Nie sądziłam, że mój ojciec-nieudacznik zdolny jest do takich rzeczy. Doznałam szoku, gdy odkryłam, że ma romans i zdradza moją matkę.
Nie darzyłam ojca szacunkiem
– Rany boskie, mamo, co ty widzisz w tym ojcu? – zapytałam któregoś dnia, przyglądając się jak mój łysiejący staruszek wbija wzrok w ekran telewizora przez kolejną godzinę. – Ani on ciekawy, ani przystojny, ani bogaty. Na dobrą kolację cię nie zabierze, na porządne wakacje też nigdy nie zaprosił, tylko siedzi, milczy i wgapia się w ten ekran, albo znaczki, albo inne krzyżówki...
– Aj, no co ci poradzę, młoda i głupia byłam, a teraz, na stare lata, to już za późno – odpowiedziała matka, malując paznokcie.
Wtedy tylko zachichotałam. Dziś żałuję, że byłam dla ojca tak krytyczna. W domu role były zawsze jasne i przejrzyste. Matka była od wszystkiego: robiła mi za przyjaciółkę, doradcę, za korepetytorkę i panią domu. Wzywała hydraulików, chodziła na wywiadówki do szkoły, gotowała, sprzątała i jeszcze pracowała. A ojciec? Ojciec po prostu sobie był. Wyrosłam w przekonaniu, że jest nieporadny, mało rozgarnięty i że generalnie matka mogła trafić o wiele lepiej. Skąd wzięły się u mnie takie myśli? Po prostu od dziecka tego słuchałam.
– Janusz, nie ruszaj tego, bo tylko zepsujesz! Tu trzeba prawdziwego majstra, a nie złotej rączki od siedmiu boleści! – syczała matka, gdy ojciec zabierał się za naprawę pralki.
Rzadko kiedy miał okazję się wykazać, bo matka szybko gasiła jego zapędy – ale gdy zajmował się swoimi sprawami, uwielbiała mu wypominać, że nic nie robi i że w ogóle nie może na niego liczyć.
– No tak, tylko byś siedział w tym klaserze ze znaczkami, a cały dom na mojej głowie! – złościła się, a po chwili, gdy zabierał się do roboty, znowu go za coś rugała.
A ja? Zmanipulowana przez silniejszą osobowość matki szybko nauczyłam się, że mogę traktować ojca tak samo źle jak ona. Często mu pyskowałam i mówiłam rzeczy, których nie pozwoliłabym sobie powiedzieć matce. Tak samo jak ona, uważałam go za słabeusza, nieudacznika i kogoś, kim można pomiatać.
Ojciec nigdy się nie sprzeciwiał
Nie wiem, czy tata miał tak uległą naturę, czy po prostu nie widział już sensu w walce o swoją godność. Nie wykłócał się z matką, a mnie nawet nie karał ani nie rugał za bezczelne zachowanie. Taka dynamika utrzymała się aż do mojej dorosłości. Matka trzymała mnie w swoim obozie, a ojciec trzymał się na uboczu, starając się nie wchodzić nam w drogę.
– Nigdy nie zastanawiałam się, czy jest szczęśliwy, czy się tym wszystkim przejmuje, z jakiego powodu to wytrzymuje... W mojej głowie to matka źle trafiła, a nie on.
– Twój ojciec to taki poczciwy facet – powiedziała mi kiedyś koleżanka, która odwiedziła mnie w rodzinnym domu.
– Ojciec? Coś ty, pomieszkałabyś z nim trochę... Matka to nie ma z nim łatwo, serio – odparłam, a ona spojrzała na mnie jakoś tak dziwnie, jakby znacząco.
Wtedy nie zwróciłam na to większej uwagi, ale teraz to wspomnienie do mnie wróciło. Dlaczego? Bo ojcu w końcu puściły hamulce... Kończyłam studia i przymierzałam się do wynajęcia mieszkania. Studiowałam w swojej rodzinnej miejscowości, więc nie widziałam sensu w płaceniu za pokój dosłownie kilka ulic od swojego domu. Teraz jednak kończyłam staż i zaoferowano mi pracę zaraz po dyplomie, więc sytuacja się zmieniła: nadszedł czas na usamodzielnienie się.
Wybierałam się właśnie do naszego osiedlowego salonu fryzjerskiego, żeby porządnie wyglądać na zdjęciu do dyplomu, ale był zamknięty. „Hm, jak to? Pani Daniela zawsze ma otwarte o tej porze”, pomyślałam zdziwiona. Zobaczyłam jednak, że jedno z okien ma uchylone rolety. Zajrzałam do środka i... przeżyłam szok!
Ojciec ukrywał swoje ciągotki
W salonie były tylko dwie osoby: nasza fryzjerka i... mój ojciec, który szeptał jej coś na ucho. A ta lampucera, zamiast go pogonić, chichotała jak nastolatka! Myślałam, że szlag mnie trafi.
– Tato! Czyś ty kompletnie zdurniał?! – wrzasnęłam, wpadając jak burza do pustego salonu fryzjerskiego.
– Milenka…
– Jak możesz coś takiego robić?! Powinieneś całować ziemię, po której matka chodzi, a ty ją jeszcze zdradzasz?! – wściekałam się.
Ojciec zaszył usta i nic mi nie odpowiedział. „Nawet nie próbuje się bronić!”, pomyślałam zdenerwowana. Nie dało się jednak ukryć, że po raz pierwszy zobaczyłam na jego twarzy wyraz pewnego... zacięcia? Złości? Nawet nie wiedziałam, co to za emocja. Rozjuszona, wypadłam z salonu fryzjerskiego, zostawiając parę nakrytych kochanków i pobiegłam w stronę najbliższej parkowej ławki.
Siedziałam tam, próbując pozbierać myśli. Po jakichś dwudziestu minutach usiadł koło mnie ojciec. Już otwierałam usta, żeby go przegonić, ale szybko mi przerwał.
– Milena, daj mi chociaż coś powiedzieć, zanim mnie osądzisz, proszę – powiedział.
Dałam mu milczące przyzwolenie na to, żeby mówił dalej, choć dalej na niego nie spojrzałam.
– Dałem twojej mamie wszystko, co tylko mogłem. Bez zająknięcia zarabiałem na to, żebyśmy mieli wygodne życie, bo mama, choć lubiła podkreślać, jak ważna jest jej praca, przynosiła z niej grosze. Nigdy w życiu nikomu tego nie wypomniałem, ale to ja zarabiałem na nasze mieszkanie, na wakacje, na twoje ubrania, wyjazdy, zachcianki... Nie myśl, że mam do ciebie żal o cokolwiek, nie. Uważałem, że to mój obowiązek, więc nigdy nie narzekałem, ale ciężko jest wiecznie słuchać, że jest się nieudacznikiem, że zawodzi się swoją rodzinę i że nie zasłużyło się na swojego małżonka, zwłaszcza gdy tak naprawdę człowiek codziennie wypruwa sobie żyły, żeby ta rodzina miała godne życie... – westchnął.
Czuł się bardzo niedoceniony
Milczałam, bo nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Po raz pierwszy poczułam wobec ojca coś w rodzaju współczucia. „Nigdy nie pomyślałam o tym z tej perspektywy”, przeszło mi przez myśl.
– Przysięgałem twojej mamie szacunek i wierność na zawsze i nigdy nie złamię tej obietnicy. Ale nie mogę zmienić tego, że po prostu czuję się niekochany i samotny... Z Danielą łączy nas czułość i przyjaźń. Ona również jest w związku pozbawionym miłości, jej mąż stale ją obraża i upokarza... – kontynuował ojciec. – Obydwoje nie zamierzamy odchodzić od swoich małżonków, bo uważamy, że musimy wytrwać w tej przysiędze. Ale spotykamy się, kiedy codzienność staje się zbyt przytłaczająca, a człowiek potrzebuje zwykłego dobrego słowa, przytulenia, komplementu. To ludzka potrzeba i chyba większość osób taką ma...
Tata jeszcze długo wyznawał mi swoje uczucia. Po raz pierwszy poznałam jego perspektywę i zaczęłam sobie boleśnie uświadamiać, że problemem w tym związku zawsze była mama, a nie on.
– Musiałem jakoś przełknąć to, że mama od razu nastawiła cię przeciwko mnie, żebyś była po jej stronie. Bolało, ale nie chciałem mieszać ci w głowie, przekabacać, traktować jako wroga albo sojusznika... I tak oto tu jesteśmy – urwał nagle i spojrzał na mnie oczami, które powoli zaczęły zapełniać się łzami.
Mój świat wywrócił się do góry nogami
I mnie nagle urosła w gardle gula. „Jak mogłam być tak okrutna dla własnego ojca, który nigdy w życiu nie zrobił mi nic złego? Nigdy mnie nie upokorzył, nie uderzył, nawet porządnie nie ukarał za krnąbrność!”, wyrzucałam sobie.
– Tato, przepraszam. Ja... Nigdy tak na to nie spojrzałam... Mama... – zaczęłam chlipać urywając zdania.
– Cichutko. Ja wiem. I dziękuję, bardzo to doceniam – odpowiedział i objął mnie ramieniem.
Pewnie, że ojciec nie był ideałem, ale zaczęłam dostrzegać, że jest znacznie lepszym rodzicem i partnerem niż moja matka, którą dotychczas idealizowałam. Moje podejście do niego zaczęło się zmieniać. Nie miałam wpływu na to, jak będzie go traktować mama, ale mogłam przestać uczestniczyć w jej dręczeniu.
– Janusz, odkurzacz przestał działać, akurat jak ty go używałeś po raz ostatni! Jesteś beznadziejny, czego się nie dotkniesz, to zepsujesz! – napadła na niego znowu któregoś dnia.
– Mamo, zostaw go w spokoju. Raz go użył i już miał zepsuć? Na pewno by działał, gdybyś nie waliła w niego drzwiami za każdym razem, gdy wchodzisz do garderoby – odparłam ostro.
Matka oniemiała i zrobiła wielkie oczy. Chyba nawet nie wiedziała, co odpowiedzieć, więc tylko lekko się zapowietrzyła, po czym zabrała się za szukanie miotły. A ojciec tylko posłał mi wdzięczne, ciepłe spojrzenie. „Nie ma za co, tato. Jestem ci to winna”, pomyślałam i odwzajemniłam uśmiech.
Czytaj także:
„Gdy w bólach rodziłam dziecko, mój mąż flirtował z położną. Dobrze mu poszło i 9 miesięcy później urodziła mu syna”
„Mój brat bierze ślub za 2 tygodnie. Gdyby widział, co przyszła żona robiła na panieńskim, zrezygnowałby z żeniaczki”
„W rocznicę ślubu żona oznajmiła, że zostawia mnie dla innego. Okazał się damskim bokserem, więc musiałem jej pomóc”