„Mąż pomiatał mną, bo po ciąży się zaniedbałam. Dla dziecka znalazłam zastępczego tatusia, a dla siebie kochanka na boku”

Pewna siebie kobieta fot. iStock by GettyImages, FG Trade
„Pierwszy mąż był łajdakiem jakich mało. Drugi mąż to dobry człowiek, ale lamus. Musiałam przygruchać sobie kogoś na boku, żeby nie zwariować”.
/ 24.01.2024 18:30
Pewna siebie kobieta fot. iStock by GettyImages, FG Trade

Miało być tak pięknie. Niewiele rzeczy w moim życiu potoczyło się po mojej myśli. Wiele wody w rzece upłynęło, zanim poznałam kogoś, przy kim czułam się bezpiecznie.

Byłam głupia i zmęczona

Niestety moje szczęście nie trwało długo. Właściwie zaczęłam być nieszczęśliwa jeszcze zanim spłaciliśmy kredyt za wesele. Po powrocie z podróży poślubnej okazało się, że mój świeżo upieczony mąż, niezbyt nadaje się do tworzenia rodziny.

Początkowo sama siebie oszukiwałam. Łudziłam się, że Michał dojrzeje, jakoś się ogarnie, kiedy na świat przyszła nasza córka. Byłam głupia. Nie dość, że musiałam opiekować się Amelką i domem, to Michał też wymagał pomocy w codziennych sprawach. Nagle zmienił się w roszczeniowego tradycjonalistę.

Byłam w kieracie, który mnie wykańczał. Nie miałam czasu ani siły, żeby o siebie zadbać. Wiecznie potargana i w koszulce śmierdzącej niemowlęcymi wymiocinami.

– Wzięłabyś się trochę za siebie – mówił Michał, i patrzył na mnie niemal z obrzydzeniem. – Kiedy braliśmy ślub, byłaś księżniczką, a teraz jakimś cudem mam w domu żabę. Coś tu chyba nie gra.

Potem jeszcze rzucał, że „inne kobiety…”. No ciekawe czy widział inne kobiety, które bez pomocy piorą, gotują, sprzątają i ogarniają niemowlę. Myślałam, że chce mnie zmotywować jakoś tym swoim gadaniem.

Oh jak bardzo się myliłam.

Mój świat się zawalił

Nie będę ukrywać, przegrzebałam mu telefon. Ale która z nas by tego nie zrobiła, jeśli gnój całymi wieczorami siedzi z nosem w telefonie, a dziecka nawet nie weźmie na ręce. No i wydało się, od dłuższego czasu pisał z jedną kobietą. Ale jak! Te smsy, to było porno pisane.

Na początku nie wiedziałam, co robić. Awanturować się, czy zawalczyć o jego względy? Postanowiłam, że wybadam teren.

– Kochasz mnie jeszcze? – zapytałam któregoś dnia przy śniadaniu. Miałam nadzieję, że potwierdzi.

Michał spojrzał na mnie chłodno. Taksował mnie wzrokiem, a na jego twarzy pojawił się grymas obrzydzenia.

– Co to za pytanie? – odparł zdziwiony. – Jasne, że nie. Od jakiegoś czasu zachodzę w głowę, co ja jeszcze z tobą robię – powiedział z rozbrajającą szczerością.

Czułam, jak łzy napływają mi do oczu, ale się opanowałam.

– Więc co zamierzasz zrobić? – zapytałam, robiąc dumną minę.

– Nie wiem, rozwód to kłopotliwa sprawa. Więc chyba na razie nic. Znaj moją litość i ciesz się moją obecnością – powiedział z uśmiechem.

Miarka upokorzeń się przebrała.

– Ty gnoju! – mówiąc to, rzuciłam się na niego. Ale byłam tak słaba i zmęczona, że z łatwością złapał mnie za nadgarstki i usadził na krześle.

– Powaliło cię? Zawsze byłaś walnięta i się maskowałaś, czy dopiero teraz ci odbiło?

– Odbiło mi, kiedy brałam z tobą ślub – syknęłam. – A do reszty już mi się poprzestawiało, kiedy ignorowałam twoje romanse! Żałowałeś na Amelkę każdego grosza, a to twoja córka! Sam się rozbijasz po barach i hotelach. Jesteś obrzydliwy, brzydzę się tobą ty łajdaku! – krzyczałam jak opętana.

Córka zaczęła płakać w sąsiednim pokoju.

– I widzisz wariatko, obudziłaś dziecko.

– Koniec tego dobrego kochasiu – cedziłam przez zęby. – Wypieprzaj z domu. Nie chcę cię tu więcej widzieć. Spotkamy się w sądzie, a wtedy pożałujesz.

Nie chciałam grozić mu rozwodem. Liczyłam na to, że się dogadamy. Ale tak mnie upokorzył, że nie mogłam się powstrzymać.

Michał oczywiście spojrzał na mnie z politowaniem, poszedł spakować kilka rzeczy i wyszedł bez słowa.

Chciałam żyć

Nie powiem, ledwo sobie radziłam sama z dzieckiem. Jeszcze kilka tygodni po rozwodzie pomagali mi przyjaciele i rodzina. Kiedy już dostałam alimenty, mogłam wrócić do pracy, a Amelkę posłać do żłobka. Cieszyłam się, że wreszcie wychodzę na ludzi. No i miałam święty spokój.

Jednak po kilku miesiącach zaczęła dokuczać mi samotność. Brakowało mi mężczyzny, ciepła, przytulenia, seksu. I tak mi ta tęsknota dokuczała, że zaczął mi się podobać kolega z pracy. Dopatrywałam się w jego zachowaniu sygnałów, które by świadczyły tym, że ja też mu się podobam.

Sprawiał wrażenie spokojnego, nieśmiałego i solidnego człowieka. Totalne przeciwieństwo mojego eks męża.

Chodziliśmy na kolację, do kina, nawet poznałam go z Amelką. Miałam wrażenie, że wzajemnie się polubili. Nie mogłam wymarzyć sobie lepszego scenariusza.

Nie było między nami jakiejś szalonej chemii, ale darzyliśmy się ogromną sympatią. Bardzo go ceniłam za to, jak dba o mnie i o moją córkę, pomaga nam, a poza tym, jest we mnie wpatrzony, jak w obrazek.

Wiedziałam, że Piotrek, to dobry facet. Dlatego nie odmówiłam, kiedy mi się oświadczył. Co prawda poprosiłam, żeby dał mi to przemyśleć, i poczekał na wielkie i ostateczne „tak”.

Planowaliśmy wspólną przyszłość

Teoretycznie nie powiedziałam „tak”, ale rozmawialiśmy o tym, że sprzedamy nasze mieszkania i kupimy dom. Kiedy awansowałam i musiałam jeździć w delegacje, Piotrek opiekował się Amelką.

– Perełko, nic się nie martw. Raz w miesiącu Amelka może zostać pod moją opieką. Zresztą sama widzisz, jak świetnie się razem bawimy. Nic się nie martw.

Kiedy pierwszy raz wyjechałam, myślałam, że trafiłam do raju. Sama, bez dziecka, w luksusowym hotelu. No i poznałam kilka nowych osób. Jedna z nich okazała się wyjątkowo interesująca.

Wojtek od razu przykuł moją uwagę. Nie był typem filmowego amanta, ale biła od niego samcza energia. Wręcz kipiał testosteronem. Był bardzo szarmancki i zawsze pozwalał sobie na delikatny flirt, ale w sposób, który absolutnie onieśmielał.

Po jednym ze szkoleń zaprosił mnie na drinka, a ja przyjęłam to zaproszenie.

– Kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem, nie powiem, ugięły mi się kolana – mówił.

– To dobrze, że siedziałeś, bo mógłbyś zrobić sobie krzywdę – zażartowałam.

– Pośród tych wszystkich wymuskanych i zbyt pewnych siebie menadżerek, jesteś jak rzadki kwiat.

I tak mnie oczarował. A ja oszalałam. I oczywiście nie mogłam doczekać się kolejnej delegacji.

– No złapałaś wiatr w żagle – powiedział Piotrek, kiedy rozanielona stanęłam w drzwiach. – Jeszcze trochę, a z rozpędu zrobisz podyplomówkę – mówił, kiedy mu opowiadałam, czego się dowiedziałam na szkoleniu.

Myślał, że jestem spragniona świata, wiedzy i ludzi, dlatego tak mi się podobało w delegacji. A prawda była taka, że moje ciało było spragnione Wojtka.

Jego ciało też było spragnione mnie, bo od kilku miesięcy jesteśmy kochankami. To czysta chemia i nie mam siły z nią walczyć.

Piotrek to dobry człowiek i zastępczy tata dla Amelki. Wojtek nigdy by się do tej roli nie nadawał. Mój kochanek sprawdza się tylko w łóżku.

Nie powinnam tego robić Piotrkowi, ale on jest szczęśliwy, że ma mnie. Ja czuję się przy nim bezpieczna i dbam o niego najlepiej, jak umiem. Czy warto to przekreślać dla okazjonalnego seksu raz w miesiącu? Na razie nie jestem w stanie zrezygnować z żadnego z nich. 

Czytaj także:
„Teściowie mnie nienawidzą. Mamusia uważa, że jestem niegodna jej syna. Namawiają mojego męża do rozwodu”
„Jestem babcią na pełen etat. Piorę, sprzątam, gotuję. Jak tak dalej pójdzie, to wnuki zaczną do mnie mówić >>mamo<<”
„Na emeryturze miałam szaleć, jakby jutra miało nie być. Chciałam wyjść do ludzi, a wylądowałam w pieluchach”

Redakcja poleca

REKLAMA