„Teściowa myślała, że pochodzę z katolickiej rodziny. Musiałam kłamać, a moi rodzice udawać, że się kochają”

synowa z teściową fot. Getty Images, Westend61
„Przyszła teściowa nie wiedziała, jak naprawdę wygląda sytuacja w moim domu rodzinnym. Moi rodzice nie słynęli z nadmiernej pobożności ani przywiązania do tradycji. Najgorzej jednak, że ich małżeństwo od dobrych paru lat istniało tylko na papierze”.
/ 04.06.2024 08:30
synowa z teściową fot. Getty Images, Westend61

Kiedy nadszedł moment, w którym miałam się wreszcie spotkać z rodzicami mojego faceta, byłam bardziej zestresowana niż przed jakimkolwiek innym wydarzeniem w moim życiu. Ani pisanie matury, ani zdawanie egzaminu na prawko nie przyprawiło mnie o takie nerwy. Od kumpli Tomka tyle się nasłuchałam na temat jego rodziców, że na samą myśl o tej kolacji nogi się pode mną uginały.

Byli przesadnie wierzący

– Pamiętaj żeby dobrze opanować materiał z religii – przekomarzali się kumple Tomka ze studiów. – Możesz być pewna, że mama Tomka sprawdzi twoją wiedzę na temat podstaw katechizmu i dekalogu.

Znajomi chichotali, ale mnie jakoś nie ciągnęło do żartów. Rodzice mojego chłopaka uchodzili za bardzo tradycyjnych i pobożnych. Każdego dnia byli na mszy, a w domu cała rodzina modliła się przed jedzeniem i wieczorem wspólnie odmawiali paciorek.

Matka i ojciec mojego przyszłego męża od wielu lat udzielali się w rozmaitych wspólnotach parafialnych. Organizowali dni skupienia dla par. Mój przyszły teść, Tadeusz, z wykształcenia psycholog, bezpłatnie pomagał osobom z nałogami w sali przy kościele. Wraz z małżonką działali również aktywnie w Klubie Inteligencji Katolickiej. Z jednej strony budziło to we mnie wielki szacunek, a z drugiej… niepokoiło mnie to!

– Słuchaj, oni naprawdę są w porządku i lubią towarzystwo – Tomek starał się mnie uspokoić. – Po prostu mają dosyć sztywne poglądy w niektórych kwestiach i lepiej nie wdawać się z nimi w dyskusje na te tematy. Uważają, że jedyną odpowiednią kandydatką na moją dziewczynę może być osoba pochodząca z porządnej, katolickiej i tradycyjnej rodziny. Ona sama też powinna być wierząca, żeby mogła wpajać te same zasady naszym dzieciom.

Ale nie warto się tym zbytnio martwić. Mam swoje lata, regularnie bywam w kościele, ale nie podzielam aż tak konserwatywnych przekonań jak moi rodzice. Szanuję ich reguły, bo nadal z nimi mieszkam, ale mam własne zdanie i planuję układać sobie życie po swojemu, a nie pod ich dyktando – tłumaczył mi Tomek zanim przedstawił mnie przyszłym teściom.

Musiałam kłamać

Jeśli padnie pytanie o moje przekonania religijne, korzystniej będzie potwierdzić, że jestem osobą wierzącą. Gdy poruszymy temat tego, co jest dla mnie najważniejsze w życiu, dla uniknięcia kłopotów powinnam stwierdzić, że to rodzina. Natomiast w przypadku rozmowy na temat moich rodziców najlepsza będzie wizja ich udanego, pełnego miłości, dwudziestopięcioletniego związku małżeńskiego.

Z tym właśnie miałam największy kłopot. Na dwa początkowe pytania byłam w stanie, nie odbiegając zbytnio od rzeczywistości, udzielić odpowiedzi zgodnych z radami Tomka. Natomiast przy ostatniej kwestii musiałam sporo nazmyślać. Moi rodzice od lat byli w separacji. Kiedy byłam w ostatniej klasie liceum, ojciec stracił głowę dla koleżanki z pracy i wdał się w romans.

Moi rodzice się rozstali

Przez długi czas mama robiła dobrą minę do złej gry, udając przede mną i siostrą, że nic się nie stało i wszystko gra. Jednak kiedy zdałam maturę i dostałam się na upragnione studia, nie była już w stanie dłużej ciągnąć tej szopki. Zażądała od ojca, aby spakował manatki i wyniósł się z domu. Romans z koleżanką z pracy się rozpadł i od dwóch lat rodzice żyli w pojedynkę, ale widmo rozwodu wisiało nad nimi jak topór kata.

Ciągle iskrzyło między nimi z powodu nagromadzonych urazów i pretensji. Za każdym razem, kiedy wpadali na siebie, dochodziło do awantur, więc dla wszystkich było zdrowiej, że zamieszkali w różnych miejscach.

Mama Tomka mnie polubiła

Mama Tomka, pani Aneta, była mną wprost oczarowana.

– Na żadną z moich byłych nie zareagowała aż tak entuzjastycznie – ucieszył się Tomek. – To na pewno zasługa twojej historii o przynależności do katolickiej organizacji harcerskiej i udziale w różnych akcjach dobroczynnych – ekscytował się mój facet.

Faktycznie, akurat tym mogłam zabłysnąć przed przyszłą teściową i nie było potrzeby ściemniać. Kłopot pojawił się, kiedy padło pytanie o rodziców. Zestresowana, wykrztusiłam parę ogólnikowych stwierdzeń o udanym życiu rodzinnym i skoncentrowałam się na opowiadaniu o pracy zawodowej mamy.

Nie musieli wszystkiego wiedzieć

Dwa miesiące później mój ukochany oświadczył mi się. Rozpierała mnie niewyobrażalna radość. Zupełnie się nie spodziewałam, że zdecyduje się na ten krok w tak krótkim czasie.

Wraz z ekipą przyjaciół z uczelni pojechaliśmy na narty w okolice Zakopanego. To był nasz pożegnalny wypad w większym gronie przed pisaniem magisterki. Nie było szans na samotne wojaże tylko we dwoje, bo rodzice Tomka byli temu przeciwni. Uważali, że para nie powinna razem nocować przed zawarciem małżeństwa. Ale przymykali oko, gdy wyjeżdżaliśmy grupowo. Sądzili, że śpimy w osobnych pokojach – kobiety razem, a faceci osobno.

Ostatniego dnia wyjazdu Tomek skończył jeździć na nartach trochę wcześniej. Powiedział, że chciał trochę odsapnąć, bo bolało go kolano. Miałyśmy z dziewczynami dalej szusować po stoku i wykorzystać do końca wykupione karnety. Jakieś dwie godziny później, kiedy w komplecie zjawiłyśmy się w karczmie, czekali tam już muzykanci. Grali piosenkę, którą uwielbiam – tę o tym, że miłość jest wszystkim, czego potrzebujesz. Nagle Tomek na oczach wszystkich uklęknął, wyciągnął pierścionek i zapytał czy wyjdę za niego!

To miała być istna szopka

Zaczęliśmy szykować się do ślubu. Pierwszym punktem na liście było zorganizowanie spotkania naszych rodziców oraz wyprawienie zaręczyn zgodnie ze starymi tradycjami. Niestety, nie mogliśmy sobie tego odpuścić, chociaż te wszystkie dawne zwyczaje niespecjalnie mi się uśmiechały.

Według tradycji to moi rodzice mieli zaprosić rodziców Tomka na uroczysty obiad, a on miał przyjść z bukietem dla mnie i mojej mamy, butelczyną porządnego trunku dla mojego taty i w obecności całej naszej rodzinki oficjalnie poprosić moich rodziców o moją rękę, wygłaszając przy tym przemowę. Gdy tylko o tym myślałam, czułam, że robi mi się słabo na samą myśl o tym całym przedstawieniu. Ale no cóż, zdawałam sobie sprawę, że nie przepchnę się ze swoim zdaniem przez ten mur i będę musiała przez to przebrnąć.

A  Aneta zbudowała solidną barierę, której fundamentem było przywiązanie do zwyczajów, wierzeń i obyczajów.

– Jeśli nie przygotujemy tego obiadu, to do końca swoich dni będę musiał wysłuchiwać, jakiej to zniewagi doznała od twoich bliskich – tłumaczył Tomek. – Ona autentycznie pragnie nawiązać relację z twoimi rodzicami i jest do nich bardzo pozytywnie nastawiona już na wstępie – perswadował mi.

Musiałam kombinować

No dobra, ale moja przyszła teściowa kompletnie nie wiedziała, jak naprawdę wygląda sytuacja w moim domu rodzinnym. Wyobrażała sobie rodziców, którzy byliby jej lustrzanym odbiciem, ale rzeczywistość mogłaby to wszystko popsuć, ponieważ moi rodzice nie słynęli z nadmiernej pobożności ani przywiązania do tradycji.

Najgorzej jednak, że ich małżeństwo od dobrych paru lat istniało tylko na papierze. Nie miałam wyboru. Zdawałam sobie sprawę, że musimy z Tomkiem jakoś przeżyć w jak najlepszych relacjach z jego rodzicami aż do ślubu, a potem, gdy zamieszkamy osobno – niech się dzieje, co chce.

Mieli grać zgodną rodzinkę

Pamiętam dokładnie wieczór, kiedy poprosiłam tatę o przyjazd do naszego mieszkania. Chciałam przeprowadzić z nimi poważną rozmowę. Wyznałam całą prawdę – opisałam sytuację, w jakiej się znalazłam, co może mi grozić i jaki mam pomysł, aby temu zapobiec. Spojrzeli po sobie z zaskoczonymi minami, ale nie wdali się w kłótnię. Postanowili zgodnie stanąć po jednej stronie.

– W porządku, jeżeli nasz konflikt może zniweczyć twoje plany weselne, możemy udawać zgodną rodzinę – przystała na to mama. – Tylko nie jestem pewna, czy twój ojciec da radę tak przekonująco grać – dodała przekornie.

Ojciec nie odezwał się słowem, ale po jego wyrazie twarzy domyśliłam się, że ten plan całkiem mu odpowiada.

Szło im bardzo dobrze

Podczas obiadu dali prawdziwy popis aktorstwa godny Oskara. Zachowywali się zupełnie swobodnie i nie było w tym ani odrobiny udawanej życzliwości. Po prostu byli uprzejmi, dowcipni, a w ich wzajemnych relacjach dało się wyczuć sympatię i wzajemny respekt, zupełnie jak za dawnych, szczęśliwych czasów. Tata został nawet dłużej po wyjściu gości, żeby pomóc mamie ogarnąć bałagan.

– No to już nie wchodzi w twoją gażę aktorską – przekomarzała się mama, kiedy tata zaczął przenosić talerze do zmywania.

– Od tego mam swojego menadżera! – parsknął śmiechem ojciec.

Najwyraźniej przypadła im do gustu ta zabawa w domowe obowiązki.

Rodzice mojego narzeczonego naprawdę polubili moich. Byli szczęśliwi, że bierzemy ślub i nie ukrywali tego. Zaczęli nalegać, żebyśmy odwiedzili ich po naszej wizycie.

– Małgosiu, przekaż swoim rodzicom, że gorąco ich zapraszamy do nas, na naszą działkę w niedzielę – oznajmiła mi przyszła teściowa, kiedy pewnego dnia wychodziłam od Tomka. – Wy też oczywiście wpadnijcie, kochani. Cudownie jest myśleć o tym, że niedługo połączymy się w jedną rodzinę.

Miałam dość tej maskarady

Puściły mi nerwy. Możliwe, że akurat trafiło na kiepski moment albo najzwyczajniej w świecie nie miałam już siły patrzeć, jak moi starzy udają kogoś zupełnie innego.

– Przykro mi, ale mama i tata ostatecznie nie będą mogli być obecni – oznajmiłam oschle.

Słysząc moje słowa, Tomasz zbladł jak ściana. Ja natomiast postanowiłam dodać:

– Z pewnością przekażę to mamie, ona z chęcią się pojawi, ale bez taty, ponieważ od lat rodzice nie mieszkają razem i nie spędzamy wspólnie niedzielnych popołudni.

Czekałam na finał

Po tych słowach opuściłam pomieszczenie, przygotowując się na najgorsze. Miałam świadomość, że w oczach pani Anety jestem skończona. Zapewne będzie namawiała Tomka, by zerwał nasze zaręczyny, przedstawiając mnie w jak najgorszym świetle.

Mój ukochany pojawił się pod wieczór i był dziwnie spokojny.

– Można nazwać to godziną prawdy – powiedział z uśmiechem. – Chyba jeszcze nigdy nie byłem wobec matki tak szczery jak dzisiaj. Ale to dobrze. Oznajmiłem jej, że nie zamierzam grać kogoś innego, ani też nakłaniać mojej wybranki do udziału w tym nienormalnym przesłuchaniu na rolę synowej. Mamusia się trochę popłakała, ale wydaje mi się, że dotarło do niej, iż mam własne zdanie i nie jesteśmy wcale tacy najgorsi, mimo że dużo nam brakuje do ideału – wyznał, biorąc mnie w ramiona.

W końcu ten moment nastał. Nie mam pojęcia, jakim cudem do tego doszło, gdyż nikt ich o to nie poprosił, lecz moi rodzice dotarli na ceremonię ślubną jednym autem.

Wciąż grali idealną parę

– Dajcie już spokój z tą szopką – wyszeptałam do nich. – Wszyscy już wiedzą! Nie zamierzam dłużej ciągnąć tego przedstawienia tylko ze względu na to, że mamusia mojego przyszłego męża ma ciągoty do rozstawiania wszystkich po kątach i mówienia im, jak powinni postępować.

– Ależ, skarbie, my niczego nie udajemy – odparł tata z uśmiechem na twarzy.

Przez cały czas nie puszczał dłoni mojej mamy.

– Zaraz, co? – byłam totalnie zaskoczona.

– Tacie przypadła do gustu ta gra w udaną rodzinkę – chichotała mama. – Przyznam, że mi również. Najwidoczniej mamy niezły talent aktorski – żartowała. –Nie mam pojęcia, co przyniesie przyszłość, ale ojciec ponownie z nami zamieszka – stwierdziła. – Mam nadzieję, że nie stanowi to dla ciebie kłopotu? W końcu od jutra i tak czeka cię przeprowadzka do męża.

– Niby dlaczego miałoby mi to przeszkadzać? – odparłam, czując napływające do oczu łzy wzruszenia. – Zbierajcie się już, bo przez wasze wygłupy nie zdążę na własny ślub!

Małgorzata, 29 lat

Czytaj także:
„Teść przez 5 lat krył mojego męża, gdy spędzał delegacje w łóżku kochanki. Nie robił tego bez powodu”
„W domu czekają na mnie złośliwy mąż, zrzędząca teściowa i marudny pasierb. Nie tak miało wyglądać moje życie”
„W pakiecie z facetem maminsynkiem dostałam teściową zołzę. Urządza nasze życie jakby meblowała swój dom”

Redakcja poleca

REKLAMA