„Siostra ani myślała pomagać przy chorej mamie, ale spadek od niej wyłudzić potrafiła. Cóż, chyba spotkamy się w sądzie”

załamana kobieta fot. Adobe Stock, astrosystem
„Zostałyśmy praktycznie bez pieniędzy. Emerytura była zbyt mała, żeby wystarczyło na utrzymanie dwóch osób i lekarstwa. Postanowiłam więc sprzedać kawałek ziemi, który od dawna był własnością mamy. Szukałam aktu własności, przetrząsając pudełka z dokumentami, a zamiast tego wpadł mi w ręce inny dokument. Akt darowizny. Mama oddała działkę Anecie”.
/ 15.09.2022 09:00
załamana kobieta fot. Adobe Stock, astrosystem

Aneta, moja siostra, jest starsza tylko o dwa lata, ale o niebo sprytniejsza. Zawsze wiedziała, jak żyć, żeby uniknąć zbędnego wysiłku i zobowiązań. O dziwo, nikt tego nie zauważał. Cieszyła się opinią dobrej córki, świetnej koleżanki, bez wysiłku zaskarbiała sobie szacunek otoczenia. Ja musiałam na wszystko zapracować. 

Podziwiałam Anetę, jej sposób bycia i umiejętność zdobywania tego, na czym jej akurat zależało. Z wiekiem cielęcy zachwyt siostrą trochę osłabł. Odkryłam, że pod maską uroczej, towarzyskiej dziewczyny ukrywa się bezwzględna manipulantka, gotowa iść po trupach do celu. Trudno było się jej przeciwstawić, bo Anetka nie żądała niczego wprost. Sama widziałam, że ludzie przebywający w jej otoczeniu zaczynali uważać jej potrzeby za ważniejsze od własnych i biada temu, kto próbowałby być przeciwnego zdania.

Wiedziała, jak manipulować ludźmi

Doświadczyłam skuteczności siostry na własnej skórze. Latami z talentem unikała domowych obowiązków. Kto sprzątał nasz wspólny pokój? Oczywiście ja. I jeszcze byłam z tego dumna. Aneta potrafiła docenić wysiłek. Wynosiła pod niebiosa moje umiejętności darmowej sprzątaczki, ani słowem nie napomykając o wdzięczności za wykonanie jej pracy. Tego tematu nie było, Aneta nigdy nie dziękowała za to, co jej się należało od życia. Nie miała żadnych obiekcji, jeśli chodzi o wykorzystywanie otoczenia, ale potrafiła sprawić, że człowiek był szczęśliwy i zadowolony, mogąc się jej przysłużyć.

– Każdy ma jakieś niezaspokojone potrzeby emocjonalne – mówiła lekceważąco. – Jeden chce być chwalony za bezinteresowność, drugiemu zależy na docenieniu jego umiejętności. Ludzi można rozpracować, dać, im czego chcą, i jeszcze na tym skorzystać.

Słuchałam wywodów Anety z mieszanymi uczuciami. Właściwie nie czyniła nikomu krzywdy, ludzie z ochotą robili to, czego chciała, ale wydawało mi się to nieuczciwe. Nie przyszło mi do głowy, że jej największą ofiarą, pokonaną kilkoma mistrzowskimi posunięciami, będę ja.

Pierwszy raz zbuntowałam się, mając 16 lat. Sprzątałam kuchnię, zabałaganioną po posiłku. Brudne gary wychodziły ze zlewu, zakasałam więc rękawy i wtedy coś mnie tknęło. Dlaczego ja mam to robić? Powtórzyłam głośno pytanie. Aneta spojrzała na mnie ze zdumieniem.

– Ktoś musi pomóc mamie – wyjaśniła mi jak dziecku. – Przecież wiesz, że wzięła dodatkowe zlecenia.

Wiedziałam aż za dobrze. Mama wychowywała nas sama i żeby dorobić, często brała pracę do domu, a ja wyręczałam ją, w czym mogłam.

– Mogłabyś posprzątać kuchnię, chociaż jeden raz – wytknęłam jej.

– Nikt nie zrobi tego lepiej, niż ty – przymiliła się siostra. – Jestem beznadziejna w te klocki, zresztą nie mam teraz czasu. Wychodzę, umówiłam się. Wynagrodzę ci to, zobaczysz – posłała mi uroczy uśmiech, który miał mnie do reszty rozbroić.

To było pierwsze, ale nie ostatnie starcie. Zbuntowałam się. Od tej pory coraz częściej kłóciłyśmy się na temat podziału obowiązków. Trwało to, dopóki Aneta nie wyprowadziła się do narzeczonego. Potem ja postanowiłam się usamodzielnić. Wzięłam kredyt i kupiłam małe mieszkanko, które przez kolejne 25 lat będzie praktycznie należało do banku. Byłam jednak szczęśliwa, że jestem na swoim.

Minęły lata. Anetę widywałam rzadko, przeważnie w niedzielę u mamy. Podczas jednej z wizyt coś mnie zaniepokoiło. Mama jakoś inaczej się zachowywała. Zmiana była trudno uchwytna, nie umiałam sprecyzować na czym polega, ale wrażenie pozostało. Moja siostra, jak zwykle skoncentrowana na sobie, niczego nie zauważyła.

Wszystko było na mojej głowie

– Coś ci się przywidziało – prychnęła, ale zaraz zreflektowała się. – Zawsze byłaś troskliwą córką, z nas dwóch to ty jesteś tą odpowiedzialną. Można na tobie polegać!

Jej słodki głos wzbudził we mnie podejrzenia. Taki stary wróbel jak ja nie da się nabrać na plewy. Czyżbym miała rację? Aneta też zauważyła coś niepokojącego i na wszelki wypadek próbowała mianować mnie jedyną i niezastąpioną córką?

Kolejne tygodnie i miesiące przyniosły odpowiedź. Mama miała kłopoty z pamięcią i orientacją. Ukrywała przed nami te dolegliwości jak mogła, jednak któregoś dnia zagadnęła mnie na schodach sąsiadka. Była zaniepokojona, bo już kilka razy zdarzyło jej się spotkać na ulicy zupełnie zagubioną mamę. Nie pamiętała drogi do domu, teren dookoła wydawał jej się kompletnie obcy. Ten stan mijał i wszystko wracało do normy, jednak nigdy nie można było być pewnym, kiedy się powtórzy.

Zadzwoniłam do siostry  i uzgodniłyśmy, że trzeba zabrać mamę do lekarza. Na tym zakończyła się nasza współpraca. To ja musiałam przekonać mamę o konieczności zrobienia badań i wszystkiego dopilnować. Diagnoza była ciosem. Początki starczego otępienia.

– Jak to możliwe? Przecież mama jest jeszcze młoda?! – krzyknęła z pretensją Aneta.

Wyjaśniłam jej, że ta choroba dotyka ludzi starszych, ale niekoniecznie zgrzybiałych. Nie wiadomo, jak szybko będzie postępować. Jeżeli będziemy miały szczęście, może nawet zatrzymać się na parę lat. Niestety, los nie był taki łaskawy.

Szybko się zorientowałam, że mamie niezbędna jest codzienna opieka. Podzieliłam się spostrzeżeniem z Anetą. Nie wiem, na co liczyłam. Siostra nie zamierzała zmieniać życia i przyzwyczajeń z powodu choroby mamy. Pokłóciłyśmy się.

– Jesteś bezwzględna. Świat istnieje po to, żeby ci służyć, a rodzina cię nie interesuje – powiedziałam jej w oczy.

Wiedziałam, że zostałam sama z problemem. Musiałam przeprowadzić się do mamy. Zamknęłam swoje wymarzone mieszkanie na cztery spusty i pożegnałam dawny styl życia. Opieka nad osobą dotkniętą demencją jest bardzo trudnym wyzwaniem. Mama nie była już osobą, którą znałam i  kochałam. Zaniki pamięci, ataki złości, dziwne zachowania. Dotknęło mnie to bardziej, niż myślałam. Czasem płakałam z bezsilności. Gdyby nie pomoc sąsiadki, która od czasu do czasu ofiarowała się posiedzieć przy mamie, byłoby jeszcze gorzej. Aneta nie zajrzała do rodzinnego domu ani razu.

Jak mogła zrobić cos takiego?

Co gorsza, musiałam zdecydować się na bezpłatny urlop, bo zdrowie mamy znacznie się pogorszyło. Zostałyśmy praktycznie bez pieniędzy. Emerytura była zbyt mała, żeby wystarczyło na utrzymanie dwóch osób i lekarstwa.

Wtedy postanowiłam sprzedać kawałek ziemi, który od dawna był własnością mamy. Kupiony w lepszych czasach niewielki spłachetek pola miał być rodzinną działką. Położony na wsi, w pięknej okolicy świetnie się do tego nadawał, jednak nigdy nie postawiłyśmy tam domku. Z braku pieniędzy, oczywiście. Teraz miasto rozrosło się i działka mamy znalazła się prawie na jego peryferiach. Miała wartość. Szukałam aktu własności przetrząsając pudełka z dokumentami. Wpadł mi w ręce inny dokument. Akt darowizny. Mama oddała działkę Anecie. Nogi się pode mną ugięły.

– Jak mogłaś to zrobić! – krzyknęłam, pokazując jej dokument.

Mama spojrzała na mnie nierozumiejącym wzrokiem. Czuła, że jestem na nią zła i nieśmiałym uśmiechem próbowała mnie ugłaskać. Ścisnęło mi się serce. Zrozumiałam, że nie jest niczemu winna. Aneta bez litości wyłudziła od niej plac. Zostałyśmy bez żadnego zabezpieczenia.

Nie spotkałam się z siostrą. To nie miałoby żadnego sensu. Aneta nie miała obiekcji, żeby oszukać mnie i mamę, zabrać nam ostatnią deskę ratunku. Spotkamy się w sądzie. Wystąpiłam o alimenty dla mamy. Aneta dowie się w końcu, że jest za nią odpowiedzialna tak samo jak ja.

Czytaj także:
„Sąsiedzi to pijacy i nieroby. Mnożą się jak króliki i zaniedbują dzieci. Ja byłbym dobrym ojcem, ale nie mogę nim być…”
„Pokochałem ją całym sercem, a ona z dnia na dzień ze mną zerwała. Nie wierzyła w moje uczucia, myślała, że jestem z nią z litości"
„Po roku od śmierci córki wciąż przeżywam żałobę. Szwagierka zamiast to zrozumieć, stroi fochy jak rozpieszczony bachor”

Redakcja poleca

REKLAMA