„Rywalizowałam z koleżanką o stanowisko kierowniczki. W końcu postanowiłam poderwać szefa, aby pozbyć się konkurentki”

romans biurowy.png fot. Adobe Stock, fizkes
„Kiedy wreszcie byłam pewna, iż otrzymanie przeze mnie awansu to jedynie formalność, to pojawiła się Malwina — młoda, piękna, wykształcona i nowoczesna dziewczyna, która przebojem wdarła się do naszej firmy. Od razu zaczęła piąć się po szczeblach kariery. A ja poczułam, że mam rywalkę”.
/ 18.07.2023 22:29
romans biurowy.png fot. Adobe Stock, fizkes

Wiele lat pracowałam na swój sukces. Wprawdzie kosztowało mnie to wiele cierpliwości i wyrzeczeń, ale w końcu stanęłam przed swoją wielką szansą.

Poczułam, że mam rywalkę

Wszystko wskazywało na to, że spełnię swoje marzenie i zostanę kierowniczką działu. I kiedy wreszcie byłam pewna, iż otrzymanie przeze mnie awansu to jedynie formalność, to pojawiła się Malwina — młoda, piękna, wykształcona i nowoczesna dziewczyna, która przebojem wdarła się do naszej firmy.

Od razu zaczęła piąć się po szczeblach kariery. A ja poczułam, że mam rywalkę. Wtedy zrozumiałam, że mogę stracić wszystko na co tak ciężko pracowałam.

Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i zrobić wszystko, aby nie ominął mnie zasłużony awans. Byłam przekonana, że mi się należy i nie zamierzałam dopuścić do tego, aby ktoś mi zagroził. Wybrałam sposób, który wtedy wydawał mi się skuteczny. Teraz wiem, że była to największa głupota w moim życiu.

Przestawiam wam nową koleżankę

Pracowałam w tej firmie ponad dziesięciu lat. To dla niej zaniedbywałam życie prywatne, które przez pracę tak naprawdę nie istniało.

Byłam w firmie od świtu do nocy, często przyjeżdżałam w weekendy, a gdy tylko przytrafiała mi się choroba, to brałam środki przeciwbólowe i gnałam do biura. Tak naprawdę to był mój niemal drugi dom. Dlatego też gdy tylko zwolniło się stanowisko kierownika działu, to zaczęłam mieć nadzieję, że to ja je dostanę. Tym bardziej, że moja koleżanka z pracy bardzo utwierdzała mnie w tym przekonaniu.

— Nie martw się Gośka, na pewno dostaniesz ten awans — pocieszała mnie, gdy tylko nachodziły mnie wątpliwości. — Uczciwie pracujesz na to stanowisko i należy ci się ono, jak nikomu innemu. Zresztą szef też cię docenia i na pewno widzi, jak bardzo się starasz — zapewniała mnie.

„Ona nie może się mylić" — myślałam w duchu. I z niecierpliwością czekałam na ogłoszenie decyzji, kto zostanie nowym kierownikiem.
Jednak zanim to się stało, to szef zatrudnił nową pracownicę. Pewnego dnia przyszedł do naszego biura i przedstawił nam stojącą obok niego dziewczynę.

— Drodzy państwo, to Malwina. Stwierdziłem, że przyda wam się pomoc. Poznajcie nową koleżankę i przyjmijcie ją ciepło do zespołu — powiedział.

Spojrzałam na nową koleżankę. Była naprawdę ładna. A z czasem okazało się, że jest także bardzo kompetentna. Wtedy poczułam się zagrożona. "Ona może wyprzedzić mnie w wyścigu na kierownika" — pomyślałam ze strachem. Nie zamierzałam do tego dopuścić.

Ona jest naprawdę dobra

Malwina szybko zgrała się z naszym zespołem. Okazała się zdolną, wykształconą i niezwykle kompetentną pracownicą, którą doceniali niemal wszyscy — od współpracowników aż do szefa. Nie było dla niej rzeczy niemożliwych.

Równie szybko radziła sobie ze skomplikowanymi zestawieniami, tłumaczeniami z języków obcych, tabelkami czy sprawozdaniami, jak i umawianiem serwisantów, informatyków czy księgowych. Była osobą wielozadaniową, która doskonale radziła sobie ze wszystkimi sprawami biurowymi.

— Jest naprawdę niezła — zauważyła moja koleżanka, gdy Malwina jako jedyna z naszej załogi rozgryzła instrukcję obsługi nowego programu komputerowego.

Spojrzałam na nią wilkiem. "Nawet ona uważa, że Malwina jest bardziej kompetentna ode mnie " — pomyślałam ze złością. Ale w głębi duszy wiedziałam, że ma rację. Malwina byłą naprawdę świetna.

— Kto by pomyślał, że tak młoda osoba ma tak dużą wiedzę — wtórował jej nasz kolega, spoglądając na nią niemal z uwielbieniem. Jakby tego jeszcze było mało, to do biura wpadł nasz szef.

— I jak tam Malwinko, poradziłaś sobie? — zapytał z uśmiechem. I zaraz sam sobie odpowiedział: — Od początku wiedziałem, że jesteś właściwą osobą na właściwym miejscu.

Malwina tylko się uśmiechnęła. A ja byłam coraz bardziej zła. Podskórnie czułam, że mój awans się oddala. Zrozumiałam, że jeżeli czegoś nie zrobię, to wymarzone stanowisko ukradnie mi sprzed nosa ta małolata.

Da się pan zaprosić na kawę?

Przez cały weekend rozmyślałam, co mam zrobić, aby dostać ten awans. Nie miałam zbyt dużo możliwości. Obiektywnie przyznawałam, że nie mam szans w starciu z Malwiną, gdyż była ode mnie lepsza pod niemal każdym względem.

Jednak gdy opróżniłam kolejny kieliszek wina, to w głowie zaświtała mi pewna myśl. "To chyba jedynie wyjście" — pomyślałam. Gdybym wtedy posłuchała rozumu, to nigdy bym się nie zdecydowała na taki krok. Jednak chęć awansu i alkohol zrobiły swoje. Postanowiłam uwieść szefa i przekonać go, że to ja jestem najlepszą kandydatką na kierowniczkę działu.

Niemal natychmiast przystąpiłam do działania. Wiedziałam, że szef jest niezłym kobieciarzem, który nie potrafi oprzeć się kobiecym wdziękom. Dlatego poczekałam na dogodną okazję i zaczęłam wcielać swój plan w życie.

— Może wyskoczymy na kawę, aby omówić przygotowany przeze mnie bilans? — zaproponowałam szefowi, gdy ten pojawił się w pracy.

Tego dnia założyłam szpilki i ołówkową spódnicę, w której prezentowałam się naprawdę dobrze. Do tego nieco mocniejszy makijaż oraz perfumy. A gdy szef dziwnie na mnie spojrzał, to od razu dodałam: — U nas w kawiarence popsuł się ekspres, a ja znam miejsce, gdzie podają naprawdę świetną kawę.

Szef się zgodził, co akurat wcale mnie nie zdziwiło. Widziałam w jego oczach zainteresowanie. I wcale się nie pomyliłam.

Wprawdzie rozmawialiśmy o bilansie, ale chyba żadne z nas nie było nim zainteresowane. Ja chciałam wcielić swój plan w życie, a on miał wyraźną ochotę na igraszki. Nawet nie przypuszczałam, że tak szybko mi pójdzie.

Jeszcze tego samego dnia wylądowaliśmy w hotelu. I ku mojemu zdziwieniu mój przełożony okazał się naprawdę dobrym kochankiem. Stwierdziłam, że połączę przyjemne z pożytecznym.

Malwina musi się jeszcze sporo nauczyć

Podczas pierwszych tygodni naszego romansu nie wspominałam ani słowa o pracy ani o Malwinie. Nie chciałam aby szef się zorientował, że zależy mi tylko na awansie.

Jednak po jakimś czasie postanowiłam zacząć działać. Pewnego wieczoru postanowiłam zejść na temat pracy. Jednak zostałam uprzedzona.

— A jak sprawuje się Malwina? — zapytał mnie niespodziewanie szef.

Sama nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście, że nie będę musiała sama rozpoczynać tego tematu.

— To miła, dobra i bardzo zdolna dziewczyna — odpowiedziałam ostrożnie.

Nie chciałam od razu jej oczerniać, bo mogło się to wydawać nieco podejrzane.

— A jak sobie radzi? — dopytywał szef. Udawałam, że się zastanawiam.

— No cóż, na pewno się stara — powiedziałam ostrożnie. — Ale jeszcze sporo musi się nauczyć. Brakuje jej przede wszystkim doświadczenia — dodałam.

Jednocześnie spojrzałam badawczo na szefa, aby zorientować się, jak na to zareaguje. Był zamyślony.

— Nie chciałam o tym mówić, ale ma też pewne braki informacyjne — ciągnęłam. I żeby nie wyjść na tak całkowicie wredną, to dodałam: — Ale myślę, że wszystkiego się nauczy. Tylko potrzebuje czasu.

Szef nic nie powiedział, tylko spojrzał na mnie z uwagą. Nie mogłam rozgryźć jego miny. Na szczęście nie musiałam, bo wróciliśmy do miłosnych igraszek.

Mogłabym ją wiele nauczyć

Moment wyboru kierownika działy zbliżał się wielkimi krokami. Denerwowałam się coraz bardziej, ale jednocześnie byłam dobrej myśli. Byłam przekonana, że dobrze to rozgrywam. Chwaliłam Malwinę, ale jednocześnie przekonywałam szefa, że to ja będę najlepszą kandydatką na kierowniczkę.

— Malwina to zdolna dziewczyna, a ja mogę ją wiele nauczyć — powiedziałam któregoś dnia, gdy szef kolejny raz zapytał mnie o postępy nowej koleżanki.

Przecież nie mogłam mu powiedzieć, że tak naprawdę to ja mogłabym się uczyć od niej.

— Nie wątpię — mrugnął do mnie okiem i zaciągnął do sypialni. Byłam przekonana, że awans mam w kieszeni. Niestety szybko przekonałam się, jak bardzo się myliłam.

Przedstawiam wam nową kierowniczkę działu

Kilka dni później nadszedł wielki dzień. Szef postanowił ogłosić, kto otrzymał awans na kierownika działu. Tego dnia założyłam swój najlepszy kostium, który uzupełniłam szpilkami i skromną biżuterią. Musiałam wyglądać profesjonalnie w tym wielkim dniu.

— Chciałbym przedstawić państwu osobę, która została kierowniczką działu — zakomunikował szef bez zbędnego przedłużania. — To osoba kompetentna, zdolna, doświadczona, posiadająca odpowiednią wiedzę i umiejętności. Dodatkowo jest uprzejma, sympatyczna i doskonale dogaduje się z innymi ludźmi — mówił szef.

Niemal pękłam z dumy, gdy tak słuchałam o wszystkim swoich zaletach. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na załogę. "Wreszcie to osiągnęłam" — pomyślałam z zadowoleniem.

— Wiem, że nie pracuje z nami długo, ale na pewno sobie poradzi — kontynuował szef.

I wtedy zapaliła mi się czerwona lampka. Przecież pracowałam w tej firmie ponad dziesięć lat. Spojrzałam z niepokojem na szefa i jednocześnie kochanka.

— Miło mi przedstawić nową kierowniczkę działu. To Malwina — ogłosił z uśmiechem szef.

Osłupiałam. "Co on opowiada?" — nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. A tymczasem szef dalej zachwalał zalety Malwiny i mówił, jaki to był dobry wybór. Sama nie wiem, jak doczekałam do końca jego przemowy.

— Jak mogłeś mi to zrobić? — zapytałam go ze złością, gdy wreszcie zostaliśmy sami.

— A czego się spodziewałaś? — zapytał mnie szef z ironią. — Myślisz, że nie domyśliłem się, o co ci chodzi? Od początku przejrzałem twój plan. I powiem ci, że całkiem nieźle to wymyśliłaś — dodał.

Spojrzałam na niego zdziwiona. Jak on mógł się domyślić?

— I powiem szczerze, że było bardzo miło. Ale to tylko seks. Natomiast jeżeli chodzi o pracę, to Malwina przerasta cię o głowę — dodał jeszcze.

Potem odwrócił się na pięcie i odszedł. A ja poczułam się podle. Nikt wcześniej mnie tak nie upokorzył.

Przepłakałam całą noc. Nie mogłam sobie wybaczyć, że byłam taka głupia i naiwna. Przecież doskonale wiedziałam, że szef to nie tylko kobieciarz, ale też doświadczony wyga. A ja się wygłupiłam.

Nie byłam w stanie wrócić do pracy. Wprawdzie nie dostałam wypowiedzenia, ale zdawałam sobie sprawę, że nie mam przyszłości w tej firmie. Złożyłam wypowiedzenia i znalazłam zatrudnienie w małej firmie z podobnej branży. Rozpoczęłam od najniższego stanowiska i pewnie dużo czasu minie, zanim uda mi się awansować. Ale sama jestem sobie winna.

Czytaj także:
„Romans z szefem skończył się dla mnie bezrobociem. Z kobiety biznesu stałam się opiekunką dzieci i starszych ludzi za grosze”
„Córka wdała się w romans z moim szefem. Myślałam, że coś na tym ugram, ale drań zrobił sobie ze mnie służącą”
„Szef mnie nie doceniał, choć harowałam jak wół. Gdy odchodziłam, boleśnie przekonał się, że byłam niezastąpiona”

Redakcja poleca

REKLAMA