Nigdy nie podejrzewałam samej siebie, że mogę być zdolna do skoku w bok. Ale swobodna amerykańska atmosfera zawróciła mi w głowie. Nie oparłam się pewnemu amantowi i teraz bardzo tego żałuję.
Parafrazując znane powiedzenie: „Co się wydarzyło w Nowym Jorku, zostaje w Nowym Jorku”, prawda? Otóż, nie. Muszę o wszystkim powiedzieć mężowi. Nie mam innego wyjścia, skoro za dziewięć miesięcy na świat przyjdzie dowód mojej niewierności.
To była moja pierwsza delegacja
– Przywieź mi jakiś fajny prezent ze Stanów – powiedział Damian, gdy żegnaliśmy się na lotnisku.
– A co byś chciał ode mnie dostać? – zapytałam.
– Bo ja wiem... zaskocz mnie.
– Masz to jak w banku. Wiesz przecież, że jestem mistrzynią w robieniu niespodzianek.
To była moja pierwsza zagraniczna podróż służbowa. Pracuję jako ekspert ds. cyberbezpieczeństwa w dużej korporacji z oddziałami na trzech kontynentach. Nie zdradzę w jakiej. Wystarczy mi domowy skandal, który wybuchnie za kilka miesięcy. Firmowej afery nie potrzebuję. Pierwsza zagraniczna podróż, a już narozrabiałam. W dodatku tak bardzo, że bałaganu, którego narobiłam, nie posprzątam po cichu.
Sprawa była poważna
W zeszłym miesiącu zadzwonił do mnie Lucas, informatyk z naszego amerykańskiego oddziału. „To już drugie włamanie na nasz serwer, a ja nie potrafię ustalić, gdzie jest dziura w naszych zabezpieczeniach” – powiedział. Musiałam o wszystkim poinformować dyrektora, tym bardziej, że sprawa wymagała mojej obecności w amerykańskiej filii.
– Poradzi pani sobie z tym problemem zdalnie? – zapytał rzeczowo.
– Mogłabym, ale to za duże ryzyko. Jeżeli hakerzy namierzą połączenie, zyskają dostęp do wszystkich naszych zabezpieczeń – powiedziałam.
– Nasi informatycy w Stanach nie mogą naprawić problemu?
– Lepiej będzie, jak zajmę się tym osobiście. Na razie nie wyciekły żadne poufne informacje, ale kolejny skuteczny atak jest kwestią czasu.
Dyrektor myślał przez chwilę, po czym podniósł słuchawkę telefonu.
– Pani Katarzyno, proszę zarezerwować pani Klaudii bilet na najbliższy lot do Nowego Jorku i pokój w hotelu. Kadry mają natychmiast wypisać delegację – polecił swojej sekretarce i nie czekając odpowiedzi, odłożył słuchawkę.
Dyrektor polecił mi, żebym pojechała do domu, spakowała walizkę i czekała na telefon. Godzinę później zadzwoniła Weronika z kadr. „Klaudia, wylatujesz z lotniska Chopina dzisiaj o 23:25. Lecisz Lufthansą. Bilet odbierzesz na lotnisku. Wyślę ci mailem adres hotelu i numer rezerwacji”.
Poznałam go w hotelowym barze
Przespałam prawie cały lot, żeby zebrać siły. Po przylocie na miejsce od razu zabrałam się do pracy. Problem rzeczywiście był poważny. Bez wdawania się w nudne szczegóły, wyglądało na to, że w Stanach spędzę przynajmniej cztery dni.
Pierwszego dnia zrobiłam, ile mogłam i udałam się do hotelu. Zmiana stref czasowych dawała mi popalić, więc pomyślałam, że dobrym pomysłem będzie wypicie kieliszka wina na lepszy sen. Usiadłam przy hotelowym barze i złożyłam zamówienie. Po chwili przysiadł się do mnie przystojny mężczyzna, który wcześniej siedział przy stoliku.
– Ciężki dzień? – zapytał.
– Skąd ten pomysł? – odburknęłam.
Głowę zaprzątały mi firmowe sprawy i nie miałam ochoty zawierać żadnych nowych znajomości.
– Wyglądasz na zmartwioną. Wyraźnie widzę, że na twojej pięknej twarzy malują się problemy.
– Tani podryw – stwierdziłam.
– Potrafię lepiej, jeżeli tylko dasz mi szansę – zaśmiał się.
Wtedy zauważyłam, że nie jest przystojny, tylko zabójczo przystojny. Słowo daję, miał ciało atlety i ostre rysy twarzy, ale uśmiech nadał jego obliczu niezwykłą, wręcz dziecięcą łagodność.
– Miło mi cię poznać, jestem David – powiedział i wyciągnął do mnie dłoń.
– Klaudia.
To był błąd
Zaczęliśmy rozmawiać, a ja zamówiłam kolejny kieliszek. Podróż do Stanów wydłużyła mi dobę, więc nie byłam senna. Rozmawialiśmy, a dwa drinki później zaprosiłam go do swojego pokoju. Nie wiem, dlaczego to zrobiłam. Nie będę zganiać tego na alkohol. Bardziej niż wino do głowy uderzyła ta cała amerykańska swoboda i nowojorska atmosfera. No i ten jego czarujący uśmiech! Uśmiech, któremu nie potrafiłam się oprzeć.
Gdy było już po wszystkim, dotarło do mnie, co właściwie zrobiłam. „Dziewczyno, przecież ty masz męża!” – robiłam sobie wyrzuty. Spojrzałam na Davida. Miał zamknięte oczy i najwyraźniej przysypiał.
– David – potrząsnęłam nim delikatnie.
– Hmmm – wymruczał.
– Musisz już iść. Jutro muszę wstać skoro świt.
– OK, ale spotkamy się wieczorem? – zapytał, zakładając spodnie.
– Nie. Nie mogę. To było jednorazowe...
– Powiedziałaś, że nie możesz, ale nie powiedziałaś, że nie chcesz.
– David, nie! Mam męża. To, co dziś zaszło, było błędem i nie może się powtórzyć.
– Rozumiem. Cóż, mimo to mam nadzieję, że uda nam się wypić przyjacielską kawę – powiedział i wyszedł.
Wróciłam do domu i męża
Udało mi się zażegnać kryzys w pracy i cztery dni później byłam już w Polsce. Damian czekał na mnie na lotnisku.
– Stęskniłem się za tobą – powiedział i wziął mnie w ramiona.
– Wariacie, nie było mnie zaledwie kilka dni – zaśmiałam się.
– Kilka dni bez ciebie to jak cała wieczność.
– Ja też tęskniłam – wyznałam mu i złożyłam na jego ustach gorący pocałunek.
– A co z moją niespodzianką? – zapytał. – Obiecałaś, że przywieziesz mi coś fajnego.
– Skarbie, wybacz mi. Na śmierć zapomniałam. Ale mam dobre wytłumaczenie. Prawie nie wychodziłam z biura. A czy ja mogą być tą niespodzianką?
– Lepszej nie mogłem sobie wymarzyć.
To niespodzianka dla nas obojga
Kilka tygodni później uświadomiłam sobie, że nie dostałam okresu. „To dziwne. Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzało” – pomyślałam. Dotarło do mnie, że gdy poszłam do łóżka z Davidem, nie pomyślałam o zabezpieczeniu. Staraliśmy się z Damianem o dziecko, więc przestałam brać pigułki, a gdy Ameryce dałam się ponieść chwili, nawet nie zastanawiałam się, czy mój kochanek użył prezerwatywę.
Najwyraźniej nie. „O nie! To nie może być prawda!” – przeraziłam się. „Nie jesteś w ciąży, rozumiesz? Nie jesteś w ciąży!” – zaklinałam rzeczywistość. Myślenie życzeniowe na nic się zdało. Umówiłam wizytę u ginekologa. Lekarz potwierdził moje obawy.
Jestem pewna, że to dziecko Davida
Wyszłam z gabinetu i usiadłam na ławce. „Uspokój się, Klaudia. Przecież to może być dziecko Damiana” – pomyślałam i zaczęłam zastanawiać się, kiedy ostatnio byliśmy w łóżku. Staraliśmy się o maleństwo, ale przez pracę ostatnio nie mieliśmy zbyt wielu okazji, by być ze sobą blisko. Wyszło mi, że próżnowaliśmy przez cały mój ostatni cykl. Więc mogłam być w ciąży wyłącznie z Davidem.
Jeszcze nie powiedziałam Damianowi, co stało się w Nowym Jorku. Nie potrafię. Wiem jednak, że ta rozmowa jest nieunikniona. Przecież nie mogę wmówić mu, że to jego dziecko. Nie mogłabym tak zrobić. Nawet gdybym chciała, blef by nie przeszedł. Nie w sytuacji, w której moim kochankiem był mężczyzna o innej karnacji.
Klaudia, 33 lata
Czytaj także: „Dusiłam w sobie wściekłość, aż coś we mnie pękło. Obsmarowałam całą rodzinę i wylałam wszystkie żale obcej kobiecie”
„Mąż, by dorobić, zatrudnił się w zakładzie pogrzebowym. Zamiast zarobić kasę, zmienił naszą sypialnię w kostnicę”
„Moja piękna córka mogłaby mieć każdego bogacza, a wybrała osiedlowego cwaniaczka. Nie mogę tego zaakceptować”