Upiłam nerwowo łyk wina. Dlaczego tamten facet w ogóle nie zwraca na mnie uwagi?! Przez to muszę tutaj gnić z tym idiotą... Robertem, czy jak mu tam, który próbuje mnie rozbawić, opowiadając drętwe dowcipy.
A tamten – na razie nie wiedziałam nawet jak ma na imię – stał po drugiej stronie pokoju i rozmawiał z tą głupią Pauliną, która szczerzyła do niego swoje równiutkie, białe zęby! Pewnie pękała z dumy, że trafił jej się najprzystojniejszy facet na całej imprezie…
Chociaż, czy on naprawdę był najprzystojniejszy? Ten cały Robert, który usiłował mnie poderwać, przewyższał go wzrostem, a z budowy ciała przypominał atletę. No i, pomijając kompletny brak poczucia humoru, sprawiał dość miłe wrażenie.
Jednak tamten facet roztaczał wokół siebie czar
Nie mogłam oderwać od niego wzroku. A on nawet na mnie nie spojrzał! W końcu przeprosiłam Roberta i szybkim krokiem ruszyłam w stronę Pauliny.
– Świetnie się bawię – rzuciłam do niej na powitanie. – Cieszę się, że mnie zaprosiłaś, tak dawno się nie widziałyśmy…
– Zatem nie będę paniom dłużej przeszkadzał – uśmiechnął się przystojniak. – Pójdę pogadać trochę z Robertem.
– Dobrze, ale jak tylko skończę plotkować z Miśką, to musimy jeszcze koniecznie pogadać, Stasiu – rzuciła błagalnie gospodyni.
Staś skinął głową, a potem odszedł w kierunku mojego niedawnego rozmówcy, kompletnie mnie ignorując. Wtedy zaczęłam żałować, że w ogóle przyszłam na tę przeklętą imprezę. Nie miałam na to ochoty.
Miesiąc wcześniej zakończył się mój pięcioletni związek i zostałam samotną 35-latką. Niby nie byłam jeszcze taka stara, lecz nie byłam też już pierwszej młodości. Tym bardziej że mój były, Irek, wymienił mnie na swoją 23-letnią studentkę. Zabolało. Właśnie dlatego tu przyszłam. Wiedziałam, że na imprezie będą jego znajomi. Postanowiłam udawać obojętną i nie dać po sobie poznać, jak bardzo mi źle.
Specjalnie się odstawiłam. Wydałam górę pieniędzy, żeby wyglądać na 27, no może 28 lat. Jestem pewna, że nikt by mi nie dał więcej. Wszyscy wolni faceci próbowali mnie adorować, lecz ja ich natychmiast zbywałam. Tylko ten „Staś” jakby mnie nie zauważał. Naprawdę mnie to irytowało...
– Sympatyczny ten facet, z którym rozmawiałaś – przerwałam przydługą chwilę milczenia. – Kim on właściwie jest?
Paulina spojrzała na mnie podejrzliwie. To stara podrywaczka. Od razu wyczuła, że jestem nim zainteresowana.
– Jest psychologiem. Poznałam go na kursie francuskiego – uśmiechnęła się znacząco. – Masz na niego oko, co?
– A skąd! – skłamałam szybko. – Po Irku przydałaby mi się przerwa od mężczyzn.
Kiedy próbowałam wrócić do Roberta, z którym tajemniczy Staś nadal rozmawiał, ten ostatni od razu odszedł gdzie indziej. Przecież nie mogłam za nim ganiać po całym mieszkaniu! Nawet jeśli miałam na to wielką ochotę.
Był tak strasznie pociągający...
Impreza zbliżała się do końca. Chcąc nie chcąc, musiałam uznać swoją porażkę. Pożegnałam się z Pauliną i wzięłam płaszcz. Wtedy Staś nagle zjawił się obok mnie. Bez słowa wyjął mi płaszcz z rąk i pomógł go włożyć. Nie za bardzo rozumiałam, co się właściwie dzieje. Przecież przez cały wieczór nie zamienił ze mną ani słowa, a teraz... Stał obok i uśmiechał się tajemniczo.
– Odwieźć cię do domu? – spytał.
Skinęłam głową, zupełnie oszołomiona. Kiedy byliśmy już w jego samochodzie, zaproponował, żebyśmy gdzieś jeszcze wyskoczyli na kawę, pogadać. Nie wiem, jak to się stało, że po tej kawie pojechaliśmy do niego. No dobrze, właściwie to wiem. W tym samym momencie, gdy podawał mi płaszcz, zakochałam się w nim.
Kolejnych kilka tygodni przeżyłam, jakby to był piękny sen. Wielokrotnie chciałam zapytać Staszka, jak to się stało, że tamtego wieczoru na imprezie kompletnie nie zwracał na mnie uwagi, a potem tak nagle, niespodziewanie odwiózł mnie do domu. W końcu odważyłam się zadać mu to pytanie. Uśmiechnął się i odłożył gazetę, którą akurat czytał.
– Widzisz, Misiu, to nieprawda, że cię nie zauważałem – uśmiechnął się przekornie. – Od razu zrobiłaś na mnie piorunujące wrażenie. Byłaś najpiękniejszą kobietą na przyjęciu.
– Jak to? – zdziwiłam się. – Przecież nawet na mnie nie spojrzałeś!
– Ależ spojrzałem – odparł – tylko dużo dyskretniej niż ty na mnie. Zauważyłem, że przyszłaś tam z mocnym postanowieniem, żeby zrobić na wszystkich wielkie wrażenie, a jednocześnie nie dać się nikomu poderwać.
Patrzyłam na niego oniemiała.
– Wyglądałaś jak bogini, wszystkich facetów od razu spławiałaś. Doszedłem do wniosku, że jedynym sposobem, żeby cię zdobyć, jest kompletnie się tobą nie interesować.
– Ty wstrętny podrywaczu! I przez całą imprezę mnie tak dręczyłeś?! – zawołałam.
– Uwierz mi, dużo mnie to kosztowało – zaśmiał się. – Ignorowanie pięknej kobiety nie należy do przyjemności.
– Czyli pan psycholog mnie po prostu rozgryzł – pokiwałam głową i usiadłam mu na kolanach. – Chyba zacznę się ciebie bać…
Dzisiaj od dwóch lat jesteśmy już małżeństwem. Zawsze uśmiecham się, przypominając sobie ten najdziwniejszy podryw, o jakim słyszałam. Cieszę się, że znalazłam mężczyznę, który rozumie mnie równie dobrze jak ja sama. A może nawet lepiej?
Czytaj także:
„Jestem matką, jestem babcią, ale prawie zapomniałam, że jestem kobietą. Synowa wpycha mi wnuki, a ja chcę żyć po swojemu”
„Wziąłem sobie za punkt honoru, że uwiodę Edytę. Była Królową Lodu, ale ja wiedziałem, jak roztopić jej serce”
„Na wyjeździe spotkałam dawną miłość. Paweł kiedyś złamał mi serce, a dziś rozpalał do czerwoności z pożądania”