„Same prosiły się o miłość, a ja im ją dawałem. Przy okazji naprawiałem zlew, wbijałem gwoździe i z nimi sypiałem”

Oszust matrymonialny fot. Adobe Stock
„Karać mnie za to? Uważam, że zasługuję na nagrodę, bo dawałem tym kobietom to, czego im było brak. I nie za to mnie skarżą, tylko za to, że odchodziłem i nie chciałem już więcej być taką agencją usługową. Że obiecywałem ślub?! No, obiecywałem tym, które chciały mieć męża. Jak którejś nie zależało, nie obiecywałem...".
/ 10.08.2022 12:11
Oszust matrymonialny fot. Adobe Stock

Małgosi wyremontowałem łazienkę - nowe rury, glazura, grzejnik, kupa roboty. Zajęło mi to osiem miesięcy i jedenaście dni. U Wery było gorzej. Całe mieszkanie wołało o remont, a do tego jeszcze piwnica do uprzątnięcia. Od wieków nikt tam nie zaglądał. W wiklinowym koszu znalazłem martwe gryzonie i pocięte gazety. Wstrętna robota. Nic dziwnego, że mordowałem się ponad rok, chociaż baby miałem dosyć dużo wcześniej. Ale u mnie słowo jest słowo.

U Krysi byłem krótko - trzy tygodnie i dwa dni. Pomalowałem pokoje, ale zwykłą klejówką, więc poszło szybko... Najbardziej jednak przeszkadzał mi jej syn wałkoń i ordynus. Ja tyram, a ten leży na kanapie i ćmi papieroski. Szlag mnie trafiał i uciekłem wcześniej, niż może bym chciał, bo Krysia to kobitka miła i czyściocha, a ja takie bardzo lubię.

Pewnie, że odwiedzałem i inne babki, kiedy była okazja. U samotnej kobiety zawsze znajdzie się coś do zrobienia - krany przeciekają, kontakty obluzowane, albo fuga tak zniszczona, że się sypie i prosi o wymianę. A poza tym, kobiety ciągle coś nowego kupują... Zapominają, ściany z betonu i nie da się przytwierdzić obrazka na gwoździk, więc szukają pomocy.

A ja – zawsze jestem pod ręką!

Nie chwalę się, ale wszystkie mówią, że mogę się podobać. Wszyscy mężczyźni w mojej rodzinie mieli ładne zęby, więc i ja, kiedy się uśmiechnę, no to mówię wam, reklama dobrej pasty. Ubieram się modnie, ale żadne garnitury nie wchodzą w grę... czarny podkoszulek i dżinsy, tylko to toleruję. Do tego sportowe buty i wyglądam super. Ale przede wszystkim znam się na każdej robocie.

„Złota rączka” – takie dałem kiedyś ogłoszenie do gazety: „Złota rączka podejmie się każdej pracy, za nieduże pieniądze i dobre słowo”. Czy skłamałem? Niech mi ktoś powie, że skłamałem!! W sądzie powiem to samo, bo muszę dodać, że trzy babki, u których pracowałem, oskarżyły mnie o oszustwa matrymonialne i wyłudzenia... Więc niech sąd rozstrzygnie, kto mówi prawdę i kto ma rację? Nawet jestem zadowolony, że wszystko się wyjaśni ze względu na Bożenę, na której naprawdę mi zależy.

W prokuraturze maglowali mnie, czy przyjmowałem prezenty od swoich klientek? Pewno, że przyjmowałem. Jak można inaczej, kiedy kobitka się najpierw nastara, nalata po sklepach, popakuje w ozdobne papierki, poprzewiązuje wstążeczkami i z rumieńcem czeka, czy się podarunek spodoba? Musiałbym nie mieć sumienia, żeby nie pochwalić i nie wziąć!

A dawały różne rzeczy...

No, najskromniej – to przybory toaletowe i elegancka maszynka do golenia. Od razu mówiłem, że nie powinno się dawać w prezencie ostrych rzeczy, bo to zła wróżba. Irenka się uparła!– Tak cię

Tak cię kocham – mówiła – że nic się nie boję. A jak mnie zdradzisz, to wtedy żyletki się przydadzą, bo cię pokroję na talarki.

I powinienem to przemyśleć od razu i trochę bardziej uważać, bo kiedy się od niej wyprowadzałem, faktyczne mi pocięła dwie pary spodni i wszystkie majtki, tak, że zostałem prawie nagi i bosy. Mogłem też się awanturować i żądać odszkodowania, ale ja nie mam w sobie mściwości. Nawet żal mi było, że tak wszystko przeżywa i byłem trochę z siebie dumny, bo nie po każdym chłopie tak się rozpacza.

Najwięcej to dostałem od Hani

Zabrała mnie na wycieczkę „śladami zamków nad Loarą”. Nic nie chcę mówić, bo darowanemu koniowi się nie zagląda, gdzie nie potrzeba, ale Chryste Panie. Co to była za męczarnia.

Rzeka nie powiem, piękna, szeroka, siwa, z takimi miejscami do wędkowania, że serce rosło. Gdybym mógł się zakotwiczyć z kijem, słoiczkiem tłustych rosówek i buteleczką piwka, niczego by mi nie brakowało! Ale gonili mnie po pałacach wprawdzie nawet ładnych, ale nie na moją miarę... Hania sobie wyobrażała, że tu mieszka i nawet wybierała dla siebie pokoje, ale ja lubię tylko M-3 w blokach.

I to towarzystwo - nadęte i nieszczere. Do dzisiaj mam ciarki na plecach, jak sobie przypomnę. A ona najbardziej w to bije, że ją naraziłem na koszta... A kto mnie pytał, czy chcę spędzić osiem dni w autokarze, a potem latać na spuchniętych nogach po jakichś zamkach.

Mówią także, że u nich za darmo mieszkałem i jadłem! Faktycznie. Mieszkałem, bo gdzie miałem mieszkać, kiedy zaczynałem robotę o świcie. Zresztą, ledwo mnie z łóżka wypuszczały tak wcześnie...

– Zostań jeszcze Józeczku, zostań, przytul się – prosiły. – Robota nie zając... A teraz krzyczą, że można było szybciej pracować, że je wykorzystałem. Ja wykorzystałem – je! A może popatrzeć na to z drugiej strony?

Miały za darmo majstra do roboty, kochasia do łóżka i jeszcze często gęsto obiady gotowałem, bo kucharz ze mnie wyśmienity... wszystkie pod tym względem nie mogły się nachwalić. I byłem miły, grzeczny, rozmawiałem z nimi, słuchałem, chwaliłem. Każdy facet mnie zrozumie, bo wie, jaka to ciężka praca tak międlić językiem o koleżankach, sąsiadkach albo tym, co się zdarzyło w serialu.
A ja – proszę bardzo. Grubym mówiłem, że właśnie chyba trochę zeszczuplały; chudym, że nabierają ciała. Każda miała to, czego szukała. Jedna lubiła, jak jej dmuchałem w ucho, inną to strasznie wkurzało. Pomyślcie sobie, ile się musiałem nagimnastykować, żeby to wszystko zapamiętać.

Karać mnie za to? Uważam, że zasługuję na nagrodę, bo dawałem tym kobietom to, czego im było brak. I nie za to mnie skarżą, tylko za to, że odchodziłem i nie chciałem już więcej być taką agencją usługową. Że obiecywałem ślub?! No, obiecywałem tym, które chciały mieć męża. Jak którejś nie zależało, nie obiecywałem...

Mnie tych babeczek jest żal

Każda zasługuje na swoje szczęście, tylko mało jest takich facetów, jak ja, dlatego to ich szczęście krótko trwa i potem są zawiedzione, a nawet się mszczą. Bo ja uważam, że ten pozew przeciwko mnie podyktowała im rozpacz, że się skończyło dobre życie i nie ma szans, żeby wróciło, bo marzenia się spełniają tylko raz.

Co komu da wyrok na mnie? Ja mogę sobie posiedzieć. Wszędzie dam sobie radę. Więzienie też jest dla ludzi. Ale ile kobitek nie pozna prawdziwego faceta i będą żyły w zgorzknieniu i samotności? Niech te które mnie skarżą, szczerze powiedzą czy wolałyby mnie zobaczyć za kratkami, czy żebym do nich wrócił? Dopiero wtedy będziecie wiedzieli, czy zasługuję na karę.

Jest jeszcze jeden powód, żeby mnie nie zamykać... Bożenka. Czuję, że z nią mógłbym być na dłużej. Ma jasne włosy, które jej się tak ślicznie zawijają na skroniach i przy uszach. Jest skrzętna i pracowita. Od razu to zauważyłem, kiedy pierwszy raz zajrzałem do jej malutkiego mieszkanka. Trzeba było przyciąć twardą wykładzinę, robota na kwadrans, a ja zostałem dwie godziny, bo poczęstowała mnie obiadem. Nic wielkiego: kasza ze skwarkami i zsiadłe mleko, ale mnie się przypomniała moja matka, bo tak samo przez fartuch brała do ręki gorącą patelnię i drewnianym koziołkiem roztrzepywała mleko w kamiennym garnuszku. Ona niczego ode mnie nie chce i nic mi nie może dać. Oboje właściwie nic nie mamy. Ja nie mam nawet mieszkania.

Rozumiemy się bez słów: ja myślę, że dobrze byłoby gazetą przetrzeć szyby do połysku, a ona już mi ją podaje. Ja mam ochotę na placki, ale nic nie mówię... i widzę, że ona szykuje tarkę i obiera kartofle. Więcej milczymy, niż mówimy, bo ja w gruncie rzeczy jestem małomówny i nie potrzebuję tyle gadać. Więc, Bożenki byłoby mi żal. Ona już o wszystkim wie. Opowiedziałem jej o tych wszystkich kobietach, a ona wysłuchała bez słowa i tylko powiedziała, że głupio żyłem. I nic więcej.

Normalnie bym ją zaraz zapytał, czy mnie chce, ale teraz nie wiem, jak to ze mną będzie? Chyba pierwszy raz w życiu myślę nie tylko o sobie, więc się boję, że jej zamieszam w głowie i nic z tego nie wyjdzie. Dlatego czekam na proces, ale czarno widzę swoją przyszłość, bo jak te zawiedzione się dowiedzą, że chyba jestem zakochany, to nie popuszczą i dopiero wtedy dadzą mi popalić! Jak wszystko się dobrze skończy, to do was napiszę. Jak nie, to nie...

Czytaj także:„Słyszałam za placami czekolada, odmieniec... Wychowywali mnie dziadkowie, bo nawet matka się mnie wstydziła”„Byłam ofiarą przemocy, ale nie potrafię się do tego przyznać. Matka zniszczyła mi życie”„Urodziłam chorego syna, a mąż odszedł do innej kobiety, żeby zacząć wszystko od nowa”

Redakcja poleca

REKLAMA