„Sąsiad kupił mi luksusowe perfumy w prezencie. Dzięki niemu ta wiosna pachnie nową miłością”
„– Ok, to ja się pytam: po co facet, z którym nie zamieniłaś więcej niż pięć zdań, daje ci tak drogie perfumy? – spytała przyjaciółka. – Może to po prostu miły gest? – odparłam, choć sama nie byłam tego pewna”.

- Redakcja
Rozstania są jak ciche burze. Najpierw czujesz tylko delikatny powiew niepokoju, potem przychodzi ulewa łez, a na końcu zostaje tylko puste, wilgotne powietrze i świadomość, że coś się skończyło. Mój związek rozsypał się po siedmiu latach. Nie było dramatów, zdrad ani kłótni. Po prostu któregoś dnia spojrzałam na niego i zrozumiałam, że nie czuję nic. Zero. Jakby ktoś zgasił światło.
Próbowałam się pozbierać – kawa z Anką, bieganie po parku, nawet śmiałam się do telefonu, gdy wysyłała mi memy o „wolności po związku”. Ale gdy wracałam do mieszkania, czułam tylko tę nieznośną ciszę. I wtedy pojawił się on. Tomek. Mój sąsiad z końca korytarza. Nigdy nie zamieniliśmy więcej niż dwa zdania na temat windy, a jednak któregoś dnia wróciłam do domu i zobaczyłam coś, co mnie zaskoczyło. Na wycieraczce leżała elegancka, granatowa paczka. Zawinięta w złotą wstążkę, z maleńką karteczką przypiętą do boku.
"Na nową wiosnę. T."
Otworzyłam powoli. W środku znajdowały się luksusowe perfumy. Flakon chłodny w dotyku, a zapach… intensywny, tajemniczy, zapadający w pamięć. Tak jak mój sąsiad.
– Co to ma znaczyć? – pomyślałam, spoglądając na drzwi Tomka.
Przyjaciółka mnie ostrzegała
– I ty to wzięłaś? – Anka spojrzała na mnie, jakbym właśnie przyznała się do jakiejś zbrodni.
Siedziałyśmy w naszej ulubionej kawiarni, tej z drewnianymi stolikami i kawą, która zawsze smakowała trochę jak czekolada. Przesunęłam flakon perfum po blacie.
– A co miałam zrobić? Wyrzucić? – wzruszyłam ramionami. – Poza tym… pachną obłędnie.
Anka zmrużyła oczy i obróciła buteleczkę w palcach, jakby szukała na niej ukrytej wiadomości.
– Tomek, tak? Ten twój sąsiad? – uniosła brew.
Kiwnęłam głową.
– Ok, to ja się pytam: po co facet, z którym nie zamieniłaś więcej niż pięć zdań, daje ci tak drogie perfumy?
– Może to po prostu miły gest? – odparłam, choć sama nie byłam tego pewna.
– A może jakiś ukryty sygnał? – Anka stuknęła paznokciem w flakon. – Może podoba mu się twoje mieszkanie?
– Słucham?!
– No wiesz, może chce się wkupić w twoje łaski, a potem powiedzieć: „Lena, mam remont i nie mam gdzie się podziać, mogę u ciebie spać na kanapie?” – puściła mi oczko.
Wierzyłam, że to coś znaczy
Pokręciłam głową i upiłam łyk kawy. Tomek zawsze wydawał mi się… inny. Nie był typowym facetem z bloku – nie witał się, gdy mijaliśmy się na klatce, nie zostawiał śladów po imprezach, nie zapraszał kolegów na mecze. Był raczej cichy, zdystansowany. Miał drogie buty, skórzaną teczkę i spojrzenie, które zawsze wydawało się nieco… nieobecne.
– A jeśli… – zaczęłam powoli – jeśli po prostu się mną zainteresował?
Anka parsknęła śmiechem.
– Lena, serio? Tacy faceci nie kupują perfum, tylko zapraszają na kolację albo przynajmniej na drinka.
Patrzyłam na flakon, czując dziwne mrowienie w żołądku. Może miała rację. Może powinnam po prostu oddać mu ten prezent. Ale jakaś część mnie… nie chciała. Wiedziałam jedno – muszę z nim porozmawiać. I dowiedzieć się, co naprawdę znaczą te perfumy.
Był po prostu miły
Czekałam na niego na korytarzu, opierając się o ścianę. Serce biło mi szybciej, choć wmawiałam sobie, że to tylko głupia rozmowa. W końcu drzwi się otworzyły. Tomek wyszedł w idealnie skrojonym płaszczu, z kluczami w dłoni. Spojrzał na mnie z lekkim zdziwieniem.
– Cześć – zaczęłam, próbując brzmieć swobodnie. – To ty zostawiłeś mi perfumy?
Nie odpowiedział od razu. Zamiast tego zatrzymał się i przez chwilę po prostu na mnie patrzył. Potem kiwnął głową.
– Tak.
Czekałam na wyjaśnienie, ale on najwyraźniej nie zamierzał mówić więcej.
– Dlaczego? – zapytałam w końcu, unosząc flakon, który trzymałam w dłoni.
Tomek westchnął cicho, jakby spodziewał się tego pytania.
– Widziałem, że ostatnio nie masz najlepszego czasu – powiedział spokojnie. – Pomyślałem, że to poprawi ci humor.
Zmarszczyłam brwi.
– Ale skąd wiesz, że mam gorszy czas?
Uśmiechnął się lekko, ale w tym uśmiechu było coś niepokojącego.
– Po prostu widzę więcej, niż ci się wydaje.
To zdanie sprawiło, że poczułam się nieswojo.
– Dziękuję… – powiedziałam powoli. – Ale to naprawdę nie było konieczne.
– Wiem – odparł krótko. – Ale chciałem.
Miałam wrażenie, że chciał dodać coś jeszcze, ale zamiast tego po prostu odwrócił się i ruszył w stronę schodów. A ja zostałam na korytarzu, trzymając w dłoni flakon perfum i coraz bardziej pewna, że mój sąsiad skrywa więcej, niż chce pokazać.
Obserwowałam sąsiada
Zaczęłam zwracać na niego większą uwagę. Tomek zawsze był zagadką, ale teraz miałam wrażenie, że jego tajemniczość jest jeszcze bardziej wyczuwalna. Nie wiem, czy to przez te perfumy, czy przez to, jak mnie obserwował – niby przypadkiem, ale jednak z czymś więcej w spojrzeniu.
Kilka dni później wracałam do mieszkania późnym wieczorem. Gdy przechodziłam obok parkingu, zobaczyłam Tomka. Nie zauważył mnie. Stał przy czarnym aucie – drogim, luksusowym – i rozmawiał z kimś przez telefon. Jego głos był cichy, ale stanowczy.
– Nie. Powiedziałem, że się tym zajmę. Bez pośpiechu. Wszystko idzie zgodnie z planem.
Zatrzymałam się na moment, serce przyspieszyło. O czym on mówił? Tomek rozłączył się, spojrzał w stronę bloku i wtedy mnie zauważył. Przez ułamek sekundy jego twarz była zupełnie inna – jakby coś kalkulował. Potem uśmiechnął się lekko, jakby nic się nie stało.
– Co tak późno? – zagadnął, jakbyśmy byli starymi znajomymi.
– Wracam z pracy – odpowiedziałam, starając się brzmieć normalnie. – A ty?
– Sprawy do załatwienia – rzucił. – Dobranoc, Leno.
Obserwowałam, jak odchodzi. W głowie miałam tylko jedno pytanie: kim tak naprawdę jest Tomek?
Zaprosił mnie na kolację
Następnego dnia znalazłam na wycieraczce karteczkę. Tym razem nie było perfum, tylko jedno zdanie:
„Kolacja. Jutro o 20. Jeśli chcesz mnie lepiej poznać. – T.”
Wahałam się. Serio, miałam iść na kolację z sąsiadem, który zostawia mi prezenty, rozmawia po nocach o tajemniczych „sprawach” i wygląda, jakby ukrywał drugą tożsamość? Czułam, że to może być zły pomysł. Ale mimo to… o 19:55 byłam gotowa.
Restauracja była elegancka, ale nie przytłaczająca. Tomek czekał przy stoliku, jakby był pewien, że przyjdę.
– Cieszę się, że przyszłaś – powiedział z tym swoim spokojnym, trochę hipnotyzującym uśmiechem.
Kolacja mijała w miłej atmosferze, ale wciąż czułam napięcie. W końcu zapytałam wprost:
– Dlaczego właściwie mi to wszystko dajesz? Perfumy, zaproszenie… Przecież ledwo się znamy.
Tomek spojrzał na mnie uważnie.
– Może chciałem to zmienić – odparł. – A może po prostu widzę w tobie kogoś, kto potrzebuje czegoś nowego.
Poczułam dreszcz. Jego słowa brzmiały jak coś więcej niż flirt. Jakby naprawdę mnie obserwował.
– Ale kim ty właściwie jesteś? – zapytałam cicho.
Na moment w jego oczach błysnęło coś nieuchwytnego.
– Kimś, kto nie chce już być sam – odpowiedział.
I nagle miałam wrażenie, że to ja zaczynam wpadać w jego grę.
Ciągnęło nas do siebie
Siedzieliśmy na tarasie restauracji, a ciepły, wiosenny wieczór owiewał moją skórę jak delikatny dotyk. Lampki nad nami rzucały miękkie światło, a gdzieś w tle cicho grała muzyka. Mimo to czułam, że najwięcej dzieje się między nami – w tym, jak Tomek na mnie patrzył, jak nieznacznie pochylał się w moją stronę, jak jego głos brzmiał niżej, gdy mówił moje imię.
– Wciąż się zastanawiasz? – zapytał nagle.
– Nad czym? – odpowiedziałam odruchowo, chociaż dobrze wiedziałam.
– Czy mi ufasz...
Milczałam, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Mój rozsądek mówił, że powinnam trzymać dystans. Ale serce? Serce biło szybciej, jakby już podjęło decyzję za mnie.
Tomek wyciągnął dłoń i delikatnie przesunął kciukiem po mojej ręce.
– Nie musisz nic mówić – szepnął.
Patrzyłam na niego i czułam, jak coś we mnie topnieje. Po tylu miesiącach pustki, po tym, jak zamknęłam się na jakiekolwiek emocje, teraz… chciałam spróbować. Więc kiedy się nachylił, nie cofnęłam się. Zamknęłam oczy i pozwoliłam mu, żeby mnie pocałował. Perfumy, które mi podarował, mieszały się z jego zapachem. I nagle wszystko miało sens. To był początek czegoś nowego.
Dałam mu szansę
Kilka dni później znowu stałam na korytarzu przed jego drzwiami. Tym razem to ja zostawiłam małą paczkę. W środku – perfumy. Męskie, o głębokim, drzewnym zapachu. I kartka.
„Na nowy początek. – L.”
Nie zdążyłam nawet wrócić do mieszkania, gdy drzwi się otworzyły.
– Podglądasz mnie? – zapytałam z uśmiechem, a Tomek oparł się o framugę, trzymając flakon w dłoni.
– Po prostu wiedziałem, że wrócisz – odparł spokojnie.
Zrobiłam krok w jego stronę.
– Może powinnam się bać, że tyle o mnie wiesz.
Tomek nachylił się i musnął ustami moją skórę tuż przy uchu.
– A boisz się?
– Nie – wyszeptałam. – Ale jestem ciekawa.
Ujął moją twarz w dłonie, patrząc na mnie uważnie.
– To dobry początek.
I wtedy znów mnie pocałował. Nieśpiesznie, pewnie, jakby miał czas i wiedział, że to dopiero pierwszy rozdział naszej historii.
Lena, 32 lata
Czytaj także: „Nie po to przeszłam na emeryturę, żeby niańczyć cudze dzieci. Dodatkowa kasa kusi, ale chyba wolę święty spokój”
„Byłam dobrą matką i brałam kredyty, żeby pomóc dzieciom. Teraz mam nędzną emeryturę, a one nie chcą mi pomóc”
„Dla faceta wyprowadziłam się na wieś. Zamiast pić kawę z pianką w super restauracji mam przerzucać drewno do piwnicy”