„Ukochany zrobił kochance dziecko, a ja wierzyłam, że jest niewinny. Przecież to nie jego wina, że wrobiła go w dziecko”

dziewczyna na plaży fot. Adobe Stock, blackday
„Ktoś chciał sobie ze mną pogrywać, a ja jak skończona idiotka dałam się nabrać i odstawiłam wielką scenę, wyrzucając Jarka z domu. Nawet nie dałam facetowi szansy na wytłumaczenie się. Wysoka temperatura wypaliła do cna wszystkie moje uczucia wobec niego”.
/ 30.07.2024 21:15
dziewczyna na plaży fot. Adobe Stock, blackday

"Serce mi pękało, gdy o nim myślałam. Pragnęłam, żebyśmy znów byli razem. Ciągle sobie wmawiałam, że na pewno opacznie zinterpretowałam to, co powiedziała tamta dziewczyna. Błagałam go o wybaczenie moich krzyków i zdenerwowania".

– Skończ już z tymi smutami! – moja siostra wydarła się do telefonu. – Powinnaś podziękować Bogu, że już nie ma go w twoim życiu. To był zwykły dupek, nic więcej...

Ona nigdy nie pałała sympatią do mojego ukochanego. Zawsze starała się go skrytykować, obmawiała go za plecami i kpiła z niego. W końcu może triumfować.

– Odłóż słuchawkę i nie zajmuj mi linii – odpowiadam. – A co jeśli spróbuje do mnie oddzwonić?

Telefon uparcie milczał

Czy ktokolwiek był w takiej sytuacji, że siedział i wyczekiwał na dźwięk przychodzącego połączenia od ukochanej osoby? Bicie serca przyspiesza, w ustach robi się sucho jak na pustyni, a oczy są zmęczone od ciągłego patrzenia na ten paskudny, niemy telefon, który uparcie milczy.

Zerkasz, czy aby na pewno masz zasięg. Masz. Tak na wszelki wypadek podpinasz jeszcze kabel od ładowania. Odkładasz telefon na talerzyk, żeby w razie czego usłyszeć dzwonek. Ale nic. Cisza. Żadnego sygnału połączenia. Zero wibracji oznaczających nadejście SMSa.

Masz tyle rzeczy do zrobienia — zakupy, praca, sprzątanie, pranie... Ale nic z tych planów nie wychodzi! Postanawiasz wziąć kilka dni wolnego, z trudem przełykasz cokolwiek, bo każdy kęs wydaje Ci się obrzydliwy, mdły i ciężkostrawny. Koczujesz pod kocem, zwinięta w kłębek, i szepczesz modlitwy:

— Boże, jeśli tylko da znak, stanę się innym człowiekiem. Pomóż mi, a ja się odmienię. Rzucę palenie. Zacznę chodzić do kościoła. Poddam się i pierwsza przeproszę Mariolę, mimo że to okropna jędza, ale zacisnę zęby i wyciągnę do niej dłoń na pojednanie. Proszę Cię, ponoć wszystko możesz, czy to naprawdę taki problem sprawić, by wykręcił mój numer?

Pragniesz uciszyć wszystkich, którzy próbują się z tobą skontaktować: przyjaciółki, mamę, panią z banku informującą o braku wpłaty raty kredytu. Rzeczywiście, pieniądze nie wpłynęły na konto, ale kto by zawracał sobie głowę takimi błahostkami, gdy jego życie legło w gruzach? Płaczesz... Krążysz od jednego okna do drugiego. Zastanawiasz się, czy warto jeszcze żyć. Identycznie było ze mną.

Ludzie potrafią być paskudni

Rozpacz odebrała mi nadzieje, lecz w końcu przyszło olśnienie: chyba nie jest jeszcze po wszystkim. Czemu tak szybko się poddałam? Czemu przyjęłam za prawdę słowa tamtej baby, która mogła przecież zmyślić tę historię o romansie i ciąży z moim ukochanym? Na pewno to zwykła kłamczucha albo ktoś ją nasłał, żeby nas skłócić. Ludzie potrafią być wredni, nie mogą patrzeć, gdy inni są szczęśliwi i zrobiliby wszystko, żeby tylko napawać się ich nieszczęściem.

Ile razy mi mówili, że jestem taka prostolinijna i łatwowierna. Ktoś chciał sobie ze mną pogrywać, a ja jak skończona idiotka dałam się nabrać i odstawiłam wielką scenę, wyrzucając Jarka z domu. Nawet nie dałam facetowi szansy na wytłumaczenie się.

Głos rozsądku podpowiada mi, że Jarkowi wcale nie zależało na tłumaczeniu się. Sprawiał wrażenie, jakby mu to pasowało. Wyszedł, trzaskając drzwiami i tyle go widziałam! Ale kto myśli trzeźwo, gdy jest zrozpaczony? Dlatego dalej się łudzę, że moje absurdalne zarzuty go zszokowały, uraziły i rozzłościły, więc postanowił wyjść, żeby nie słuchać mojego zawodzenia.

Trzeba było spokojnie z nim porozmawiać. Dojść do sedna sprawy. A nie rzucać się na niego jak wariatka. To był błąd, ale na szczęście jeszcze da się go naprawić.

Trochę już mi lepiej. Nie odzywa się? Cóż, jego wybór. Po moim niesprawiedliwym zachowaniu ma pełne prawo czuć się zraniony. Ale kontakt można nawiązać na dwa sposoby, teraz moja kolej…

Przez dłuższą chwilę nikt nie odpowiada, ale nie daję za wygraną. W końcu dociera do mnie jego głos:

– Czego jeszcze ode mnie oczekujesz? Chyba nie ma wątpliwości co do aktualnej sytuacji między nami?

– Właśnie, że są. Pogadajmy. Obiecuję zachować spokój. Są kwestie, które trzeba przedyskutować.

– Dobra, niech ci będzie. To kiedy się spotkamy?

Pospiesznie układam plan: wizyta u fryzjerki, makijaż, porządki w domu, przygotowanie posiłku, wypad na zakupy…

– Za dwa dni. Pasuje Ci to?

– Hm, trudno powiedzieć. Karnawał w pełni, weekend... Ciężko mi wygospodarować czas.

– Zajrzyj do mnie na moment. Bardzo Cię o to proszę… Chyba jesteś w stanie tyle dla mnie uczynić?

– Mogę wpaść na chwilkę. Jednak nie rób sobie nadziei. To już zamknięty rozdział.

„Mów sobie, co chcesz”, przeszło mi przez myśl. „Prędzej czy później będziesz należeć do mnie! Udowodnię ci, że nie ma nikogo lepszego".

Ten cham odesłał mnie do lekarza

Z samego rana zabrałam się za sprzątanie. Szyby, futryny, każdy kąt, łazienka, a nawet strych... Podłoga została starannie wyszorowana i wypolerowana na błysk. Kiedy nastał wieczór, cały dom lśnił i przyjemnie pachniał. Ja natomiast wyglądałam jak zdeptana ścierka; wyblakła i pozbawiona energii.

Poczułam tępy ból w głowie oraz ucisk w piersi. Pierwszy łyk porannej kawy sprawił, że zrobiło mi się słabo. Jednak najbardziej dokuczały mi niewielkie pęcherzyki, które pojawiły się na moim języku i po wewnętrznej stronie policzków. Przeszło mi przez myśl, że to pewnie zatrucie jakimiś środkami chemicznymi. Kto wie, jakich substancji używają do produkcji detergentów i płynów do czyszczenia?

Byłam prawie pewna, że mój organizm zareagował alergicznie na któryś z tych składników. Na alergię wskazywały również swędzące krostki, które pojawiły się na rękach, w okolicach szyi i na nogach. Zażyłam dwie tabletki wapna i jedną polopirynę. Około godziny dwunastej przypominałam trochę trujący grzyb, tyle że barwy miałam odwrotnie ułożone — czerwień na bieli. Czułam ból w kościach i gardle, trzęsłam się z zimna. Włożyłam termometr pod pachę — pokazał aż 39,4 stopni Celsjusza!

Jarek obiecał, że wpadnie do mnie o szóstej wieczorem, ale w sumie przestało mnie to interesować. Dostałam od niego SMS—a:

„Daj spokój. Nie zamierzam przychodzić. To bez sensu” i w gruncie rzeczy nawet mnie to ucieszyło. Mimo to napisałam mu: „Kiepsko się czuję. Może byś mi jakoś pomógł?". Odpisał: „No to idź do lekarza. Nie zamierzam się od ciebie czymś zarazić!". W myślach stwierdziłam tylko: „Idiota".

Sama nie wiem, czemu nie zadzwoniłam do siostry albo mamy. Nie miałam ochoty na niczyje towarzystwo.

„Jak umrę, to dopiero zaczną mnie żałować" — ta myśl non stop pulsowała mi w głowie.

Nieznajomy zjawił się na pomoc

Szczerze powiedziawszy, nie miałam ochoty wstawać kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Jednak ktoś był bardzo zdeterminowany, więc ostatecznie powlokłam się do korytarza. Przeszło mi przez myśl, że może to Jarek w końcu się opamiętał. Ale za progiem nie zobaczyłam mojego chłopaka, tylko sąsiada z mieszkania naprzeciwko. Dopiero co się tu sprowadził i poza rzuceniem sobie „cześć” nigdy nie mieliśmy okazji pogadać.

Początkowo nie załapałam, o co mu chodzi. Chwilę zajęło mi zrozumienie, że gość chce zostawić u mnie zapasowe klucze do swojego mieszkania.

– Niespodzianie muszę jechać do pracy – wyjaśnił. – Za jakąś godzinkę będzie u mnie mama. Jeśli pani nie ma nic przeciwko, to zadzwonię do niej i przekażę, że zostawiłem klucze u pani. No, chyba że wybiera się pani na jakąś imprezę, w końcu mamy weekend i okres zabaw.

– Proszę je tu zostawić... Nigdzie się nie wybieram – wydukałam zachrypniętym głosem, ale zamiast mi je wręczyć, facet wkroczył do środka i zaczął macać ścianę w poszukiwaniu włącznika światła.

– Coś niewyraźnie pani wygląda, dobrze się pani czuje? – spytał z troską.

Gdy tylko pomieszczenie rozjaśniło się światłem, a moja cała postać stała się widoczna, do moich uszu dobiegły następujące słowa:

– Jak długo ma pani te objawy? Czy występuje podwyższona temperatura ciała? Czy w latach dziecięcych chorowała pani na ospę wietrzną?

Niby zwykła ospa

Od razu sięgnął po telefon, by skontaktować się z jakąś pielęgniarką Basią. Ta zjawiła się na miejscu, zaopatrzona w niezbędne medykamenty i specjalną maść. Czuwała nade mną aż do momentu, gdy pojawiła się moja najbliższa rodzina.

Niby zwykła ospa, którą większość ludzi przechoruje w dzieciństwie, a mnie powaliła z nóg na kilka tygodni. Czułam się po prostu okropnie. Jarek ani razu nie dał znaku życia, ale już przestałam się tym przejmować. To tak, jakby wysoka temperatura wypaliła do cna wszystkie moje uczucia wobec niego.

Moja siostra nie omieszkała tego skomentować:

– No i zobacz, zupełnie obcy gość wyciągnął do ciebie pomocną dłoń, a ten, z którym byłaś tyle czasu, potraktował cię gorzej niż psa! Ja tam od początku wiedziałam, że to skończony dupek!

Moja siostra od jakiegoś czasu ciągle mi truje o tym sąsiedzie, co jest lekarzem.

– Ewidentnie mu wpadłaś w oko. Tylko kompletna idiotka olałaby taką szansę!

Po tym, co przeszłam z Jarkiem, mam uraz do facetów, choć Paweł to całkiem spoko gość. Regularnie do mnie wpada i dopytuje, jak się czuję. Niedawno zasugerował:

– W karnawale trzymałaś post, to może czas to teraz odpracować?

– O co ci chodzi?

– Co powiesz na wspólną wycieczkę w góry? Albo nad Bałtyk, bo zimowy spacer brzegiem morza to czysta magia! Wybór należy do ciebie, ja się dostosuję do wszystkiego, byle tylko z tobą.

Moje serduszko jednak nadal cierpi.

— Słuchaj — zaczynam. — Skoro i tak wzięłam post za karnawał, to może teraz niech wszystko ułoży się w swoim tempie? Nie chcę więcej takiego chaosu.

— W porządku — uśmiecha się. — Zaczekam...

Patrycja, 28 lat

Czytaj także:
„Dla zemsty na byłym wskoczyłam w mini i szpilki. Odkrył, co stracił i prawie zbierał szczękę z podłogi”
„Mój były traktował mnie jak darmową sprzątaczkę. Twierdził, że na prawdziwe uczucie trzeba sobie porządnie zapracować”
„Dla męża zawsze jestem tą drugą. Traktuje zdanie swojej matki jak święte, a ona nim manipuluje”

Redakcja poleca

REKLAMA