„Siostra bliźniaczka zabawiła się w swatkę. Znalazła mi faceta i przetestowała go w łóżku, a on nie wie, że to nie ja”

bliźniaczki fot. iStock by Getty Images, Uwe Krejci
„Nie był jakimś oszałamiającym przystojniakiem. Jednak jego spojrzenie i uśmiech… Sama mimowolnie się uśmiechnęłam. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłam! Zupełnie jakby Kupidyn trafił mnie swoją strzałą”.
/ 03.08.2024 22:00
bliźniaczki fot. iStock by Getty Images, Uwe Krejci

Od zawsze miałam szczególną relację z moją siostrą bliźniaczką. Wyglądałyśmy identycznie, ale miałyśmy zupełnie różne charaktery. Ja byłam raczej wyciszona, zachowawcza i wstydliwa, a ona emanowała pewnością siebie i śmiałością. Pomimo odmiennych usposobień, doskonale się ze sobą dogadywałyśmy, niemalże czytając sobie w myślach. Byłyśmy dla siebie najbliższymi osobami na całym świecie. Dlatego gdy moja siostra Ewa wpadła do mnie w figlarnym nastroju, nie miałam wątpliwości, że coś przeskrobała.

Udawała przed nim, że jest mną

– O co chodzi? – zapytałam zaciekawiona.

– Mam dla ciebie super wiadomość. Znalazłam ci idealnego faceta! – wykrzyknęła podekscytowana.

– Ale przecież wiesz, że nie mam ochoty na…

– Daj spokój, znam cię lepiej niż ty sama! – weszła mi w słowo. – Nie mogłam patrzeć, jak się zadręczasz, więc postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Znalazłam ci wymarzonego księcia.

Miałam do niej pretensje, że potraktowała mnie jak nieudacznicę, której koniecznie trzeba pomóc w znalezieniu faceta, ale… byłam ciekawa, kogo dla mnie wybrała. Wyczuła to i od razu przeszła do konkretów.

– Ma na imię Marcin i ma dwadzieścia trzy lata. Studiuje informatykę. Jest naprawdę wysoki, ma chyba z metr dziewięćdziesiąt. Szatyn o brązowych oczach, raczej chudy, ale dobrze zbudowany, bo dba o kondycję, regularnie pływa, jeździ na rowerze i chodzi na siłkę. Głowę ma nie od parady, bo to umysł ścisły! Nie jest jakimś mega romantykiem, ale nudy z nim raczej nie uświadczysz. I teraz uwaga, bo to najlepsze: jego pasją jest nowoczesne malarstwo, zupełnie jak twoją! No to jak go oceniasz?

Oszołomił mnie

– Masz mnie za wariatkę? Doceniam twoją troskę, ale stanowczo odmawiam aranżowania prze ciebie jakichkolwiek randek.

– To chociaż zerknij na te zdjęcia i zobacz, przed czym tak bardzo się wzbraniasz!

Pokazała mi jego profil na Facebooku. W albumie ze zdjęciami zobaczyłam przeciętnego faceta. Nie był jakimś oszałamiającym przystojniakiem. Jednak jego spojrzenie i uśmiech… Sama mimowolnie się uśmiechnęłam, a po ciele przebiegł mi przyjemny dreszcz. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłam! Zupełnie jakby Kupidyn trafił mnie swoją strzałą. Wiem, że to głupie, ale dokładnie taka myśl przyszła mi do głowy i właśnie tak się poczułam.

– Zmieniłaś front, Aniu? Masz ochotę go poznać? – Ewa szturchnęła mnie znacząco.

Przytaknęłam bez słowa, wciąż wbijając wzrok w fotki Marcina. Zwyczajnie nie umiałam oderwać od niego oczu.

– Jest tylko jeden mały niuans. Bo wiesz… Formalnie rzecz biorąc, wy już się właściwie znacie. Podrywałam go, podszywając się pod ciebie. Nie możesz puścić pary z ust o tej zamianie, bo od razu wszystko zepsujesz, rozumiesz?

Myśli, że to byłam ja

Ściemnianie to nie moja bajka, nigdy tego nie robiłam i jakoś nie czułam parcia, żeby zacząć, ale… Ten chłopak ze zdjęć za bardzo mnie kręcił, więc dałam się namówić.

Siostra streściła mi całą historię, jak wpadli na siebie, o czym gadali, gdzie razem chodzili, no i… że już doszło do całowania. Gdy to usłyszałam, poczułam zazdrość, jakby ten cały Marcin był mój od lat, a ja go przecież w ogóle nie znałam!

– Rozumiem, że masz do mnie żal, ale nie miałam wyboru. Musiałam go prześwietlić. On jest w tobie po uszy zakochany…

– Mylisz się, to w ciebie jest wpatrzony, nie we mnie! – wycedziłam przez zęby. – Nigdy mnie nawet nie widział! To z tobą gadał. Nie ze mną… – przerwałam w pół słowa. Poczułam gulę w gardle.

– Nieprawda! Wtedy faktycznie byłam tobą! – zapewniała z żarem. – Dobrze wiesz, że mam taką zdolność. Potrafię nawet mamę wyprowadzić w pole. Nie chodziło mi o głupi żart, zrobiłam to, bo… on naprawdę może być twoją drugą połową.

– A czemu nie twoją?

Ewa trafiła w sedno

Ku mojemu zaskoczeniu, potraktowała mnie poważnie, doskonale rozumiejąc moje rozterki i obiekcje.

– To super gość, wartościowa osobowość, porządny facet, ale… nie w moim typie. Znam siebie na wylot i nie mam złudzeń. Bylibyśmy szczęśliwi przez jakiś czas, może rok lub dwa, ale w końcu moja prawdziwa natura dałaby o sobie znać i złamałabym mu serce. Za to ty nie. Ty go polubisz, a on będzie cię wielbił i traktował jak księżniczkę.

Wiedziała, co mówi. Już od samego początku, od chwili, gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy, czułam, że to jest właśnie on. Mój jedyny na świecie. Poczułam wreszcie te osławione „motyle w brzuchu”. Towarzyszyły mi jednocześnie ekscytacja i onieśmielenie.

Nasze pierwsze wyjście z Marcinem było co najmniej dziwaczne. Zachowywał się tak, jakbyśmy od dawna byli razem, a przecież ledwo co go poznałam. Obawiałam się, że zrobię jakąś gafę i cała intryga wyjdzie na jaw. Byłam zestresowana i krępował mnie jego dotyk, jego czułości, ale nie minęła nawet godzina, a cała ta niezręczność po prostu wyparowała. W ciągu tej godziny nadrobiliśmy kilka randek.

Nie wierzę że to zrobiła!

Kiedy wróciłam do mieszkania, przytuliłam moją siostrę.

– Jesteś cudowna, on jest wspaniały!

Oddała mi buziaka, po czym zrobiła krok w tył, a następnie przyznała się, że z Marcinem nie poprzestała tylko na całowaniu… Cała moja euforia i radość przepadły w ciągu jednej chwili.

– Nie rozumiem, czemu? Co ci strzeliło do głowy?! Czuję się, jakbyś mnie zdradziła!

– Posłuchaj, nie miałam wyjścia. Dobrze wiesz, że sporo chłopaków zmienia się diametralnie, gdy tylko zdobędą dziewczynę. Na początku, gdy o nią zabiegają, są uroczy i wspaniali, a potem im przechodzi. Chciałam cię uchronić przed powtórką z rozrywki. Wciąż pamiętam, ile czasu zajęło ci dojście do siebie po tym, co zrobił ci Patryk.

No dobra, przyznaję. Patryk był moim pierwszym facetem. Z nim przeżyłam swój pierwszy raz, a niedługo potem dał mi kosza. Wpadłam przez to w niezłą depresję. Ale to i tak nie jest żadne usprawiedliwienie dla mojej siostry, żeby wywijać takie numery!

– Przegięłaś, Ewa. Jak mam teraz z nim być po tym wszystkim? A on? Za kogo go uważasz? Za faceta, który przeleci obie bliźniaczki? Nie cierpię cię, nie chcę z tobą gadać! – wykrzyczałam i wyszłam.

Nie rozpoznał jej

Kiedy się o tym dowiedziałam, byłam tak załamana, że zastanawiałam się, czy nie zakończyć relacji z Marcinem. Jak miałabym to ciągnąć dalej, mając świadomość tego, co zaszło między nim a moją siostrą? A co, jeśli on to odkryje? Ale z drugiej strony, gdyby faktycznie okazał się tym wymarzonym facetem, to tylko kompletna kretynka zmarnowałaby taką szansę.

Postanowiłam zaryzykować. Gdy spędzałam czas u jego boku, radość dodawała mi skrzydeł i nic poza tym nie miało znaczenia. Nawet to, że ta miłość zaczęła się od oszustwa i udawania, co nie wróżyło dobrze. Przebaczyłam również mojej siostrze – wprawdzie postąpiła okropnie, ale kierowała się troską o mnie.

Uczucie do Marcina porwało mnie całkowicie. Zapomniałam o moim kłamstwie, bo to, co czułam, było autentyczne. Wyjawiłam mu, że mam siostrę bliźniaczkę, a nawet ich sobie przedstawiłam. Wbrew moim obawom, wszystko potoczyło się pomyślnie, a Marcin nie rozpoznał w Ewie „mnie z przeszłości”. Być może dlatego, że specjalnie na tę okazję ścięła i przefarbowała włosy. Na pierwszy rzut oka nie byłyśmy już identyczne, a ona była sobą.

Nie cierpiał kłamców

Wraz z rozwojem naszej relacji, gdy sprawy zaczynały wyglądać na coraz poważniejsze, zaczęłam się zastanawiać nad wyjawieniem mu całej prawdy. I zapewne bym to zrobiła, gdyby nie jeden kłopot. Marcin nie znosił osób, które nie są w stu procentach szczere.

– Tata nagminnie mijał się z prawdą i nie wywiązywał się z obietnic. Chyba właśnie przez to mam taką niechęć do kłamców. To jeden z powodów, dla których tak bardzo cię kocham. Należysz do najbardziej prawdomównych ludzi, jakich spotkałem – chichotał, kiedy to powtarzał, a ja tylko cicho wzdychałam, skrywając moją tajemnicę jeszcze staranniej.

Czas mijał, a sytuacja stawała się coraz bardziej skomplikowana. Marcin znaczył dla mnie tak wiele, że nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Dlatego też uznałam, iż lepiej będzie zachować w sekrecie to, o czym wiedziałyśmy jedynie ja oraz moja siostra.

Przyznał się

Gdy skończyliśmy studia, wzięliśmy ślub i zaczęliśmy wspólne życie pod jednym dachem. Miałam głębokie przekonanie, że tak wielkie uczucie, jakim się darzyliśmy, zdarza się niezmiernie rzadko, może raz na tysiąc par, a nawet jeszcze rzadziej. Mimo to raz na jakiś czas dopadały mnie wyrzuty sumienia i targały mną wątpliwości: wyznać mu prawdę czy dalej milczeć?

Trzy lata po naszym ślubie los podarował mi idealną sposobność, bym w końcu wyjawiła swojemu ukochanemu całą prawdę.

Podczas wycieczki kajakowej, w której niestety nie mogłam wziąć udziału z powodu braku urlopu, ale nie chciałam odbierać Marcinowi szansy na aktywny relaks w doborowym towarzystwie, próbowała go uwieść kuzynka jednego z kumpli. Doszło między nimi do pocałunku, ale mój małżonek w ostatniej chwili oparł się pokusie i na tym się skończyło. Wyznając mi tę historię, był pełen skruchy i okropnie speszony, rozczarowany własnym postępowaniem, szczerze mnie przepraszał i błagał o wybaczenie, jakby popełnił nie wiadomo jaką zbrodnię.

Mogłam wyznać prawdę

Nadeszła idealna chwila, abym również ja mogła zrzucić z siebie ciężar, który dźwigałam na swoich barkach. Szczerość za szczerość, sprawiedliwa wymiana. Byłam o włos od wyjawienia prawdy, jednak w ostatnim momencie zabrakło mi odwagi. On już nigdy więcej nie zobaczy się z tamtą dziewczyną, ale z Ewą to co innego. Lubili się, lecz kto wie, jak na nią spojrzy, gdy pozna sekret o ich wspólnie spędzonej nocy…

Szansa na szczerość minęła bezpowrotnie. Wtedy dotarło do mnie, że nigdy, pod żadnym pozorem, nawet w ostatnich chwilach życia, nie zdobędę się na odwagę, by powiedzieć, jak było naprawdę. Po dziś dzień Ewa jest święcie przekonana, że zrobiła to, co trzeba. W końcu dzięki temu możemy być ze sobą i cieszyć się każdą wspólną chwilą. A co ze mną? Staram się wierzyć, że postąpiła słusznie i przyznanie się do wszystkiego i tak nie wpłynęłoby na bieg zdarzeń.

Ania, 27 lat

Czytaj także:
„Mój narzeczony był na każde skinienie koleżanek. Dla zemsty poszłam o krok dalej”
„Wakacje na Mazurach były czystą przyjemnością. Do czasu, aż zobaczyłem swoją dziewczynę baraszkującą w krzakach”
„Przyjaciółka pomogła mi zdobyć pracę, a ja zrzuciłam ją z dyrektorskiego stołka. Taka jest kolej rzeczy”

Redakcja poleca

REKLAMA