„Przyszła teściowa postawiła okrutne ultimatum. Miałam oddać chorego brata do domu opieki, albo ze ślubu nici”

kobieta, która ma niepełnosprawnego brata fot. Adobe Stock, Africa Studio
„Jak mi się wydawało, od razu przyjęła mnie do swojego serca. Z zadowoleniem pomyślałam, że Bartek nie przesadził i jego matka rzeczywiście jest ciepłą, dobrą, pełną empatii kobietą. O tym, że to tylko pozory, zorientowałam się mniej więcej po godzinie. Teściowa nagle zaczęła wypytywać o moją rodzinę. Głównie o brata, Piotrka”.
/ 21.08.2022 17:15
kobieta, która ma niepełnosprawnego brata fot. Adobe Stock, Africa Studio

To ona zaprosiła mnie do siebie na kawę i ciasto. Stwierdziła, że skoro jej syn wybrał sobie mnie na żonę, powinnyśmy pogadać w cztery oczy. Jak przyszła teściowa z przyszłą synową. Chętnie się zgodziłam na to spotkanie.

Na początku rzeczywiście wszystko wyglądało bardzo pięknie. Była dla mnie nadzwyczaj miła. Dokładała mi ciasta, dolewała kawy i z zachwytem w oczach opowiadała, jaka to jestem wspaniała i jak bardzo cieszy się, że Bartek spotkał mnie na swojej drodze.

Poprosiła nawet, żebym już teraz mówiła do niej mamo. Nie ukrywam, ujęła mnie tym. Zwykle przyszłe teściowe patrzą na wybranki swoich synów dość nieufnie. Tymczasem ona, jak mi się wydawało, od razu przyjęła mnie do swojego serca. Z zadowoleniem pomyślałam, że Bartek nie przesadził i jego matka rzeczywiście jest ciepłą, dobrą, pełną empatii kobietą.

Szybko pokazała prawdziwą twarz

O tym, że to tylko pozory, zorientowałam się mniej więcej po godzinie. Teściowa nagle zaczęła wypytywać o moją rodzinę. Głównie o brata, Piotrka.

– Z tego, co słyszałam od syna, jest w poważnym stopniu niepełnosprawny – zagadnęła. 

– Niestety… Urodził się z porażeniem mózgowym. Jest młodszy ode mnie tylko o dwa lata, ale zupełnie niesamodzielny. Do końca życia będzie wymagał pomocy – przyznałam.

– I teraz opiekują się nim twoi rodzice? – dopytywała się.

– Owszem. Oboje są mu bardzo oddani. Podziwiam ich, bo odkąd się urodził, właściwie nie mają chwili dla siebie. Ich świat kręci się wokół Piotrka. Ale nie narzekają. Kochają go nad życie. Ja zresztą też… Mimo niepełnosprawności to bardzo fajny chłopak…

– I to mnie właśnie martwi – wpadła mi w słowo.

– Co?

– Że tak bardzo kochasz brata.

– To chyba normalne? – zdziwiłam się.

– Tak, ale… – zawahała się.

– Ale co?

– Wybacz, moja droga, ale twoi rodzice nie są wieczni. Zastanawiałaś się, co się wtedy z nim stanie? – wypaliła.

Zamurowało mnie.

– Prawdę mówiąc, jeszcze nie… Tata i mama cieszą się znakomitym zdrowiem. Nie wybierają się na tamten świat – wykrztusiłam po chwili.

– Na razie, ale to się może w każdej chwili zmienić. Czy zamierzasz wtedy przejąć ich obowiązki? Na przykład wziąć brata do siebie? – naciskała.

– Dlaczego to cię tak interesuje? – zdenerwowałam się.

– Szczerze? Bo kocham swojego syna i chcę, żeby miał spokojne i szczęśliwe życie. A z niepełnosprawnym pod jednym dachem to niemożliwe… Albo więc zobowiążesz się na piśmie, u notariusza, że gdy twoi rodzice nie będą już w stanie opiekować się Piotrem, oddasz go do specjalnego ośrodka, albo… – zawiesiła głos.

– Albo co? – nastroszyłam się, gotowa do ataku.

– Albo ślubu nie będzie. Uwierz mi, zrobię wszystko, by Bartek zerwał zaręczyny. I jak znam życie, osiągnę swój cel…

– Rozmawiałaś już z nim na ten temat?!

– Jeszcze nie. Ale to mądry chłopak. Jak mu uświadomię, co go czeka, sam zrozumie, że niepotrzebny mu taki kłopot na głowie… – fałszywie się uśmiechnęła.

– A jak nie?

– Zrozumie… Zrozumie… Twój brat to kula u nogi. Im wcześniej to sobie uświadomisz, tym lepiej – prychnęła.

Chce ultimatum? Będzie je miała...

Byłam w szoku. Nie mogłam uwierzyć, że teściowa stawia mi takie ultimatum. Wydawało mi się to wręcz nieludzkie! Kiedy więc już trochę ochłonęłam, postanowiłam odpłacić jej pięknym za nadobne.

– Dobrze się dzisiaj czujesz? – zapytałam z udawaną troską w głosie.

– Znakomicie. A czemu pytasz? – zdziwiła się, że nagle zmieniłam temat.

– Bo to się wkrótce może zmienić… Już jutro możesz wpaść pod samochód, dostać zawału serca, wylewu krwi do mózgu. I stracić władzę w rękach, nogach, wylądować na wózku albo na stałe w łóżku. Zastanawiałaś się, kto wtedy się tobą zajmie?

– To chyba jasne, Bartek! Jest przecież moim synem. Ma obowiązek zająć się chorą matką – wzruszyła ramionami.

– Mowy nie ma! Skoro ja mam oddać brata do domu opieki, Bartek musi zobowiązać się, że z tobą zrobi tak samo. Oczywiście także u notariusza. Jeszcze dziś umówię wizytę w kancelarii i poproszę, żeby od razu przygotowali dwa dokumenty… – nacierałam dalej.

– Chyba żartujesz! To przecież zupełnie co innego! – oburzyła się.

– Doprawdy? Ja żadnej różnicy nie widzę. Będziesz taką samą kulą u nogi jak Piotrek. Im wcześniej to sobie uświadomisz, tym lepiej, m–a–m–o – wycedziłam, a potem wyszłam, trzaskając drzwiami.

Bałam się, że jeśli zostanę dłużej, to nie wytrzymam i zwyzywam ją od najgorszych.

Od tamtej pory minął tydzień. Nie odzywam się do teściowej. Do Bartka też zresztą nie, bo zamiast stanąć po mojej stronie, próbował tłumaczyć matkę. Twierdził, że nie miała na myśli niczego złego, że rzeczywiście myślała tylko o jego szczęściu i spokoju. Gdy to usłyszałam, zaczęłam się zastanawiać, czy w ogóle nie zerwać zaręczyn. Po co mi taka wredna teściowa i mąż maminsynek?

Czytaj także:
„Bałam się relacji z facetem, który stracił ciężarną żonę w wypadku. Skąd wiem, że nie będzie jej kochał do końca życia?”
„Odkąd skończyłam 11 lat, ojciec miał mnie gdzieś. Teraz nagle zgrywa superdziadka, lecz ja nie potrafię mu zaufać”
„Narobiłam długów, by wykarmić chorego męża i niepełnosprawną córkę. Straciłabym mieszkanie, ale pomógł mi… gangster”

Redakcja poleca

REKLAMA