„Romansowałam z kolegą córki i się zakochałam. Jego znajomi myślą, że jestem jego matką, a on wstydzi się wyznać prawdę”

Niedobrana para fot. iStock by GettyImages, FG Trade
„Wiedziałam, że to moje romansowanie wcale dobrze się nie skończy. Opierałam się, ale tylko z początku. Potem… potem to już nawet nie chciałam. W końcu Tomek był taki przystojny, młody, a przy tym szarmancki. A ja, kogo tu oszukiwać, po prostu się zakochałam”.
/ 03.02.2024 21:15
Niedobrana para fot. iStock by GettyImages, FG Trade

Tomek był jednym z gości mojej córki, Julki, których zaprosiła na przyjęcie z okazji 22 urodzin. Miałam wrażenie, że to nikt z bliskich znajomych (w końcu zaprosiła wszystkich, którzy byli w jej grupie na roku), bo przyjęła tylko życzenia i jakiś drobiazg, ale nawet nie podjęła z nim dłużej rozmowy. Ja tymczasem zaczęłam mu się przyglądać. Od razu zresztą zauważyłam, że jest niczego sobie. Przeciętnego wzrostu, szczupły, ale nie chudy, z czarującym uśmiechem.

Byłam wtedy w separacji i bardzo znudzona, więc kiedy jednym z takich uśmiechów obdarzył też mnie, postanowiłam do niego podejść. Chętnie spędziłam z nim czas na tej imprezie, bo było po prostu miło. On zasypywał mnie komplementami, był zresztą zdziwiony, że jestem matką Julki.

– Wyglądasz jak jej siostra – stwierdził, gdy przeszliśmy już na „ty”. – Tylko trochę starsza.

Zaśmiałam się wtedy, ale zrobiło mi się trochę gorąco. I chętnie pociągnęłam nasz flirt, dając mu poczucie, że jestem mocno zainteresowana. Przed sobą tłumaczyłam się taką tam chwilową odskocznią, niewinną zabawą, która przecież nikomu nie zaszkodzi.

Umówiliśmy się spontaniczne

Nie wiem właściwie, jak do tego doszło, ale się ze sobą umówiliśmy. Tak po prostu, do restauracji, z dala od mojego domu, żeby przypadkiem nie wpadła na nas Julka. Wiadomo, że nic jej nie mówiłam o mojej nowej znajomości – podejrzewałam, że mocno by się zdenerwowała, a może nawet odwodziła od dalszych rozmów z Tomkiem.

Nie planowałam niczego poważnego – chciałam po prostu znów fajnie spędzić czas. I w sumie tak się stało. Zjedliśmy, trochę pogadaliśmy, on powiedział coś miłego, ja powiedziałam coś miłego. Potem natomiast przespacerowaliśmy się przez park. On objął mnie wtedy w talii, ja ułożyłam głowę mu głowę na ramieniu. Nie pamiętałam, kiedy ostatnio byłam tak blisko z jakimkolwiek mężczyzną. W końcu czułam się ważna, potrzebna, zaopiekowana.

Jesteś wyjątkowy, Tomek – powiedziałam w którymś momencie. – Tak się cieszę, że się poznaliśmy.

Zaśmiał się cicho.

– Ja też się cieszę, Sabina – odparł. – Nawet nie wiesz, jak bardzo.

On często do nas wpadał

Tomek był u nas częstym gościem. Tak naprawdę przychodził do mnie, choć Julce wydawało się, że do niej. Pracowali podobno razem nad jakimś projektem na studiach, chociaż ona wcale o to nie zabiegała. Nawet kiedyś mi się na niego pożaliła.

– Ten Tomek jest jakiś dziwny – stwierdziła. – Nie wiem kompletnie, o co mu chodzi. Przyczepił się do mnie i ciągle tu przyłazi. Nie wiem, zakochał się?

– A, chyba trochę przesadzasz – odparłam, dusząc śmiech. – To bardzo miły chłopiec. Chyba dobrze, że się z tobą przyjaźni.

Skrzywiła się.

– Ale kompletnie nie w moim typie, mamo! – jęknęła. – Wolałabym, żeby sobie za dużo nie wyobrażał.

– A, może po prostu też cię lubi – stwierdziłam spokojnie. – Myślę, że na pewno wszystko się poukłada.

Parę razy udało mi się skraść mu całusa, czasem, gdy Julki nie było w domu, leżeliśmy przez chwilę przytuleni i beztroscy. Dobrze mi było wtedy. I zaczynały mi się roić w głowie różne rzeczy. Takie, na które wcześniej w ogóle bym się nie zdecydowała. Może to była głupota, a może… może coś, na co w ogóle nie miałam wpływu.

Myślałam tylko o nim

Mijały tygodnie, potem miesiące, a ja tej mojej relacji z Tomkiem wcale nie zrywałam. Mało tego – wraz z upływem czasu robiła się ona coraz silniejsza. I coraz trudniej było ją ukrywać. Wychodziliśmy często razem, mieliśmy nawet swoje ulubione miejsca. Pewnego popołudnia, w jednej z lepszych kawiarni w mieście, zauważyli nas jacyś koledzy Tomka. Jak mi później powiedział, na szczęście Julka ich nie znała.

– Możemy cię porwać na chwilę? – zapytał jeden z chłopaków, gdy do nas podeszli.

Już miałam się uśmiechnąć i oznajmić, że pewnie, byle to nie była jakaś szczególnie długa chwila, kiedy drugi dorzucił:

– Twoja mama na pewno się nie obrazi.

Mnie zrobiło się gorąco, policzki Tomka z kolei pokryły się żywoczerwonymi rumieńcami. Mimo wszystko przeprosił mnie bez słowa wyjaśnienia dla kolegów, a potem wyszedł z nimi przed lokal. Ja tam się z tego później śmiałam, ale on trochę się zirytował. Na szczęście przeszło mu, gdy spędziliśmy kilka miłych chwil w mojej kuchni, oczywiście pod nieobecność Julki.

Wiedziałam, że to moje romansowanie wcale dobrze się nie skończy. Opierałam się, ale tylko z początku. Potem… potem to już nawet nie chciałam. W końcu Tomek był taki przystojny, młody, a przy tym szarmancki. A ja, kogo tu oszukiwać, po prostu się zakochałam.

Potrafiłam teraz leżeć w łóżku do późna w nocy i gapić się w sufit, fantazjując o moim młodym ukochanym. Wyobrażałam sobie takie rzeczy, że serce momentalnie przyśpieszało, a temperatura mojego ciała gwałtownie wzrastała. Fajne było tak pomarzyć, bo wciąż przecież nie miałam odwagi, żeby się przyznać do takich myśli. I do tego, jak bardzo mi na Tomku zależy.

Zdecydowałam się na szczerą rozmowę

Poprosiłam go, żebyśmy się pilnie spotkali. Choć nie był zachwycony, zgodził się. Z jednej strony wydawało mi się, że Tomek robi się coraz bardziej niespokojny, z drugiej strony ja nie potrafiłam się już dłużej kryć ze swoimi uczuciami. Chciałam wiedzieć, na czym stoimy i jednocześnie pragnęłam, żeby i on był tego świadomy. Uznałam więc, że musimy szczerze porozmawiać.

Spotkaliśmy się w parku, na ławce. Uznałam, że to jedno z tych neutralnych miejsc, które nie budują niepotrzebnej presji.

– Nie mam za dużo czasu – rzucił z miejsca Tomek. – To… coś pilnego?

– Tak sądzę – mruknęłam. Popatrzyłam na niego przez dłuższą chwilę. Wiedziałam, że jeśli będę jeszcze dłużej zwlekać, w końcu się rozmyślę. – Ja… muszę ci coś powiedzieć.

– No dobrze, to słucham. – Tym razem w jego głosie dało się już wyczuć zniecierpliwienie.

– Ja… wiem, Tomek, że to miało być zupełnie niezobowiązujące… – wymamrotałam. – Ale ja… ja się chyba w tobie zakochałam.

Zamrugał.

– Nie wiem, co powiedzieć…

– Wystraszyłam cię? – spytałam z niepokojem. – Uznałam po prostu, że powinnam być wobec ciebie szczera…

– Jasne.

Widziałam, jaki jest zdenerwowany i że na pewno nie wszystko mu pasuje. Przeczesał nerwowo włosy dłońmi, a potem spojrzał na mnie niepewnie.

– Ja… na pewno też coś do ciebie czuję, Sabina – stwierdził w końcu. – Ale boję się, że to się nie uda.
Uśmiechnęłam się do niego zachęcająco.

– Ale dlaczego, Tomek? – spytałam łagodnie. – Skoro ja kocham ciebie, a ty mnie…

– No i jak ty to sobie wyobrażasz? – przerwał mi dosyć gwałtownie. – Widziałaś, jak zareagowali moi koledzy. Przecież wszyscy, którym cię przedstawię, będą myśleć, że jesteś moją matką!
Wzruszyłam ramionami.

– I przeszkadza ci to? Naprawdę?

Westchnął ciężko.

– Koledzy to jedno – przyznał. – Ale co z Julią? Co jej powiemy? Że się we mnie zakochałaś? Że układasz sobie życie z jej kolegą z roku? No, sama pomyśl, Sabina. Jaką to ma przyszłość?

Nie wiem, co dalej

Ze spotkania z Tomkiem wróciłam kompletnie rozbita. Miałam mętlik w głowie i zupełnie nie wiedziałam, co począć. Bo on miał trochę racji – mogliśmy ignorować głupie komentarze, a także prostować wszelkie pomyłki, dotyczące naszego związku. Julki jednak nie chciałam oszukiwać. Jednocześnie byłam przekonana, że ona tego nie zrozumie. Że stwierdzi, że zwariowałam albo przechodzę kryzys wieku średniego.

– Ojciec sobie taką fajną kobietę znalazł, w swoim wieku, a ty? – Na pewno to bym usłyszała po całej tyradzie.

Tym sposobem oboje jesteśmy w kropce. A ja zupełnie nie wiem, co powiedzieć Tomkowi. Czy powinnam się z nim jeszcze spotykać? Czy ta relacja da nam szczęście? Chciałabym wierzyć, że tak. Ale przecież nie będę sama tworzyć tego związku.

Myślę, że będziemy musieli kiedyś powrócić do tej rozmowy. I podjąć odpowiednie kroki – by wszystko stało się jasne. A póki co… póki co pozostają mi wspomnienia – zarówno te gorące, jak i te romantyczne.

Czytaj także:
„Rodzice ciągle pytają, kiedy znajdę sobie męża. Mam 30 lat i zero nadziei. Każdy jeden, to zadufany w sobie karierowicz”
„Moi rodzice mieli Arka za patologię, bo nie ma matury. Uciekliśmy, by wziąć ślub i po latach zemściliśmy się na nich”
„Tuż przed odejściem mama wyznała mi bolesną prawdę. Zdradzenie tajemnicy ją wyzwoliło, ale dla mnie było końcem świata”

Redakcja poleca

REKLAMA