Zawsze miałam silny instynkt macierzyński, ale nie udało mi się zrealizować marzenia o byciu mamą. Moja młodsza siostra Basia była inna – chciała imprezować, zwiedzać świat, a w międzyczasie piąć się po szczeblach kariery. Los bywa jednak przewrotny.
To właśnie Basia zaszła w nieplanowaną ciążę, komplikując sobie tym samym życie. Nie mogłam pojąć, że dla dobra dziecka nawet nie próbowała ułożyć sobie życia z ojcem maleńkiej Klary. Została sama, ale wcale się tym nie przejmowała.
– Przecież mi pomożesz – wzruszała ramionami, jakby to było oczywiste.
Bo było. Napędzała mnie miłość do siostrzenicy. Czułam, że to maleństwo potrzebuje mnie niemal tak samo jak własnej matki. Pomagałam więc siostrze w opiece nad niemowlęciem.
Ojciec Klary także poczuwał się do odpowiedzialności; odwiedzał malutką regularnie, a jego relacje z Basią były co najmniej koleżeńskie. Pomoc zaoferowała również nasza mama. Tworzyliśmy więc swego rodzaju drużynę, której celem była troska o maleństwo, które niespodziewanie zawładnęło naszym życiem.
Moja siostra może nie była doskonała, ale przecież nikt taki nie jest Klara rosła jak na drożdżach. Z niemowlęcia zmieniła się w rezolutną dziewczynkę, potem w błyskotliwą nastolatkę, wreszcie w odważną młodą kobietę.
Łączyła nas wyjątkowa więź
Czasem odnosiłam nawet wrażenie, że Basia jest o mnie zazdrosna. Zupełnie niepotrzebnie. Nie aspirowałam do roli matki Klary, co zresztą byłoby niemożliwe. Zwyczajnie pokochałam to dziecko, z wzajemnością. Klara była moją motywacją. To dzięki niej podjęłam studia pedagogiczne i zaczęłam się spełniać zawodowo. Pracę godziłam z opieką nad siostrzenicą.
Zmieniałyśmy się z Basią – tak by ona też mogła pracować i choć po części zrealizować swoje plany. Kiedy Klara podrosła, usunęłam się bardziej w cień. Poznałam mojego męża i skupiłam się na swoim życiu.
Oczywiście z siostrzenicą nadal miałam stały i serdeczny kontakt. Bywała u mnie w domu i chętnie spędzałyśmy razem czas. Chciałam jednak, by razem z Basią zadbały o wzajemne relacje, zanim Klara wyfrunie z rodzinnego domu.
– Ciociu, czy mogę u ciebie przenocować? – usłyszałam pewnego razu w słuchawce telefonu. Spodziewałam się zwyczajnej pogawędki z siostrzenicą, a nie takiej niecodziennej prośby.
– Oczywiście, wiesz przecież – odparłam, choć alarm już się we mnie włączył.
Zaledwie pół godziny później zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam. Na progu stała Klara. Z walizką i plecakiem.
– Przenocować, tak? – puściłam do niej oko i przesunęłam się, by mogła wtaszczyć bagaż do środka. – Zamierzasz się tu przeprowadzić?
– Na jakiś czas, jeśli pozwolisz – odparła z westchnieniem, wprawiając mnie w konsternację.
Nie wyglądało, że żartuje
Kochałam Klarę, ale miała własny dom, a w nim matkę. Basia może nie była doskonała, ale nikt nie jest, i nie zasługiwała na porzucenie przez swoją córkę. Widać zaszło między nimi coś poważniejszego niż standardowa kłótnia.
– Mariusz chyba nie będzie miał nic przeciwko? – upewniła się Klara, tarabaniąc się do pokoiku, który stanowił jej sypialnię, gdy u nas nocowała.
– Oczywiście, że nie.
Mariusz, żeniąc się ze mną, wiedział, że siostrzenica jest nieodłączną częścią mojego życia. Brał nas w pakiecie. Skoro pokochał mnie, polubił też Klarę i nie marudził, nawet jeśli odwiedzała nas o różnych porach i bez zapowiedzi.
– Musisz mi tylko wyjaśnić, o co tu chodzi – spojrzałam na siostrzenicę, która umościła się na kuchennym krześle.
Nastawiłam wodę na herbatę, a potem oparłam się o blat i skrzyżowałam ramiona, czekając na opowieść. Klara zwlekała. I unikała mojego wzroku. Zdawała się urażona, a zarazem jakaś zagubiona.
Znałam ją na tyle, by wiedzieć, iż muszę to przeczekać. W jej głowie trwała burza, kotłowało się tysiąc myśli. Kiedy nawałnica nieco przycichnie, będzie chciała porozmawiać. Panującą w kuchni ciszę przeszył donośny gwizd czajnika. Tak nagły, że obie podskoczyłyśmy, a potem zgodnie parsknęłyśmy śmiechem.
– Jak nie ciachem, to gwizdkiem, zawsze znajdziesz na mnie sposób, ciociu – mruknęła.
Podałam herbatę i postawiłam przez siostrzenicą puszkę z mini batonikami, które uwielbiała.
– No to gadaj, o co chodzi.
Poczułam zapach jej delikatnych perfum, zmieszanych z wonią powietrza po deszczu. Odgarnęłam z jej buzi długie pasma wilgotnych włosów. Rozłożyłam ramiona, a Klara po prostu się do mnie przytuliła.
To było lekarstwo na wszystko, odkąd pojawiła się na świecie. Wzruszenie ścisnęło mnie za gardło, kiedy tak trwałyśmy w uścisku. Chwilę później opowiedziała mi, co się wydarzyło.
– Mama nie chce mnie puścić na studia, które sobie wybrałam…
Klarze marzyła się akademia sztuk pięknych, gdzie mogłaby rozwijać swoje zdolności artystyczne. Od małego pięknie rysowała i malowała, chodziła też na dodatkowe zajęcia plastyczne, która Baśka opłacała. Więc czemu teraz stanęła w poprzek tych marzeń?
– Chce, żebym miała porządny zawód. Pewny, zawsze potrzebny – wyjaśniła Klara. – Bo artyści jak świat światem przymierali głodem. Fakt, tylko nieliczni robią kariery, ale… jeśli nawet nie spróbuję, to na pewno się nie uda.
Moja siostra prowadziła biuro księgowe. Planowała, że kiedyś przekaże ją córce. Ewentualnie widziała ją jako prawniczkę, ale w żadnym razie artystkę.
– Chyba że w ramach hobby – relacjonowała załamana Klara.
Targnęła mną złość na siostrę
Co ona miała do gadania w sprawie życia zawodowego swojej córki? Hm, no coś tam jednak miała, gdyby musiała ją utrzymywać w trakcie nauki. Ale to nie znaczy, że może tak apodyktycznie narzucać swoje zdanie! Nie wolno wciskać kogoś w swoje buty, bo zawsze będzie mu niewygodnie i daleko nie zajdzie. Zresztą po ASP można pracować choćby w reklamie.
– Załatwię to – obiecałam siostrzenicy. – A ty ochłoń.
– Dzięki, ciociu. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła…
Cmoknęłam ją w czubek głowy.
– A ja bez ciebie. To wzajemny układ, skarbie. Symbioza.
Jeszcze tego samego dnia pojechałam do siostry. Basia nie wydawała się zaskoczona moją wizytą.
– Wiedziałam, że pobiegnie na skargę do ciebie.
Rzuciłam torebkę na komodę i podążyłam za siostrą do salonu.
– Będziesz mnie teraz pouczać, jak mam wychowywać córkę? – zaatakowała cierpkim tonem.
Kusiło mnie, by jej przygadać i wygarnąć. Jak byłam potrzebna, to korzystała, a teraz: nie wtrącaj się? Ale zachowałam zimną krew. Dla dobra Klary.
Wczesne macierzyństwo pokrzyżowało jej plany
– Nie pouczam, tylko proszę. Spróbuj ją zrozumieć. Bardzo jej zależy na tych studiach, to jej pasja, talent…
– Myślisz, że nie wiem? – obruszyła się. – Chcę tylko, żeby była bezpieczna, żeby nie dziadowała czy była od kogoś zależna. Tę firmę założyłam też dla niej, żeby nie musiała pracować dla kogoś, tylko dla samej siebie. Co ja z tym zrobię? Komu zostawię?
– Więc chodzi bardziej o nią czy o twoją firmę? Bo już nie wiem…
– Nie odwracaj kota ogonem!
– A ty patrz szerzej. Może będzie zabezpieczona i ustawiona, ale czy szczęśliwa? Powinna kochać swój zawód, a przynajmniej lubić swoją pracę. Naprawdę widzisz ją jako księgową? Błagam cię… Dlaczego jej tak utrudniasz? Już zapomniałaś, jak sama pragnęłaś podróżować, podbijać świat?
Basia usiadła na brzegu kanapy i spuściła głowę. Kochała Klarę, ale nie da się ukryć, że nieplanowana ciąża i wczesne macierzyństwo pokrzyżowały jej plany. Tym bardziej nie rozumiałam, dlaczego teraz torpeduje marzenia swojej córki. Przecież chyba nie za karę, w ramach jakiejś nie do końca uświadomionej zemsty…?
Oczywiście Klara mogła zrobić na przekór matce. Wiedziała, że ma wsparcie we mnie – mentalne i finansowe. Gdyby poprosiła o pomoc, nie wahałabym się, nawet za cenę wojny z siostrą. Czułam jednak, że Klara najbardziej potrzebuje teraz zrozumienia i akceptacji. Nie z mojej strony, bo to zawsze miała. To o aprobatę matki musiała zabiegać zdecydowanie bardziej.
– Nic nie rozumiesz… – westchnęła Basia.
Siostra zwykła ukrywać swoje emocje
Przeżywała wszystko w środku, by na zewnątrz uchodzić za twardą, bezkompromisową kobietę, która ze wszystkim sobie radzi. Teraz wydawała mi się roztrzęsiona. Nic nie mówiłam. Czekałam, aż się otworzy. Basia odetchnęła, a potem oparła głowę na moim ramieniu
– Chciałam, żeby chociaż raz mnie posłuchała – wyznała ze wzrokiem wbitym w czubki kapci. Nagle taka smutna i zagubiona, zupełnie jak nie ona. – Chciałam być dla niej autorytetem. Prawdziwą matką, której się ufa i z którą się liczy. A ona słucha tylko ciebie. I u ciebie szuka pocieszenia.
– Basiu… – dotknęłam jej dłoni.
Spojrzała na mnie oczami pełnymi łez.
– Nawet teraz pobiegła do ciebie.
Także byłam bliska płaczu, ale wzięłam się w garść.
– Tu nie chodzi o nas, Basiu, tylko o Klarę. Zawsze robiłyśmy wszystko dla niej…
– Racja. Chyba nigdy właściwie ci nie podziękowałam.
– Daj spokój. Kocham tę smarkulę jak… umiem. Nie jak własną córkę, bo jej nie mam, więc nie wiem, jak bym się zachowywała. Całkiem możliwe, że w roli matki byłabym zdecydowanie bardziej surowa niż ty. Macierzyństwo wiąże się z odpowiedzialnością, wyznaczaniem granic i ustalaniem reguł, a ciocia… może rozpieszczać do woli. Miałam łatwiej, ale to na twojej akceptacji i zrozumieniu Klarze najbardziej zależy. To ty jesteś jej mamą i wzorem, a że jesteście do siebie podobne, to się kłócicie. Młoda chce odnieść sukces, tak jak ty, ale na własnych warunkach.
Nie damy rady uchronić jej przed błędami
Objęłam siostrę. Basia odruchowo się spięła, ale potem odetchnęła i oparła głowę na moim ramieniu. Posiedziałyśmy chwilę w milczeniu, późnej obejrzałyśmy albumy ze zdjęciami Klary, pogadałyśmy przy kawie i wróciłam do domu, gdzie moja siostrzenica właśnie ogrywała mojego męża w warcaby.
Nie zdążyłam odstawić butów na półkę, kiedy wyrosła tuż obok. Patrzyła na mnie pytającym wzrokiem.
– Jutro wracasz do domu.
– Zgodziła się? Naprawdę?
– Oczywiście. Kocha cię przecież jak wariatka.
– Może wariatka, ale zasadnicza i uparta. Żadnych warunków wstępnych? – nie dowierzała, że tak łatwo przekonałam Basię.
– Dostań się. Na studia dzienne. Do państwowej szkoły. To wcale nie będzie proste.
– Ale wykonalne!
Klara miała cel i była pełna entuzjazmu. Czyż nie o to chodzi u progu dorosłego życia? Nie damy rady uchronić jej przed błędami i każdym złem tego świata. Ale nie jest bezbronna. Miłość, jaką od nas dostała, będzie jej tarczą.
Czytaj także:
„Matka zapukała do moich drzwi, by opłakiwać swój los. Szkoda, że nie martwiła się tym, gdy kiedyś porzuciła mnie dla butelki”
„Okazało się, że moja 90-letnia babcia była… pożeraczką męskich serc! Adoratorzy ustawiali się do niej w kolejkach”
„Rozpaczałam po zmarłym mężu, kiedy... obcy mężczyzna zaprosił mnie na wakacje. Wyczuł, że cierpię i wykorzystał moment”