„Rodzice zaplanowali mi studia i karierę, choć ja chciałam czegoś zupełnie innego. Moja pasja to był dla nich wstyd”

Smutna młoda kobieta fot. iStock by Getty Images, Fabio Camandona
„Unikali sytuacji, gdzie trzeba by było wspomnieć o tym, że ich dziecko pracuje jako fryzjer. Gdy mnie nie było, zapraszali gości do domu. Na spotkaniach rodzice tak kierowali rozmową, żeby nie musieć poruszać tego krępującego dla nich tematu”.
/ 25.01.2025 07:15
Smutna młoda kobieta fot. iStock by Getty Images, Fabio Camandona

Kiedy byliśmy mali i całą rodziną spotykaliśmy się przy wspólnych posiłkach, lubiliśmy snuć plany o naszej przyszłości. Mój brat Arek ciągle powtarzał, że zostanie lekarzem albo wybierze się na studia inżynierskie. Mama i tata za każdym razem kiwali z aprobatą głowami, pokazując, że podoba im się jego pomysł. A później spoglądali w moją stronę.

– Powiedz mi, Dorotko – pytała mnie mama od czasu do czasu. – Na pewno też marzysz o byciu lekarką, prawda?

– Wcale nie. Będę robić fryzury.

Ten pomysł przyszedł mi do głowy, kiedy miałam pięć lat. Później przy każdej możliwej sytuacji powtarzałam swoje marzenie. Rodzice reagowali zawsze identycznie – śmiali się, jakby to był jakiś żart.

Oni już mieli dla mnie swoją ścieżkę

– Słuchaj, Dorotko, fajnie ci idzie zabawa w salon fryzjerski z lalkami, ale to nie jest prawdziwy zawód dla ciebie. Lepiej pomyśl o czymś bardziej prestiżowym.

Odkąd pamiętam, uwielbiałam wszystko co związane z układaniem włosów. Rodzice jakoś nie mogli zrozumieć mojej pasji i tego, że marzę o zawodzie fryzjerki. W szkole podstawowej ciągle robiłam różne fryzury koleżankom i miałam oko do dobierania uczesań pasujących do typu urody. Wszystkie kobiety w rodzinie – mama, ciocie i babcia pozwalały mi eksperymentować na swoich włosach. Jednak kiedy oznajmiłam w domu, że zamierzam rozpocząć naukę w szkole fryzjerskiej po skończeniu podstawówki, moja rodzina nie przyjęła tego entuzjastycznie.

Jesteś jeszcze za młoda na podejmowanie takich wyborów – powiedziała mama. – Skąd możesz mieć pewność, czym będziesz chciała się zajmować w dorosłym życiu?

Nauka w liceum szła mi całkiem nieźle, ale zawsze gdy miałam wolny czas, siedziałam w pobliskim zakładzie fryzjerskim, gdzie wszyscy mnie lubili. Początkowo tylko obserwowałam pracę fryzjerów, później zaczęto mi powierzać proste zadania – myłam włosy klientkom i dbałam o czystość salonu. Po jakimś czasie pozwolono mi już samodzielnie obcinać i stylizować włosy.

W pracy spotykałam się z wieloma pochwałami od szefowej, która doceniała moje zaangażowanie także w formie premii. Choć wciąż byłam niepełnoletnia, udało mi się zdobyć finansową niezależność. Ta praca utwierdziła mnie w tym, że zostanie fryzjerką to moje prawdziwe przeznaczenie. Nic innego nie widziałam w swojej przyszłości.

Nie umieli tego zaakceptować

Pamiętam, jak w dzieciństwie odwiedzili nas koledzy taty ze swoimi żonami. W pewnym momencie mój brat podzielił się z nimi swoimi planami – chciał studiować na wydziale mechanicznym politechniki. Wszyscy goście zareagowali z wielkim uznaniem.

– No a ty, Dorotka? Jakie masz plany?

Chcę zostać fryzjerką w przyszłości.

Nagle wszyscy zamilkli, a w pomieszczeniu zapadła głucha cisza. Po krótkiej chwili odezwała się moja mama, mówiąc nieco drżącym głosem:

– Rzeczywiście, moja córka świetnie radzi sobie z układaniem włosów. To jej ulubione zajęcie. Ubzdurała sobie, że otworzy salon fryzjerski w przyszłości. Wiecie, jak to jest z tymi nastoletnimi marzeniami.

Kumple mojego taty zaczęli się śmiać i opowiadać o swoich dziecięcych marzeniach:

– Moim wielkim marzeniem były loty w kosmos!

– Ja sobie wyobrażałam, że będę spełniona, prowadząc własną kwiaciarnię.

– A ja planowałem zostać strażakiem, tylko miałem lęk wysokości i nie dawałem rady wchodzić na drabiny...

Po wyjściu gości mama dramatycznie uniosła dłonie do góry.

– Córeczko, po co opowiadasz takie bzdury?

– Czemu uważasz, że to bzdury? – spytałam z wyrzutem.

– I ty się jeszcze o to pytasz?! – krzyknęła mama, robiąc się blada z emocji. – Przecież słyszałaś opinie innych osób. Ja jestem stomatologiem, ojciec wykłada na uniwersytecie, nawet twój brat planuje studia, a ty wybierasz taką mało szanowaną profesję. To robota dla ludzi bez wykształcenia!

Zaniemówiłam na chwilę, ale szybko zebrałam się w sobie i zaczęłam bronić swojego zdania.

– Nie wiedziałam, że jesteście takimi snobami, że najbardziej przejmujecie się tym, co powiedzą inni. Czy według was fryzjer to ktoś gorszy?

– Słuchaj kochanie, zostaw sobie fryzjerstwo jako hobby – tłumaczyła mama, podczas gdy tata kiwał głową na znak zgody. – Tylko nieliczni w tej branży wybili się na prawdziwą karierę. Będziesz musiała sterczeć cały dzień i dłubać w cudzych włosach. Wybierz raczej farmację. My z tatą pomożemy ci stanąć na nogi z własną apteką.

– W pracy w aptece też się stoi całymi dniami. Wolę się zająć czymś, co naprawdę sprawi mi radość.

Dorota mówi słusznie – odezwała się babcia po dłuższym namyśle.

– No coś ty, mamo! Zawsze powtarzałaś, jak ważna jest edukacja. Cieszyłaś się, gdy skończyliśmy dobre studia.

– Pewnie dlatego, że sama nie miałam takiej szansy. A poza tym, wy wszyscy lubicie swoją pracę. Dlaczego nie pozwolicie Dorocie wybrać własnej drogi?

– Teraz wszystko kręci się wokół tych dyplomów. Kto w dzisiejszych czasach będzie szanował fryzjerkę bez wykształcenia?

Przestań tak mówić – babcia nie zgodziła się z tym stwierdzeniem. – Ludzie od zawsze darzyli szacunkiem tych, którzy uczciwie pracują i nic się w tej kwestii nie zmieniło.

– Gdyby Dorotka nie miała zdolności, to bym zrozumiała – narzekała mama, co doprowadzało mnie do szału. – Ale ona jest naprawdę bystra i świetnie sobie radzi w szkole. Kochanie, jeśli nie chcesz iść na farmację, to może chociaż pomyśl o studiach pedagogicznych. Zawsze lepiej mieć jakieś wyższe wykształcenie, niż nie mieć żadnego.

Zdecydowałam się iść swoją drogą

Bardzo kochałam rodziców i właśnie dlatego postanowiłam zrobić im przyjemność, idąc na studia pedagogiczne. Równolegle chodziłam do szkoły fryzjerskiej. Nadal pracowałam w salonie, gdzie wszyscy mnie lubili. Z każdym miesiącem przybywało mi klientów, a właścicielka salonu, widząc moje postępy, namawiała do podnoszenia kwalifikacji na specjalistycznych szkoleniach. Na koniec udało mi się nawet zdobyć drugie miejsce w konkursie fryzjerskim dla młodych talentów na arenie międzynarodowej.

Na samym początku studiowania zorientowałam się, że nie tędy droga. Nie minęło dużo czasu od rozpoczęcia zajęć, kiedy podjęłam decyzję o rezygnacji. Problem był podwójny – nie dawałam rady pogodzić wszystkich obowiązków, a dodatkowo same wykłady z pedagogiki okazały się strasznie nudne. Kilka wizyt na uczelni wystarczyło, żebym zrozumiała, że to absolutnie nie jest coś, co chcę w życiu robić.

Mama o mało nie zemdlała, gdy po paru miesiącach dowiedziała się o wszystkim.

– Pomyśl przez chwilę o ludziach, którzy chcieliby pójść na studia, ale brakuje im pieniędzy. A ty tak lekkomyślnie porzucasz naukę!

– Przecież wiesz – powiedziałam – że odkąd pamiętam, chciałam robić ludziom fryzury.

– Ile razy ci tłumaczyłam, że bez wyższego wykształcenia ani rusz.

Was obchodzi tylko papierek. I opinia waszych przyjaciół.

Do rozmowy nieoczekiwanie włączył się mój brat:

– Porządna rodzina, a córka będzie pracować w zakładzie fryzjerskim. Co na to powiedzą moi kumple...

Przeważnie potrafię zachować spokój, ale w tej sytuacji nie wytrzymałam.

Co myślą twoi kumple? Kogo to obchodzi? Banda snobów z was! – krzyknęłam zdenerwowana. – Przecież nikogo nie skrzywdziłam. Chcę tylko zajmować się tym, co daje mi radość.

Wyszłam z domu, z hukiem zamykając drzwi. Byłam zdecydowana trzymać się swoich planów.

Oni się wstydzą, ja jestem dumna

Szłam do przodu ze swoimi planami, podczas gdy moja rodzina chyba pogodziła się z tym, jak sprawy się potoczyły. Spostrzegłam jednak, że unikają sytuacji, w których musieliby wspomnieć o tym, że ich córka pracuje jako fryzjerka. Gdy zapraszali gości do domu, robili to pod moją nieobecność. W przypadku spotkań towarzyskich, na których byłam obecna, rodzice zręcznie omijali rozmowy o moim zawodzie. Identycznie zachowywał się mój brat, który za wszelką cenę pilnował, żeby przypadkiem nie wpaść na jego kolegów. Cała rodzina najzwyczajniej wstydziła się tego, czym się zajmuję. W chwilach zwątpienia i przygnębienia tylko babcia potrafiła mnie podnieść na duchu. To ona jako jedyna naprawdę doceniała moje zawodowe osiągnięcia.

Pewnego dnia wróciłam do domu wieczorem. W pokoju dziennym zauważyłam, że z moją babcią siedzi przystojny brunet.

– Nareszcie wróciłaś, Dorotko – zawołała na mój widok. – To jest Damian, kolega Arka. Mój wnuk niedługo tu będzie. Zostań i pogadaj z Damianem, a ja się już zbieram do siebie.

Damian przyglądał mi się chwilę z taką miną, jakby zastanawiał się nad czymś intensywnie.

– A więc ty musisz być tą tajemniczą siostrą, o której Arek wspominał? – wyszczerzył się szeroko. – Dziwne, że dopiero teraz się spotykamy. Co właściwie studiujesz?

Wahałam się przez moment, nie wiedząc jak odpowiedzieć. Miałam ochotę zmyślić coś o studiach pedagogicznych, ale rozsądek wziął górę. Przeszło mi przez głowę: „Po co mam się wstydzić swojej drogi? Czy naprawdę muszę przejmować się obsesją rodziny na temat studiowania?!". Zebrałam się w sobie i powiedziałam:

Jestem fryzjerką i cały czas rozwijam się w tym zawodzie.

– Super sprawa. Ja studiuję mechanikę na politechnice. Chciałbym kiedyś prowadzić własny warsztat samochodowy. Już teraz wykorzystuję każdą wolną chwilę na majsterkowanie przy autach. Przecież najlepiej jest robić w życiu to, co się kocha.

Wypytywał mnie o różne ciekawe rzeczy z mojej pracy. Potem opowiadał z pasją o samochodach. Tak bardzo wciągnęliśmy się w pogawędkę, że dopiero pojawienie się mojego brata wyrwało nas z rozmowy.

– Cześć, Arek – zawołał Damian. – Nareszcie udało mi się poznać twoją siostrę, która pracuje jako fryzjerka.

Arek spojrzał na mnie ze złością.

– Moja siostra zawsze musiała robić wszystko inaczej. Najbardziej cieszy ją robota w zakładzie fryzjerskim.

– O czym ty mówisz? Gdyby wszyscy tak lubili swoją pracę jak ona, byłoby wspaniale. Coś dziś jesteś nie w sosie. Dorota, muszę już iść, ale odezwę się do ciebie, dobrze?

– Zapomnij o tej znajomości – syknął mój brat, gdy zostaliśmy sami.

Szybko się polubiliśmy

Rano odezwał się do mnie Damian. Umówiliśmy się najpierw na kawę, a potem do kina. Później miałam okazję poznać jego rodziców, którzy wypytywali mnie z zaciekawieniem o różne aspekty mojego życia i pracę. Napomknęli nawet, że byliby szczęśliwi, gdybym została częścią ich rodziny. Czułam się fantastycznie, choć moi domownicy – mama, tata i brat – patrzyli na to wszystko z niedowierzaniem.

– Coś mi tu nie pasuje. Przecież jego rodzice to ludzie po doktoratach – stwierdził mój brat.

– No i co z tego? To normalni, uporządkowani ludzie – odpowiedziałam ze złością, bo irytowało mnie, że najbliżsi nie potrafią dostrzec we mnie niczego wartościowego.

Po jakimś czasie szefowa wezwała mnie na rozmowę. Krótko przedstawiła mi swoją wizję – zamierzała uruchomić nowy salon fryzjerski i zaproponowała mi współpracę jako wspólniczce. Zgodziłam się bez wahania. Damian i jego rodzice od razu cieszyli się razem ze mną. Babcia nie kryła radości z mojego awansu.

– Jesteś najmłodszą bizneswoman w całej okolicy! A wszystko osiągnęłaś własną pracą!

Moja najbliższa rodzina – rodzice i brat – potrzebowali trochę czasu, by oswoić się z tą sytuacją, ale dziś są niezwykle dumni z mojego sukcesu. Przy każdej możliwej okazji okazują mi swoje wsparcie.

Dorota, 27 lat

Czytaj także:
„Syn myśli, że młodszy kochanek jest ze mną tylko dla pieniędzy. Gdyby znał prawdę, ze wstydu zapadłby się pod ziemię”
„Zakochałam się w pachnącym grubą kasą przystojniaku. Gdy poznałam jego stan konta, miłość wyparowała jak tanie perfumy”
„Dawałam z siebie wszystko, ale szef potraktował mnie jak śmiecia. Opróżnił moje biurko, a karton wystawił za drzwi”

Redakcja poleca

REKLAMA