Adama poznałam na studiach. Nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Mój przyszły narzeczony był flegmatycznym introwertykiem, który od studenckich imprez wolał książkę i rozmowy o sensie egzystencji. A ja chciałam się bawić i korzystać z życia.
Jednak z czasem zrozumiałam, że to właśnie z Adamem można stworzyć prawdziwy związek. Był spokojny, czuły, pracowity. Dodatkowo potrafił wysłuchać i pocieszyć. Zaczęliśmy się spotykać, a ja z każdym dniem kochałam go bardziej. To właśnie przy nim zrozumiałam, że życie nie polega tylko na zabawie. I tak od zwykłej znajomości, a potem przyjaźni doszliśmy do momentu, w którym postanowiliśmy wziąć ślub.
Wyjdziesz za mnie?
Doskonale pamiętam dzień, w którym Adam poprosił mnie o rękę. To właśnie tego dnia świętowaliśmy obronę naszych prac magisterskich i snuliśmy plany na przyszłość. Adam miał je bardzo sprecyzowane — chciał zostać na uczelni jako doktorant i nauczyciel akademicki. Ja planowałam zupełnie coś innego.
Moim marzeniem była praca w korporacji, robienie kariery i zarabianie dużych pieniędzy. I chociaż zupełnie różniliśmy się od siebie pod względem planów zawodowych, to nie przeszkadzało nam to w tym, aby dobrze czuć się w swoim towarzystwie.
Wtedy byliśmy już kilka miesięcy razem, a ja czułam, że to była jedna z najlepszych decyzji w moim życiu. Wprawdzie moje koleżanki żartowały, że przygruchałam sobie nudnego flegmatyka, to ja miałam w nosie ich opinie. Kochałam Adama i czułam, że mogłabym być z nim na dobre i na złe. Mój chłopak chyba czuł to samo.
— Wyjdziesz za mnie? — zapytał mnie niespodziewanie.
Popatrzyłam na niego uważnie. Muszę przyznać, że zupełnie nie spodziewałam się takiej propozycji. Do tej pory zupełnie nie rozmawialiśmy o wspólnym życiu, a Adam wydawał się bardziej pochłonięty karierą naukową i planami małżeńskimi. „Może za dużo wypił” — pomyślałam.
— Jesteś tego pewien? — zapytałam niepewnie.
Propozycja ślubu była dla mnie tak abstrakcyjna, że zupełnie nie wiedziałam, co powiedzieć. I nie chodziło o to, że ja tego nie chciałam, ale o to, że Adam wcześniej nie dawał żadnych sygnałów, że w ogóle o czymś takim myśli.
— A nie chcesz? — zapytał mój chłopak z tym swoim nieśmiałym uśmiechem.
Chciałam. Adam był dla mnie kimś bardzo ważnym. Z drugiej strony doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że związek z nim będzie szczęśliwy i spokojny. A ja byłam już na takim etapie, że nie potrzebowałam i nie chciałam miłosnych zawirowań. Zgodziłam się.
— Super — odpowiedział Adam na moją zgodę.
Uśmiechnęłam się. Może nie było z jego strony wybuchu radości, ale wiedziałam, że się ucieszył i odetchnął z ulgą.
„Nie pasujecie do siebie”
Długo zajęło nam ustalenie daty ślubu. Powodem było nie to, że się rozmyśliliśmy, ale to, że oboje nie mieliśmy czasu. Adama całkowicie pochłonęła praca na uczelni i pisanie doktoratu, a ja spełniałam się w pracy w korporacji. Wreszcie osiągnęłam zawodowy cel — rozpoczęłam pracę w międzynarodowej firmie i sukcesywnie pięłam się po szczeblach kariery.
Jednak miało to swoje konsekwencje. W domu byłam gościem, a z Adamem widywałam się głównie w weekendy. Ale za to było nas stać na mieszkanie, samochód i zagraniczne wyjazdy. Zmieniłam też swoje towarzystwo. Rzadko spotykałam się z dawnymi znajomymi z uczelni, a zdecydowanie częściej spędzałam czas ze współpracownikami. To właśnie jedna z korporacyjnych znajomych powiedziała mi, że powinnam zmienić chłopaka.
— Wy zupełnie do siebie nie pasujecie — usłyszałam od niej, gdy odciągnęła mnie na bok na jednej z firmowych imprez.
Adam nie chciał ze mną iść, ale bardzo chciałam, aby poznał moich współpracowników. Jak zwykle mi uległ, bo nie chciał mnie ranić. Jednak nie czuł się tu dobrze i jak najszybciej chciał wracać do swoich książek.
— Co ty opowiadasz? — oburzyłam się.
Bardzo ją lubiłam, ale nie miałam zamiaru zgodzić się na to, aby układała moje życie prywatne.
— Tylko spójrz na niego — powiedziała ironicznie. — Książkowy mol, który zupełnie nie wie, co to dobra zabawa.
Spojrzałam na Adama. Faktycznie wydawał się nieco wycofany i zdezorientowany. Wyraźnie nie czuł się dobrze na korporacyjnej imprezie.
— Może wrócimy do domu? — zapytałam Adama, gdy udało mi się uwolnić od znajomych i do niego podejść.
Spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
— Kocham cię — usłyszałam, gdy wsiadaliśmy do taksówki.
Ja też go kochałam.
Praca mnie zmieniła
Przez kolejne tygodnie życie upływało nam we względnym spokoju. Oboje byliśmy zajęci pracą, a pomiędzy nią zajmowaliśmy się przygotowaniami do ślubu. Chociaż jeżeli mam być szczera, to zajmował się nimi głównie Adam. Ja nie miałam na to czasu, bo większą część doby spędzałam w pracy. Dostaliśmy nowy projekt, który mógł mnie awansować na zastępcę kierownika. Dlatego poświęcałam mu tak wiele czasu.
— Myślę, że powinnaś nieco zwolnić — powiedział Adam, gdy kolejny raz wróciłam do domu bardzo późnym wieczorem. — Wyglądasz na zmęczoną, nie dosypiasz i nie dojadasz. A na dodatek ciągle się mijamy i zupełnie nie mamy dla siebie czasu.
— Adaś, to chwilowe. Obiecuję, że jak tylko skończymy ten projekt, to gdzieś wyjedziemy i będę cała twoja — filuternie puściłam do niego oko.
— Do kolejnego projektu. Potem znowu powiesz, że musisz się zająć pracą, bo od tego zależy twój awans i twoja kariera — powiedział z goryczą.
Spojrzałam na niego. Szczerze mówiąc nigdy wcześniej nie słyszałam, aby z taką złością mówił o mojej pracy. Czy naprawdę tak mu to przeszkadzało?
— Przecież wiesz, że zawsze chciałam pracować w duże firmie, gdzie będę mogła się spełniać zawodowo — powiedziałam.
— Oczywiście, że wiem. Ale nigdy nie sądziłem, że będziesz w niej spędzać po dwadzieścia godzin na dobę. Magda, ty niemal nocujesz w firmie. — niemal wykrzyknął.
— Przesadzasz — powiedziałam.
Ale czy na pewno? Jeżeli miałabym być szczera, to faktycznie przez ostanie tygodnie niemal nie mieszkałam w domu.
— Ale za to stać nas na wiele rzeczy. Dobrze wiesz, że z twojej akademickiej pensji byłoby nam dużo trudniej — już gdy to mówiłam, to wiedziałam, że popełniłam błąd.
— Naprawdę liczą się tylko pieniądze? — Adam spojrzał na mnie. — Zmieniłaś się. I to niestety nie na lepsze — dodał i wyszedł z pokoju.
Przyznam szczerze, że mnie to zabolało. Przecież nie ma nic złego w tym, że chcę żyć na godnym poziomie. I nie jest też tajemnicą, że pensja nauczyciela akademickiego nie zapewniłaby nam tego.
Poczułam złość. „To ja haruję, aby niczego nam nie brakowało, a słyszę jedynie wymówki” — pomyślałam rozgoryczona. Tego wieczoru już nie rozmawialiśmy. Adam spał na kanapie i wcześnie rano wyszedł do pracy.
Do końca projektu niemal nie bywałam w domu. Widziałam, że Adam jest coraz bardziej rozgoryczony, ale byłam pewna, że za niedługo mu przejdzie. Tym bardziej, że zaplanowałam nam wspaniałą podróż do ciepłych krajów. Byłam pewna, że się ucieszy.
Zakochał się w innej kobiecie
Tego dnia wróciłam do domu nieco wcześniej niż zwykle. Szef obiecał mi awans i podwyżkę, więc byłam bardzo szczęśliwa. Po drodze kupiłam szampana, którym zamierzałam świętować razem z Adamem mój sukces.
— Kochanie, mam wspaniałe wieści — zawołałam już od progu.
Adam jak zwykle siedział w swoim ulubionym fotelu, przeglądał jakąś mądrą książkę i robił notatki. Podeszłam do niego i chciałam mu usiąść na kolanach. Jakież było moje zdziwienie, gdy mój narzeczony wstał z fotela i odszedł ode mnie.
— Coś się stało? — zapytałam nieco zaniepokojona.
Nawet nie przyszło mi do głowy, że za chwilę usłyszę coś, co zupełnie mnie załamie.
— Dostałaś awans? — zapytał Adam.
— Tak — odpowiedziałam wesoło. — I wykupiłam nam wycieczkę do ciepłych krajów, gdzie będziemy mogli świętować mój sukces.
— Gratuluję i cieszę się z twojego sukcesu — powiedział Adam.
Jednak w jego głosie nie było radości i entuzjazmu. „Co mu jest?” — zaniepokoiłam się.
— Coś się stało? — zapytałam.
Adam milczał. Teraz już naprawdę się zaniepokoiłam.
— Musimy porozmawiać. – powiedział patrząc mi prosto w oczy.
Spojrzałam na Adama i wiedziałam, że nic już nie będzie takie samo. Patrzył na mnie dziwnym wzrokiem. Milczałam i czekałam na to, co mi powie.
— Poznałem kogoś innego. Kocham ją i zamierzam z nią być — zakomunikował mi mój narzeczony.
Byłam w szoku. Owszem, ostatnio mieliśmy gorszy czas, ale nawet w najgorszych snach nie przypuszczałam, że usłyszę coś takiego.
— Ale co ty opowiadasz? Jak to kochasz kogoś innego. To tylko żart, prawda? — podeszłam do Adama i chciałam go objąć.
Jednak on się odsunął.
— Nie Magda, to nie żart. Trochę czasu mi zajęło zrozumienie, że my zupełnie do siebie nie pasujemy — usłyszałam.
— Ale przecież się kochamy — powiedziałam cicho.
— Ja kocham kogoś innego. Kogoś, kto nie biegnie za karierą i pieniędzmi. Kogoś, kto będzie ze mną, a nie obok mnie. Kogoś, kto marzy o rodzinie. Przykro mi — dodał jeszcze.
Poczułam złość. Jest mu przykro? I tylko tyle?
— Jak mogłeś mi to zrobić? — wysyczałam ze złością.
— Magda, ja nic nie zrobiłem. Ja po prostu się zakochałem i chcę stworzyć normalny dom. — odparł ze spokojem.
Co miałam powiedzieć? Dotarło do mnie, że nie zostanę żoną Adama. Oddałam mu pierścionek i wyszłam z naszego mieszkania.
Długo nie mogłam przeboleć, że Adam zakochał się w kimś innym. Oczywiście wiedziałam, że sporo jest w tym mojej winy, ale to wcale nie umniejszało mojego cierpienia. Ja naprawdę kochałam Adama. Byłam też na niego zła. Tak niewiele trzeba było, aby przekreślił całą naszą przeszłość i zerwał zaręczyny. I pomyśleć, że zawsze myślałam, że to właśnie on zapewni mi szczęśliwy i spokojny związek. Tak bardzo się myliłam.
Czytaj także:
„Żałuję, że kariera była dla mnie ważniejsza niż narzeczony. Awans i pieniądze nie ogrzeją mnie wieczorem”
„Po latach pogoni za kasą i karierą, zmieniły mi się priorytety. Zapragnęłam miłości i dziecka, ale było już za późno”
„Chciałam awansów, kariery, pieniędzy... Pan Bóg mnie pokarał i spełnił moje marzenie”