W dzieciństwie (oraz wieku nastoletnim) byłam ofiarą przemocy fizycznej oraz psychicznej o dużym nasileniu ze strony samotnie wychowującej mnie matki. Obecnie mam prawie 23 lata i mimo wieku w dalszym ciągu nie radzę sobie z konsekwencjami tamtych wydarzeń.
Nie mogę z tym żyć
Moimi najbardziej uciążliwymi objawami są tzw. flashbacki, czyli krótkie urywane sceny z najbardziej traumatycznych wydarzeń, pojawiające się niekontrolowanie w moim umyśle. W momencie gdy doświadczam takiego „powrotu”, staję się absolutnie bezsilna – mogę jedynie zwinąć się w kłębek i płakać jak dziecko. Nietrudno sobie wyobrazić, jak mocno utrudnia to wszystko, biorąc pod uwagę, że nad tym nie panuję. Nie wspominam już o oczywistych objawach psychicznych, takich jak bardzo niska samoocena i nawracające myśli o zakończeniu życia.
Głównym powodem, dla którego piszę o tym, jest to, że nie jestem zdolna absolutnie pod żadnym pozorem przyznać się „na żywo" do tego, że doświadczyłam przemocy – ani znajomym, ani nawet lekarzowi w gabinecie psychiatrycznym, w związku z czym nie potrafię poprosić o pomoc (a już parę razy próbowałam).
Zmierzając do sedna: w miarę upływu czasu zaczynam zdawać sobie sprawę, że problem jest bardzo poważny i znacznie utrudnia mi normalne funkcjonowanie. Jestem świadoma tego, że potrzebuję pomocy, ale w związku z tym co napisałam wcześniej, nie jestem w stanie jej uzyskać. Domyślam się, że porada, jaką otrzymam, będzie związana z tym, aby porozmawiać z kimś bliskim komu bardzo ufam – w związku z tym zaznaczam z góry, że nie mam takich osób (co również jest konsekwencją tego, co przeżyłam w dzieciństwie – odczuwam strach przed ludźmi, a oni z kolei czują ode mnie tzw. złą aurę i mnie unikają).
Co robić w takim przypadku? Czy istnieje możliwość polepszenia jakości mojego życia bez wspominania o tamtych wydarzeniach komukolwiek, być może za pomocą odpowiednich leków? Naprawdę zaczynam coraz mocniej czuć, że sobie z tym nie poradzę.
Na pytanie użytkowniczki odpowiada psycholog, psychoterapeuta Monika Wysota:
Szanowna Pani,
bycie ofiarą przemocy w dzieciństwie niezaprzeczalnie odciska się piętnem na całym dalszym funkcjonowaniu nastolatka, a potem dorosłego. Osoby bite w dzieciństwie mają niskie poczucie własnej wartości, żyją w ciągłym lęku, zamykają się na świat, unikają kontaktów z innymi, często cierpią z powodu samotności. Czasami mogą się pojawiać myśli i tendencje samobójcze, tak jak w Pani przypadku.
To zrozumiałe, że ma Pani kłopot, żeby porozmawiać o tym z psychiatrą czy psychologiem. O swoich cierpieniach doznanych w dzieciństwie bardzo trudno jest rozmawiać nawet, a może zwłaszcza, kiedy jest się dorosłym. Często dzieje się tak, gdyż osoba pokrzywdzona zwyczajnie odczuwa wstyd, a także dlatego, że boi się rozdrapywać rany z przeszłości.
Wspomina Pani o flashbackach, które przywołują u Pani silne i trudne wspomnienia z dzieciństwa i emocje. Być może z tego powodu obawia się Pani rozmowy o zdarzeniach z dzieciństwa, bo boi się Pani, że będzie to dla Pani bardzo przykre i bolesne.
Jednak bez rozmowy na ten temat bardzo trudno będzie Pani poradzić sobie z tymi doświadczeniami i powalczyć o lepszą jakość swojego życia, a tym samym o szczęście. Rodzic odebrał Pani dzieciństwo, czyniąc je wypełnionym lękiem i samotnością. Teraz już Pani nie krzywdzi fizycznie, ale nadal tamte zdarzenia krzywdzą Panią emocjonalnie, powodując, że nadal jest Pani bardzo samotna.
Najbardziej boi się Pani rozprawić ze zdarzeniami z przeszłości. Jednak jeśli tego Pani nie zrobi, nie będzie Pani szczęśliwa. Niestety nie ma tabletek leczących z konsekwencji bycia ofiarą przemocy w dzieciństwie.
Najważniejsze jednak to powiedzieć sobie: „dość, od dziś walczę o siebie i swoje szczęście!” i udać się do psychologa. Zapewniam, że psycholog będzie ostrożny i pomoże Pani opowiadać o swoich uczuciach i doświadczeniach „małymi kroczkami”, w bezpiecznej i przyjaznej atmosferze.
Więcej historii czytelniczek:„Mój mąż nie rozumiał, że zajmowanie się dzieckiem to harówka. Zostawiłam go samego z synem na tydzień”„Nie powiedziałem żonie, że mam dziecko z inną kobietą. To była głupia wpadka. Przespałem się z nią tylko kilka razy”„Kocham brata jak mężczyznę. To brudna i mroczna miłość... kazirodcza. Czuję wstręt do samej siebie!”