„Siostra mojej narzeczonej nakłamała, że się do niej dobierałem! Modliszka chciała w ten sposób wzbudzić zazdrość męża”

Szwagierka prawie zakończyła moje małżeństwo fot. Adobe Stock, romankosolapov
„Zadzwonił do mnie mój prawie teść, chcąc poważnie porozmawiać na temat naszej przyszłości. Uwierzył Klaudii, która podobno ze szczegółami opowiedziała o naszym spotkaniu, gdzie ponoć ją zaciągnąłem. Byłem pod wrażeniem, jak zgrabnie Klaudia wymieszała kłamstwo z prawdą, totalnie przeinaczając obraz sytuacji. Nie wiedziałem, jak się bronić”.
/ 26.09.2022 10:30
Szwagierka prawie zakończyła moje małżeństwo fot. Adobe Stock, romankosolapov

Jako jedynak mam blade pojęcie o braterstwie. Karolina ma jednak trzy siostry – dwie już wyszły za mąż, więc w pakiecie z przyszłą żoną dostałem dwóch szwagrów. Poczułem się tak, jakbym nagle zyskał dwóch braci. Obaj okazali się w porządku i lubiliśmy spędzać razem czas. Chodziliśmy na kręgle, bilard, czasami organizowaliśmy wypady na ryby, choć gracz i wędkarz ze mnie kiepski. Ale ważne było dobre towarzystwo, atmosfera, pogaduchy przy zimnym piwku albo herbatce z prądem.

Pomagaliśmy sobie

Gdy któremuś zepsuło się auto albo trzeba było zrobić mały remont. Gdy złapaliśmy z Karolą grypę i leżeliśmy półżywi, mężowie jej sióstr podrzucali nam zakupy i lekarstwa na wycieraczkę. Dziewczyny też były super – ciemnowłose, ciemnookie, zgrabne, elokwentne, niegłupie. Każda miała jakąś pasję, o której lubiła opowiadać, miały swoje poglądy, których umiały bronić, a i poczucia humoru oraz dystansu do siebie im nie brakowało. Oczywiście każdy z nas uważał, że jego pani jest najlepsza z całej czwórki.

Mój ślub zbliżał się wielkimi krokami, więc miałem mniej czasu na spotkania z chłopakami. Dzieliłem się obowiązkami z narzeczoną, nie chcąc być panem młodym, który po prostu zjawi się na gotowe. Wykonywałem mnóstwo telefonów, pisałem setki maili, jeździłem z Karolą do podwykonawców, żeby podpisać umowę, ustalić wynagrodzenie, wybrać opcję, pakiet… W dodatku w pracy trochę mocniej nas przyciskali, bo posypały nam się plany dofinansowania projektów z Unii i musieliśmy się bardziej starać. Odwołałem jeden czy drugi wyjazd z chłopakami. Nawet kiedy znalazłem trochę wolnego czasu, wolałem odpocząć. Albo zaciągnąć Karolę do łóżka i nie wychodzić stamtąd przez cały weekend, no chyba żeby odebrać pizzę od dostawcy. Któregoś dnia wyszedłem wcześniej z pracy. Miałem wyśmienity humor, bo udało nam się dopiąć najważniejsze projekty i szef był bardzo zadowolony. Nie dość, że rzucił solidną premię na stół, to jeszcze zapowiedział podwyżki.

Wiedziałem, że powinniśmy oszczędzać, na wesele i wkład własny na wymarzone mieszkanie, ale miałem dość tego ciułania.

Już bez przesady!

Kiedy mamy cieszyć się życiem, jak nie teraz – kiedy jesteśmy młodzi i zakochani? Wstąpiłem do biura podróży i zarezerwowałem podróż poślubną. W tajemnicy przed narzeczoną. Nie planowaliśmy żadnego wyjazdu, bo sądziliśmy, że nas na to nie stać. No ale jest premia, będzie więc i krótki „miesiąc” miodowy. Wychodząc z biura, natknąłem się na Klaudię, najstarszą z sióstr Karoliny.

– Tylko mnie nie wydaj – poprosiłem – to ma być niespodzianka…

– Daj spokój – machnęła ręką – nie zepsuję siostrze przyjemności. Wycieczka niespodzianka. Uroczy jesteś… Nie to co Arek, bo on… – Klaudia ni z tego, ni z owego rozpłakała się. Na środku chodnika.

Zastygłem, zaskoczony i zmieszany, potem wziąłem ją pod ramię i zaprowadziłem do pobliskiej kawiarni. Wcisnąłem jej chusteczki w dłoń i zamówiłem herbatę. Bezpieczniejsza opcja niż podnosząca ciśnienie kawa.

– Co się dzieje? Jeśli potrzebujesz jakiejś pomocy… pamiętaj, jesteśmy. Wystarczy, że powiesz, co możemy dla ciebie zrobić.

Klaudia nie bardzo chciała mówić, zresztą przez łzy i pociąganie nosem nie bardzo mogła, ale w końcu trochę się uspokoiła i wydukała, że Arek chyba ją zdradza.

– Chyba? Nie wiesz tego na pewno?

– No… Też nic o tym nikomu nie mów. Tajemnica za tajemnicę, OK? Nie chcę robić afery, nie mając dowodów. Jeśli się pomylę, wyjdę na idiotkę. Ale jeśli nie…

Znowu zaczęła chlipać, więc wziąłem ją za rękę i uścisnąłem krzepiąco.

– Będzie dobrze, dziewczyno. Tyle razy gadałem z Arkiem… Zawsze powtarza, jak bardzo cię kocha. Jaką ma piękną i mądrą żonę, cudowną, dowcipną… Tylko pozazdrościć. Niemożliwe, żeby cię zdradzał.

Klaudia uśmiechnęła się blado.

– Dzięki, miły jesteś. Beczę ci w mankiet, ludzie się gapią, a ty to dzielnie znosisz. Karola to szczęściara. Nic jej nie powiem o planowanej wycieczce.

Na pożegnanie uścisnąłem ją po bratersku i ucałowałem w policzek.

Żal mi jej było

Zarazem nie mogłem uwierzyć w jej podejrzenia. Arek miałby ją zdradzać? Wydawał się szczery, gdy mówił, że takiej żony to ze świecą szukać. Co takiego więc zrobił, że Klaudia była dziś taka smutna, taka załamana, jakby go niemal przyłapała na gorącym uczynku? Nie chciałbym, żeby to okazało się prawdą. Zdrada była dla mnie czymś obrzydliwym. Wiadomo, czasem miłość się kończy, pojawia się pożądanie do kogoś innego. Trzeba jednak mieć jaja i zdecydować się: wóz albo przewóz, a nie grać na dwa fronty. To nigdy nie popłaca i cierpią wszyscy.

Miałem nadzieję, że sprawa między Arkiem a Klaudią szybko się wyjaśni i spokój wróci do rodziny, która wkrótce będzie też moją. Przy najbliższej okazji postanowiłem podpytać delikatnie Arka, co się dzieje. Nie musiałem długo czekać. Dwa tygodnie później najmłodsza z sióstr obchodziła urodziny. Wpadliśmy trochę spóźnieni, bo Karolina musiała zostać dłużej w pracy. Gdy tylko weszliśmy i złożyliśmy Pauli życzenia, przywitałem się z przyszłymi szwagrami. A raczej tylko z jednym, bo drugi nie chciał mi podać ręki.

Przyszedł… zdrajca jeden – warknął poirytowany na mój widok.

Zrobiłem wielkie oczy.

– No co ty, stary…? O co ci chodzi?

– Jeszcze śmiesz się pytać? Łapy cię swędzą do mojej żony i dziwisz się, o co mi chodzi?!

Aż się cofnąłem, jakby mnie uderzył. Przed chwilą jeszcze stałem spokojnie, a teraz bach, leżałem mentalnie znokautowany.

– Obiecałem Klaudii, że puszczę to płazem, ale jeśli jeszcze raz będziesz się do niej łasił, łapał za ręce, obściskiwał i opowiadał, jak to mi zazdrościsz żony, to dostaniesz po pysku. Przysięgam! – wycedził i odwrócił się do mnie plecami.

Boże, co tu się działo? Przecież… nigdy w życiu nie próbowałbym podrywać mu żony. To była siostra Karoli, na miłość boską! Owszem, uważałem ją za świetną babkę, ale w sensie czysto platonicznym.

– Klaudia! – odwróciłem się w jej stronę. – Możesz mi to wyjaśnić?

– No cóż… – wzruszyła ramionami. – Arek jest porywczy i trochę przesadza, ale sam wiesz, że ty też przegiąłeś wtedy w kawiarni. To naprawdę było aż niesmaczne…

Nie wierzyłem własnym uszom. Jak mogła zarzucić mi coś takiego? Po tym, jak ją pocieszałem? Nie zdążyłem się tego dowiedzieć, bo usłyszałem jęk Karoliny, a potem trzaśnięcie drzwiami. Moja narzeczona wybiegła z domu siostry.

Pognałem za nią

– Kochanie, chyba nie wierzysz w te brednie? – dogoniłem ją, złapałem za ramiona i niemal siłą zatrzymałem.

– Sama nie wiem, w co mam wierzyć. Boże… Daniel, za trzy miesiące bierzemy ślub… a ja się właśnie dowiaduję, że ciągnie cię do mojej siostry!

– Nie ciągnie! Kocham tylko i włącznie ciebie! – zawołałem. – Czy kiedykolwiek cię okłamałem? Dałem podstawy do podejrzeń? Wiesz, że brzydzę się zdradą. Gdyby coś było nie tak, odwołałbym ślub! Ponad trzy lata mnie znasz i nadal tego nie wiesz?

Wróciliśmy do domu razem, ale atmosfera między nami się zmieniła. Karolina niby mi uwierzyła, ale czepiała się każdego słowa. W każdym zdaniu doszukiwała się podtekstów. Kłóciliśmy się niemal o wszystko, a ona od razu wybuchała płaczem i mówiła, że już jej nie kocham. Zadzwonił do mnie mój prawie teść, chcąc poważnie porozmawiać na temat naszej przyszłości. Uwierzył Klaudii, która podobno ze szczegółami opowiedziała o naszym spotkaniu pod biurem podróży, zakończonym w kawiarni, gdzie ponoć ją zaciągnąłem. Byłem pod wrażeniem, jak zgrabnie Klaudia wymieszała kłamstwo z prawdą, totalnie przeinaczając obraz sytuacji. Nie wiedziałem, jak się bronić, poza powtarzaniem, że nic złego nie zrobiłem. Byłem na tyle naiwny, że z początku nie wspomniałem o powodzie łez Klaudii, a potem było już za późno.

Cała rodzina Karoli była przeciwko mnie

Cokolwiek bym powiedział, brali to za wykręt i odwracanie kota ogonem. Nie dziwiłem się im, dziewczyny należały do rodziny, ja byłem obcy, chcieli pomóc im, a nie mnie. Nie popełniłem żadnego grzechu, a traktowano mnie jak przestępcę. Zresztą mniejsza o innych, najbardziej bolało mnie zachowanie Karoliny. Unikała mnie, wręcz chowała się przede mną, ale i tak widziałem, że chodzi smutna i popłakuje po kątach. Ja próbowałem zachować spokój, choć w środku szalałem z wściekłości i rozpaczy. Moje życie się waliło.

Jeszcze tydzień temu byłem szczęśliwy, czekałem na ślub z ukochaną kobietą, a teraz bałem się, że miłość mojego życia już mnie nie chce, już mi nie ufa, zaraz odwoła wszystko, co mi kiedyś obiecała… Zadzwoniłem do Klaudii i wręcz błagałem, by wyjaśniła Arkowi i Karolinie, jak to naprawdę było. Przecież tylko rozmawialiśmy. Owszem, dotknąłem jej dłoni i objąłem ją, ale kierowany współczuciem, nie jakimś chorym pożądaniem.

– Nie pogrążaj się – usłyszałem. – I nie myśl sobie, że jeśli nie wyszło ci ze mną, to możesz dalej zwodzić Karolinę.

– To ten gnój dzwoni?! – w tle rozległ się wściekły głos Arka w tle.

Zrozumiałem, że nie ma sensu z nimi rozmawiać, i rozłączyłem się. Pomyślałem, że to koniec. Za chwilę przegram w najważniejszej walce mojego życia. Nie miałem pojęcia, o co chodzi Klaudii i Arkowi, z jakiego powodu chcą zniszczyć mój związek z Karoliną. Co takiego im zrobiłem? Byłem już u kresu sił i miałem ochotę powiedzieć narzeczonej, że zostawiam decyzję w jej rękach. Niech postąpi, jak uzna za stosowne. Nie chciałem zmuszać jej do wyboru: ja albo oni. Pękało mi serce, ale wiedziałem, że cała ta sytuacja wykańcza nie tylko nas, ale i całą rodzinę Karoli. Jej rodzice nie wiedzieli, jak się zachować, siostry i kuzynki były wrogo do mnie nastawione, męska część rodu nieprzychylna. Naprawdę nie chciałem, żeby przeze mnie Karolina skłóciła się z nimi wszystkimi…

Los mi pomógł, kiedy już prawie pogodziłem się z odwołaniem ślubu. Jadąc do klienta, zauważyłem samochód Arka skręcający w stronę hotelu. Nie był sam. Nie wiem, czemu ruszyłem za nim. Owszem, chciałem z nim pogadać, ale bez świadków. Tymczasem towarzyszyła mu kobieta, która… nie była Klaudią.

No proszę, proszę…

Kiedy wszedłem do holu hotelu, natychmiast wyciągnąłem telefon i włączyłem nagrywanie wideo. Arek obściskiwał się z jakąś blondyną, jakby nie mógł wytrzymać, aż recepcjonista poda im klucz do pokoju. Nawet zaczął całować ją po szyi. Nie hamował się, dupek. Na wszelki wypadek wysłałem nagrany film na pocztę e-mail, a potem podszedłem do przyszłego szwagra.

– Czy teraz wyjaśnisz mi, o co chodzi tobie i twojej żonie, czemu chcecie zniszczyć moje małżeństwo, zanim w ogóle się zaczęło? Czy mam zaprezentować całej rodzinie film, który przed chwilą nagrałem?

– Jak to… żonie? Masz żonę?! – blondyna odepchnęła Arka, a gdy ten spuścił głowę, nie protestując, odwróciła się na pięcie i sztywno wymaszerowała z hotelu.

A my porozmawialiśmy po męsku… Potem porozmawiałem sobie z Klaudią i pokazałem jej film, który nagrałem. Nie miałem już dla niej cienia współczucia. Obie rozmowy również nagrałem na telefon – taki się nieufny zrobiłem – by mieć dowody dla Karoliny. Historia przedstawiała się tak: Klaudia chciała wywołać zazdrość u Arka, dlatego skłamała, że nasze przypadkowe spotkanie było próbą podrywu z mojej strony. W grę wchodziło też podbudowanie kobiecego ego, choćby fałszywą plotką. Arek zaś wykorzystał okazję, żeby odsunąć od siebie jakiekolwiek podejrzenia i skupić się na tym, że to ja jestem czarną owcą w rodzinie. Obydwoje, kosztem moim i Karoliny, próbowali ugrać coś dla siebie. Byli siebie warci.

Wreszcie, po kilkunastu strasznych dniach, mogłem odetchnąć z ulgą. Ślub nie został odwołany, mało tego, Karolina przepraszała mnie za chwile zwątpienia, całowała i zapewniała, że teraz chce za mnie wyjść bardziej niż kiedykolwiek. Oboje zgodziliśmy się co do tego, że jednej z zaproszonych par cofamy zaproszenie. Nie chcieliśmy ich widzieć, rozmawiać z nimi, udawać, że nic się nie stało. Bo się stało. W podły sposób igrali z naszymi uczuciami, żonglowali prawdą i kłamstwem, manipulowali nami i całą rodziną. Nie wiem, pozazdrościli nam uczucia? Dlatego mało go nie zdeptali? Szwagier, który miał być swatem, mało nie został katem mojego małżeństwa. Mam ochotę dać mu po mordzie i zapomnieć. Zresztą lekko mu teraz nie będzie, prawie mi go żal…

Co do Klaudii i Karoli, sprawa jest dużo większego kalibru, właśnie dlatego, że są siostrami. Moja narzeczona jest bardziej wściekła i nieprzejednana w urazie niż ja. Nie potrafi wybaczyć Klaudii, że chciała coś uzyskać kosztem naszego szczęścia. Że pozwalała Arkowi własną winę przykryć oskarżeniami rzucanymi w moją stronę. Że nie przejmowała się tym, jak się miotamy, jak cierpimy, jak odbija się to na wszystkich wokół. Nie wiem, czy się pogodzą. Nie zamierzam ani na to nalegać, ani się temu sprzeciwiać. To sprawa pomiędzy siostrami. Ale będę się odtąd zachowywać jak na jedynaka przystało – zachowam ostrożność i dystans wobec szwagrów i szwagierek. Tak na wszelki wypadek…

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA