– Michale, kariera stoi przed panem otworem. Chciałbym widzieć pana w swoim zespole – powiedział profesor Julian, kładąc mi rękę na ramieniu. – W sobotę organizuję kolację. Proszę przyjść, porozmawiamy o szczegółach. Oczywiście, zapraszam razem z narzeczoną.
To była moja szansa
Narzeczoną. To słowo zabrzmiało w moich uszach dziwnie obco. Serce biło mi szybciej. To była szansa, na którą czekałem całe życie. Praca w zespole jednego z najwybitniejszych chemików w kraju była biletem do zupełnie nowego świata .
Wiedziałem, że na to pracowałem. Dziadek zawsze mówił: „Wiedza to jedyne, czego nikt ci nie odbierze. Jeśli chcesz coś osiągnąć, ucz się, Michał”. Uczyłem się, dniami i nocami, aż w końcu dotarłem tutaj.
Tego dnia musiałem się z kimś tym podzielić tą informacją i nie była to moja narzeczona. Wysłałem SMS do Oliwii:
„Spotkajmy się tam, gdzie zawsze”.
Nasza ławeczka w parku była miejscem, które należało tylko do nas – skryte, idealne dla ludzi takich jak my. Oliwia była moją miłością jeszcze z czasów studiów. Wszystko zmieniło się, gdy wyszła za mąż za profesora Juliana. Mimo to nie mogliśmy się rozstać – nasze spotkania stały się rzadsze, ale nadal były.
Mieliśmy romans
Przyszła szybko, ubrana jak zawsze z klasą. Przytuliłem ją mocno – nie widzieliśmy się od 3 miesięcy. Ostatnio kończyłem doktorat, a Oliwia pełniła rolę żony profesora, co oznaczało życie w cieniu jego kariery i bezustanne przyjęcia, na których błyszczała.
– Julian chce, żebym pracował w jego zespole – powiedziałem z ekscytacją. – To dla mnie ogromna szansa.
Uśmiechnęła się, ale w jej oczach coś zadrżało. Czy to było zaskoczenie? Rozczarowanie? Nie miałem pewności, ale kiedy wspomniałem, że pójdę na sobotnie przyjęcie z narzeczoną, zauważyłem, że jej uśmiech stężał.
– Narzeczoną? – Oliwia uniosła brwi. – Masz narzeczoną?
W jej głosie zabrzmiało coś, czego nie potrafiłem określić. Może zaskoczenie, a może coś więcej.
– Mówiłem ci już o Renacie – odpowiedziałem spokojnie. – Może po prostu nie zwróciłaś uwagi.
Oliwia nie odpowiedziała od razu. Po chwili uśmiechnęła się lekko, jakby chciała zamaskować swoje prawdziwe uczucia.
– Masz rację, mogłam nie zauważyć – rzuciła, a potem pocałowała mnie w policzek. – To świetnie, Michał. W takim razie do zobaczenia w sobotę.
Zerknąłem na nią, gdy wstawała z ławki. Była spokojna, ale wyczułem w jej słowach jakiś chłód. Czy to była zazdrość? Nie miałem czasu się nad tym zastanawiać.
Sobota przyszła szybko. Dom profesora był pełen gości. Julian ogłosił, że dołączam do jego zespołu, co wywołało falę gratulacji i życzliwych komentarzy. Renata uśmiechała się promiennie, trzymając mnie za rękę, a ja czułem dumę, że mogę dzielić z nią tę chwilę.
Wieczór był doskonały
Oliwia królowała w roli gospodyni – każdy gość zdawał się być pod jej urokiem. Profesor Julian, dumny jak paw, raz po raz obejmował ją ramieniem, zachwalając jej talent organizacyjny i nieodparty urok. Była nie tylko jego żoną, ale także trofeum, które z dumą prezentował światu.
Po tamtym przyjęciu nasze życie zmieniło się diametralnie. Renata i ja staliśmy się stałymi gośćmi w domu profesora. Spotykaliśmy się na kolacjach, podczas których Julian traktował mnie niemal jak syna. Imponowało mi to, ale wiedziałem, że muszę uważać – relacje z Oliwią stawały się coraz bardziej napięte.
Nie potrafiłem tego skończyć
Spotykaliśmy się coraz rzadziej, ale kiedy już byliśmy razem, emocje między nami eksplodowały. Te chwile były krótkie, pełne ukradkowych spojrzeń i szeptów. Każde dotknięcie, każdy pocałunek krył w sobie ryzyko, ale także ekscytację. Oliwia mówiła, że nie może dłużej żyć w cieniu męża, ale nigdy nie mówiła wprost o odejściu.
Skupiałem się na pracy, która była wymagająca, ale satysfakcjonująca. Julian powierzył mi ambitne projekty, dając mi więcej zadań niż komukolwiek innemu w zespole. To była harówka – długie godziny w laboratorium, dbałość o szczegóły i ciągłe udowadnianie swojej wartości.
Pół roku później zaprezentowałem wyniki swoich badań. Były przełomowe, a Julian publicznie mnie pochwalił. Mimo to, w jego zachowaniu wyczuwałem pewien chłód. Zaczęły się we mnie rodzić podejrzenia.
Coś było nie tak
Na kolejne przyjęcie u profesora nie zostałem zaproszony. To był wyraźny sygnał, że coś jest nie tak. Próbowałem to sobie racjonalizować – może lista gości była ograniczona, może to nic osobistego. Ale im dłużej o tym myślałem, tym bardziej czułem, że moja pozycja w zespole wisi na włosku.
Kilka dni później Julian wezwał mnie do swojego gabinetu.
– Michale, nie mogę zaprzeczyć, że jesteś zdolnym naukowcem – zaczął. Jego ton był chłodny. – Jednak w tej pracy liczy się nie tylko talent, ale również etyka. Pańska postawa... – zawahał się na chwilę – pozostawia wiele do życzenia.
Patrzyłem na niego, zdezorientowany.
– Nie bardzo rozumiem, co pan profesor ma na myśli – powiedziałem ostrożnie.
Julian nachylił się nad biurkiem, patrząc mi prosto w oczy.
– Żony szefów są nietykalne, Michale. Pamiętaj o tym na przyszłość. Twoja przygoda z moim zespołem dobiegła końca.
Nie zdążyłem nic powiedzieć. Julian odwrócił wzrok, a ja poczułem, jak grunt usuwa mi się spod nóg.
Wyszedłem z gabinetu z opinią w ręku i tysiącem pytań w głowie. Czy Oliwia nas wydała? A może ktoś nas widział? To był koniec – zarówno mojej kariery, jak i wszystkiego, co łączyło mnie z Oliwią.
Byłem tylko rozrywką
Oliwia nie odpowiadała na moje telefony. Gdy wysłałem jej wiadomość, odpowiedź przyszła szybko, ale była zimna i wyrachowana:
– Nie lubię się dzielić tym, co moje. Pozdrów narzeczoną.
Jej słowa były jak cios. Zrozumiałem, że w tej grze byłem tylko chwilową rozrywką w jej pełnym napięcia życiu. Unikała mnie jak ognia. To było jasne: Oliwia podjęła decyzję, która miała chronić jej małżeństwo i pozycję. Zostałem sam, a wszystko, na co pracowałem, legło w gruzach.
Renata zauważyła, że coś jest nie tak. Moje milczenie, zdawkowe odpowiedzi i nagłe wycofanie były dla niej sygnałem, że coś się dzieje.
– Michał, co się z tobą dzieje? – zapytała pewnego wieczoru, gdy siedzieliśmy przy kolacji.
Nie mogłem jej powiedzieć prawdy. Nie mogłem przyznać, że cały mój świat zawalił się przez głupotę, przez momenty, w których uległem zakazanej pokusie. Powiedziałem tylko, że straciłem pracę.
– Znajdziesz coś innego – odparła, próbując mnie pocieszyć. Ale ja wiedziałem, że to nie będzie takie proste.
Michał, 34 lata
Czytaj także: „Zakochałem się w kobiecie starszej ode mnie o 20 lat. Rodzina mnie wydziedziczyła, ale nie tego żałowałem najbardziej”
„Najstarszy syn za karę został na ferie zimowe w domu. Z nudów narobił głupot, a my najedliśmy się strachu”
„Syn myśli, że młodszy kochanek jest ze mną tylko dla pieniędzy. Gdyby znał prawdę, ze wstydu zapadłby się pod ziemię”