„Dla męża zawsze jestem tą drugą. Traktuje zdanie swojej matki jak święte, a ona nim manipuluje”

rozczarowana kobieta fot. Adobe Stock, Africa Studio
„– Jesteś bez serca! Mamcia jest najuczciwszą kobietą pod słońcem, a ty zarzucasz jej, że mną manipuluje. Czy uważasz, że nie mam własnego rozumu? – oburzył się. – Najwyraźniej nie masz, skoro nie przejrzałeś jej blefu – odgryzłam się”.
/ 29.07.2024 09:30
rozczarowana kobieta fot. Adobe Stock, Africa Studio

Życie we dwójkę nie jest łatwe, ale gdy wtrąca się do niego trzecia osoba, staje się naprawdę skomplikowane. Przemek jest typowym maminsynkiem. Słucha się tej zołzy, swojej matki, jakby była jakimś bóstwem. Przecież nie tak powinno być! Mąż powinien wspierać żonę, zamiast spychać ją na drugie miejsce.

Poślubiłam maminsynka

Może zabrzmi to głupio, ale na początku naszego małżeństwa nie dostrzegałam, że nie jestem najważniejszą kobietą w życiu Przemka. Dopiero mój brat uświadomił mi tę smutną prawdę. To wydarzyło się na rodzinnym grillu. Latem moi rodzice mają w zwyczaju urządzać przyjęcie w ogrodzie, na które zapraszana jest cała najbliższa rodzina. Na liście gości jak zwykle nie zabrakło Romy, mojej teściowej.

– Rany, a myślałem, że Przemek to spoko facet – wyszeptał mi do ucha Oskar.

– O co ci chodzi? – zdziwiłam się.

– Naprawdę tego nie widzisz?

– Oskar, czego niby nie widzę?

– Przecież twój mąż to zwykły maminsynek – zaśmiał się pod nosem.

– Nadal nie rozumiem. Po prostu szanuje swoją matkę. To chyba dobrze, prawda?

– Posłuchaj starszego brata, siostrzyczko. Jest różnica między okazywaniem szacunku a dawaniem przyzwolenia na dyrygowanie sobą. Pomyśl przez chwilę. Odkąd ją przywiózł, ona wydaje mu polecenia, a on posłusznie je spełnia. Przytakuje jej na każdym kroku, nawet gdy gada głupoty. Jakby bał się, że dostanie klapsa, jeżeli tego nie zrobi. On jest całkowicie zdominowany przez tę kobietę. Brakuje tylko, żeby wycierała mu buzię serwetką.

– Jesteś niepoważny.

Jak na zawołanie, Roma wzięła ze stołu serwetkę, pośliniła ją i starła Przemkowi resztki sosu z kącika ust. Oskar spojrzał na mnie z satysfakcją i wyszeptał: „Właśnie o tym mówiłem”.

Teściowa była naszym cieniem

Nie przyznałam się do tego, ale gdy punktował relację mojego męża i jego matki, zaczęło świtać mi w głowie, że ma rację. Uświadomiłam sobie, że przecież Przemek wspomina o niej przy każdej możliwej okazji. W prawie każde zdanie wplata zwrot „moja mamusia”, zwłaszcza gdy chce powiedzieć, że coś można było zrobić lepiej. Na każdym kroku przytacza jej życiowe mądrości, jakby były słowami światłego filozofa.

Dotarło do mnie, że Roma jest obecna w naszym życiu przy każdej okazji. Gdy się zaręczyliśmy, w pierwszej kolejności pobiegliśmy do jego mamusi, zamiast we dwoje cieszyć się tym szczególnym momentem. Po ślubie wprowadziła się do nas na tydzień, żeby „razem z nami przeżywać te radosne chwile”.

Zaprosił ją nawet na nasz wyjazd z okazji naszej pierwszej rocznicy. A przecież w życiu małżonków nie ma bardziej intymnego święta. Co innego, gdybyśmy z tej okazji organizowali przyjęcie dla bliskich, ale my chcieliśmy spędzić kilka chwil razem.

Zdecydowałam się na prowokację

„Jak mogłam wcześniej tego nie dostrzegać? A może Oskar przesadza, a ja dałam się podpuścić?” – zastanawiałam się. Żeby przekonać się o tym, postanowiłam zorganizować małą prowokację. Okazja sama się nadarzyła. Zbliżała się impreza u mojej przyjaciółki, a jako że Przemkowi ostatnio przybyło trochę brzuszka (to efekt obiadków u mamusi, bo przecież nie wypada, żeby odmówił dokładki), nie miał żadnej pasującej koszuli.

– Pamiętasz, że za tydzień idziemy do Andżeliki?

– Oczywiście, że tak.

– Przydałaby ci się nowa koszula. Stare są już znoszone. Sama też chciałabym kupić coś szałowego, więc może wybierzemy się do sklepu?

– No jasne. Tylko zapytam mamcię, czy ma ochotę jechać z nami – powiedział i sięgnął po telefon. Właśnie na to liczyłam.

Posłuchał matki, jakby była wyrocznią

Roma oczywiście nie odmówiła synowi. Zabrała się z nami i gdy tylko weszliśmy do sklepu, zaczęła się szarogęsić. Przymierzyłam kilka sukienek i zapytałam Przemka, która podoba się mu najbardziej. Zastanawiał się, a w tym czasie ja postanowiłam wypróbować jeszcze jedną. W przymierzalni usłyszałam, jak Roma szepcze do niego: „W każdej wygląda jak córa Koryntu, niech kupi tę”. Kiedy wyszłam, Przemek podał mi sukienkę, którą rzekomo sam wybrał.

– A może taka?

– Skarbie, wybrałabym ją, gdybym była uczennicą szkoły katolickiej. Idziemy na imprezę, nie do kościoła.

Specjalnie, by zrobić na złość Romie kupiłam najodważniejszy i najbardziej prowokujący model, jaki był dostępny. Nadszedł czas wybrać koszulę dla Przemka.

To było nie do zniesienia

Mój mąż ma wiele zalet, ale wyczucie stylu nie jest jedną z nich. Muszę mu doradzać w kwestii wyboru garderoby, bo sam kiepsko sobie z tym radził. T-shirt i jeansy – to wszystko, co potrafił dla siebie kupić.

– Ta bladoróżowa dobrze na tobie leży. No i pasuje do twojej cery – powiedziałam zgodnie z prawdą.

– Taki kolor nie przystoi mężczyźnie – wtrąciła się Roma.

– Ja tak nie uważam – skontrowałam teściową. – Róż nie ujmuje męskości.

– Przymierz tę, synusiu – podała mu prostą białą koszulę z krótkim rękawkiem, która już w latach 70. była niemodna. Przymierzył ją.

– Mamcia ma rację – powiedział, gdy wyszedł z przymierzalni. – W tej wyglądam znacznie lepiej.

Mamusia zawsze dobrze ci doradzi – ucieszyła się.

Nie potrzebowałam innych dowodów, by utwierdzić się w przekonaniu, że wyszłam za maminsynka.

Cały czas o niej myślał

Chyba jednak było mi lepiej, gdy nie dostrzegałam pewnych rzeczy. Roma zaczęła działać mi na nerwy jak nigdy wcześniej. Jej wtrącanie się w nasze sprawy nie mogło już umknąć mojej uwadze i dostawałam białej gorączki, gdy widziałam, jak dyryguje moim mężem.

Niedawno zaproponowałam mu weekendowy wyjazd nad morze.

– Świetnie! Mamcia na pewno też będzie chciała jechać.

– A może tym razem jedźmy tylko we dwójkę? Wynajmiemy przytulny domek. Będziemy w nim zupełnie sami, a wtedy... – spojrzałam na niego uwodzicielsko.

– Czy ja wiem? Mamusi będzie przykro, gdy dowie się, że pojechaliśmy bez niej.

Nie mogłam w to uwierzyć. Złożyłam mu obietnicę seksu życia, a on w takiej chwili myślał o matce. W głowie się nie mieści! Uległ moim namowom dopiero, gdy pokazałam się mu w bieliźnie, którą kupiłam na ten wyjazd. „Przynajmniej raz to ja jestem górą” – pomyślałam.

Zaczęła nim manipulować

Roma ma chyba szósty zmysł, bo gdy zaczynało robić się naprawdę miło, zadzwoniła na komórkę Przemka. Przerwał amory, jak gdyby nigdy nic i posłusznie odebrał telefon. Teściowa zadzwoniła, by zaprosić nas w weekend na obiad.

Słyszałam, co mówi, bo ma w zwyczaju tak bardzo podnosić głos, że nie trzeba włączać głośnika. Przemek niepewnym głosem odmówił, na co ona: „Skoro Sandra tak bardzo chce jechać, niech jedzie sama, a ty przyjdź do mamusi”. Rzuciłam mu groźne spojrzenie, by zrozumiał, że ma jej odmówić. Zrobił to. Niechętnie, ale jednak.

W czwartek wieczorem pakowaliśmy walizkę, gdy rozległ się dzwonek telefonu. „No pięknie. To zapewne mamcia” – powiedziałam sama do siebie. Przemek wbiegł do sypialni i powiedział, że stało się coś złego. „Mama ma bóle w klatce piersiowej. Jedźmy do niej”.

Karciłam się w myślach, że węszyłam podstęp, gdy ona zachorowała. Gdy weszliśmy do jej mieszkania, leżała na łóżku ja Łazarz i trzymała się za pierś. Nie dzwoniliśmy po karetkę, tylko od razu zawieźliśmy ją do szpitala.

Nic jej nie dolegało

Lekarz wykonał EKG i wszystkie niezbędne badania.

– Pańskiej mamie nic nie dolega. Ma bardzo dobre wyniki – powiedział do Przemka.

– Więc skąd te bóle? – zapytałam.

– Przyczyn może być wiele. Być może to efekt stresu, ale nie ma powodu do obaw. To na pewno nic poważnego.

– Ale zatrzymacie ją na obserwacji? – dopytał mój mąż.

– Zapewniam, że nie ma takiej potrzeby. Łóżka są dla chorych, a pańskiej mamie nic nie dolega.

Powiedział to takim tonem, jakby sugerował, że staruszka jest nieco przewrażliwiona. Nie było trudno dodać dwa do dwóch.

Użyła podłej sztuczki

Zawieźliśmy ją do domu i pomogliśmy wejść do mieszkania.

– Synku, zostań ze mną – wyjęczała. – Boję się, że nadchodzi mój koniec.

Nie odstąpię cię nawet na krok, mamciu.

No i dopięła swego. Wyglądało na to, że nici z naszego romantycznego weekendu.

– Możesz mi pomóc w kuchni? – zapytałam.

– Koniecznie teraz?

– Tak, teraz.

Wzięłam go na stronę, żeby powiedzieć, co o tym wszystkim myślę.

– Przemek, a co z naszym wyjazdem?

– Jak możesz mówić o wyjeździe, gdy mamcia jest ciężko chora!

– Ciężko chora? Słyszałeś przecież, co powiedział lekarz. Nic jej nie jest. Ma wyniki lepsze od moich. Przemek, nie rozumiesz, że ona udaje, by tobą manipulować?

– Jesteś bez serca! Mamcia jest najuczciwszą kobietą pod słońcem, a ty zarzucasz jej, że mną manipuluje. Czy uważasz, że nie mam własnego rozumu? – oburzył się.

– Najwyraźniej nie masz, skoro nie przejrzałeś jej blefu – odgryzłam się, ale moje słowa trafiły w próżnię, bo Przemek wrócił już do pokoju.

Gdy do niego dołączyłam, Roma uśmiechnęła się do mnie w sposób, który nie pozostawiał złudzeń. Miałam ochotę jej wygarnąć. Chciałam wyrzucić z siebie wszystkie żale, ale powstrzymałam się. Skoro chce dawać sobą manipulować, jego sprawa, ale po tej sytuacji udział teściowej w moim życiu na pewno się zmniejszy.

Sandra, 29 lat

Czytaj także: „Szwagier nie widzi świata poza córeczką. Ale nie wie, że ciąża mojej siostry to zwykła poimprezowa niespodzianka”
„Wynajęłam mieszkanie córce znajomych. Zrobiła z niego ruderę, a i tak wyciągnęła łapska po kaucję”
„Szefowa pomiatała mną, bo wiedziała, że dla kasy zrobię wszystko. Jako samotna matki dwójki dzieci nie mogę wybrzydzać”

 

Redakcja poleca

REKLAMA