„Siostra oczekiwała, że na ślubie obsypię jej córkę kasą. Sądzi, że na emigracji żyję jak szlachcianka”

skłócone siostry fot. iStock, Motortion
„Dosłownie zamarłam. Nie do końca docierało do mnie, co powiedziała właśnie moja siostra. O jakim mieszkaniu mowa? Co to za jałmużna?”.
/ 08.12.2023 14:27
skłócone siostry fot. iStock, Motortion

Czy pamiętam, kiedy ostatni raz widziałam moją młodszą siostrę? To musiało być około 30 lat temu, na lotnisku. Właśnie wylatywałam z moim przyszłym mężem do USA. Na zawsze.

Pożegnanie z Anką było pełne obietnic

Mieliśmy do siebie często pisać i dzwonić. Niestety, z tych obietnic niewiele wyszło. Przynajmniej ze strony mojej siostry. Rzadko odpisywała na moje listy. W końcu zdecydowałam się zaprzestać prób kontaktu. Otrzymywałam jedynie sporadyczne wiadomości na jej temat z Polski. Głównie dzięki naszej matce. Poinformowała mnie, że Anka ukończyła studia, wyszła za mąż i urodziła córkę...

Z mężem poukładaliśmy sobie życie w Stanach Zjednoczonych. Mamy stabilną pracę i co najistotniejsze, mamy solidną grupę przyjaciół. Z nimi obchodzimy święta, spędzamy urlopy. Dla nas są jak rodzina. To dzięki nim nigdy nie odczuwałam samotności, ani też silnej tęsknoty za najbliższymi, którzy pozostali w Polsce.

Szczerze mówiąc, po wielu latach właściwie wyparłam z pamięci Anię. Niemniej, pół roku temu zjawiła się niespodziewanie w naszym życiu. W mojej skrzynce pocztowej znalazłam list od mojej siostry. Informowała w nim, że jej córka planuje wziąć ślub i obie bardzo chciałyby, żebym wzięła udział w tej ceremonii.

Niesamowicie się ucieszyłam!

Kilka razy planowałam odwiedzić Polskę, jednak zawsze coś stawało na przeszkodzie. Tym razem jednak zdecydowałam, że bez względu na okoliczności, wybiorę się ślub i wesele mojej siostrzenicy! Miałam nadzieję, że ta wizyta przybliży nas do siebie, że znów poczujemy, że jesteśmy siostrami. Że w końcu będę miała okazję poznać moją siostrzenicę, szwagra, a może nawet, kto wie, zaprzyjaźnię się z nimi?

Dwa dni przed ślubem dotarłam do Warszawy. Przyjechałam sama, ponieważ mój mąż nie otrzymał, niestety, urlopu. Zdecydowałam się na nocleg w hotelu, gdyż jak się okazało, Ania nie miała dla mnie miejsca. To ona odebrała mnie z lotniska i zawiozła do hotelu. Nie udało nam się niestety dłużej porozmawiać.

Doskonale to rozumiałam — przecież jej córka miała wkrótce wziąć ślub. Chciała wszystko dopilnować, żeby ten dzień był idealny. Cieszyłam się, że mogłam być w Polsce, że będę miała okazję spotkać się z rodziną... W dniu ślubu zamówiłam w hotelowej kwiaciarni przepiękny bukiet, a do koperty wsunęłam 2000 dolarów. Dowiedziałam się, że nowożeńcy planują podróż poślubną do Paryża. Pomyślałam więc, że dodatkowe środki na pewno się im przydadzą.

Ceremonia zaślubin była niezapomniana, a zabawa weselna fantastyczna. Od dawna nie bawiłam się aż do rana. Do hotelu wróciłam dopiero o szóstej nad ranem! Kiedy się już wyspałam, zregenerowałam siły, skontaktowałam się ze swoją siostrą i zaprosiłam ją na wspólną kolację w hotelu.

Chciałam podzielić się z nią radością

Liczyłam również na to, że w końcu znajdziemy chwilę na dłuższą rozmowę, wspomnienia i po prostu będziemy cieszyć się swoim towarzystwem. Miałam nadzieję, że uda nam się nadrobić te wszystkie lata, które nam uciekły.

Anka pojawiła się o umówionej godzinie i zasiadła przy stole. Szybko dostrzegłam, że ma dziwny, jakby nieprzyjazny wyraz twarzy. Wyglądała na zagniewaną, jakby coś ją mocno zdenerwowało. Początkowo pomyślałam, że może po prostu jest wyczerpana. Przecież miała ostatnio tyle na głowie, z pewnością jest po prostu zmęczona.

Zamówiłyśmy posiłek i zaczęliśmy rozmawiać na temat ślubu. Byłam cała podekscytowana. Powiedziałam siostrze, jak doskonale wszystko zaplanowała, jak szczęśliwi muszą być nowożeńcy, jak Ewa pięknie się prezentowała. Anka jakby mnie zupełnie nie słuchała. Odniosłam wrażenie, że ma zamiar coś mi przekazać. W pewnym momencie wzięła głęboki oddech i wykrztusiła:

— Tak, Ewa i Tadek są naprawdę szczęśliwi... Ale byliby jeszcze bardziej, gdyby nie otrzymali od ciebie jałmużny, ale gotówkę na mieszkanie!

Zaniemówiłam. Dosłownie zamarłam. Nie do końca docierało do mnie, co powiedziała właśnie moja siostra. O jakim mieszkaniu mowa? Co to za jałmużna?

– Nie uważasz, że to twój obowiązek? – oznajmiła moja siostra. – Macie pieniądze, doskonale wam się wiedzie, możecie sobie na to pozwolić. Do tej pory nie udzieliłaś nam wsparcia, mimo że jesteśmy twoją najbliższą rodziną. Przynajmniej raz mogłabyś okazać hojność. A ty wrzuciłaś do koperty zaledwie 2000 dolarów!.

Byłam totalnie zaskoczona

Nie wiedziałam, jak zareagować. Kiedy odzyskałam równowagę, zaczęłam wyjaśniać, że wcale nie jesteśmy tak zamożni, że już sama podróż do Polski była dla mnie dużym wydatkiem, i naprawdę nie jestem w stanie zafundować nikomu tak drogiego prezentu... Anka, z grymasem na twarzy, wysłuchała moich wyjaśnień.

– Nie sądziłam, że jesteś taką sknerą – oznajmiła, po czym podniosła się z krzesła i odeszła.

Poczułam się urażona! Zachowała się, jakbym zrobiła jej coś złego. Przepłakałam całą noc. Nie mogłam pojąć, czemu moja siostra zachowała się w taki sposób. W końcu nie obiecywałam jej kupna domu w prezencie ślubnym dla mojej siostrzenicy. Co więcej, nigdy nawet nie przyszło mi do głowy, że ktoś mógłby oczekiwać ode mnie takiego gestu. Gdyby moja siostra wcześniej powiedziała, że ma takie oczekiwania, mogłabym jakoś zareagować.

Opuszczałam Polskę z żalem i goryczą. Przed odlotem odbyłam rozmowę z Ewą. To ona się do mnie odezwała. Przykro jej było za postępowanie jej mamy, zapewniała, że nie miała pojęcia o całej sytuacji, podziękowała za wsparcie finansowe. To rozmowa ta sprawiła, że poczułam się nieco lepiej, choć nadal nie rozumiałam, jak siostra mogła mnie potraktować. A przecież tak bardzo cieszyłam się na tę ceremonię zaślubin...

Czytaj także:
„Mój mąż ma węża w kieszeni. Spowiadam mu się z każdych zakupów, a paragony recytuję jak pacierz”
„Brat miał zostać ojcem, ale jego dziewczyna coś kombinowała. Nie sądziłam, że to dziecko ma być na sprzedaż”
„Teściowa miała mnie za wieśniaczkę, a siebie za szlachciankę. Gdy teść zbankrutował, do mnie przychodziła po kieszonkowe”

Redakcja poleca

REKLAMA