„Przyjęłam pod swój dach córkę kuzynki, a to diabelskie nasienie zaczęło uwodzić mi męża. Nie mogłam na to pozwolić"

żona zazdrosna o męża fot. Adobe Stock, PheelingsMedia
„– No, opiera się… ale jeszcze trochę i dopnę swego. Chłop to chłop, a ciotka już pod pięćdziesiątkę, niby nieźle się trzyma, ale z młodym, jędrnym ciałem nie wygra – zaśmiała się. – Owinę go sobie wokół palca, bez problemu, takie stare pryki lubią świeżynki. A potem… Może nawet za niego wyjdę? Byłabym ustawiona, nie?”.
/ 08.01.2023 17:15
żona zazdrosna o męża fot. Adobe Stock, PheelingsMedia

Najprawdopodobniej za wszystkim stała jej matka, a moja kuzynka. Kiedy zadzwoniła Iwona, którą od kilkunastu lat widywałam od wielkiego dzwonu, czyli z okazji rodzinnych zjazdów i jubileuszy, ślubów, wesel czy pogrzebów, wiedziałam, że musi mieć powód. Nie pomyliłam się. Poprosiła o pomoc dla swojej córki. Kamila zdała maturę, dostała się na studia, ale miejsca w akademiku dla niej zabrakło. My mieszkaliśmy w czteropokojowym mieszkaniu, córka wyprowadziła się trzy lata temu do narzeczonego, syn studiował za granicą, więc mieliśmy miejsce. Iwona prosto z mostu spytała, czy Kamila mogłaby wynająć od nas pokój.

– Boże, to ona już zaczyna studia? – zdumiał się mój mąż. – Jakoś tak zawsze będzie dla mnie tą kilkulatką, która biegała z innymi dziećmi na imprezach… Wynająć? Nie potrzebujemy pieniędzy, żeby się utrzymać… – Andrzej wzruszył ramionami. – Jeśli chcesz pomóc Iwonie, to po prostu niech młoda tu mieszka. Stać nas jeszcze na to, żeby pomóc rodzinie. No chyba że Kamila będzie brać dwugodzinne kąpiele, to jej zaczniemy liczyć za wodę…

Wolałabym, żeby znalazła kogoś ogarniętego...

Zgodziliśmy się, by Kamila się do nas wprowadziła. Uporządkowałam pokój po Marcie, wyniosłam jej sprzęty, żeby nasz gość mógł poczuć się jak u siebie i udekorować pokój po swojemu.

– Ciociu, wujku, strasznie wam dziękuję, jesteście kochani! – dziewczyna wyściskała nas na dzień dobry.

Rzeczywiście, wyrosła. Po małej dziewczynce nie było śladu, stała przed nami młoda, śliczna kobieta. Długie blond włosy, całkiem spory biust, widoczny niemal w połowie w dekolcie bluzki, szpilki… Oj, coś za bardzo wystrojona jak na mój gust, za bardzo wyeksponowana… Przestań, skarciłam się w myślach, tak teraz wyglądają młode dziewczyny, taka moda. Czemu się czepiasz? Bo sama masz dwadzieścia kilka lat więcej?

Obawiałam się trochę mieszkania z obcą, bądź co bądź, osobą. Odkąd dzieciaki się wyprowadziły, w domu zapanowały niepodzielnie spokój i cisza. Nie uśmiechał mi się powrót hałasu i rozgardiaszu. Moje obawy okazały się bezpodstawne. Kamila była cicha jak myszka, nie przeszkadzała, nie siedziała godzinami w łazience, nie lała wody jak szalona. Jeszcze wszędzie chciała sprzątać i ciągle pytała, czy może nam pomóc, żeby choć trochę odpracować fakt, że mieszka u nas za darmo.

– Będę nudna, ale idź się uczyć, dziecko! – goniłam ją. – Niczego nie musisz odpracowywać, a nie wybaczyłabym sobie, gdybyś coś zawaliła, bo nie przysiadłaś do książek.

Gdy rozmawiałam z jej mamą przez telefon, a teraz rozmawiałyśmy znacznie częściej, nie mogłam się Kamili nachwalić. Iwonę martwiło, czy jej córka nie biega po imprezach albo za chłopakami, zamiast się uczyć, ale mogłam z czystym sumieniem ją uspokoić.

– Pewnie, że jej się zdarzy posiedzieć z koleżankami w pubie albo pójdzie w weekend na imprezę, ale czego oczekujesz? To studia, a nie klasztor. I dobrze. Cały tydzień siedzi i się uczy, ile razy nie zapukam, ona z książką. Musi też czasem odpocząć i się zabawić. A chłopaka kiedy ma sobie znaleźć? Na emeryturze?

– No nie… ale wolałabym, żeby znalazła kogoś poważniejszego, wiesz, chociaż trochę ogarniętego życiowo, finansowo…

Ogarnięty życiowo to jest facet w wieku jej ojca, który się pozbył dziecka z domu, ma własną chałupę, samochód i nie dorabia w McDonaldzie! – zaśmiałam się. – Daj jej żyć. Musi się też wśród chłopaków pokręcić, żeby wybrać najlepszego.

Dziś wiem, że tamta rozmowa była bardzo znacząca, chociaż wtedy uznałam ją za zwykłą pogawędkę. Po jakimś czasie zauważyłam, że zachowanie Kamili zaczęło się zmieniać. Nie tyle w stosunku do mnie, co wobec mojego męża. Niby nadal nazywała nas ciocią i wujkiem, ale Andrzeja traktowała zdecydowanie nie jak siostrzenica.

Oboje byliśmy skrępowani i zniesmaczeni

Ciągle się wokół niego snuła. Choć dotąd po domu nosiła najczęściej wygodne dresy, nagle przerzuciła się na obcisłe sukienki i szorty tak krótkie, że było jej widać pośladki. Bluzki obciągała tak, by piersi wyskakiwały z dekoltu. Gdy wychodziła z kąpieli, już nie używała puszystego, grubego szlafroka. Wskakiwała w kusą, atłasową koszulkę z koronką i bez stanika paradowała po mieszkaniu.

Miło, że czuła się u nas coraz swobodniej, ale… hola, hola, ona w takich strojach podchodziła do mojego męża! I prosiła na przykład, by pomógł jej coś wyciągnąć z szafy, z górnej półki, choć przecież mogła stanąć na krześle i swobodnie sięgnąć po to, czego potrzebowała. Pochylała się tak, że świeciła mu wypiętą pupą albo biustem w oczy. Śmiała się głośno z tego, co mówił, nawet jeśli to wcale nie było zabawne.

– Ty też widzisz, że Kamila zachowuje się… jakoś dziwnie? – spytał w końcu.

Andrzej nie był najbardziej domyślnym facetem pod słońcem, odczytującym w lot każdy sygnał i dostrzegającym każdą aluzję, ale nawet on zorientował się, że coś jest na rzeczy.

Postanowiłam porozmawiać z Iwoną, jeśli Kamila nie przestanie zachowywać się jak lolitka, jak zauroczona starszym facetem gówniara, która nie myśli o konsekwencjach swoich działań. Nie wyobrażałam sobie pięciu lat spędzonych w takiej atmosferze. Obydwoje z mężem byliśmy skrępowani i zniesmaczeni tym, co wyprawiała ta dziewucha. A ona pod moją nieobecność zaczęła wręcz otwarcie uwodzić Andrzeja! Potem mi relacjonował jej zagrania.

Siadała naprzeciwko niego, gdy oglądał telewizję, i jeździła palcem po dekolcie albo obrysowywała kontur ust długim, czerwonym paznokciem. Raz nawet nie założyła bielizny, co zademonstrowała, pochylając się, by podnieść coś z podłogi.

– Uciekłem i zamknąłem się w sypialni. Dobrze, że już wróciłaś. Normalnie się jej boję! Co jej chodzi po głowie? Bóg raczy widzieć, co takiej do łba strzeli! – szeptał Andrzej gorączkowo, relacjonując mi, co dziś odstawiała. – Kochanie, tak dalej być nie może. Musimy z nią porozmawiać. Albo zacznie zachowywać się jak wcześniej, albo będzie musiała szukać innego mieszkania. Wybacz, wiem, że to twoja rodzina, ale ja naprawdę nie zamierzam znosić czegoś takiego pod moim dachem. Za chwilę się na mnie rzuci, a potem oskarży o molestowanie! A ja naprawdę nie mam ochoty tknąć jej nawet palcem. Po pierwsze, tylko ciebie kocham, po drugie, przecież to dziecko jeszcze, młodsze od naszej córki! Za kogo ona mnie ma w ogóle?

Postanowiłam rozmówić się z Kamilą, zanim zadzwonię do jej matki. Uznałam, że łatwiej będzie przeprowadzić taką umoralniająco-prostującą pogawędkę mnie, kobiecie, niż Andrzejowi. Udałam się do jej pokoju i przez niedomknięte drzwi usłyszałam, jak rozmawia z kimś przez telefon.

– No, opiera się… ale jeszcze trochę i dopnę swego. Chłop to chłop, a ciotka już pod pięćdziesiątkę, niby nieźle się trzyma, ale z młodym, jędrnym ciałem nie wygra – zaśmiała się. – Owinę go sobie wokół palca, bez problemu, takie stare pryki lubią świeżynki. A potem… Może nawet za niego wyjdę? Byłabym ustawiona, nie?

Powiedziałam, że ma się wynosić

Wycofałam się do sypialni, czując mdłości. Co ta smarkula sobie wymyśliła? Naprawdę chciała odbić mi męża? Myślała, że rozbije małżeństwo takie jak nasze, bo mój chłop nie oprze się widokowi jędrnych cycków i pośladków? Nie wiedziałam, jak mam zareagować. Najchętniej bym ją złapała za włosy i wywlekła z mieszkania. No ale wiek zobowiązuje. Wypadało zachować się jak cywilizowany człowiek, nie dzikuska. Zadzwoniłam do jej matki i opowiedziałam o wszystkim.

– To niemożliwe! – oburzyła się z początku Iwona, ale zaraz zmieniła ton. – Zresztą… nie przesadzaj, młode toto, głupie, flirtuje, żeby się nauczyć…

– Iwona! – krzyknęłam. – Co ty bredzisz? Flirtuje, paradując przed moim mężem bez majtek? Gdy mnie nie ma w domu?

– Oj, wielkie rzeczy, twój Andrzej już chyba widział nagą kobietę, nie?

Iwona zaczęła rechotać, a ja się rozłączyłam. Wcześniej myślałam, że Kamila rozmawiała z koleżanką, teraz nie byłam pewna, czy nie z matką przypadkiem. Może we dwie uknuły plan, jak ustawić Kamilce życie w wielkim mieście. Kosztem mojego małżeństwa. Przypomniałam sobie rozmowę z Iwoną o ogarniętych finansowo facetach. Czyżby to je natchnęło?

Mniejsza z tym. Jeszcze tego samego wieczora powiedziałam Kamili, że nie możemy jej dłużej gościć. Znalazłam dla niej inny pokój, bliżej uczelni, w spokojnej okolicy. Właścicielka, uprzejma emerytka, dorabiała sobie do skromnej emerytury wynajmowaniem stancji studentom. Kamila najpierw była zaskoczona, potem płakała i obiecywała, że zrobi, co chcemy, byle mogła u nas zostać, w końcu, wściekła, spakowała się i, wykrzykując obelgi pod naszym adresem, wyniosła się w diabły.

Iwona obraziła się śmiertelnie i zapowiedziała, że skoro wyrzucam jej dziecko na bruk, choć wspaniałomyślnie opłaciliśmy jej nowy pokój za dwa pierwsze miesiące, to ona się już nigdy do mnie nie odezwie. Szczerze powiedziawszy – ulżyło mi. Od kilku tygodni znowu mieszkamy sami. W naszym domu ponownie zagościły cisza i spokój. A jeśli ktoś kogoś podrywa, to tylko my siebie nawzajem.

Czytaj także:
„Uczennica oskarżyła mojego męża o molestowanie, bo odrzucił jej zaloty. Smarkula w zemście zrobiła nam z życia piekło”
„Bawiły mnie erotyczne podboje Zuzy. Do czasu, gdy nie wzięła się za mojego męża i synów”
„Teściowa mnie obrażała i gnębiła. W końcu zarzuciła, że uwodzę jej męża! Teraz już wiem, czemu jest taka zgorzkniała”

Redakcja poleca

REKLAMA