„Siostra mnie błaga, żebym współżyła z jej mężem i urodziła im dziecko. Nie ma pojęcia, że już raz to zrobiłam”

siostra prosi siostrę o przysługę fot. Adobe Stock, PheelingsMedia
„– Jesteśmy siostrami, ty i twoje dzieci mają te same geny co ja. Gdyby dziecko zachorowało, łatwiej o przeszczep albo coś. Poza tym Maks chce tylko ciebie. Uparł się, że z nikim innym tego nie zrobi. Mówi, że z tobą może, bo jesteśmy podobne i może udawać, że kocha się ze mną!”
/ 19.05.2022 07:30
siostra prosi siostrę o przysługę fot. Adobe Stock, PheelingsMedia

Strasznie płakała i całowała mnie po rękach:

– Urodź dla mnie. Maks mnie zostawi, jeżeli nie dam mu dziecka! Błagam cię!

Jest młoda, śliczna, bogata. Ma wszystko. Od wielu lat mieszka za granicą. Tutaj rzadko przyjeżdża, nawet na groby naszych rodziców. Mówiła, że nie lubi wspomnień. Moja młodsza siostra.

– Może adoptuj po prostu? – poradziłam jej. – Tyle biednych dzieci na świecie.

– Ale Maks chce mieć własne! Uparł się, że ma być jego nasienie!

– To in vitro może?

– Myślisz, że nie próbowałam? – jęknęła. – W najlepszych klinikach, u najlepszych profesorów… Nie udało się. Dwa razy!

– No, ale chyba można skorzystać z komórki dawczyni.

– To jakieś obce geny, nie wiadomo od kogo, a my jesteśmy rodziną! – zaszlochała rozdzierająco. – Sama masz troje dzieci, jesteś zdrowa, płodna. Przysięgam, zapewnię twoim maluchom dobre życie.

Mieli mnie za puszczalską

W głowie mi się kręciło od tych płaczów i przysięgania. Siostra obiecywała, że będę dostawać pensję raz w miesiącu, a dodatkowo dla Asi, Marka i Jasia ona założy konto oszczędnościowe na procent i co kwartał będzie wpłacała poważną sumkę. Wyremontuje nam mieszkanie, zapewni opiekę najlepszych lekarzy…

– Stomatologów także – dodała rzeczowym tonem. – Bo Asi potrzebny aparat na zęby, a i chłopakom trzeba robić przeglądy, żeby mieli piękny uśmiech!

– Przecież możesz znaleźć inną kobietę – broniłam się. – Dlaczego ja? – pytałam, ale Sabina wyraźnie wszystko sobie przemyślała.

– Jesteśmy siostrami, ty i twoje dzieci mają te same geny co ja. Gdyby dziecko na przykład zachorowało, łatwiej o rodzinny przeszczep albo co innego. Poza tym Maks chce tylko ciebie. Uparł się, że z nikim innym tego nie zrobi. Mówi, że z tobą może, bo jesteśmy podobne i może udawać, że kocha się ze mną!

Żołądek zwinął mi się w twardą piłkę. Więc moje dzieci są planowane na ewentualnych dawców narządów? Co za wyrachowanie! Ale nie to było najgorsze, bo domyśliłam się czegoś, o czym moja siostra też chyba wiedziała. Może dlatego tak rzadko mnie odwiedzała i nigdy nie tęskniła ani za mną, ani za siostrzeńcami… Zrozumiałam, że Maks też nie zapomniał

Sabina wyszła za mąż w tajemnicy. Rodzice długo nie mogli jej tego wybaczyć, ale gdy przyjechała pięknym autem z przystojnym Norwegiem i kupą prezentów, zapomnieli o złości. Byli dumni, że chociaż jedna córka dobrze się w życiu ustawiła. Bo ta druga, czyli ja – szkoda gadać! Dwójka dzieci bez ślubu, a w dodatku sprawca grosza nie płaci na rodzinę!

Moja bogata siostra mi wtedy nie pomogła. Patrzyła na mnie wielkimi oczami i milczała. Za to ten jej Maks szybko znalazł rozwiązanie. Dopadł mnie kiedyś w ciemnym korytarzyku pod schodami i wepchnął do ręki zwitek banknotów. Drugą ręką miętosił moje piersi, sięgał między nogi… Ledwo mu uciekłam.

Nic nie mów Sabinie – zakazała mi matka. – Jest szczęśliwa, nie psuj tego!

– Ale ten łajdak prawie mnie zgwałcił! – zaprotestowałam.

– Nie przesadzaj! – ofuknęła mnie. – Schodź mu z oczu, i już. Wyjadą i nie będzie problemu!

Naprawdę nic nie podejrzewa?

Nie miała racji. Najmłodszy Jasio jest dzieckiem Maksa. Wystarczyło parę dni, żebym przestała uciekać i sama z nim pojechała do hoteliku za miastem. Siostra robiła wtedy zakupy. Matka chyba się domyśliła, co zaszło, ale nigdy nie powiedziała ani słowa; nawet gdy brzuch zaczął mi rosnąć, a sąsiadki gadały, że „znowu się puściłam”. „Ojciec nieznany” – tak zapisali w papierach…

Nigdy nie pomyślałam o tym, żeby powiedzieć, kto jest jego tatą. Teraz wiem, że dobrze zrobiłam, bo Maks na pewno by mi to dziecko odebrał! Byłam zadowolona, że nie przyjeżdżają do Polski. Jaś urodził się na początku siódmego miesiąca, ale nigdy siostrze o tym nie powiedziałam, a kiedy rodzice zmarli, nie było już nikogo, kto by mógł mnie wydać.

Nigdy nie zapomniałam o tych paru godzinach z Maksem. Zakochałam się w nim i byłam pewna, że on też coś do mnie czuje. Dopiero z upływem czasu pogodziłam się z myślą, że poszedł ze mną do łóżka tylko dla seksu. Teraz zrozumiałam, że jednak Maks również nie zapomniał. Chciał dziecka ze mną! Chciał się znowu ze mną kochać… Czy moja siostra faktycznie nie miała pojęcia dlaczego?

Właściwie co by mi szkodziło urodzić jeszcze jedno dziecko Maksa i zabezpieczyć byt sobie i tym dzieciom, które już są? W końcu brzuch to tylko inkubator na dziewięć miesięcy… Mogłabym też powiedzieć: „Bierz i wychowuj w luksusie Jasia, bo jest twój! Nie musisz mieć innego”. Gdyby chodziło jedynie o brzuch, może bym i tak postąpiła. Tylko co ja mam zrobić ze swoim sercem?

Czytaj także:
„Mąż jest typem sportowca, nasz syn to mózgowiec. Tata go upokarza, bo mały nie chce ćwiczyć i nie interesuje go karate”
„Moja babcia to rasowy Wielki Brat. Przez jej codzienne kontrole, we własnym domu czuję się jak w więzieniu”
„Rodzice zaplanowali, że zostanę prawnikiem, zanim się urodziłam. Nie interesowało ich, czy w ogóle tego chcę”

Redakcja poleca

REKLAMA