„Romans z sąsiadem to spełnienie marzeń. Skosi mi trawnik, odkurzy w domu, a w sypialni pokaże pazury”

para na balkonie fot. iStock by Getty Images, Westend61
„Nigdy wcześniej tego nie zaznałam czegoś takiego z innym facetem Ale najbardziej zaskoczyła mnie jego namiętność, kiedy pierwszy raz spędziliśmy razem noc. Wcześniej nie spodziewałam się, że w tym spokojnym i opanowanym mężczyźnie kryje się tak wiele ognia”.
/ 01.10.2024 21:15
para na balkonie fot. iStock by Getty Images, Westend61

Nigdy nie przypuszczałam, że zwykły sąsiad z naprzeciwka może stać się tak ważną częścią mojego życia. Wcześniej nasze spotkania ograniczały się do grzecznego „dzień dobry” i wymiany kilku kurtuazyjnych uśmiechów na współdzielonym podwórku. Był dla mnie jak każdy inny mieszkaniec tego osiedla – obecny, ale niezauważalny. Aż pewnego dnia wszystko się zmieniło. I wcale tego nie żałowałam!

Sam zaproponował pomoc

Pewnego razu wracałam z pracy zmęczona, a nadmiar obowiązków domowych przypominał o sobie przy każdym kroku. Kiedy zobaczyłam, że trawnik  na moim ogródku znowu wymaga koszenia, zrezygnowana westchnęłam.

– Może ci pomóc? – usłyszałam za plecami niski, męski głos.

Odwróciłam się i zobaczyłam go – mojego sąsiada, Marcina. Uśmiechał się do mnie, trzymając w ręku kosiarkę. Przez chwilę zastanawiałam się, czy to jakiś żart, ale jego spojrzenie wyrażało dziwną... troskę.

Nie chcę ci zajmować czasu – odpowiedziałam, chociaż w środku czułam ogromną ulgę na myśl, że ktoś mógłby odciążyć mnie z tego obowiązku.

– To żaden problem. I tak planowałem skosić trawnik u siebie, więc mogę to zrobić od razu – odparł, a jego uśmiech rozjaśnił całe jego oblicze.

Była między nami jakaś chemia

Pomyślałam, że nie mogę odmówić. Skinęłam głową, podziękowałam i wróciłam do domu, czując, że na chwilę ciężar dnia został ze mnie zdjęty. Przez okno obserwowałam, jak Marcin sprawnie manewruje kosiarką po moim trawniku. Był wysoki, dobrze zbudowany, a jego ruchy były pewne i zdecydowane. Patrząc na niego, poczułam, że zaczynam się do niego uśmiechać, choć sama nie wiedziałam dlaczego. W brzuchu pojawiły się motylki. "O matko, dziewczyno!" – pomyślałam, karcąc się sama za swoje myśli i odczucia.

Gdy skończył, przyszedł do drzwi, by oznajmić, że trawnik jest gotowy.

– Masz może chwilę? Mogę cię zaprosić na kawę? – zapytałam, choć w głębi duszy obawiałam się, że może uznać mnie za nachalną.

– Z przyjemnością – odparł bez wahania.

Przygotowałam kawę, a Marcin usiadł przy stole w kuchni, rozglądając się po moim mieszkaniu. Zaskoczyło mnie, jak swobodnie się tu czuł. Rozmowa z nim była łatwa, jakbyśmy znali się od lat. Opowiedział o swoim dniu, ja o swoim, i zanim się obejrzałam, minęła godzina. A przecież za niedługo miał wrócić z pracy mój mąż.

Dobrze się z tobą rozmawia – powiedział nagle, przerywając ciszę, która zapadła po kolejnym kubku kawy.

– Z tobą też – odpowiedziałam, czując, jak serce zaczyna mi bić szybciej.

W tamtej chwili, w tej cichej kuchni, spojrzeliśmy na siebie inaczej niż kiedykolwiek. W jego oczach zobaczyłam coś, czego nie widziałam wcześniej – coś więcej niż tylko sąsiedzką uprzejmość. I choć sama się sobie dziwiłam, to czułam, że coś między nami zaczyna się zmieniać.

Podskórnie wiedziałam, że do nie do końca właściwe. Że to zakazane. Dlatego po południu nic nie powiedziałam Grześkowi, mojemu małżonkowi. Kolejnego dnia miałam wolne. Jak się okazało, mój ulubiony sąsiad także.

Zaskoczył mnie

Następnego dnia Marcin znowu pojawił się pod moimi drzwiami, tym razem z odkurzaczem.

– Pomyślałem, że mogłabyś potrzebować pomocy w domu. Mam wolne popołudnie, więc chętnie pomogę – powiedział, jakby to było najnormalniejsze na świecie.

Przez chwilę stałam osłupiała, nie wiedząc, jak zareagować. Czyżby wiedział, że nie radzę sobie z bałaganem, który gromadził się przez ostatnie tygodnie? Jednak jego uśmiech rozwiał moje wątpliwości.

– Jesteś pewien? To nie jest małe zadanie – odparłam, czując, że to już coś więcej niż tylko sąsiedzka przysługa.

– Nie ma problemu. Po prostu chciałem spędzić trochę czasu z tobą – odpowiedział, patrząc mi prosto w oczy.

Jak on śmie mówić mi takie rzeczy i tak na mnie patrząc! Tak się nie godzi! Czułam, jak moje serce bije coraz mocniej. Z każdą minutą spędzoną z Marcinem, stawał się on dla mnie kimś więcej niż tylko sąsiadem. Był kimś, kto był gotów pomóc, kiedy tego potrzebowałam, i robił to z uśmiechem. Zupełnie inaczej niż Grzesiek, wiecznie marudny, wiecznie narzekający. Z czasem coraz bardziej doceniałam Marcina, a moje uczucia zaczęły się pogłębiać.

Zdradziłam męża

Niedługo potem nasz romans nabrał rozpędu. Oczywiście spotykaliśmy się dyskretnie. Głównie u niego, bo nie miał żony, tylko był w niezobowiązującym związku.

Nigdy wcześniej tego nie zaznałam czegoś takiego z innym facetem
Ale najbardziej zaskoczyła mnie jego namiętność, kiedy pierwszy raz spędziliśmy razem noc. Wcześniej nie spodziewałam się, że w tym spokojnym i opanowanym mężczyźnie kryje się tak wiele ognia.

– Nie sądziłam, że jesteś taki... – urwałam, nie mogąc znaleźć właściwych słów.

– Taki? – zapytał z uśmiechem, przyciągając mnie do siebie.

Pełen niespodzianek – odpowiedziałam, patrząc mu głęboko w oczy.

Aż głupio mi o tym mówić, ale Marcin potrafił w sypialni pokazać zupełnie inną stronę siebie – pełną żaru, pasji i energii, wprowadzając mnie w stan, o którym wcześniej mogłam tylko marzyć. Był w tym coś więcej niż tylko fizyczna przyjemność. Nigdy wcześniej tego nie zaznałam czegoś takiego z innym facetem, na przykład z Grześkiem.

– Wiesz, nigdy nie myślałam, że romans z sąsiadem może być aż tak... – zaczęłam, nie wiedząc, jak dokończyć myśl.

– Spełnieniem marzeń? – dokończył za mnie Marcin, uśmiechając się z czułością.

– Tak – przyznałam, wtulając się w niego. – Spełnieniem marzeń.

Początkowo wydawało mi się, że wszystko jest pod kontrolą. Marcin i ja spotykaliśmy się dyskretnie, z dala od oczu sąsiadów. Wiedziałam, że muszę być ostrożna. Mój mąż, Grzesiek, nie był głupcem – z łatwością mógłby coś zauważyć. Jednak z czasem, gdy moje uczucia do Marcina rosły, zaczęłam tracić czujność.

Musiałam być ostrożna

Pewnego dnia, po jednym z naszych spotkań, wróciłam do domu w nastroju pełnym euforii. Zawsze czułam się przy Marcinie tak, jakby cały świat przestawał istnieć. Niestety, tym razem zapomniałam o rzeczywistości, która na mnie czekała. Gdy otworzyłam drzwi, zaskoczył mnie widok Grześka siedzącego na kanapie. Wydawał się bardziej zamyślony niż zwykle.

– Co się stało? – zapytałam, starając się ukryć swoje zaskoczenie i zmieszanie.

– Właśnie się zastanawiałem, co tak długo cię trzymało w pracy. Wracasz później niż zwykle, Kaśka – odpowiedział, nie odrywając wzroku od ekranu telewizora.

Serce zaczęło mi walić jak młotem. Grzesiek nigdy wcześniej nie kwestionował mojego czasu spędzanego poza domem. A może to tylko moja paranoja? Próbowałam zachować spokój.

– Miałam sporo do zrobienia – skłamałam, starając się brzmieć przekonująco.

Grzesiek spojrzał na mnie z podejrzliwością. W jego oczach widziałam cień niepokoju. Być może zauważył coś, co wcześniej przegapił. Może mój zapach perfum był inny, może byłam bardziej zamyślona? Przysiadałam obok niego, starając się wtopić w codzienną rutynę. Ale w głębi duszy wiedziałam, że muszę być bardziej ostrożna.

Muszę któregoś wybrać

Przez kolejne dni czułam, że Grzesiek bacznie mnie obserwuje. Był bardziej czuły niż zwykle, do tego stopnia, że jego troska zaczęła mnie przytłaczać. Czułam się jak zwierzę w klatce, uwięzione między miłością do Marcina a obowiązkami wobec Grześka.

W końcu postanowiłam, że muszę coś zmienić. Nie mogłam dłużej żyć w ciągłym strachu, że Grzesiek odkryje prawdę. Musiałam podjąć decyzję – albo Marcin, albo moje małżeństwo.

Spotkałam się z Marcinem, aby z nim porozmawiać. Wiedziałam, że to nie będzie łatwe, ale nie mogłam dłużej uciekać. Kiedy usiedliśmy naprzeciwko siebie, zacisnęło mi się gardło. Jak mogłam zrezygnować z tego wszystkiego, co miałam?

– Marcin... musimy porozmawiać – zaczęłam, starając się ukryć łzy, które napływały mi do oczu.

Spojrzał na mnie, zaniepokojony. Jego dłoń delikatnie ścisnęła moją, jakby próbując dodać mi odwagi.

– O co chodzi? – zapytał cicho.

– To, co robimy... nie jest fair wobec Grześka – powiedziałam, starając się zachować spokój. – Kocham cię, ale nie mogę dłużej żyć w kłamstwie.

Marcin milczał przez chwilę, patrząc na mnie z bólem w oczach. Wiedział, że miałam rację, ale jednocześnie czułam, że nie chciał tego przyznać.

– Kocham cię – wyszeptał w końcu, a jego słowa przebiły się przez moje serce jak nóż.

Wiedziałam, że muszę to zakończyć. Dla dobra swojego i Grześka. Ale czy naprawdę potrafiłam to zrobić?

Kasia, 32 lata

Czytaj także: „Poleciałam na bicepsy młodego chłopaka z baru. Rano chciałam spalić się ze wstydu, gdy odkryłam, kim jest”
„Syn ciągle szuka wymówek, żeby nie iść do pracy. Martwię się, że mam na utrzymaniu darmozjada”
„Mam żonę, ale i tak flirtuję z dziewczynami z pracy. Dzięki temu czuję, że żyję, a i moja luba jest zadowolona w łóżku”

 

Redakcja poleca

REKLAMA