbatę.
Chciałam po prostu porozmawiać z siostrą w cztery oczy. Gdy weszłam do pokoju, Beata rzeczywiście chrapała w najlepsze. Nie zastanawiając się, ściągnęłam z niej kołdrę.
– Co jest? – usiadła na łóżku. – A, to ty… Miło cię widzieć…
– A mnie nie jest miło! Co tu robisz?
– Przyjechałam w odwiedziny do mamy, a co niby?
– To mam nadzieję, że zaraz wyjedziesz! Nie pozwolę, żebyś znowu zatruwała jej życie, żeby przez ciebie płakała. Jest chora, potrzebuje spokoju. Pakuj więc manatki i do widzenia!
– To nie twoje mieszkanie, tylko mamy! A ona chce, żebym została.
– I co, znowu będziesz ją okradać? Terroryzować? Obrażać?
– Nie masz prawa tak do mnie mówić! Zmieniłam się, jutro mam rozmowę o pracę… I zaopiekuję się mamą. Chcę jej wszystko wynagrodzić, naprawić…
– Akurat!
– Jak nie wierzysz, twoja sprawa. Mam to gdzieś! Ale każdy człowiek zasługuje na drugą szansę! – zaczęła krzyczeć. Zakryłam jej usta dłonią, bo usłyszałam mamę, a nie chciałam, żeby widziała, że się kłócimy.
– Chcesz szansy? To ją dostaniesz! Nie dlatego, że chcesz, tylko dlatego, że mama się cieszy z twojego powrotu. Ale pamiętaj: jeden numer i po tobie. I uprzedzam, będę cię miała na oku. Nic się przede mną nie ukryje – wysyczałam przez zęby.
Po wyjściu od mamy, nie wróciłam od razu do Warszawy. Najpierw wstąpiłam do pani Helenki i opowiedziałam jej o tym, co usłyszałam od siostry.
– I co? Wierzysz w tę jej cudowną przemianę? – zapytała sąsiadka.
– Szczerze? Nie wierzę, ani trochę! Dlatego mam do pani wielką prośbę – zawiesiłam głos.
– Jaką?
Nie dam jej krzywdy zrobić!
– Żeby pani została moim szpiegiem. Proszę zaglądać do mamy codziennie, podpytywać, obserwować. Chcę wiedzieć, co się u niej dzieje, jak zachowuje się Beata. Czy rzeczywiście pracuje, opiekuję się mamą, nie sprowadza do domu podejrzanych typów… Wiem, że to może być dla pani krępujące czy nieprzyjemne, ale…
– Masz to załatwione – wpadła mi w słowo. – Nie spuszczę z oka ani jednej, ani drugiej. Będziesz wiedziała o wszystkim. Jakbyś tu z nimi mieszkała na co dzień! Twoja mama jest moją przyjaciółką.
Od tamtego czasu pani Hela dzwoni do mnie niemal codziennie i składa mi szczegółowe raporty. Na razie wszystko wygląda bardzo obiecująco. Siostra rzeczywiście znalazła pracę. Jest kasjerką w supermarkecie. Po zmianie od razu wraca do domu i opiekuje się mamą. Zabiera ją na spacery, zawozi do lekarza, na rehabilitację.
Podobno nawet gotuje obiady, choć wcześniej nie potrafiła nawet wody na herbatę zagotować! Mama jest bardzo szczęśliwa. Odżyła, nabrała sił. Pani Helenka twierdzi, że wygląda kwitnąco jak nigdy!
Oczywiście bardzo się z tego cieszę, ale ciągle jestem czujna. Znam Beatę i wiem, że takie zwyczajne życie może jej się w każdej chwili znudzić… A wtedy… Wtedy wkroczę, wyrzucę ją z mieszkania na zbity pysk i jeszcze nogi wiecie z czego powyrywam… Mama dość już się przez nią napłakała. Nie pozwolę, by się to powtórzyło.
Czytaj także:
„Gdy przestało mi iść w biznesie, zamiast od razu się wycofać, utrzymywałem grę pozorów. Zapłaciłem za to wysoką cenę”
„Facet mojej siostry to furiat. Podczas napadów szału bije ją i upokarza. Ewa wie, że powinna go rzucić, ale się boi...”
„Sąsiad zamienił nasz raj w piekło na ziemi. Bezkarnie zatruwa życie połowie wsi. Odpłaciliśmy mu się pięknym za nadobne”