„Przyjaciółka za zdradę męża, też odpłaciła się zdradą. Nie dość, że zniszczyła komuś rodzinę, to sama ukręciła na siebie bat”

Kobieta, która mści się na mężżu fot. Adobe Stock, Kalim
„Daniel się popłakał i przyznał, że zbłądził. Obiecał, że jeśli Marcelina mu wybaczy, to on przy niej zadzwoni do tamtej i z nią zerwie. Nie bardzo rozumiałam. Była taka załamana i wściekła, a wybaczyła mu w 5 sekund? Bez żadnego czyśćca starań, zabiegów, niepewności? Bez żadnej kary?”.
/ 27.07.2022 11:15
Kobieta, która mści się na mężżu fot. Adobe Stock, Kalim

Marcelina była moją przyjaciółką od podstawówki. Razem chodziłyśmy do klasy, stołówki i ubikacji. Na studiach też, bo rzecz jasna wybrałyśmy ten sam kierunek. Takie z nas były papużki nierozłączki.

Za mąż wyszłyśmy już oddzielnie, ale mniej więcej w tym samym czasie. Byłyśmy druhnami na swoich ślubach, a potem, gdy urodziły się nam dzieci, zostałyśmy matkami chrzestnymi – ja jej Zuzi, ona mojej Igi.

Żyłyśmy spokojnie, prowadząc normalne życie

Czasem nudne, czasem smutne, momentami nerwowe. Ot, dwie polskie kobiety, jak miliony innych, które rano idą do pracy, bez przerwy martwią się o swoje dzieci i o to, że wszystko drożeje, które nie mają czasu dla siebie i zbyt często związują włosy w kok, bo nie zdążyły ich rano umyć.

Dzwoniłyśmy do siebie codziennie, widywałyśmy się przynajmniej raz w tygodniu, by oplotkować to, czego nie omówiłyśmy przez telefon. Interesowałyśmy się swoimi problemami, starałyśmy się sobie pomagać. Dlatego kiedy Marcysia przybiegła do mnie z płaczem, odkrywszy, że mąż ją zdradza, rzuciłam wszystko, zrobiłam nam zieloną herbatę i usiadłyśmy, by przedyskutować ten niebagatelny problem. Ale najpierw posłużyłam jako ramię do wypłakania się.

Szczerze? Nie mogłam uwierzyć, że Daniel ją zdradził. Wyglądali zawsze na takich zakochanych. Nawet mnie, jej najlepszej przyjaciółce, czasami serduszko mocniej zabiło z zazdrości. Mój Tomasz nie był romantykiem, twardo stąpał po ziemi. Zasadniczo to w nim lubiłam, ale czasami tęskniłam za jakimś sentymentalnym gestem z jego strony.

A Daniel potrafił kupić żonie kwiaty bez okazji, zadzwonić do mnie i poprosić o opiekę nad Zuzią, bo chciałby Marcelinę zabrać na kolację tylko we dwoje. Gdy kupował jej coś z okazji urodzin czy na rocznicę – to zawsze był to przemyślany i trafiony prezent, nie to co moje „praktyczne upominki” od Tomka. I nagle taki ideał męża miałby zdradzić moją przyjaciółkę?

– A może coś ci się przywidziało, hm? Może szykuje coś dla ciebie i nie bez powodu widziałaś go z jakąś kobietą…

– Aha, szykuje mi niespodziankę i dlatego całował się z obcą babą w restauracji, tak? A ja, pierwsza naiwna, wracałam z Zuzką od ortodonty, gdzie siedziałyśmy dwie godziny w kolejce, bo on rzekomo nie mógł wyjść z pracy, tak? – cedziła. – Całował się, Gośka, rozumiesz?! Całował się tak, jak kiedyś całował mnie! Nie jakieś buziaczki, cmokaski… przyssali się do siebie jak dwa glonojady! Całe szczęście, że Zuzka niczego nie zauważyła, odwróciłam jej uwagę w porę…

Tłumaczyła mi, że dziecko, kredyt…

– Marcyś, kochanie, nie mam pojęcia, co ci poradzić… Poza tym, że musisz z nim porozmawiać, wyjaśnić. Koniecznie. Zostaw Zuzię na noc u mnie i pogadajcie.

Po tej rozmowie Daniel się popłakał i przyznał, że zbłądził. Obiecał, że jeśli Marcelina mu wybaczy, to on przy niej zadzwoni do tamtej i z nią zerwie. Nie bardzo rozumiałam. Była taka załamana i wściekła, a wybaczyła mu w pięć sekund? Bez żadnego czyśćca starań, zabiegów, niepewności? Bez żadnej kary? Ot tak?

Ciężko wszystko przekreślić i zaczynać od nowa, a Daniel obiecał, że to się nigdy więcej nie powtórzy. I naprawdę zerwał przy niej z tą blondyną z knajpy. Marcelina wydawała się znowu szczęśliwa, choć ja od tamtej pory podejrzliwie patrzyłam na Daniela. Nic nie poradzę, ale nie umiałam zaufać komuś, kto dopuścił się zdrady.

Inaczej też spojrzałam na mojego męża, który może nie był romantyczny i nie obsypywał mnie kwiatami, ale to, co zrobił Daniel, nie mieściło mu się w głowie, podobnie jak łatwość, z jaką uzyskał przebaczenie. Paradoksalnie zdrada w związku mojej przyjaciółki wzmocniła nasze małżeństwo, bo zaczęliśmy bardziej doceniać siebie nawzajem.

Kiedy tym razem ja przyłapałam Daniela, nawet niespecjalnie się zdziwiłam czy oburzyłam – poczułam raczej coś bardzo bliskiego odrazy. W trakcie branżowego szkolenia, na które trafiłam w ostatniej chwili, bo koleżanka z pracy się rozchorowała, zobaczyłam w hotelu Daniela, tym razem z jakąś rudą babą.

Czyli tym razem chciała się zemścić

Drań wynajął pokój, ba, apartament, nie po to, jak sądzę, by grać w szachy z tą wydekoltowaną lafiryndą. Dwa lata wytrzymał, gnojek jeden. Dwa lata!

– Aha, więc obietnice wierności mają termin ważności jak pralka – rzuciłam kpiąco, stanąwszy za jego plecami.

W jednej chwili zbladł, co zauważyłam z satysfakcją, gdy się do mnie odwrócił.

– Gosia… Gosieńko, błagam cię, nie mów nic Marcysi… – żebrał, składając ręce jak do modlitwy.

W odpowiedzi wyciągnęłam przed siebie rękę z telefonem i zrobiłam im zdjęcia.

– Mam nadzieję, że puści cię w skarpetkach! – warknęłam na odchodnym.

Znowu byłam ramieniem do wypłakania się, znowu pocieszałam, tuliłam, wspierałam i zaciskałam zęby, żeby nie powiedzieć: „a nie mówiłam?”. Przygarnęliśmy Marcelinę z Zuzią na kilka dni do siebie, bo moja przyjaciółka stwierdziła, że nie może patrzeć na tego niewiernego palanta.

Byłam pewna, że tym razem podejmie mądrą decyzję, bo po dwóch zdradach decyzja mogła być tylko jedna. Tymczasem ona po kilku dniach otrząsnęła się i postanowiła wrócić do domu. Opadły mi ręce. Nie rozumiałam jej zachowania. Byłam zła, że funduje sobie i Zuzce taką huśtawkę nastrojów, że pozwala się tak traktować…

– Bez obaw, mam plan – mrugnęła do mnie. – Jak Kuba Bogu…

Udawać dobrą żonkę i też zdradzić Daniela, żeby poczuł to samo co ona, oczywiście jeśli miał jeszcze w sercu jakieś resztki uczuć do niej, w co wątpiłam. Nie podobał mi się ten pomysł również z innego powodu. Zakładał bowiem znalezienie i wykorzystanie kogoś, kto posłuży wyłącznie jako narzędzie zemsty.

– Wiem, co robię – upierała się Marcelina. – Proszę cię, nie przeszkadzaj, skoro pomóc nie chcesz.

Są równi i równiejsi, ale nie dla mnie

No i zemściła się. Zaprosiła do domu Artura, najlepszego kumpla Daniela, upiła go, a potem uwiodła. A czas wyliczyła tak, żeby Daniel wrócił i mógł ich przyłapać na gorącym uczynku. Nie wzięła pod uwagę tego, przed czym ją ostrzegałam – że jej mąż będzie miał to gdzieś. Ponoć tylko się zaśmiał, życzył im upojnej nocy i zamknął się w drugim pokoju.

– Co gorsza, powiedział o tym żonie Artura… – chlipała mi teraz w mankiet.

– Co? Oszalałaś? Przespałaś się z żonatym facetem?!

Nie, to przekraczało zdolności mojego pojmowania. Mówiłam jej, że to głupi pomysł. Taka zemsta jest zupełnie nieskuteczna, mało tego, ukręciła bat na samą siebie, bo w przypadku rozwodu obydwoje będą współwinni rozpadu małżeństwa. I jeszcze, choć wiedziała, jak to boli, podstępem i dla własnego celu komuś innemu rozwaliła związek. Żona Artura nie była tak wyrozumiała dla męża, jak ona za pierwszym razem, i wywaliła go z domu.

Nasze życie przestało być zwyczajne i monotonne, a problemy małżeńskie mojej przyjaciółki zaczęły rzutować także na naszą rodzinę. Gdyby chodziło o pocieszenie, pomoc w stanięciu na nogi, byłabym pierwsza.

Jednak uczestniczenie w takiej „zemście”, choćby jako obserwator, to było dla mnie za dużo. Zapowiedziałam przyjaciółce, że zawsze może na mnie liczyć w razie potrzeby, ale dopóki nie wyprostuje sytuacji – w którą sama się wpakowała – lepiej, żebyśmy ograniczyły kontakty.

Było mi ciężko stawiać takie ultimatum, bo uwielbiałam Marcyśkę, nie wyobrażałam sobie życia bez niej, ale są pewne granice nawet w przyjaźni. Nie mogłam naciągać jak gumy mojego systemu wartości, dodawać ekstra wyjątków do zasad, jakie wpajałam dziecku. Jak mam uczyć córkę właściwego postępowania, a zarazem patrzeć przez palce, gdy jedna z najbliższych mi osób robi coś zupełnie odwrotnego? Wiem, że są równi i równiejsi, ale nie dla mnie.

Co zrobi z tym sąd? Nie mnie decydować

Bardzo mi brakuje Marceliny, dlatego liczę, że wyjaśni tę sytuację. Ponoć miała się skontaktować z żoną Artura i przyznać do podstępu, ale czy to zrobiła…? Naprawdę żal mi tego faceta, którego bez skrupułów wykorzystała, a jeszcze bardziej rodziny, którą zniszczyła przy okazji.

Wezwanie na świadka w sprawie rozwodowej mojej przyjaciółki przyszło w zeszłym tygodniu. Oczywiście, stawię się i powiem, zgodnie z prawdą, jak wyglądała sytuacja. Daniel powinien ponieść konsekwencje swojego zachowania.

Co do Marceliny, nie zamierzam dla niej kłamać – nie dam się wciągnąć w tę spiralę zemsty i udowadniania, kto bardziej zgrzeszył – choć jestem w stanie powiedzieć o jej motywach, o tym, jak bardzo została zraniona, tak mocno, że nie myślała racjonalnie, działała pod wpływem impulsu… Co zrobi z tym sąd? Nie mnie decydować. Mam tylko nadzieję, że kiedyś odzyskam dawną przyjaciółkę. Taką, jaką pamiętam. Obym nie musiała czekać na to latami.

Czytaj także:
„Żona traktowała mnie jak niedojrzałego gówniarza, a kochanka zdradziła mnie ze swoim... kuzynem. Kobiety to zło wcielone”
„Matka dawała mi odczuć, że przeklina dzień, w którym mnie urodziła. Dla niej byłam czarną owcą podmienioną w szpitalu”
„Kiedy wróciłem do domu pijany w Wigilię, żona zrobiła mi awanturę. Obraziłem się i zostawiłem ją samą na święta”

Redakcja poleca

REKLAMA