„Moja córka związała się z mężczyzną, który kiedyś… zostawił mnie samą w ciąży. Nikt nie wie, że straciłam to dziecko”

Moja córka związała się z moim byłym fot. Adobe Stock, olgavolodina
Poznałam go natychmiast. Tego gnojka, który mną pomiatał, wykorzystywał i zostawił samą z brzuchem. Wyleciałam przez niego z uczelni i zaprzepaściłam całą swoją przyszłość... A teraz to samo może czekać moją córkę.
/ 26.10.2021 12:06
Moja córka związała się z moim byłym fot. Adobe Stock, olgavolodina

Trudno! Będzie, co ma być! Nie jestem w stanie nic zaradzić. Moja córka brnie w bagno, ale nie chce mnie słuchać. Uważa, że skoro jest dorosła, nie musi liczyć się z moim zdaniem. Co mi pozostało? Tylko cierpieć...

– Przyjdziemy o piątej – powiedziała moja córka. – Przygotuj coś dobrego, zostaniemy na kolacji.

Krysia ma 20 lat.

Nie śpię po nocach od jej zaręczyn

Za wcześnie na taką wielką miłość. Co ona wie o życiu? Krysia jest na drugim roku studiów uniwersyteckich. Jest zdolna, ma indeks z samymi piątkami, egzaminy zalicza w pierwszym terminie, nigdy niczego nie zawaliła. Córka to moja duma i cała nadzieja!

Ja mam tylko maturę, bo ten jeden nieskończony rok polonistyki się przecież nie liczy. Z nauką radziłam sobie świetnie, ale przyszła pierwsza, wielka, głupia miłość i… nic już nie było ważne. Do dzisiaj serce mi trzepoce jak motyl, kiedy myślę o tamtym chłopaku...

Obudził mnie do życia gorącym pocałunkiem i zaraz potem… zamordował. Jak w bajce o śpiącej królewnie, ale ze złym zakończeniem!

Krysia idzie moją drogą

Jest do mnie tak podobna, jakby skórę ściągnęła, lubię na nią patrzeć, bo sobie wyobrażam, że to ja, młoda i z perspektywami układam sobie życie, ale już mając dzisiejszy rozum i doświadczenia. Dlatego ciągle jej powtarzam, żeby mnie słuchała. Ja nie chcę dla niej źle!

Do tej pory Krysia się nie buntowała. Nawet jako nastolatka była posłuszna i zgodna. Kierunek studiów też ja jej wybrałam, chociaż marzyła o weterynarii, ale to mi się wydawało jakoś mało kobiece. Lubię zwierzęta, ale o mnie wszyscy nauczyciele mówili „urodzona humanistka”, dlatego namówiłam Krysię, żeby zrobiła to, co nie wyszło jej matce!

No i od tego przeklętego studiowania się zaczęło

Najpierw obcięła włosy… Obie czesałyśmy się w warkocz francuski, dobierany, holenderski, warkocz wodospad, albo po góralsku – spięty na karku. Czasami wyglądałyśmy jak bliźniaczki, więc kiedy przyszła do domu obsmyczona na krótko, o mało nie dostałam zawału!

Ja całe życie nosiłam pukle do połowy pleców, nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej, dlatego ta pierwsza wyraźna różnica między nami tak boleśnie mnie dotknęła.

– Mamo – tłumaczyła. – To nie jest wymierzone przeciwko tobie. Chciałam spróbować, jak będę wyglądała? Czemu, tak to przeżywasz?

Potem przestała mi zdawać relacje z tego, co robiła, z kim się spotkała, o czym rozmawiali. Kiedy była w szkole, wiedziałam wszystko o jej koleżankach, nauczycielach, nawet woźnych i paniach z sekretariatu. Siadałyśmy sobie przy herbatce i gadałyśmy; teraz wracała późno, najczęściej mówiła, że nie jest głodna i szła prosto do łazienki.

– Mamuś – słyszałam. – Jutro porozmawiamy, okej? Ledwo żyję, chcę się położyć…

Oczywiście było mi przykro

Czułam się tak, jakbym ją do tej pory prowadziła za rękę i nagle ona mi się wyrwała. Dookoła pełno przepaści, jakieś bagna, krzaki, a ja jej nie widzę! Czuję, że coś się zaraz wydarzy, że jej nie upilnuję, że za daleko odeszła, więc próbuję szukać, przedzieram się przez te kolce, mam podrapane nogi i ręce, wszystko mnie boli, zachrypłam od wołania, a po Krysi ani śladu!

Po raz pierwszy w życiu się mocno pokłóciłyśmy…

Obiecała, że będzie po szesnastej. Dała słowo! Około osiemnastej szalałam z niepokoju, bo nawet nie zadzwoniła. Moich telefonów też nie odbierała, chociaż próbowałam do niej dzwonić chyba ze trzydzieści razy! Więc pojechałam na tę uczelnię.

Wiedziałam, gdzie ma zajęcia, wszystko mam pozapisywane w kalendarzu, godziny, ulice, miejsca, sale… Latałam jak głupia po całym gmachu, pytałam, zaglądałam wszędzie…

Wreszcie, ktoś mi powiedział, że może jest w kafejce, na dole? Było tam ciemno od dymu. Gwar, masa ludzi przy stolikach. Wreszcie ją zobaczyłam… Śmiała się, siedziała w towarzystwie dwóch chłopaków i jakiejś dziewczyny. Popijała piwo. Miała dziwnie błyszczące oczy, nigdy jej takiej nie widziałam. Poniosło mnie.

– Do domu! Natychmiast! – powiedziałam, stając przy nich. – To tak studiujesz? Tak zdobywasz wiedzę? Na to ja pracuję?

Te jej rozświetlone oczy nagle zgasły, jakby ktoś wyłączył żarówkę. Zrobiły się mokre, ale na krótko, bo zaraz zobaczyłam w nich prawdziwą furię. Jak u jej ojca!

On też był taki, gdy się wściekał

Uciekłam od niego, kiedy Krysia miała pół roku. Prosił, żebym wróciła, obiecywał, że zacznie leczyć tę swoją agresję, ale ja się bałam.

– Moje dziecko nie będzie drżało przed własnym ojcem – powiedziałam. – Wychowam ją sama, ale w spokoju.

– Taka jesteś pewna, że przez nią kiedyś nie zapłaczesz? – zapytał. – Zapłaczesz! I to gorzko… Wspomnisz moje słowa!

Wspomniałam, kiedy Krysia wróciła do domu i od progu zaczęła krzyczeć:

– Jeszcze raz mi zrobisz taki obciach, a nie ręczę za siebie! Ty normalna jesteś?

Próbowałam tłumaczyć, że się o nią martwiłam, dzwoniłam tyle razy, nie odbierała telefonu. Myślałam, że się stało coś złego...

– Mniej myśl – usłyszałam, a potem wycedziła przez zęby:

– Jestem dorosła. Kapujesz? Dooorosła! Jeszcze jeden taki numer i się wyprowadzam!

Wtedy przez nią płakałam. Do rana…

Przestałyśmy się rozumieć. Ona żyła po swojemu, ja za nią nie nadążałam. Próbowałam jakoś załagodzić to wszystko, ale jak grochem o ścianę! O mało nie oszalałam ze szczęścia, kiedy pewnego razu usiadła przy mnie jak dawniej i zaczęła:

– Zakochałam się. Nawet nie kombinuj, jak mi go obrzydzić, bo ci się nie uda. Jest wspaniały, mądry, imponuje mi, to ideał faceta.

– Córcia, po co ci mam go obrzydzać? Cieszę się. Kto to jest?

– Profesor od nas. Najcudowniejszy na całej uczelni.

– Profesor? Ale… on chyba jest mocno starszy od ciebie?

– Co z tego? Już zaczynasz się czepiać?

– Nie, nie, skąd… Po prostu, tak wywnioskowałam.

– Tak. Jest w twoim wieku, ale wygląda super! Wszystkie dziewczyny się w nim kochają.

– Pewnie żonaty i dzieciaty? – powiedziałam nieśmiało.

– To nie ma znaczenia, ale akurat jest rozwodnikiem. Ma dorosłego syna, tyle wiem…

Powiedziała mi jeszcze, że się spotykają od miesiąca i że Krysia się od niego uczy, jak być kobietą.

Strasznie mnie to ubodło

Od niego? Jak być kobietą powinna się uczyć ode mnie, od własnej matki, a nie od jakiegoś podstarzałego dziada. Ale już wiedziałam, że awanturami nic nie wskóram.

– Szkoda, że go nie mogę poznać – westchnęłam, a Krysia na to, że nie wiadomo, bo ona tę znajomość traktuje bardzo poważnie i chciałaby zaprosić do domu swojego narzeczonego.

– On ci się oświadczył? – zdębiałam.

– Jeszcze nie, ale to zrobi, więc lepiej zawczasu się poznajcie. Mam nadzieję, że mi nie narobisz obciachu?

Sprzątanie, mycie okien, odsuwanie mebli, szorowanie… Wszystko było na mojej głowie. Zakochana Krysia wracała późno, nieprzytomna z nadmiaru wrażeń i tylko dyrygowała:

– Deskę toaletową trzeba wymienić! Ta zżółkła i jest nieestetyczna. I kup dobry odświeżacz, tylko nie jakieś badziewie… I ręczniki żeby pachniały. To ważne. On wszędzie zwraca uwagę na łazienkę.

– Będzie się u nas kąpał? – zażartowałam, ale tylko spojrzała, jakby mnie chciała zabić wzrokiem.

Spóźnili się prawie godzinę

Kiedy wreszcie przyszli, o mało nie zemdlałam z wrażenia. Poznałam go natychmiast! Nadal był uderzająco przystojny, teraz, po latach może jeszcze bardziej niż kiedyś, bo nabrał klasy, świetnie się ubierał, widać było, że ma pieniądze i powodzenie, a to dla faceta najlepszy kosmetyk! On także mnie poznał.

– No tak! – zawołał. – Teraz wiem, czemu Krysia tak mnie do siebie ciągnęła. Czułem, że mamy ze sobą coś wspólnego. Kto by przypuszczał, że to twoja córka? Chociaż teraz dopiero widzę, jak ona ciebie przypomina. Nadzwyczajne podobieństwo!

Nie wiedziałam, jak mam do niego mówić? Panie profesorze? To byłoby głupie…Więc jak? Sławek? Tak, jak kiedyś… A może najlepiej i najwłaściwiej byłoby: ty podły draniu, łobuzie, świnio! Krysia nie rozumiała, co się dzieje, ja byłam w kompletnym szoku, tylko on czuł się swobodnie i na miejscu.

– To co? – pytał. – Usiądziemy gdzieś? Krysia zachwalała, że jej mama piecze wspaniałe ciasta, a ja uwielbiam słodycze… Krystynko, prowadź na pokoje! Ładnie tu u was. Skromniutko, ale ładnie. Krystynko, pamiętaj, że kawa dla mnie ma być mocna i nie w szklance. Broń Boże w szklance! Od razu wtedy mam mdłości!

Nic się nie zmienił. Od razu ustawiał mnie i siebie we właściwy sposób; on na górze, ja pod jego nogami. Znowu mnie poniosło…

– Coś takiego – wycedziłam. – A ja pamiętam, że dawniej pijałeś ordynarną, kwaśną plujkę i to w musztardówce. U ciebie w domu w ogóle nie było normalnych szklanek. Tatuś po pijaku wszystkie wytłukł. I też było skromniutko, tylko wcale nie tak ładnie.

To był stary wyga.

Nie dał się sprowokować

Zmrużył na chwilę oczy, ale zaraz się roześmiał.

– Tak było? Naprawdę? Bywałaś u mnie w domu? Może ci się coś pomyliło, może to był inny chłopak? Nadal mi chcesz wmawiać, że byłem jedyny? Chcesz powspominać? Bardzo proszę, ja też mam świetną pamięć!

Była w tym ukryta groźba. Musiałam się wycofać… Wiele przykrych chwil mam za sobą, wiele przeżyłam, ale ten wieczór na pewno skrócił mi życie o parę lat! Musiałam patrzeć, jak moja ukochana córka płaszczy się przed tym draniem, jak się do niego łasi i jak obrzydliwie on ją traktuje. Dobrze to znałam.

Ja też miałam dwadzieścia lat i byłam w nim zakochana

Robił ze mną, co chciał… Powiedziałam, że spóźnia mi się okres.

„Skąd mam wiedzieć, że nie spałaś z innymi?” – zapytał.

Doskonale wiedział, że był pierwszy i jedyny, inni chłopcy dla mnie nie istnieli. Zwariowałam na jego punkcie, wszyscy na uczelni się śmiali, że „idzie pan i jego niewolnica”. Tak mnie nazywali! Chciałam mieć to dziecko, ale on zagroził, że przedstawi dziesięciu, którzy zaświadczą w sądzie, że byli moimi kochankami.

„Nie opłaca ci się” – mówił. – „Lepiej usuń”.

Nawet wtedy go kochałam…

Umawiał się i nie przychodził. Godzinami czekałam w parku, przed kawiarnią, w bibliotece. Pisałam za niego referaty, podpowiadałam na kolokwiach, robiłam notatki podczas wykładów. Był piekielnie zdolny, miał fotograficzną pamięć, asystentki go uwielbiały. Zawsze spadał na cztery łapy.

Specjalnie zawalałam sesję, żeby być przy nim na poprawkach; podpowiadać, pomagać… Myślałam, że to doceni. Na komisyjnym egzaminie zdawałam za niego i siebie. Siedzieliśmy obok, widziałam, że mu nie idzie. Zabrakło mi czasu, więc swój arkusz podpisałam jego nazwiskiem; on zaliczył, ja wyleciałam z uczelni.

Nawet nie przyszedł, żeby się pożegnać. Potem się dowiedziałam, że od dawna miał inną dziewczynę. Po studiach wyjechał za granicę. Słyszałam, że zrobił karierę naukową, ale nie miałam pojęcia, gdzie mieszka i pracuje. Zresztą zmienił nazwisko; pospolite po ojcu zamienił na szlachetnie brzmiące, panieńskie nazwisko swojej matki.

Dlatego go nie rozpoznałam w opowieściach Krysi i nie skojarzyłam z moją dawną miłością. A w ciąży z nim faktycznie byłam, tylko stres, zmęczenie, niedojadanie, nieprzespane, przepłakane noce zrobiły swoje…

Nigdy nie żałowałam, że to dziecko się nie urodziło

– Krystynko – powiedział w pewnej chwili. – Nie mam papierosów. Właściwie nie palę, ale teraz właśnie mam ochotę na małego dymka… Skocz, mała, do kiosku!

Umierałam ze wstydu, kiedy moja wypieszczona córeczka bez słowa protestu zbiegała po schodach. Zostaliśmy sami…

– Nie bój się, staruszko – usłyszałam. – Ona z tobą zostanie, ja jej nie chcę na stałe. To przelotna historia, nie opłaca mi się, już gadają na uczelni. Po co mi skandale? Zresztą, za miesiąc wyjeżdżam do Australii. Na długo…

– Krysia wie?

– Po co ma wiedzieć? To nie jej sprawa.

– Czyli jeszcze trochę się nią pobawisz i to wszystko?

– Jeśli chcesz tak to określać...

– Ona cię kocha, będzie cierpiała.

– Nie dramatyzuj.

– Złamiesz jej serce. Tak, jak mnie...

– Młode kobiety mają mocne serca. Namiętne, krwiste, zdolne do przeżywania wielkich emocji. Nic im nie zaszkodzi. Tego im trochę zazdroszczę, bo ja już muszę uważać… Początki wieńcówki, rozumiesz?

– Ty masz serce z kamienia! Ale mam nadzieję, że cię trafi szlag, zanim zdążysz skrzywdzić moją córkę.

To były tylko słowa, nawet go nie drasnęły.

Śmiał się i patrzył na mnie drwiąco

Krysia wróciła, oboje zapalili te papierosy i potem poszli do niego. Nawet się z tym nie kryli, że będą razem do rana. Zostałam sama. Musiałam się położyć, bo pod mostkiem miałam szpilę, która mnie przeszywała na wylot.

Ja też mam słabe serce. Czuję, jak mi wali, podchodzi do gardła… Jestem jak taka stara, zmęczona, przestraszona kwoka, widząca, że jastrząb kołuje nad jej kurczęciem, ale niezdolna do obrony. Nie uratuję mojego pisklaka! 

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA