„Sądziłem, że córka jak zwykle roztrwoniła pieniądze na jakąś głupotę. Gdy odkryłem, na co poszła jej kasa, oniemiałem”

wściekły ojciec fot. Adobe Stock, atyana Gladskih
„Zaskoczyła mnie tym. Spodziewałem się, że będzie próbowała ze mną negocjować, a ona poddała się bez walki. Czułem, że kryje się za tym jakaś głębsza tajemnica, że nie przepuściła tych pieniędzy na jakieś głupoty. Ruszyłem więc za nią”.
/ 20.02.2023 20:30
wściekły ojciec fot. Adobe Stock, atyana Gladskih

Nie byłem zaskoczony, gdy moja córka Zosia oświadczyła, że marzy o najnowszym modelu smartfona. Jak chyba każda dwunastolatka nie wyobrażała sobie życia bez tego ustrojstwa. Nie rozstawała się z nim nawet na chwilę. Tymczasem jej telefon miał już dwa lata, a więc w jej mniemaniu był bardzo stary i od częstego używania wyglądał tak, jakby miał się za chwilę rozpaść na kawałki.

– Tato, kup mi, błagam. Będę ci za to bardzo, bardzo wdzięczna – przymilała się.

– W porządku, kupię. Ale pod jednym warunkiem… – zawiesiłem głos.

– Jakim?

– Że się trochę dołożysz. To duży wydatek, a pieniądze z nieba nie spadają. Trzeba na nie ciężko zapracować – wykorzystałem okazję, by przypomnieć córce, że moja kieszeń nie jest workiem bez dna.

– No dobra, niech będzie. Odłożyłam trochę z kieszonkowego. Będzie tego z trzysta złotych. Wystarczy?

– Wystarczy.

– To kiedy pójdziemy do sklepu?

– Na początku przyszłego miesiąca, gdy dostanę pensję.

– Ojej, to jeszcze trzy tygodnie! Nie wiem, czy wytrzymam!

Przykro mi, musisz poczekać. Tylko nie wydaj tych trzech stów na coś innego, bo wtedy z telefonu nici.

– Spokojnie. Potrzebuję tego smartfona jak powietrza. Bo z tym moim gratem to już wstyd się w towarzystwie pokazać – westchnęła i poszła do swojego pokoju.

To było w dniu wypłaty

Gdy zamknęła za sobą drzwi, pomyślałem, że pewnie właśnie zaczęła odliczać dni do naszej wyprawy do sklepu,  bo zależy jej na tym smartfonie jak na niczym innym i nie ma takiej siły, która by sprawiła, że zrezygnuje z zakupu.  To było w dniu wypłaty. Spodziewałem się, że gdy tylko wrócę do domu, Zosia natychmiast przypomni mi o obietnicy. Tymczasem moja córka nawet nie zająknęła się o zakupach.

– Czyżbyś zapomniała, jaki dziś dzień? – zapytałem zdziwiony.

– Nie, pamiętam… Miałeś mi kupić nowego smartfona – odparła.

– No właśnie… To dlaczego nic nie mówisz? Już nie jest ci potrzebny?

– Jest… Ale nie mam tych trzystu złotych, które miałam dołożyć.

– Wydałaś? W takim razie zakupów nie będzie. Umów trzeba dotrzymywać.

– Przecież wiem i dlatego się nie odzywam – odparła i poszła do swojego pokoju. 

Byłem z niej naprawdę dumny

Zaskoczyła mnie tym. Spodziewałem się, że będzie próbowała ze mną negocjować, a ona poddała się bez walki. Czułem, że kryje się za tym jakaś głębsza tajemnica, że nie przepuściła tych pieniędzy na jakieś głupoty. Ruszyłem więc za nią.

– A mogę wiedzieć, na co wydałaś te trzy stówy? – usiadłem obok niej na łóżku.

– O rany, a to ma jakieś znaczenie? Nie mam ich i tyle – wzruszyła ramionami.

– Mimo wszystko chciałbym jednak poznać odpowiedź. A więc?

– Na Agnieszkę. Taką dziewczynę z mojej klasy – powiedziała.

– A co z nią?

– Jest chora na białaczkę. Jej rodzice są biedni i nie mają pieniędzy na lekarzy i leczenie. Więc tydzień temu zorganizowaliśmy w szkole zbiórkę. No i wrzuciłam te trzy stówy do puszki. Najpierw chciałam dać tylko stówę, ale w końcu oddałam wszystko, co miałam.

– Czyli zrezygnowałaś z najnowszego smartfona po to, by wesprzeć finansowo leczenie chorej koleżanki? – chciałem się upewnić.

– No tak. Ja bez nowego telefonu mogę się obejść. To tylko gadżet, rzecz. A ona? Walczy o życie. Te pieniądze są jej bardzo potrzebne. No tak czy nie? 

– Pewnie, że tak… Tylko dlaczego o niczym nie powiedziałaś? Mogłaś się pochwalić – wykrztusiłem przez ściśnięte gardło.

– A po co? Zawsze mi powtarzacie z mamą, że pomaga się z dobrego serca, a nie po to, by się tym chwalić. Najważniejsze, żeby Agnieszka wyzdrowiała. Reszta jest nieważna. Mam rację?

Wciąż pękam z dumy

– Masz, i to w stu procentach – uśmiechnąłem się i wstałem. – A teraz ubieraj się, idziemy po tego twojego wymarzonego smartfona. I pośpiesz się, bo nam zaraz sklep zamkną i będziesz musiała poczekać do jutra.

– Ale jak to? Przecież nie dotrzymałam umowy. A sam powiedziałeś przed chwilą, że umów trzeba zawsze dotrzymywać – zdumiała się.

– I nadal tak twierdzę. Ale od każdej reguły są wyjątki. I to, co zrobiłaś, takim wyjątkiem właśnie jest – przytuliłem ją.

Od dwóch tygodni Zosia cieszy się nowym smartfonem. A ja? Wciąż pękam z dumy. Jestem szczęśliwy, że w czasach, w których większość ludzi widzi tylko czubek własnego nosa, moja córka wykazała się mądrością i empatią. Od małego powtarzaliśmy jej z żoną, że nie można myśleć tylko o sobie, że trzeba mieś serce otwarte dla innych. I naprawdę się cieszę, że zapamiętała te nauki.

Czytaj także:
„Moja córka związała się z mężczyzną, który kiedyś… zostawił mnie samą w ciąży. Nikt nie wie, że straciłam to dziecko”
„Moja córka zdradza męża. Nie zajmuje się dzieckiem i domem. Jest zepsutą egoistką i to moja wina”
„Okazało się, że moja córka to wizjonerka i umie zajrzeć do umysłu. Otworzyła mi oczy na wiele spraw”

Redakcja poleca

REKLAMA