„Przyjaciółka żyła w trójkącie z mężem i własną matką. To babsko decydowało nawet o tym, czy Kaśka może sypiać z ukochanym”

Kobieta, która radzi się matki fot. Adobe Stock, fizkes
„To mama wybrała dla niej studia, akceptowała pomysły letnich wyjazdów czy stroju na imprezy. Myślałam, że mimo wszystko Kaśka z wiekiem wydorośleje i zacznie sama o sobie decydować. A w każdym razie, przestanie pytać mamę o wszystko! Ale tak się nie stało”.
/ 12.10.2022 14:30
Kobieta, która radzi się matki fot. Adobe Stock, fizkes

Lubię Kaśkę, ale chyba nigdy nie zrozumiem jej zachowania. Jest moją rówieśnicą, ma prawie 40 lat, a nadal wszystko, co robi, konsultuje z mamą. Więcej, ona ją pyta o zgodę, kieruje się jej zdaniem zarówno w ważnych, jak i błahych sprawach. Wiem o tym, a mimo to za każdym razem jestem na nowo zaskoczona. Tak, jak ostatnio. Zadzwoniłam do niej, żeby zaprosić ją na weekend na działkę.

Mamusia była na pierwszym miejscu

– Zabierzesz dzieciaki, trochę ciuchów, reszta jest na miejscu – zachęcałam ją. – Mam śpiwory i koce, zresztą, przy tej pogodzie, wystarczy poszewka. Zrobimy ognisko…

– Byłoby super, ale muszę się zastanowić – powiedziała ostrożnie i już wiedziałam, co dalej nastąpi. – Zapytam mamę, bo Marysia ostatnio znowu chorowała, u siedmiolatki taka infekcja może być niebezpieczna…

– Kaśka, przecież jesteś dorosła, chyba sama wiesz, jak dbać o dzieci – zaoponowałam, hamując rozdrażnienie. – No i masz starszego Michałka, więc już raz przez to przechodziłaś, wiesz, jak leczyć siedmiolatka.

– Ale moja mama ma większe doświadczenie – usłyszałam. – Jednak zapytam, oddzwonię do ciebie.

Oddzwoniła i stwierdziła, że chyba jednak darują sobie ten wyjazd, bo jej mama stwierdziła, że to za wcześnie, że Marysia jeszcze jest osłabiona i taka nagła zmiana mogłaby spowodować nawrót choroby. Próbowałam jej wytłumaczyć, że wręcz przeciwnie, lekarze po chorobie wręcz zachęcają do zmiany klimatu. Ale oczywiście, nie miałam szans, bo skoro jej mamusia tak twierdzi…

Znam Kaśkę od lat, poznałyśmy się w pierwszej klasie liceum. Wtedy jej posłuszeństwo w stosunku do mamy mnie nie dziwiło. Co prawda, większość moich znajomych raczej się buntowała, ale sądziłam, że Kaśka ma świetny kontakt z rodzicami.

A ona pytała mamę o wszystko; czy może iść do kina i na co, jaką kupić sobie bluzkę, jak ma obciąć włosy… Myślałam, że jej mama jest fajną kumpelą i zazdrościłam jej.

Słuchała się jej w każdej sprawie…

Z czasem zorientowałam się, że jest wręcz przeciwnie. Pani Ania, mama Kaśki, z kumpelą nie ma nic wspólnego. Jest despotyczna, uważa się za nieomylną i udało jej się to wmówić córce. W każdym razie Kaśka nie tylko się nie buntowała, ale z pokorą
i wdzięcznością wykonywała polecenia mamy i sama prosiła o rady.

Pod koniec liceum nie wytrzymałam i zapytałam o to przyjaciółkę. Umawiałyśmy się na imprezę po maturze i Kaśka konsultowała z mamą przez telefon, czy musi wkładać rajstopy.

– Słuchaj, nie chcę się wtrącać, ale czy ty nie przesadzasz? – zapytałam. – Po pierwsze, jest maj, ciepło, więc raczej się nie przeziębisz. Po drugie, to chyba sama wiesz, czy ci zimno?

– Oj, wiem, ale tak się przyzwyczaiłam – powiedziała. – Mama zawsze dobrze mi doradzała i jakoś tak pewniej się czuję, gdy mi podpowiada.

– No, ja wszystko rozumiem, ale dla mnie to przesada – powiedziałam. – Przecież ty się z nią konsultujesz w każdej sprawie.

Chyba zrobiło jej się trochę głupio i się na mnie obraziła, bo nie rozmawiała ze mną przez ponad tydzień. Ale potem wszystko wróciło do normy. Myślałam, że mimo wszystko Kaśka z wiekiem wydorośleje i zacznie sama o sobie decydować. A w każdym razie, przestanie pytać mamę o wszystko! Ale tak się nie stało.

To mama wybrała dla niej studia, akceptowała pomysły letnich wyjazdów czy stroju na imprezy. Kiedy Kaśka poznała Jarka, swojego przyszłego męża, myślałam, że tym razem na pewno będzie inaczej. Zresztą, to był czas, kiedy moje kontakty z Kaśką nieco się rozluźniły, bo obydwie miałyśmy mnóstwo zajęć na uczelni, własne towarzystwo i chłopaków. Spotykałyśmy się sporadycznie i nie miałam okazji sprawdzić, jak układają się jej relacje z mamą.

Zdążyłam już nawet nieco odzwyczaić się od jej dziwacznego zachowania i pewnie dlatego to, co powiedziała, tak mnie zszokowało.

– Jarek mi się oświadczył – oznajmiła mi, gdy spotkałyśmy się na kawie. – No i się zgodziłam. Weźmiemy ślub w sierpniu, bo mama mówi, że wtedy już nie ma upałów, a jeszcze jest ciepło. Wybrała już restaurację i teraz ustalamy menu.

– Znaczy ty i Jarek? – spytałam ogłuszona informacją, że mama ustaliła termin ślubu i miejsce wesela.

– Nie, no moja mama – odpowiedziała jakby zdziwiona, że coś innego mogło mi przyjść do głowy. – Bardzo się tym wszystkim przejmuje, zaangażowała się w organizację.

– A wy co robicie? – drążyłam.

– No jak to? My weźmiemy ślub – odpowiedziała, niezrażona.

Kompletnie jej nie rozumiałam

I jak się okazało, miałam nigdy nie zrozumieć. Nie wiem, jak znosił to Jarek, mąż Kaśki. Jego żona wszystko, co mieli robić, konsultowała z mamą: Kiedy i gdzie wyjadą na wczasy, jakie meble mają kupić do mieszkania, co zrobić na obiad. Kiedyś Kaśka wyznała mi, że czasem prosi ją też o zgodę i radę w sprawie pożycia małżeńskiego… Przecież to jest chore.

Doprawdy, podziwiałam Jarka i kiedy po 9 latach zdecydował się rozwieść z Kaśką, wcale nie byłam zdziwiona. Za to ona – tak. 

– A myślałam, że mnie kocha – chlipała mi w ramię. – Było nam tak dobrze ze sobą. Mama jest na niego wściekła i powiedziała…

– Kaśka, czy przyszło ci kiedykolwiek do głowy, że on po prostu nie mógł wytrzymać twojego ciągłego pytania mamy o wszystko?! – wyrzuciłam z siebie. – Przecież to jest nienormalne! Jesteście, znaczy byliście, małżeństwem i powinniście decydować o swoich sprawach tylko we dwoje. To wasze życie! A tymczasem w waszym związku była zawsze obecna trzecia osoba, w dodatku jego teściowa. I ty mu się dziwisz?!

– Ale ona chciała dobrze – jęczała Kaśka. – Zawsze dobrze doradzała.

– Nic nie rozumiesz – załamałam się. – Jarek na pewno chciał sam podejmować decyzję w sprawie własnej rodziny. Dałaś mu w ogóle taką szansę? Nie sądzę! Jak cię znam, to pytałaś mamę o to, jak on ma się ubrać, co ty masz włożyć, czy zrobić na obiad pomidorową czy ogórkową i o której macie wrócić do domu z imprezy.

Niestety, Kaśka nie zrozumiała, co chciałam jej przekazać. Jarek się z nią rozwiódł, a ona nadal o wszystko pytała mamę. Jak ma ubrać dzieci do przedszkola, czy puścić je na obóz… Opowiadała jej też wszystko, co dzieje się wokół. Dowiedziałam się o tym przez przypadek, gdy powiedziała, co jej mama sądzi o mojej kłótni z Michałem, moim mężem.

A co będzie, gdy mamusi zabraknie?

– A po coś ty jej to w ogóle opowiadała? – zdziwiłam się.

– Jak to? Zawsze jej wszystko mówię.

– O moich kłótniach z Michałem też?! – naskoczyłam na nią. – A może ja sobie tego nie życzę? Tobie się zwierzam, nie całemu światu!

Oczywiście, od tamtego czasu moje kontakty z Kaśką nieco się rozluźniły, przestałam się jej zwierzać. Nie ukrywam, że ta jej podległość i zależność od mamusi mnie irytuje. Zresztą Kaśka sama płacze z tego powodu, bo to wtrącanie się mamusi psuje jej relacje ze znajomymi czy nawet z dziećmi. Ale nie potrafi się od niej uwolnić. Wręcz przeciwnie, sama ciągle prosi ją o radę – tak, jak teraz, gdy zaprosiłam ją na działkę.

Ja jeszcze jakoś to toleruję, chociaż z coraz większym trudem. Przecież ta baba ma prawie 40 lat! A co będzie, gdy mamusi zabraknie? Aż boję się o tym pomyśleć. I tylko się zastanawiam, czy Kaśka zdaje sobie sprawę z tego, że to dzięki mamusi, która udziela jej ponoć znakomitych rad, jest praktycznie sama na świecie?

Mąż ją już zostawił, ze znajomych uchowały się ze trzy sztuki, wliczając w to mnie, a dzieci, jak dorosną, też pewnie będą wolały żyć samodzielnie, a nie pod dyktando babci. Ciekawe, czy wtedy coś do niej dotrze. Tylko, że wtedy może już być za późno.

Czytaj także:
„Po rozwodzie poczułam się jak wybrakowany towar. Sądziłam, że jestem za stara na amory, jednak los zesłał mi kochanka”
„Nie chciałem być starym kawalerem, więc zostałem... pantoflarzem. Wziąłem pierwszą lepszą i poczułem, co to znaczy być marionetką”
„Przystojny, dowcipny, romantyczny… Michał wydawał mi się uosobieniem marzeń. Niestety, jedna noc zaważyła na całym moim życiu"

Redakcja poleca

REKLAMA