Niektóre kobiety są zadowolone z tego, co mają, i jeśli wszystko idzie dobrze, nie czują potrzeby, aby było jeszcze lepiej. Ale ja zawsze marzyłam o tym, aby ktoś, kogo kocham, powiedział, że chce ze mną dzielić resztę swojego życia, że jestem dla niego najlepszym wyborem.
Więc kiedy usłyszałam: "Czy zostaniesz moją żoną?", poczułam, jakby serce mi pękło z radości. To było trzy i pół roku po naszej pierwszej randce.
– Jasne, że tak! – niemal wykrzyknęłam.
Zauważyłam radość na jego twarzy. Miałam już trzydzieści lat i w końcu doczekałam się kochanego partnera u boku. Oboje byliśmy zapracowani, osiągnęliśmy już pewne sukcesy, wynajmowaliśmy lokum, zastanawialiśmy się nad powiększeniem rodziny... Nadszedł czas, aby złożyć przysięgę przed innymi ludźmi i Bogiem, że zawsze będziemy ze sobą.
Zajęłam się organizacją wesela
Nie mieliśmy w planach wielkiej imprezy. Bardziej zależało nam na małej, kameralnej ceremonii tylko z najbliższą rodziną i przyjaciółmi, którzy naprawdę są częścią naszego życia. Wspólnie ustaliliśmy datę i zaczęliśmy szukać różnych usług i miejsca. Chciałam, aby było tam dużo kwiatów i ozdób, żeby wszyscy na zawsze zapamiętali atmosferę tego dnia. To miała być uroczystość, która rzeczywiście podkreśli siłę naszej miłości.
Pracowaliśmy nad projektem zaproszeń, a ja przeszukiwałam sklepy w poszukiwaniu perfekcyjnej sukni i DJ-a! W międzyczasie pojawiła się możliwość zakupu domu w ulubionej okolicy. Moje serce zaczęło bić szybciej. Własne miejsce do życia. Już nie takie, które musimy wynajmować, ale nasza własność.
Dwa miesiące później finalizowaliśmy wszelkie formalności bankowe i podpisaliśmy dokumenty u notariusza. Po upływie kolejnego tygodnia otrzymaliśmy klucze i po raz pierwszy spędziliśmy noc w naszym nowym domu. Spaliśmy na podłodze, na nadmuchiwanym materacu, w pustym pokoju. To był początek naszego nowego życia. Od tego zaczęliśmy budować wszystko wspólnie.
Urządzałam mieszkanie
Myślałam, że tak wygląda prawdziwe szczęście. Stopniowo urządzaliśmy mieszkanie, wybierając kafelki i podłogi. Spędzałam wiele godzin, analizując zdjęcia różnych sof, aby znaleźć tę, która będzie nadawała się idealnie. Taką, na której będziemy spędzać wieczory oglądając filmy i na której będą siedzieć nasi znajomi, którzy wpadną w odwiedziny.
Poszukiwałam też najlepszego sprzętu AGD, a Krzysiek praktycznie zamieszkał w pracy, twierdząc żartobliwie, że musi zarobić na te wszystkie rzeczy. Wtedy udawałam, że się na niego złościłam. To przecież nie tak, że ja nie zarabiam!
Dawał mi buziaka w czoło i zapewniał, że chce zrealizować jak najwięcej z naszych wspólnych marzeń. Tak, abyśmy po ślubie nie musieli niczego odkładać na później. Podobało mi się, że tak poważnie traktuje naszą przyszłość.
Chcieliśmy pożegnać wolność
Wieczory panieński i kawalerski zdecydowaliśmy zorganizować w ten sam weekend. Chcieliśmy się dobrze bawić oddzielnie, ale w tym samym czasie. W taki sposób łatwiej było nam też zgrać wszystkich naszych znajomych.
Moja najbliższa kumpela i druhna zorganizowała dla mnie maraton po nocnych klubach. Dokładnie dopytywała się u mojego mojego przyszłego szwagra, a jednocześnie brata Krzyśka, jakie miejsca powinnyśmy omijać, żeby nie natrafić na nich.
Imprezowałyśmy aż do świtu. Ja z małym welonem na głowie, wciągana do tanecznej zabawy przez różnych mężczyzn, którzy starali się ukradkiem pocałować przyszłą pannę młodą. Na szczęście, moje przyjaciółki były czujne i nie musiałam czuć się zażenowana, ani radzić sobie z żadnymi niebezpiecznymi sytuacjami.
Dziwnie się zachowywał
Kiedy dotarłam do domu, nie było jeszcze mojego przyszłego męża. Zmyłam makijaż, wzięłam szybki prysznic i, otulona kołdrą odpłynęłam w sen, kiedy tylko głowa dotknęła poduszki.
Rano zobaczyłam Krzyśka siedzącego przy stole. Spał z rękoma złożonymi na blacie. Zastanawiałam się, dlaczego nie położył się obok mnie jak zawsze. Pewnie nie dotarł tak daleko, pomyślałam z uśmiechem i zaczęłam go budzić, żeby poszedł do sypialni.
– Nie ruszaj mnie! – zawołał, kiedy potrząsnęłam go za bark.
A ja, przestraszona, odskoczyłam.
– Nie ruszam – wymamrotałam urażona.
Pocierał twarz rękoma i przeprosił, tłumacząc, że to przez zły sen. Od tego czasu zachowywał się inaczej. Pojawiła się między nami jakaś dziwna ściana i dystans. Nie rozmawialiśmy tyle co zazwyczaj, a wieczorami, kiedy mogliśmy spędzić chwilę razem, Krzysiek kładł się do łóżka wcześniej. Stał się wycofany i małomówny.
Myślałam, że to wszystko przez męczące przygotowania do ślubu. Mówiłam sobie, że jak tylko skończymy z weselnym zamieszaniem i pojedziemy na dwa tygodnie w podróż poślubną na Majorkę, to nareszcie się zrelaksujemy. Postanowiliśmy też, że po powrocie zrobimy sobie przerwę od pracy po godzinach i dodatkowych bonusów. Przecież nie tylko dla pieniędzy człowiek żyje.
Zaszłam w ciążę
Kilka dni przed ślubem zaczęłam się źle czuć. Miałam zawroty głowy i ciągle mnie mdliło. Musiałam wziąć w pracy wolne, by skonsultować się z lekarzem i wykluczyć jakiekolwiek choroby. Tymczasem okazało się, że po prostu jestem w ciąży. Zrobię mężowi najlepszy prezent w życiu! Chociaż nie planowaliśmy dziecka tak szybko, to czułam się szczęśliwa.
Wracając, zajrzałam jeszcze do sklepu, żeby zaopatrzyć się w kilka produktów na pyszną kolację w stylu indyjskim, który oboje uwielbiamy, i w ten sposób świętować tę wspaniałą wiadomość.
Nie mogłam się doczekać, jak zareaguje Krzyś, kiedy mu o tym powiem. To zmieni nasze plany na najbliższy czas, ale co z tego. Najważniejsze, że wkrótce będziemy prawdziwą rodziną. Mama, tata i maluszek.
Przyłapałam go na zdradzie
Zaskoczyło mnie, że drzwi do mojego mieszkania były niezamknięte. Czyżbym o tym zapomniała? Nagle poczułam strach, że w środku mógł być włamywacz, ale gdy delikatnie otworzyłam drzwi i spojrzałam do środka, nie dostrzegłam żadnych śladów włamania. Natomiast usłyszałam dziwne dźwięki dochodzące z salonu... Weszłam po cichu, gotowa w każdej sekundzie uciekać lub bronić się i zatkało mnie.
Na sofie, którą wybierałam z tak ogromnym zaangażowaniem, leżał Krzysiek i całował się namiętnie z jakąś kobietą, która miała na sobie tylko bieliznę. Oderwali się od siebie, gdy z ręki wypadły mi zakupy, które narobiły hałasu.
– Magda... – szepnął przerażony Krzysiek.
– Ty gnoju! – krzyknęłam z płaczem.
Z mieszkania wyskoczyłam jak oparzona i udałam się prosto do moich rodziców. To ja miałam mu zrobić niespodziankę, a nie odwrotnie. Czułam się, jakbym dostała w twarz.
Odwołałam ślub
Nie potrafiłam z nim rozmawiać, nie mówiąc o wybaczeniu. Nasz ślub został oczywiście odwołany. Zrezygnowanie z całej ceremonii kilka dni przed nie było ani łatwe, ani przyjemne. Ale musiałam się z tym uporać, chociaż w tym przypadku większość obowiązków przekazałam Krzyśkowi.
Ja rezerwowałam wszystko, a on anulował, chroniąc mnie przed pełnymi litości spojrzeniami innych. Dopiero po kilku tygodniach zdecydowaliśmy się na poważną rozmowę. Na temat tego, jak podczas wieczoru kawalerskiego w klubie pocałowała go pewna kobieta i jak nie mógł przestać o niej myśleć. Opanowało go pożądanie, które miało finał na naszej sofie.
Powiedział, że nadal darzy mnie uczuciami, ale więcej w nich przyjaźni niż miłości. A z tą kobietą odkrył namiętność, której ze mną mu brakowało. Obiecał czasem zająć się dzieckiem, ale nic więcej. Musiałam więc stanąć emocjonalnie na nogi, by mieć siłę być najlepszą mamą.
Teraz, po dwóch latach wciąż mam w sobie żal. Krzysiek jest dla mnie kimś więcej niż tylko znajomym. To przecież ojciec mojego dziecka. Co prawda, naiwnie myślałam, że będzie miał większy udział w jego życiu, ale nie bardzo czuje się w tej roli. Płaci alimenty i raz na jakiś czas przyjeżdża zobaczyć synka. Nie tak miało wyglądać nasze wspólne życie.
Czytaj także: „Znajomi na siłę chcą mnie swatać. Nie potrzebuję w domu samca i jego brudnych gaci, by czuć się wartościową kobietą”
„Po rozwodzie zupełnie się zapuściłam. Miałam 27 lat i faceci zamiast się ślinić, zwiewali na mój widok”
„Chciałam odebrać siostrze spadek, bo nic jej się nie należy. Kiedy ja znosiłam zrzędzenie rodziców, ona się bawiła”