„Ledwo wyszłam za mąż, a już byłam rozwódką. Żałuję, że przed ślubem nie sprawdziłam, jaki Dawid jest w łóżku”

rozczarowana kobieta fot. Getty Images, Rob Lewine
„Obiecał, że będzie się starał, ale na obietnicach się skończyło. Kolejne wspólne noce nie dawały mi żadnej fizycznej przyjemności. Z każdym dniem czułam się coraz bardziej sfrustrowana. W końcu musiałam postawić sprawę jasno”.
/ 12.04.2024 18:30
rozczarowana kobieta fot. Getty Images, Rob Lewine

Chyba każdy zna stare porzekadło, mówiące że nie należy kupować kota w worku. Gdy zgodziłam się wyjść za Dawida, zapomniałam o tej ludowej prawdzie. Na swoje nieszczęście, bo mąż okazał się kompletnym rozczarowaniem. Nasze małżeństwo trwało zaledwie rok, a wszystko przez to, że w okresie narzeczeństwa uszanowałam jego przekonania religijne. A mogłam pomyśleć o sobie. Uniknęłabym wtedy konieczności przełknięcia gorzkiej pigułki.

Nie miałam się, czym chwalić

Przyjaciółka nie mogła uwierzyć, że zgodziłam się na taki układ
Jeżeli chodzi o sprawy intymne, faceci okazują się największymi plotkarzami. Nie oznacza to jednak, że dziewczyny nie lubią rozmawiać o tych sprawach. Przeciwnie, seks jest tematem, który w babskim gronie pojawia się nader często. Gdy zaręczyłam się z Dawidem, Paula, moja przyjaciółka, z którą nie widziałam się dłuższy czas, od razu przystąpiła do przesłuchania. A ja naprawdę nie miałam się, czym chwalić.

– Opowiadaj, jaki on jest – nakazała podekscytowanym głosem.

– Och, świetny! Mamy mnóstwo tematów do rozmów i te same zainteresowania. Potrafi słuchać i zawsze...

– Żarty sobie robisz? – przerwała mi. – Nie pytam o to, co już wiem. Chcę pikantnych szczegółów.

– Cóż, chyba będę musiała cię rozczarować, bo na razie pocałunki są największą pikanterią, na jaką sobie pozwalamy.

– W porządku. Nie chcesz, nie mów – powiedziała i zrobiła nadąsaną minę.

– Ale to prawda. Wierz albo nie.

– Mam rozumieć, że nie byłaś w łóżku z facetem, który założył ci pierścionek na palec?

– Dokładnie tak.

Paula spojrzała na mnie jak na jakąś kosmitkę. Nie wierzyła moim słowom i wcale jej się nie dziwię. Gdy teraz o tym myślę, sama nie mogę uwierzyć, że zgodziłam się na taki układ.

– Ale jak to? Coś jest z nim nie tak? – dociekała.

– No wiesz! – oburzyłam się.

– Oj, nie unoś się. Po prostu, składać zamówienie na samochód bez jazdy próbnej... to nie w twoim stylu.

Miała rację. To nie w moim stylu. Nie chcę przez to powiedzieć, że jestem łatwa. Co to, to nie. Ale od mężczyzny, z którym jestem, oczekuję bliskości. Nie tylko emocjonalnej, ale i fizycznej.

Dawid mnie oczarował

Dlaczego więc zdecydowałam się związać z Dawidem, skoro nie chciał mi tego zapewnić? To proste. Zakochałam się w nim po uszy. Poznałam go na jednym z portali randkowych. Jego zdjęcie profilowe od razu przykuło moją uwagę. Brunet z piwnymi oczami i uśmiechem tak zaraźliwym, że gdy tylko go zobaczyłam, sama uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Zdjęcie mnie zainteresowało, a opis utwierdził w przekonaniu, że chcę się z nim spotkać. W profilu wymienił zainteresowania zgodne z moimi i tak jak ja nie szukał przygód, a stałego związku. „To może się udać” – pomyślałam i napisałam do niego wiadomość.

Na trzeciej randce stwierdziłam, że nie chcę dłużej czekać. Po kolacji zaprosiłam go do swojego mieszkania.

– Może wejdziesz na górę? – zaproponowałam. – Włączę muzykę i napijemy się wina. Będzie miło.

– Bardzo chętnie – zgodził się.

Poważnie traktował swoją wiarę

Gdy tylko zdjęliśmy buty i kurtki, od razu rzuciłam się na niego. Naprawdę bardzo mi się podobał, a poza tym byłam sama od dwóch lat. A jako kobieta, mam swoje potrzeby.

– Wow, może trochę zwolnijmy – przystopował mnie.

– Nie podobam ci się? – zdziwiłam się.

– Przeciwnie, jesteś piękną kobietą.

– Więc w czym problem?

Dawid wyjaśnił mi, że jest wierzący i bardzo poważnie traktuje katolicką doktrynę, także w tej części, która dotyczy współżycia przed ślubem.

– Nie mogę pójść do łóżka z kobietą, która nie jest moją żoną. Wiem, że teraz znacznie swobodniej podchodzi się do tych kwestii, ale ja wyznaję tradycyjne wartości – powiedział. – Nie oczekuję, że to zaakceptujesz, więc jeżeli chcesz, żebym wyszedł, powiedz tylko słowo.

– Nie wygłupiaj się. Usiądź, a ja pójdę po to wino.

Nie mogłam nie uszanować jego przekonań, tym bardziej, że po naszej relacji oczekiwałam czegoś więcej, niż tylko udanego pożycia. Chyba już wtedy byłam w nim zakochana, więc postanowiłam sprawdzić, dokąd nas to zaprowadzi.

Po kilku kolejnych spotkaniach zrozumiałam, że ten facet wart jest czekania. Naprawdę, z nikim innym nie rozmawiało mi się tak dobrze i przy żadnym innym mężczyźnie nie czułam się tak swobodnie. Przy nim mogłam być w stu procentach sobą. Mimo że było mi z nim dobrze, i tak brakowało mi tych spraw, więc gdy po roku znajomości poprosił mnie o rękę, poczułam wielką ulgę.

Oczekiwałam fajerwerków

Nasz ślub był piękną uroczystością, ale ja i tak nie mogłam myśleć o niczym innym niż o zbliżającej się wielkimi krokami nocy poślubnej. Chyba nie ma w tym niczego dziwnego. Długa wstrzemięźliwość wystawiła mnie na ciężką próbę. Próbę, która niebawem miała dobiec końca.

Gdy pożegnaliśmy ostatnich gości, niezwłocznie udaliśmy się do siebie. Tak długo na to czekałam, że byłam bardziej podekscytowana, a jednocześnie bardziej przerażona, niż przed swoim pierwszym razem. Dawid przeniósł mnie przez próg. Gdy tylko moje stopy dotknęły podłogi, od razu zaczęłam zrzucać z siebie ślubną kreację. To wymagało niemałego wysiłku, ale uporałam się z tym raz, dwa. „Wreszcie spędzę noc z ukochanym” – myślałam. Byłam pewna, że po tak długim czasie przeżyję coś niesamowitego. Tymczasem nasza noc poślubna okazała się wielkim niewypałem.

Dwie minuty – mniej więcej tyle trwał nasz pierwszy raz. Czułam wewnętrzną frustrację, ale nie okazywałam tego. Przeciwnie. Pocieszyłam męża, że poczekamy chwilę i spróbujemy jeszcze raz. Nie zdążyliśmy. Ani się obejrzałam, a Dawid już smacznie chrapał.

Później wcale nie było lepiej

„OK, Ilona, tylko bez nerwów. Wiesz przecież, że on dopiero zdobywa doświadczenie w tych sprawach” – podpowiadał mi mój wewnętrzny głos. O poranku, gdy zbudziły nas wpadające przez okno promienie słońca, zaczęłam go uwodzić. Skutecznie, bo po kilku chwilach Dawid nabrał ochoty na małżeńskie figle. Po wszystkim wydyszał, że było cudownie. Może z jego perspektywy, ale nie z mojej. Znów było po wszystkim już po kilku minutach.

Mijały dni, tygodnie, miesiące, a ja nadal nie poczułam spełnienia w łóżku. Nie mogłam dłużej milczeć. Musiałam z nim o tym porozmawiać. Nie wiedziałam, jak zacząć. Na szczęście, sam stworzył świetną ku temu okazję

– Było ci dobrze? – zapytał pewnej nocy, gdy skończyliśmy się kochać.

– Dawid, jesteś moim mężem i kocham cię najbardziej na świecie. Już to sprawia, że jest mi z tobą cudownie. Ale żeby poczuć spełnienie, potrzebuję trochę więcej czasu.

Obiecał, że będzie się starał, ale na obietnicach się skończyło. Kolejne wspólne noce nie dawały mi żadnej fizycznej przyjemności. Z każdym dniem czułam się coraz bardziej sfrustrowana. W końcu musiałam postawić sprawę jasno.

Moje potrzeby go nie obchodziły

– Dawid, chciałabym o czymś porozmawiać – powiedziałam pewnego dnia.

– Co cię trapi, skarbie?

– Chodzi mi o nas. O nasze sprawy łóżkowe.

– Nie rozumiem. Możesz mówić trochę jaśniej?

– Gdy się kochamy, nie czuję satysfakcji. Już nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam orgazm.

– Naprawdę? Mi jest z tobą cudownie.

– Bardzo się cieszę – powiedziałam bez cienia ironii. – Ale ja też chciałabym odczuwać przyjemność. Wiesz, dużo czytałam na ten temat. Seksuolog może rozwiązać twój problem. Już nawet znalazłam specjalistę, który ma świetne opinie. Pomyślałam, że może zarezerwuję ci wizytę. Co ty na to?

– Nie pleć głupot, skarbie. Nie mam żadnego problemu. To ty podchodzisz do tego w niewłaściwy sposób.

– Teraz to ja nie rozumiem.

– Zbliżenie służy przede wszystkim poczęciu dziecka. Przyjemność jest na dalszym planie. Kobieta nie musi mieć orgazmu, żeby doszło do zapłodnienia.

– Hola, hola! Po pierwsze, jeszcze nie rozmawialiśmy o dzieciach. Jasne, chcę zostać mamą, ale niekoniecznie teraz. A po drugie, co miałeś na myśli, gdy powiedziałeś, że przyjemność jest na dalszym planie? Przecież wiesz, że biorę pigułki. Więc co? Nasze wspólne noce to dla ciebie forma treningu? Chcesz poćwiczyć, zanim mnie zapłodnisz?

– Ujęłaś to dość kolokwialnie, ale mniej więcej do tego to się sprowadza.

Musiałam zdecydować

Poczułam się zraniona. Albo mąż widział we mnie żywy inkubator, albo łgał mi w żywe oczy, bo w nosie miał moje potrzeby. Bardziej prawdopodobna była opcja numer dwa, bo jego reakcje, gdy byliśmy razem w łóżku, dobitnie wskazywały, że czerpał z tego niemałą przyjemność. Nie dałam za wygraną. Umówiłam go specjalisty i postawiłam sprawę na ostrzu noża. „Albo zaczniesz się leczyć, albo odchodzę” – powiedziałam, wręczając mu kartkę z terminem wizyty. Najwyraźniej myślał, że blefuję, bo zareagował gromkim śmiechem. Skoro moje potrzeby bawiły go do łez, nie miałam innego wyjścia.

Nie jestem kobietą, która szuka wrażeń na boku. Nie potrafiłabym zdradzić męża. Ale nie umiem też wyrzec się swoich potrzeb. Nie jestem z betonu i chcę czuć w łóżku fizyczną bliskość, zakończoną spełnieniem. On nie potrafił mi tego dać i nawet nie starał się tego zmienić. Skoro tak, nie widziałam dla nas żadnej przyszłości. Złożyłam wniosek o rozwód niecały rok po ślubie. 

Czytaj także: „Nakryłam szefa z kochanką. Nie doniosłam, bo na moim koncie co miesiąc przybywa kilka tysięcy”
„Wstydziłam się, że mąż mnie zostawił, a nie powinnam. W końcu to on nie potrafił być wierny”
„Mąż ma romans ze swoją szefową. Nie przeszkadza mi to, dopóki przynosi do domu dużą wypłatę”

 

Redakcja poleca

REKLAMA