Miałem 11 lat, 2 miesiące i 3 dni, kiedy zobaczyłem ich po raz pierwszy. Szli pod rękę główną ulicą, uśmiechając się do siebie. Kobieta ubrana w szeroką, sięgającą do kolan sukienkę, z lekko zarysowanym brzuszkiem, wydawała się młodsza od mojej mamy. On także w niczym nie przypominał ojca, jakiego znałem. Odprężony, w sportowym stroju, wyglądał na jej rówieśnika. Na jego widok zakłuło mnie serce, bo zawsze marzyłem, by taki był. Chyba nawet krzyknąłem, a na pewno zszokowany uciekłem do pobliskiego sklepu, a oni nawet nie zwrócili na mnie uwagi w tłumie turystów.
Jak każde dziecko, które zobaczyłoby ojca z obcą kobietą, bardziej poczułem niż zrozumiałem, że byłem świadkiem czegoś niestosownego i przez całą drogę powrotną wymiotowałem w autokarze.
Nie mogłem przestać o tym myśleć
– A mówiłam, żebyś nie jechał do tego Gdańska – biadoliła mama, odbierając mnie od nauczycielki. – Czegoś ty się tam najadł?
„Wstydu” – powinienem odpowiedzieć, ale postanowiłem chronić mamę i pod żadnym pozorem nie wyjawiać jej prawdy o ojcu. Chciałem zachować się jak na dorosłego mężczyznę przystało, jej mężczyznę – co zawsze powtarzała z naciskiem na „jej”. Nie umiałem jednak zapanować nad swoim ciałem. Tej nocy zasikałem łóżko niczym pięciolatek, a nad ranem dostałem gorączki, więc przerażona matka zwolniła się z pracy i zabrała mnie do pediatry.
– Niepotrzebny był ci ten Gdańsk. Od początku wiedziałam, że wyjazd nad morze to niedobry pomysł, ale uparliście się z dziadkiem. Co ja teraz powiem ojcu? – narzekała.
Lekarka oczywiście nie zauważyła niczego niepokojącego w moich objawach, ale na wszelki wypadek zleciła podstawowe badania i wypisała zwolnienie do końca tygodnia, co tylko przybiło mamę, bo musiała poprosić o pomoc dziadka, czego nie znosiła.
Nie rozumiałem tego. Dziadek był najfajniejszym facetem, jakiego znałem, o wiele lepszym od mojego wiecznie niezadowolonego ojca. Widząc jego skwaszoną minę i słuchając ciągłych połajanek marzyłem, żeby darował sobie te weekendowe powroty i został już na zawsze w swojej pracy nad morzem. No i proszę, teraz już wiedziałem, co tam robił oprócz zarabiania pieniędzy, a biedna mama dwoiła się i troiła, żeby mu dogodzić. Na sobotę i niedzielę gotowała potrawy, o jakich w tygodniu mogłem tylko pomarzyć. Stroiła się i malowała, tryskała niespożytą energią.
Chciałbym mieć taką mamę na co dzień
Miło byłoby widzieć jej uśmiech każdego ranka i każdego wieczora słyszeć jej śmiech, ale musiałem się zadowolić jedynie dwoma dniami w tygodniu i świadomością, że to nie dzięki mnie, choć byłem „jej mężczyzną”, promienieje.
Ucieszyłem się na widok dziadka. Lubiłem go, bo on jeden kochał mnie bezwarunkowo.
– Nie służy ci morze, co?
Skinąłem głową. Pewnie wyznałbym mu prawdę, gdyby nie gorączka, która całkowicie mnie osłabiła. Może nawet odważyłbym się kilka dni później zapytać ojca, kim była ta kobieta, lecz mama odradziła mu przyjazd. Domyśliłem się, że nie chce prowokować awantury ani tym bardziej wyjawiać ojcu, że bez jego zgody wyjechałem na wycieczkę i wróciłem z jakimś podejrzanym wirusem.
– To będzie nasza tajemnica, dobrze? – poprosiła, gdy już wyzdrowiałem.
– Jakby nie można było żyć bez tajemnic – rzucił dziadek, gdy i jego poprosiła o to samo. – Powinnaś przestać się łudzić, puknąć się w głowę, a przy okazji nie wciągać dziecka w te rozgrywki – burknął.
Wtedy nie zrozumiałem jeszcze sensu słów dziadka
Mimo złożonej mamie obietnicy moje myśli uporczywie krążyły wokół kobiety i roześmianego ojca na gdańskim deptaku. Z każdym dniem obraz tych dwojga obrastał w coraz więcej szczegółów. Wystarczyło, żebym zobaczył gdzieś na ulicy kobietę w ciąży i natychmiast przypominałem sobie, że towarzyszka ojca też miała taki zaokrąglony brzuch.
Moje oczy i uszy niczym radary wychwytywały bezbłędnie zalotny śmiech dojrzałych mężczyzn i kokieterię młodszych kobiet. Widok par z dużą różnicą wieku przyprawiał mnie o bóle głowy. Nie mogłem znieść widoku niby zatroskanego moim zdrowiem ojca i nadskakującej mu, niczego nieświadomej matki. Gdyby nie jej prośba, wykrzyczałbym mu w twarz kochankę i jej bachora. Czułem, jak rozsadza mnie gniew i przygniata wymuszona tajemnica.
Coraz częściej zapadałem na zdrowiu, a kiedy wracałem do szkoły, nie byłem w stanie na niczym się skupić. Z byle powodu wdawałem się w bójki, aż w końcu zacząłem uciekać z lekcji. Włóczyłem się po mieście, nie wiedząc, co ze sobą zrobić.
Wkrótce mama a zaraz po niej tata dowiedzieli się o moich problemach w szkole. Ojciec nawet wziął tygodniowy urlop, żeby spędzić ze mną więcej czasu. Zwolnił mnie na ten czas ze szkoły i starannie zaplanował każdą wspólną godzinę. Mama chciała nam towarzyszyć, zapewne chcąc być bliżej męża, ale tata i dziadek stanowczo jej zabronili. Z radością oddałbym jej to miejsce, bo miałem szczerze dość ojca. Jego nadaktywności i nagłego zaangażowania. Wolałbym po prostu usiąść gdzieś, nawet w moim pokoju, i porozmawiać, ale on ciągle musiał coś robić.
Wyciągał mnie na tenisa, do sklepów, kin, na gokarty i paintball, choć ta ostatni przygoda miała być naszą męską tajemnicą. Miałem wrażenie, że oboje z mamą uwielbiają tajemnice. W zasadzie tyle ich narosło przez lata między nami, że zaczynałem się gubić, czego komu powinienem nie mówić. Ale najbardziej ciążyła mi moja tajemnica. Nie wiem jednak, czy zdobyłbym się na jej wyjawienie, gdyby nie telefon. Ojciec sądził, że jestem zajęty pałaszowaniem frytek, więc nawet zbytnio się nie oddalił od stolika.
Wreszcie wyznał mi prawdę
Początkowo sądziłem, że rozmawia z mamą, lecz jego radosny śmiech i obietnica rychłego spotkania sprawiły, że natychmiast przypomniałem sobie o tamtej kobiecie. Poczułem, jak jedzenie pochodzi mi do gardła i wybiegłem z baru. Ojciec wyszedł tuż po mnie, ale nie po to, żeby mnie wspierać.
– Nie mogłeś zwymiotować w łazience?! Co ty wyprawiasz?! Może wreszcie mi wyjaśnisz swoje zachowanie? – wściekł się.
– A może ty mi najpierw wyjaśnisz, kim jest kobieta, z którą rozmawiałeś? Byłem w Gdańsku i was widziałem, rozumiesz?! Widziałem was razem – ryknąłem, gdy byłem już w stanie mówić. – Powiem wszystko mamie i… dziadkowi – rozpłakałem się.
W tamtej chwili pragnąłem tylko, żeby ktoś mnie przytulił i zdjął ciężar tajemnicy. Tata wreszcie stanął na wysokości zadania. Blady jak ściana kucnął naprzeciwko mnie.
– Czy to z tego powodu czułeś się źle? Chorowałeś? Rozrabiałeś i uciekałeś ze szkoły? – zapytał, a gdy wydukałem, że tak, dodał – Chyba pora, synku, byśmy wspólnie z mamą z tobą porozmawiali.
Spojrzałem na niego zaskoczony.
– Tak, razem z mamą – uśmiechnął się do mnie po raz pierwszy od bardzo dawna.
Tamtego dnia dowiedziałem się, że rodzice od trzech lat są w separacji, a tata nie tylko pracuje nad morzem, ale i tam mieszka. Ma nową partnerkę, która z chęcią mnie pozna i oczekuje narodzin mojego braciszka. Po tym ostatnim zdaniu mama musiała wyjść do kuchni i napić się wody. Wróciła po dłuższej chwili z zaczerwienionymi oczami, gdy tata zdążył już pokazać mi w komórce zdjęcia Agnieszki i ich mieszkania.
– A tutaj jest twój pokój. Tyle czekałem, żeby ci go pokazać, zapytać, jak go urządzić, i wreszcie mogę to zrobić – przytulił mnie.
– To znaczy, że nas już nie kochasz? – zapytałem, odsuwając się od niego.
– Kocham, dlatego przystałem na propozycję mamy, żeby nie mówić ci o naszym rozstaniu. Dla twojego dobra przyjeżdżałem do was w weekendy, ale wiedz, że ja też czułem się z tym źle i pewnie z tego powodu czasami zachowywałem się niefajnie.
– Czasami? Żart! Byłeś koszmarnym ojcem – roześmiałem się.
– Fakt – tata dołączył do mnie. – Byłem strasznie nudny.
– Okropnie… I taki czepialski…
– Stary dziad po prostu…
– Stary – rechotaliśmy w najlepsze.
Nie wiem, co robiła w tym czasie mama, bo gdy się uspokoiliśmy, nie było jej w domu.
– Poradzi sobie, jest dorosła. Przyrzekam ci synku, że nigdy więcej nie będę miał przed tobą tajemnic – dodał, ponownie mnie przytulając, a ja tym razem już się od niego nie odsunąłem.
Rozwód rodziców przypominał horror. Zawiedziona mama próbowała puścić tatę z torbami i robiła wszystko, żeby mnie do niego zniechęcić. Szczęśliwie dziadek na bieżąco wyjaśniał mi, co jest grane, a tata stale mnie wspierał. Obaj złego słowa nie powiedzieli o mamie, choć pewnie ona sporo się od nich nasłuchała na swój temat. Wolę się nie zastanawiać, kim ani gdzie byłbym teraz, gdyby tata nie wziął wtedy wolnego tygodnia i gdyby nie zadzwoniła do niego Agnieszka.
Czytaj także:
„Rodzina miała mnie gdzieś, póki jedną nogą nie byłem w grobie. Łase na spadek hieny wszędzie wywęszą łatwą kasę”
„Oświadczyłem się kochance, ale ona mnie ośmieszyła. Dałem się oszukać i wykorzystać, gdzie ja miałem rozum”
„Wynająłem z żoną kobietę, która urodziła nam dziecko. Teraz płacę alimenty na nieślubnego syna, którego nie widuję”