Od najmłodszych lat czułem dystans ze strony moich rodziców. Trudno mi było dostrzec jakiekolwiek przejawy ich miłości. Może i mnie kochali, ale nigdy tego nie wyrażali. Najbardziej boli mnie fakt, że ani razu nie siedziałem u taty na kolanach.
Mój ojciec stronił od czułości – nie było mowy o przytulaniu czy całowaniu. Jedyne co dostawałem od niego to szybki całus w czoło przy okazji życzeń i delikatne poklepanie po ramieniu, gdy przynosiłem dobre stopnie. Tyle wystarczyło, by pokazać mi swoją miłość. Za to często sięgał po pasek – do dziś pamiętam ból i pieczenie po takich karach.
Chyba właśnie dlatego nie układa mi się w relacjach damsko–męskich. Moje partnerki zawsze oczekują zaangażowania emocjonalnego, a ja po prostu nie wiem jak to robić. Skąd miałbym się tego nauczyć, skoro nikt mnie nigdy tego nie uczył? Nawet nie żałuję tego, że nie zostałem ojcem. Jestem przekonany, że moje dzieci nie zaznałyby szczęścia...
– Jesteś kompletnie niezdolny do normalnego związku! – wrzasnęła moja ostatnia dziewczyna podczas rozstania. – Nawet zwykłe drzewo potrafi okazać więcej uczuć niż ty!
Spotykałem się z różnymi kobietami
Po skończeniu technikum dostałem wyższe stanowisko i zostałem brygadzistą. Kobiety dobrze wiedziały, że sporo rzeczy zależy od moich decyzji, dlatego zachowywały się przyjaźnie i cały czas kręciły się blisko, zupełnie jak pszczoły koło miodu.
Mój pierwszy raz wydarzył się w małym magazynku, prawie na widoku, bo drzwi były tylko przymknięte i każdy mógł tam zajrzeć. Musiałem się pilnować, żeby nie krzyczeć ani nie stracić kontroli nad wszystkim. Chociaż było super, cały czas byłem spięty i nasłuchiwałem. Ta ostrożność została mi niestety do dziś...
W czasach kawalerskich nie brakowało mi miłosnych historii. Spotykałem się z różnymi kobietami – niektóre nosiły obrączki, inne żyły samotnie albo straciły mężów. Działałem na płeć piękną niczym silny magnes. Myślę, że najbardziej pociągał je mój chłodny charakter i zdystansowanie. Możliwe, że każda z nich liczyła na to, że uda jej się odmienić moją naturę – zrobić ze mnie czułego faceta pod pantoflem. Niestety, wszystkie ich starania spełzły na niczym.
– Ciekawa jestem, czy w ogóle masz serce. Trzeba by zajrzeć do twojego wnętrza – stwierdziła któraś z moich partnerek. – I przekonać się, czy to krew krąży w twoim ciele, czy może lodowata woda.
Byłem niewierny mojej małżonce, ale ona również mnie zdradzała. Mimo że dzieliliśmy wspólny dom, funkcjonowaliśmy jakbyśmy byli sobie zupełnie obcy. W trakcie rozprawy rozwodowej przyznała, że nie jest w stanie dłużej wytrzymać tego, jak bardzo jestem zdystansowany i że nigdy nie usłyszała ode mnie słów miłości. Powiedziała wprost, że zachowuję się jak zimny głaz i ani razu nie powiedziałem jej czegoś szczerego i romantycznego zarazem.
Po wspólnym namyśle postanowiliśmy się rozejść. Wszystko odbyło się zgodnie i bez konfliktów. Parę lat po rozwodzie eks–żona chciała odnowić znajomość, ale już nic nas nie łączyło – stała się dla mnie zupełnie obca. Nie widziałem sensu w prowadzeniu jakichkolwiek rozmów.
Moim najdłuższym związkiem była relacja z pracującą w przyzakładowej przychodni pielęgniarką. Początki naszej znajomości miały miejsce, kiedy złapała mnie jakaś paskudna choroba i przychodziła do domu, żeby podawać mi zastrzyki. Jednego dnia po prostu została na noc.
Nasze zbliżenia były czymś wyjątkowym – pełne żaru i pasji, dokładnie takie, jakich szukałem. Pod względem fizycznym wszystko między nami działało idealnie do ostatniego dnia, ale ona pragnęła czegoś więcej, a ja nie potrafiłem jej tego zapewnić.
– Czy ty mnie kochasz? – ciągle wracała do tego pytania. – Proszę, powiedz mi te słowa. Nieważne czy to będzie szczere, po prostu chcę je od ciebie usłyszeć.
Coś blokowało mnie od środka
Te słowa po prostu nie chciały ze mnie wyjść. Coś blokowało mnie od środka. Czułem do niej sympatię, była dla mnie atrakcyjna. Zawsze gdy spędzaliśmy razem czas, świetnie się bawiłem. Miała urodę i świetnie ogarniała wszystkie domowe sprawy. To mi w zupełności wystarczało. Mimo to postanowiła odejść. Od tego momentu podjąłem decyzję – żadna kobieta nie zagości u mnie na stałe. Nie wchodzi to w grę. Krótka przygoda i koniec tematu. Tak właśnie powinno być.
Przez długi czas tak właśnie wyglądało moje życie. Trudno mi stwierdzić czy było mi dobrze – na pewno nie było źle. Po prostu funkcjonowałem w jedynej rzeczywistości, jaką znałem. Wszystko wywróciło się do góry nogami, gdy na mojej drodze pojawiła się Ania.
To musi być wyjątkowa osoba, skoro jako pierwsza kobieta jest wymieniona tu z imienia. Ma dla mnie tak ogromne znaczenie, że używanie bezosobowego określenia "ona" byłoby czymś niewłaściwym. Jak obraza. Nasze pierwsze spotkanie miało miejsce podczas jazdy autobusem.
– Potrzyma pan przez moment szczeniaka? – zapytała, wręczając mi małego pieska. – Muszę poszukać biletu.
Zaczęła grzebać w swojej ogromnej torebce, ale bez rezultatu – nie znalazła tego, czego szukała.
– To pewnie został w kieszeni drugiego płaszcza – mruknęła do siebie. – A może pan by miał jakiś dodatkowy bilet?
– Niestety nie – odpowiedziałem zniecierpliwiony. – Będzie musiała pani poczekać na kolejny kurs.
– To niemożliwe, bardzo się spieszę. Muszę pilnie dotrzeć z moją suczką do lecznicy. Choruje od wczoraj i ciągle wymiotuje, biedactwo.
Kompletnie mnie to sparaliżowało
Dokładnie wtedy, jakby chcąc udowodnić jej rację, pies znieruchomiał, po czym przeszedł przez niego gwałtowny spazm. Czworonóg wyprężył kark, zrobił obrót i opróżnił żołądek wprost na moje portki. Nigdy w życiu coś takiego mnie nie spotkało. Kompletnie mnie to sparaliżowało! A ona, zamiast powiedzieć "przepraszam" czy choćby okazać skrępowanie, krzyknęła:
– Stan się pogarsza! Niech pan mi pomoże... To bardzo blisko. Gabinet weterynaryjny jest tuż za zakrętem.
Autobus powoli dojeżdżał do miejsca postoju. Wszyscy pasażerowie siedzieli w milczeniu. Wiedziałem, że gdy tylko opuszczę przystanek, ludzie zaczną się nabijać i rechotać. Ale jak tu się nie denerwować! Moje spodnie wyglądały, jakbym nie zdążył do toalety. To było okropne, zwłaszcza że zawsze przykładam wielką wagę do swojego wyglądu – można nawet powiedzieć, że jestem pedantem. A teraz sterczałem w środku dnia na ruchliwym skrzyżowaniu z przemoczonym ubraniem, podczas gdy jakiś przybłęda obśliniał mi całą twarz.
Kompletnie nie rozumiem, co mną wtedy kierowało – całkowicie postradałem zmysły, kiedy zgodziłem się iść do weterynarza. Nigdy wcześniej nawet nie przestąpiłem progu takiego miejsca. W moim rodzinnym domu zwierzęta były tematem tabu. Rodzice nie chcieli o nich słyszeć.
Mamę drażniły włosy walające się po mieszkaniu, podczas gdy ojciec nie znosił zabłoconych śladów i wszelkiego hałasu. Jego obsesją była cisza i perfekcyjnie wyrównane obuwie. Nic dziwnego, że też nie pałałem miłością do czworonogów. A teraz? Siedziałem w poczekalni otoczony gromadą psów, kotów, różnymi ptakami i małymi zwierzątkami w pudełku. Czułem się jak skończony idiota.
– Może pan jeszcze momencik zaczekać? – odezwała się nowo poznana kobieta, gdy nadeszła jej kolej. Proszę...
Dopiero w tamtym momencie dostrzegłem, że ma w sobie coś ujmującego. Na głowie nosiła włosy w kolorze srebra, lecz jej buzia była młodzieńcza i pełna, bez śladu upływającego czasu. Sprawiała wrażenie młodszej niż ja. W pewnej chwili poczułem przyjemne ciepło. Spędziłem trzydzieści minut przy grzejniku, próbując wysuszyć spodnie tak, by nie straszyć ludzi na ulicy. Niewiele to dało, więc gdy Ania poszła zamówić taxi, bez słowa znów wziąłem czworonoga na ręce.
– Pojedzie pan z nami – oznajmiła stanowczo, nie pozostawiając miejsca na dyskusję. – Poradzimy sobie z tym zabrudzeniem. Znam się na rzeczy. Gwarantuję, że będą wyglądać jak nowe.
Kompletnie się od siebie różniliśmy
Nigdy bym nie uwierzył, że w tym wieku dopadnie mnie miłość – każdemu, kto by mi to przepowiedział, pewnie bym się roześmiał w twarz! A jednak... Ja, gościu po przejściach, który traktował kobiety wyłącznie jako przygody na jedną noc, kompletnie straciłem głowę! To przecież jakieś szaleństwo! Przy niej po raz pierwszy od lat poczułem, że chcę poznać kogoś naprawdę, a nie tylko fizycznie.
Kompletnie się od siebie różniliśmy. Podczas gdy ja stroniłem od pewnych rzeczy, ona właśnie je uwielbiała. Reprezentuje dokładnie taki rodzaj kobiety, którego dotąd się wystrzegałem. Bardzo towarzyska, wiecznie rozpromieniona, pełna energii i zaskakująca. Także pod względem aparycji jesteśmy całkowitym przeciwieństwem.
Wcześniej interesowały mnie wyłącznie bardzo szczupłe kandydatki. A tu proszę – ona ma krągłości, spory dekolt i obfite biodra. A jednak ciągnie mnie do niej jak magnes. Nawet gdyby miało to być bolesne, pragnę prawdziwego związku, nie tylko przygody na jedną noc.
Podzieliła się ze mną historią swojego życia. Pod tym względem nasze drogi mocno się różniły. Ania spędziła większość czasu bez partnera. Poświęciła się całkowicie wychowaniu dzieci i opiece nad wnukami. Straciła męża będąc młodą kobietą.
– To był dla mnie ogromny cios – przyznała. – Na szczęście miałam rodzinę, która dała mi siłę do dalszego życia.
– A później? Nie próbowałaś ułożyć sobie życia z kimś innym?
– Nie miałam nikogo – odrzekła. – Darzyłam męża tak silnym uczuciem, że myśl o nowym związku wydawała mi się nieodpowiednia. Dziś patrzę na to zupełnie inaczej – powiedziała, a jej policzki pokrył delikatny rumieniec.
Moje życie zmieniło się nie do poznania. Przestałem uganiać się za dziewczynami, a najchętniej przesiaduję w kuchni, patrząc jak Ania krząta się przy garnkach i nucąc coś pod nosem przygotowuje kolejne potrawy. Co chwilę słychać dźwięk telefonu.
Bez zapowiedzi przychodzą koleżanki albo sąsiadki. Co jakiś czas wpadają też wnuczęta, żeby pochłonąć świeżo przygotowane pierogi, naleśniki czy kawałek domowego ciasta. Nigdy dotąd nie otaczało mnie tylu ludzi...
W powietrzu unosi się cudowny zapach – taki, który powinien wypełniać każde mieszkanie. Chyba wyczuwam cynamon lub podobnie przyjemną, kuszącą woń. Na parapecie drzemie sobie wielki kot o czarnej sierści. A na moich nogach spoczywa pies, który nie tylko wrócił do zdrowia, ale też bardzo się do mnie przywiązał. Nareszcie czuję, że znalazłem swoje miejsce i jestem naprawdę szczęśliwy.
Jeszcze nigdy nie złożyłem na jej ustach pocałunku, ale czuję w sercu, że jest dla mnie wszystkim i będzie tak do ostatniego dnia mojego życia. Wierzę, że dzięki Ani poznam, co znaczy szczera miłość. W końcu nigdy nie jest za późno na naukę tego uczucia.
Miłosz, 38 lat
Czytaj także:
„Rodzice nie tolerowali mojego męża, bo nie klękał na widok krzyża. Łapali się za głowę, bo w piątki jadł schabowe”
„Pożyczyłem narzeczonemu córki 50 tysięcy na mieszkanie. Żałuję, ze zrobiłem to na gębę, bo mnie wydoił i zwiał”
„Brat poczuł zapach kasy i zmienił się w wyniosłego dorobkiewicza. Zamiast pomóc rodzinie trwoni pieniądze na panienki”