„Siostra była ukochaną córeczką rodziców, ja byłam pomiotłem. Gdy potrzebowali pomocy, ona wolała balować w innym mieście”

sfrustrowana smutna kobieta fot. Getty Images, Olga Rolenko
„Takiej informacji się nie spodziewałam. Konieczność zabrania rodziców ze szpitala oznaczała, że nie tylko będę musiała się nimi zająć, ale także będę musiała zapewnić im rehabilitację. Na zorganizowanie wszystkiego miałam tydzień”.
/ 18.08.2023 09:45
sfrustrowana smutna kobieta fot. Getty Images, Olga Rolenko

Zawsze miałam wrażenie, że nasi rodzice nie kochali nas tak samo. Przez całe swoje dzieciństwo i młodość słyszałam, że moja młodsza siostra jest mądrzejsza, ładniejsza i bardziej zaradna. Co więcej — moi rodzice okazywali to na każdym kroku.

Nie rozumiałam, dlaczego tak jest

Anka dostawała większe kieszonkowe, rodzice płacili jej za dodatkowe lekcje angielskiego, a podczas jakichkolwiek zakupów to właśnie ona mogła liczyć na nową sukienkę lub wymarzone jeansy.

A ja? Ja zawsze byłam ta gorsza, głupsza i brzydsza. I chociaż uczyłam się znacznie lepiej od Anki, to nawet to nie powodowało, że zasługiwałam na uczucia mamy i taty. Czułam się jak piąte koło u wozu, które nikomu nie jest potrzebne. A moja młodsza siostra doskonale to wykorzystywała. Nie tylko zrzucała na mnie niemal wszystkie domowe obowiązki, ale także wyciągała od rodziców pieniądze na ciuchy, kosmetyki i wszelkiego rodzaju rozrywki.

I chociaż próbowałam pokazać rodzicom, że źle wychowali swoją młodszą pociechę, to oni byli ślepi na moje wszystkie sugestie. Nawet fakt, że Anka olała ich w sytuacji gdy najbardziej jej potrzebowali nic nie zmienił.

Moja młodsza siostra urodziła się wcześniakiem. I być może właśnie to spowodowało, że była oczkiem w głowie naszych rodziców. Od samego początku traktowali ją jak ósmy cud świata, który zasługuje na wszystko co najlepsze. I chociaż na początku doskonale to rozumiałam, to z czasem zaczynało mi to coraz bardziej przeszkadzać. Tym bardziej, że Anka doskonale wiedziała jak to wykorzystywać.

W konsekwencji ona nic nie robiła i miała wszystko, a ja dostawałam jedynie ochłapy — i to zarówno jeżeli chodzi o rzeczy materialne, jak i uczucia rodziców. Czułam się fatalnie. Szybko też zrozumiałam, że nic nie wskóram, a jakiekolwiek próby przekonywania rodziców o tym, że Anka ich wykorzystuje nie nie dadzą.

— Twoja młodsza siostra bardziej od ciebie potrzebuje naszej pomocy — mówiła mi mama za każdym razem, gdy tylko próbowałam zwrócić jej uwagę na to, że ja także potrzebuje jej uwagi, miłości i pomocy. — Przecież wiesz, że jest delikatna i bardzo wrażliwa — dodawała.

Nie docierało do nich, jaka jest prawda

Delikatna i wrażliwa? Nie, moja młodsza siostrzyczka była chytrą i cyniczną egoistką, która szybko zrozumiała, że może bez większego trudu wodzić rodziców za nos. I ten jej ironiczny uśmieszek, którym obdarzała mnie za każdym razem, kiedy osiągała to, co chce. Jak ja jej w tamtej chwili nienawidziłam. Nie miało to żadnego znaczenia, że jest moją moją młodszą siostrą. Ja widziałam w niej jedynie manipulantkę.

Nasi rodzice nie byli bogaczami, ale zarabiali całkiem przyzwoicie. Jednocześnie żyli dosyć oszczędnie, co spowodowało, że dysponowali całkiem dużymi oszczędnościami. Dlatego też bardzo liczyłam na ich wsparcie. Po ukończeniu studiów trafiłam na świetną ofertę zakupu niewielkiej kawalerki. W końcu mogłabym wyprowadzić się z rodzinnego domu i rozpocząć dorosłe życie.

Jednak aby otrzymać kredyt z banku musiałam zgromadzić wkład własny. Ja nie miałam takich oszczędności, ale liczyłam na to, że rodzice pożyczą mi odpowiednią kwotę. I może tak by się stało, gdyby nie pomysł mojej młodszej siostry. Kilka dni po mojej rozmowie z rodzicami oświadczyła, że postanowiła rozpocząć studia w innym mieście.

— Te studia to moja wielka szansa — tłumaczyła mamie i tacie.

Jednocześnie spojrzała na mnie z kąśliwym uśmieszkiem, a ja nie mogłam pozbyć się wrażenia, że robi to złośliwie.

— Jednak życie w dużym mieście nie jest tanie. A ja nie będę mogła iść do pracy, bo cały wolny czas będę poświęcać nauce — opowiadała dalej.

„Ty żmijo” — pomyślałam ze złością. Patrząc na zachwyt rysujący się na twarzach rodziców doskonale wiedziałam, jaką podejmą decyzję. I wcale się nie pomyliłam.

Oczywiście wybrali młodszą córkę

— Przykro mi Grażynko, ale nie możemy ci pomóc w zakupie mieszkania — powiedziała mi mama kilka dni później.

Jakoś wcale mnie to nie zdziwiło.

— Ania ma szansę na bardzo dobry zawód i my chcemy jej w tym pomóc — dodała.

— A nie możecie rozdzielić tej pomocy na nas dwie? — próbowałam jeszcze ratować sytuację. Bezskutecznie.

Podjęliśmy decyzję o wsparciu finansowym twojej młodszej siostry. Ona tego potrzebuje — powiedziała moja mama i wyszła z pokoju.

No tak, niczego innego się nie spodziewałam. Anka jak zwykle osiągnęła swój cel, a ja musiałam radzić sobie sama.

Pomimo wielu przeciwności losu udało mi się zakupić moją wymarzoną kawalerkę. Dzięki koleżance pracującej w banku skorzystałam z takiej oferty kredytowej, która nie wymagała wkładu własnego. I chociaż pracowałam od świtu do nocy i odmawiałam sobie niemal wszystkiego, to w końcu mogłam zamieszkać na swoim. Ani razu nie poprosiłam rodziców o pomoc.

Wiedziałam, że nie ma to sensu, bo jedyną beneficjentką ich pomocy była Anka. A ona jak zwykle doskonale to wykorzystywała. Z tego co wiedziałam, to nie przykładała się do nauki, a cały swój wolny czas poświęcała na zabawy ze znajomymi. A gdy nie zdała kilku ważnych egzaminów i musiała powtarzać rok, to moi rodzice jak zwykle mieli na to wytłumaczenie.

— To są trudne studia i nie ma w tym nic dziwnego, że Ani nie udało się zdać wszystkiego w pierwszym terminie — powiedziała mi mama, gdy odwiedziłam rodziców w pewne niedzielne popołudnie.

Już nawet nie starałam się jej przekonać, że jest po prostu naiwna. Jednak było mi przykro, gdy żaliła się, że Anka zupełnie ich nie odwiedza. Widać było, że rodzice za nią tęsknią.

— Kiedy zamierzasz odwiedzić rodziców? — zapytałam młodszą siostrę, gdy tylko udało mi się do niej dodzwonić. — Oni cały czas dopytują, kiedy przyjedziesz. Tęsknią za tobą — dodałam.

Ale jeżeli myślałam, że wywołam w niej jakiekolwiek wyrzuty sumienia, to się myliłam.

— Oj Grażka, nie mam na to czasu — powiedziała z charakterystyczną ironią. — Przecież wiesz, że mam ważniejsze sprawy na głowie — zaśmiała się i zakończyła połączenie.

No tak, ważniejsze sprawy to zakupy i imprezy. „Jak odwiedzisz rodziców, to pozdrów ich ode mnie” — napisała mi jeszcze smsa. Nie miałam serca przekazać tego rodzicom.

Moja siostra miała ich gdzieś

Kilka dni później otrzymałam najgorszy telefon w swoim życiu.
— Dzień dobry. Pani rodzice ulegli wypadkowi samochodowemu i w ciężkim stanie przebywają na oddziale intensywnej opieki medycznej — usłyszałam w słuchawce poważny głos lekarza.

W tamtej chwili mój świat się zatrzymał. Wybiegłam z domu i pognałam do szpitala. Na widok rodziców podłączonych do kilkunastu urządzeń podtrzymujących funkcje życiowe załamałam się. Niewiele pamiętam z tamtych dni. Dopiero później dowiedziałam się, że rodziców kilkukrotnie reanimowano i tylko cud sprawił, że wyszli z tego zwycięsko.

Rodzice przebywali w szpitalu przez kilka kolejnych miesięcy. To był bardzo trudny okres, ale lekarze robili wszystko, abym ich nie straciła. W tym czasie Anka przyjechała tylko raz.

— Przecież i tak nic tu po mnie — mówiła gdy prosiłam ją, aby przyjechała i mi pomogła. — Rodzice są pod opieką lekarzy, więc moja pomoc nie jest tu potrzebna — dodawała.

I chociaż wtedy faktycznie miała sporo racji, to po kilku miesiącach sytuacja uległa zmianie.

— Pani Grażyno, musimy porozmawiać — powiedział mi lekarz, gdy jak zwykle przyszłam odwiedzić rodziców.

Było zdecydowanie lepiej niż na samym początku, ale mama i tata wciąż potrzebowali wsparcia przy nawet najprostszych czynnościach. Nie byli w stanie sami się ubrać, umyć, przygotować posiłku czy zjeść. Wprawdzie lekarze mówili, że rehabilitacja przynosi sporą poprawę, ale na to wszystko potrzeba było czasu.

— Czy coś się stało? — zapytałam z niepokojem.

— Nie, nic się nie stało — odpowiedział lekarz. — Ale będziemy musieli wypisać pani rodziców ze szpitala. Pod względem medycznym leczenie zostało zakończone. Teraz potrzebna jest już intensywna rehabilitacja, której nie przeprowadza się już w warunkach szpitalnych. Zrobiliśmy tyle co mogliśmy — dodał.

Zostałam ze wszystkim sama

Takiej informacji się nie spodziewałam. Konieczność zabrania rodziców ze szpitala oznaczała, że nie tylko będę musiała się nimi zająć, ale także będę musiała zapewnić im rehabilitację. Na zorganizowanie wszystkiego miałam tydzień.

— Ja niestety nie mogę przyjechać, bo mam zbyt wiele spraw na głowie. Będziesz musiała poradzić sobie sama — poinformowała mnie moja młodsza siostra gdy tylko zadzwoniłam do niej z najnowszymi informacjami.

— Chyba sobie żartujesz? — powiedziałam oburzona. — Mam sama wszystko ogarnąć? — nie mogłam w to uwierzyć. I chociaż wiedziałam, że Anka jest egoistką, to tego się po niej nie spodziewałam.

— Poradzisz sobie — poinformowała mnie Anka. — Jesteś na miejscu, więc tobie będzie zdecydowanie łatwiej. A ja przyjadę jak tylko będę mogła — dodała i się rozłączyła.

Próbowałam się do niej dodzwonić, ale nie odbierała ode mnie telefonów.
Przez kilka kolejnych dni trzęsłam się ze złości na samą myśl o numerze, jaki wywinęła moja młodsza siostrunia. I chociaż próbowałam się do niej dodzwonić i napisałam kilkadziesiąt smsów, to ona nie raczyła się do mnie odezwać. Po prostu nas olała.

Ja byłam zmuszona do wzięcia bezpłatnego urlopu, aby zapewnić mamie i tacie całodobową opiekę. Padałam z nóg. Przez ten czas Anka tylko raz zadzwoniła do rodziców i jak zwykle naopowiadała im bajeczek, w które oni uwierzyli. A ja nie miałam serca aby odzierać ich ze złudzeń.

Każdego dnia podczas codziennych zajęć przy rodzicach nienawidziłam swojej siostry coraz bardziej. Przestałam też do niej wydzwaniać, bo nie miało to najmniejszego sensu. A gdy mama i tata w końcu poczuli się trochę lepiej, to mogłam nieco odetchnąć. Wróciłam do pracy i na kilka godzin wynajęłam opiekunkę. Przez cały ten czas starałam się nie rozmawiać z rodzicami na temat Anki.

Oni są zaślepieni miłością do niej i cały czas nie chcą uwierzyć, że wychowali pozbawioną uczuć egoistkę.

Czytaj także:
„Ciułałam grosz do grosza, a siostra balowała za kasę rodziców. Karma wraca. Dziś śmieję jej się w twarz z nowego Porsche”
„Moja siostra miała zająć się naszymi schorowanymi rodzicami. Teraz widzę, że sama potrzebuje opieki”
„Starsze siostry ani myślą pomóc mi w opiece nad chorą mamą. To ja muszę się nią zajmować, choć to zagraża mojej ciąży”

Redakcja poleca

REKLAMA