„Rozwiodłam się z mężem, bo mnie zdradził. Z tęsknoty zrobiłam głupotę. Uwiodłam go i złapałam na dziecko”

kobieta w ciąży fot. Adobe Stock, W PRODUCTION
„Trzymałam w ręce pozytywny test ciążowy. Z jednej strony cieszyłam się, a z drugiej miałam wątpliwości, czy dobrze zrobiłam. Nie sądziłam, że uda się tak szybko, za pierwszym razem. Widocznie nasze ciała wiedziały lepiej”.
/ 26.02.2024 21:15
kobieta w ciąży fot. Adobe Stock, W PRODUCTION

Trzy lata temu moje życie zawirowało, bo rozwiodłam się z mężem. Nie miał skrupułów, by zdradzić mnie na wyjeździe służbowym. Koleżanka z pracy zaciągnęła go do łóżka, a on się nie opierał.

Przyznał się do zdrady

Po powrocie nie potrafił udawać. Szybko przyznał mi się do wszystkiego, bo męczyły go wyrzuty sumienia. Chciał, żebym mu wybaczyła ten żałosny epizod. Dla mnie to był upokarzający policzek i dowód na to, że Wojtek wcale mnie nie kocha.

Nie potrafiłam już z nim być, choć jeszcze jakiś czas próbowałam dla dobra syna. Kiedy jednak okazało się, że jego skok w bok ma swoje konsekwencje i zostanie ojcem, wystawiłam mu walizki za drzwi.

– Ola, zrozum, to była tylko chwila – tłumaczył się.

– Bardzo owocna, jak widać. Nic już tego nie zmieni – odpowiedziałam rozgoryczona.

Rozwiedliśmy się

Nie dałam mu więcej szansy. Z pokorą stawił się na rozprawie rozwodowej i dość szybko uzyskaliśmy rozwód. Mogłam zacząć nowe życie, choć wiedziałam, że to będzie trudne.

Nasze relacje były nadal dobre, bo w końcu mieliśmy 5-letniego synka, a Wojtek nie unikał odpowiedzialności, choć czekał na pojawienie się drugiego dziecka. Zamieszkał z tą całą Ewą, ale zarzekał się, że jej nie kocha i robi to tylko dla dziecka. Nie obchodziło mnie to. Chciałam tylko, by nasz Kacper nie bywał w tamtym domu. Przynajmniej na razie. Nie chciałam mu mieszać w głowie. Wyprowadzka Wojtka i tak już była dla niego ciosem.

Minęło kilka miesięcy, Wojtkowi urodziła się córka, ale w moim domu nadal był częstym gościem. Owszem, zabierał Kacpra i fundował mu różne rozrywki w plenerze czy na mieście, ale często chętnie zostawał na obiedzie lub kolacji. Twierdził, że Ewa w ogóle nie gotuje, bo nie potrafi.

Często o u nas bywał

Pewnego dnia plotkowałam właśnie z siostrą przy kawie, gdy nagle wypaliła:

– Powinnaś postawić Wojtkowi jakieś granice. Dawno jesteście po rozwodzie, ma nową rodzinę, a przychodzi tu kiedy chce.

– Przecież przychodzi do Kacpra, nie do mnie. Nie mogę mu tego zabronić – broniłam się.

– Ale obiadek mu zawsze podsuwasz pod nos, co? A może ty żałujesz, że się rozstaliście?

– Bzdury wymyślasz – ucięłam tę rozmowę.

Nie mogłam jej jednak wyrzucić z głowy. Wieczorem doszłam nawet do wniosku, że może zbyt pochopnie się rozwiodłam. Bywały dni, że okropnie tęskniłam za mężem. A gdy bawił się z Kacperkiem, czułam, że może mogliśmy to jednak naprawić? Zwłaszcza, że nie kochał Ewy, a ja wciąż kochałam jego. Póki co nie wyobrażałam sobie, żebym mogła układać sobie życie z kimś innym. Cały swój wolny czas poświęcałam synkowi.

Chciałam go odzyskać

Im dłużej byłam rozwódką, tym bardziej żałowałam, że jednak nie dałam szansy Wojtkowi. To chyba wtedy w mojej głowie zrodził się plan, który jeszcze mógł przywrócić wszystko na właściwe tory i scalić naszą rodzinę.

Najpierw po prostu postanowiłam, że musi być bardziej obecny w naszym życiu. Bombardowałam go więc różnymi drobiazgami związanymi z Kacperkiem, aż przesadziłam. Zadzwoniłam do niego, żeby pilnie przywiózł nam coś na gorączkę, bo syn jest cały rozpalony, ale nie przemyślałam tego.

– Mam – podał mi buteleczkę pół godziny później.

Był cały zziajany.

– Dziękuję. Chodź, napijesz się herbaty.

– Nie mam czasu, zajrzę tylko do małego.

– Ale...

Wtedy moje kłamstwo się wydało, bo Kacperek radośnie bawił się klockami w swoim pokoju i nic nie wskazywało na to, żeby miał temperaturę.

– Skłamałaś! – Wojtek wpadł do kuchni jeszcze bardziej czerwony niż pięć minut temu.

– To nie tak... – chciałam się jakoś wytłumaczyć, chociaż nie miałam żadnego pomysłu.

– To żenujące – skwitował i wyszedł.

Zmieniłam taktykę

Popełniłam błąd, więc musiałam zmienić taktykę. W kolejnych tygodniach nasze relacje się ochłodziły i ograniczały do zabierania i odwożenia Kacpra. Wykorzystałam więc któreś wolne popołudnie dla siebie. Poszłam do fryzjera i na zakupy. A po powrocie upiekłam ulubioną pieczeń Wojtka. Postanowiłam skruszyć go dobrym jedzeniem, a potem zaciągnąć do łóżka.

– Co tak pachnie? – spytał, gdy odwiózł Kacpra.

Twoja ulubiona pieczeń. Skusisz się? – spytałam.

Widziałam, że się waha .

– Może tylko kawałek – uśmiechnął się.

– W takim razie myjcie ręce i siadamy.

Kolacja była rodzinna jak za dawnych czasów. Wojtek został nawet, żeby wykąpać małego i poczytał mu bajkę na dobranoc.

Wylądowaliśmy w łóżku

Gdy zaczął zbierać się do wyjścia, zaproponowałam lampkę winę.

– Weźmiesz taksówkę – powiedziałam.

– No właściwie, czemu nie. Ewa i tak jest u swoich rodziców.

– To otwórz wino, a ja wybiorę jakiś film.

Spędziliśmy naprawdę miły wieczór. Wypiliśmy nie jedną, a dwie butelki wina. Nie miałam hamulców, by pocałować byłego męża, a on się wcale nie opierał. Wylądowaliśmy w łóżku. Ależ mi go brakowało! Rankiem wymknął się dyskretnie, by Kacper go nie zobaczył. Coś tej nocy się między nami zmieniło. Widziałam to w jego spojrzeniu.

Zaszłam w ciążę

Kilka tygodni później okazało się, że zmieniło się dużo, bo właśnie trzymałam w ręce pozytywny test ciążowy. Z jednej strony cieszyłam się, a z drugiej miałam wątpliwości, czy dobrze zrobiłam. Nie sądziłam, że uda się tak szybko, za pierwszym razem. Widocznie nasze ciała wiedziały lepiej.

Musiałam mieć pewność, więc wybrałam się do ginekologa. Potwierdził ciążę i uspokoił mnie, że wszystko jest w porządku. Teraz musiałam powiedzieć to Wojtkowi.

Wojtek się wściekł

Okazja nadarzyła się dość szybko. Przy kolejnej wizycie poprosiłam, żeby został na kawę, bo chcę z nim porozmawiać.

– Coś z Kacperkiem? Potrzebujesz pieniędzy? – spytał.

– To nie o to chodzi?

– To o co?

– O naszą wspólną noc...

– Wiem, poniosło nas, ale to się więcej nie zdarzy. Nie powinniśmy.

– Wojtek, widzisz, raczej o niej nie zapomnimy tak szybko.

– Nie rozumiem.

Wtedy położyłam przed nim zdjęcie USG. Zrobił się blady.

– Czy to jest to, co myślę?

– Tak, będziemy mieć dziecko – spojrzałam na niego.

Wstał gwałtownie od stołu.

– Mówiłaś, że bierzesz jeszcze tabletki, bo regulujesz nimi cykl! Jak to możliwe?

– Czasem się zdarza...

– Wiesz, co ja myślę? Że mnie oszukałaś tak jak wtedy z tymi lekami na gorączkę dla Kacpra.

Złapał kurtkę i tyle go widziałam.

Mój plan się nie powiódł

Nie tak miało być. Myślałam, że się ucieszy. Weźmie mnie w ramiona, a potem powie, że znów będziemy rodziną. Cholera jasna!

Kolejne tygodnie były dla mnie trudne. Wojtek powiedział, że ma już nową rodzinę i choć nie kocha Ewy, to jej nie zostawi dla dobra dziecka. Oczywiście, pomoże mi we wszystkim teraz i po porodzie, ale nie wróci do nas.

No cóż, chyba muszę się z tym pogodzić. Tylko mam jeszcze cichą nadzieję, że jak Ewa się dowie, że ją zdradził i to jeszcze z byłą żoną, a ta w dodatku zaszła w ciążę, to sama go pogoni. Wtedy to będzie moja ostatnia szansa na odzyskanie go.

Czytaj także: „Wieczorami mąż woli oglądać seriale, niż moje ciało. Nic na niego nie działa, więc chyba znajdę sobie kochanka”
„Koleżanki zazdroszczą mi męża. Nie wiedzą, że ten przystojniak w łóżku jest jak kłoda i muszę radzić sobie sama”
„Mąż przynosi do domu pieniądze, więc myśli, że może rządzić. Sprawdza, na co wydaję kasę i wylicza każdy grosz”

 


 

Redakcja poleca

REKLAMA