„Rodzice nudzili się na emeryturze i ciągle wtrącali w nasze życie. Zrobiliśmy im więc niespodziankę”

szczęśliwa para fot. Getty Images, Westend61
„Moi rodzice na dancingu? Przecież mam ciągle narzeka na ból biodra! Trudno było mi sobie wyobrazić starszą parę na parkiecie. Wieczorem podzieliłam się moimi obawami z mężem. Ku mojemu zdziwieniu, Paweł wybuchnął śmiechem. Po chwili uspokoił się i wyjaśnił, że zachowuję się jak kwoka. Rodzicom należy się odrobina radości”.
/ 10.03.2024 08:30
szczęśliwa para fot. Getty Images, Westend61

Sygnał telefonu powoli docierał do mnie przez sen. Wyciągnęłam rękę po telefon i, nie otwierając oczu, odebrałam połączenie.

– Cześć, kochanie – odezwał się głos mamy po drugiej stronie słuchawki. – Chciałam przypomnieć o naszym obiedzie u nas. O której zamierzacie być?

– Mamo! Jest siódma! – jęknęłam, spoglądając z zazdrością na śpiącego męża. Nic go nie obudzi.

– Dlaczego jeszcze nie wstałaś? – zapytała matka z naganą w głosie.

– Wstańcie, szykujcie się. Czekam na was o czternastej.

To było męczące

Wiedziałam, że od tej decyzji nie ma odwrotu. Niedzielny obiad u rodziców był obowiązkowy. Wiedziałam, że od rana mama biega po kuchni jak szalona. To było dla niej szczęście, kiedy mogła nas ugościć.

A co z nami? Coraz trudniej było mi przekonać Pawła i bliźniaków do udziału w wielogodzinnych obiadach u babci. Mąż jeszcze się zgadzał, ale chłopcy byli coraz bardziej wymigiwali się od tego. Z każdym tygodniem coraz trudniej było ich zaciągnąć do rodziców. Miałam świadomość, że mają już po 13 lat, więc wcześniej czy później nie uda mi się tego dokonać, a wtedy babcia na pewno poczuje się urażona.

Chcieliśmy mieć święty spokój

Po odłożeniu telefonu schowałam się pod kołdrę, pragnąc złapać jeszcze chwilę snu. Niestety, nie udało się. Zanim zdołałam zamknąć oczy, mąż niespodziewanie ściągnął ze mnie kołdrę i wstał.

– Czy mama nas znowu zaprasza na obiad? – mruknął, mijając mnie.

– Słyszałeś, o czym rozmawiałam? Powinieneś się wtrącić, zamiast udawać, że śpisz! Może tym razem dadzą nam wolne?

Nie mam wymówki – odrzekł.

– Ach, nie tak szybko – chwyciłam go za spodnie od piżamy. – Tym razem musimy coś wymyślić

– Nie chcę mieć z tym nic wspólnego, teściowa mi głowę urwie. Radź sobie sama. To twoja matka, może zrozumie, że również potrzebujemy odpoczynku po całym tygodniu pracy. Może uda się ją nawet przekonać, że mamy inne plany? Chociaż wątpię – dodał po namyśle.

– Masz rację – przyznałam zamyślona.

– Nawet nie będę próbować z nią rozmawiać, to nie ma sensu. Zwłaszcza teraz, kiedy nie mogę liczyć na twoje wsparcie – dodałam podniesionym głosem w kierunku pleców umykającego Pawła.

Dzieci chciały się wymigać

Musiałam już przygotować się na bitwę z bliźniakami. Już widziałam ich miny. Obiad u dziadków! Podczas śniadania powiedziałam im o planach.

– Mamooo – jęknął Jacek z niedowierzaniem. – Znowu? Mam spotkanie z chłopakami!

– To musisz odwołać – stwierdziłam stanowczo.

– Ale mamy do zrobienia pracę z polskiego! Na pewno mam to odwołać? – Jacek patrzył na mnie z niewinnym spojrzeniem.

Jego ojciec prawie się zakrztusił kawą, a ja spojrzałam na niego kątem oka. Podejrzewałam, że nie mówi prawdy, ale nie miałam dowodów, a mój mąż, jak zwykle, zachował neutralność.

– A co z tobą? – zapytałam Antka. – Też masz do odrobienia lekcje w niedzielę?

Antek miał pewien pomysł

Nasz drugi syn od jakiegoś czasu robił coś na laptopie. Teraz popatrzył na mnie i bez słowa pokazał mi ekran komputera, na którym wyświetlały się oferty sanatoriów.

– O co ci chodzi? – zapytałem niecierpliwie, kiedy zobaczyłam, co pokazuje mi Antek.

– Może powinniście wysłać dziadków na urlop – odpowiedział Antek. – Oni się nudzą.

– Mądry pomysł – mój mąż wstał nagle, potrącając przy tym kubek z kawą. – To jest to! Jak mogłem o tym nie pomyśleć?

– O co w ogóle chodzi? – Szukasz im miejsca na wyjazd? – zapytałam z niedowierzaniem.

– Dokładnie – potwierdził Antek. 

– Może uda nam się ich przekonać, żeby wybrali się na taki urlop, zwłaszcza jeśli im opowiemy, jakie korzyści mogą z tego wyniknąć dla ich zdrowia i samopoczucia – powiedział mąż.

– Racja – przytaknęłam, ciesząc się z pomysłowości naszego syna.

Propozycja Antka była bardzo atrakcyjna i konkretna.

Stresowaliśmy się

 Kilka dni później mąż i synowie zajęli się rezerwacją i formalnościami. Teraz pozostało tylko poinformować naszych staruszków o wyjeździe.

– Stresuję się – powiedział mąż już pod drzwiami mieszkania moich rodziców.

– Nie martw się, tato – Jacek stanowczo nacisnął dzwonek. – Będzie dobrze.

– Niespodzianka ! – krzyknęli chłopcy jednocześnie. – Jedziecie do sanatorium!

Mama złapała się za serce, a ojciec wziął od Pawła wydruki rezerwacji i plan pobytu. Potem posadził żonę w fotelu, przejrzał papiery i uśmiechnął się. 

– To świetny pomysł – oznajmił. – Z przyjemnością skorzystamy. W naszym wieku warto dbać o zdrowie.

Byłam w szoku, że tak gładko poszło. Bardzo nam za to dziękowali, chociaż mama będzie musiała się jeszcze przyzwyczaić do myśli o wyjeździe. Czułam wyrzuty sumienia, że zmuszamy ją do zmiany ustalonych nawyków. Moje dzieci natomiast były zachwycone swoją samodzielnością i możliwością spędzenia dwóch tygodni bez babcinych obiadków.

Rodzice byli zadowoleni

Pierwszy telefon od rodziców, którzy bawili się w Ciechocinku, odebrałam z bijącym sercem. Trochę się uspokoiłam, słysząc radosny głos ojca. Długo opisywał mi uroki uzdrowiska i korzyści płynące z zabiegów. Opowiadał, że regularnie chodzą na spacery i zupełnie się nie nudzą, ponieważ zaprzyjaźnili się z miłą parą w podobnym wieku. 

– Tutaj jest pełno sympatycznych osób. Zawsze jest ktoś, z kim można porozmawiać, pograć w szachy, a nawet pójść na tańce – mówił ojciec. Mama jest zachwycona! Niestety, nie może wam tego osobiście przekazać, bo jest bardzo zajęta. Właśnie poszła z panią Hanią do fryzjera, potem pewnie zajdą do kawiarni na ciacho i plotki. Nawet na nią nie czekam. Umówiliśmy się od razu na dancing, wiecie, jak za młodych lat..

Nie mogłam w to uwierzyć

Słuchałam tych słów z niedowierzaniem. Moi rodzice na dancingu? Przecież mam ciągle narzeka na ból biodra! Trudno było mi sobie wyobrazić starszą parę na parkiecie. Wieczorem podzieliłam się moimi obawami z mężem. Ku mojemu zdziwieniu, Paweł wybuchnął śmiechem. Po chwili uspokoił się i wyjaśnił, że zachowuję się jak kwoka. Rodzicom należy się odrobina radości.

– Dobrze, że pojechali do sanatorium. Emeryt też jest człowiekiem, dlaczego więc nie miałby tańczyć, śmiać się ze znajomymi, czy napić się kawy? To nie są przyjemności zarezerwowane jedynie dla młodych. Mam nadzieję, że teściowie odzyskają w Ciechocinku radość życia – podsumował mąż. – I wiesz co? Powinniśmy brać z nich przykład. Choć nie możemy wyjechać, może zrobimy sobie wypad do klubu? W tę sobotę? Zanim nas dopadnie starość…

To był urlop dla wszystkich

Pierwszą wolną niedzielę spędzoną bez dziadków uczciliśmy ulubioną potrawą dzieci i męża – pizzą. Chłopcy zachwycali się nowymi zwyczajami. Ja również byłam zadowolona, ponieważ po sobotnich tańcach na parkiecie nie miałam ochoty gotować obiadu. Niedziela upłynęła nam leniwie.

Moi rodzice nie dawali znaku życia od trzech dni, ale postanowiłam, zgodnie z sugestią Pawła, nie martwić się. To był urlop i to dla wszystkich. Nie mogliśmy się doczekać powrotu rodziców. W poniedziałek nie mogłam się powstrzymać. Przed wyjściem do pracy sięgnęłam po telefon. Długo nikt nie odbierał, aż w końcu usłyszałam niewyraźny głos mamy.

– To ty, córeczko? Która jest godzina? – zapytała.

– Mamo, co się dzieje, jesteś chora? – spytałam, czując drżenie w głosie.

– Co ci przyszło do głowy? – głos matki zabrzmiał tym razem mocniej Po prostu spałam.

– O tej porze?– zdziwiłam się.

– A wiesz, wczoraj jakoś tak się zeszło w miłym towarzystwie – powiedziała niepewnie mama.

– Życzymy udanego pobytu i nie przeszkadzamy, krzyknął do słuchawki Paweł, siłą odbierając mi telefon. – Co ty robisz? – postukał sobie palcem w głowę. Budzisz ludzi o poranku, aby ich przepytywać. Miej serce, daj im się wyspać.

To nie był obiad jak u babci

Wzruszyłam ramionami. Niech sobie mówi, ważne, że udało mi się z nimi skontaktować i wszystko jest w porządku. Niestety, kolejna wolna niedziela nie przeszła już tak gładko. Szybko przygotowany obiad nie wzbudził zachwytów. Moi mężczyźni szybko uporali się ze schabowymi i spojrzeli na mnie oczekująco.

Czy będzie coś słodkiego? – zapytał Antek.

– U babci zawsze coś było! Szarlotka albo sernik...Albo te naleśniczki z różaną konfiturą – marzył Jacek.

– Babcia robi przepyszne bezy – dodał mąż.

– Nie przejmujcie się chłopaki, jeszcze kilka dni i dziadkowie wrócą z Ciechocinka – powiedziałam.

Teraz nie mieli dla nas czasu

Po powrocie z sanatorium rodzice byli w świetnym nastroju. Mama opowiadała o korzystnych właściwościach uzdrowiska. Mówiła, że czuje się o 10 lat młodsza.

– Jestem szczęśliwa, mamo – powiedziałam. Opowiesz nam wszystko w niedzielę, nie możemy się już doczekać!

– Ale wiesz, córeczko – szepnęła niepewnie mama. – Chyba będziemy musieli przełożyć nasz rodzinny obiad. W niedzielę pani Hania zaprosiła nas spotkanie. Będą wszyscy znajomi z Ciechocinka, więc rozumiesz, nas też nie może zabraknąć.

– Bawcie się dobrze – powiedziałam.

– Zaostrzymy sobie apetyt na opowieści z sanatorium. I na te babcine naleśniczki – dodał Paweł, otwierając stronę z przepisami kulinarnymi, bo jednak jakiś obiad musieliśmy dzisiaj zjeść.

Czytaj także: „Mój szef to wyzyskiwacz. Gdy przyłapałem go z kochanką, czułem, że lepszej okazji do zemsty nie mogłem sobie wymarzyć”
„Siostry kłóciły się o mieszkanie po babci, a ja chciałem w spadku tylko stare biurko. Znalazłem w nim niezły majątek”
„Marzyłam o miłości, ale córki skazały mnie na samotność. Uznały, że małżeństwo w moim wieku to głupota”

 

Redakcja poleca

REKLAMA