„Przyjaciółka wybłagała, żebym wynajęła pokój jej synowi. Dzieciak proponował mi seks w zamian za darmowe mieszkanie"

Syn przyjaciółki proponował mi seks za pokój fot. Adobe Stock, highwaystarz
– Dawałbym ci to, czego pragnie każda kobieta, a ty mnie… No cóż, mówiłaś mojej matce, że w sumie nie potrzebujesz tych pieniędzy, które ci płaci za mój pokój. Ale mnie by się one przydały. To co? Dobijemy targu? – spojrzał na mnie bezczelnie.
/ 14.08.2021 12:46
Syn przyjaciółki proponował mi seks za pokój fot. Adobe Stock, highwaystarz

Przez chwilę nerwowo przeszukiwałam torebkę w poszukiwaniu kluczy, a potem nagle uśmiechnęłam się do siebie i nacisnęłam dzwonek. Przez kilka ostatnich lat mieszkałam sama. Przyzwyczaiłam się do tego, więc chwilę trwało, zanim uświadomiłam sobie, że przecież w domu jest Robert.

– Zapomniałaś kluczy – pojawił się w progu i błysnął uśmiechem. – Zorientowałem się dopiero teraz, że leżą w przedpokoju, inaczej bym ci wysłał esemesa.

– Dziękuję – odwzajemniłam jego uśmiech. – Sama nie wiem, jak to się stało, że nie włożyłam ich do torebki. Po prostu nie przywykłam, że wychodząc z domu, nie muszę zamykać go na wszystkie zamki.

– Dobrze, że miałem dzisiaj mniej zajęć na uczelni – znowu posłał mi ten swój czarujący uśmiech.

Musiałam przyznać, że syn mojej dawnej przyjaciółki jest naprawdę bardzo przystojny

Powiesiłam płaszcz tuż obok jego kurtki, przy okazji wdychając zapach dobrej męskiej wody. Cydr, piżmo, wyprawiona skóra… – lubiłam takie aromaty. Mój mąż używał podobnych perfum i jeszcze dzisiaj budziły one we mnie miłe wspomnienia. Westchnęłam na myśl o Adamie i poczułam, że łzy napływają mi do oczu.

Jego ciężka i w efekcie śmiertelna choroba spadła na nas jak grom z jasnego nieba. Oboje kompletnie się tego nie spodziewaliśmy i do końca wierzyliśmy, że Adam wyzdrowieje.

„Pan Bóg nie może mi go zabrać, przecież wie, ile dla siebie znaczymy!” – myślałam wtedy.

Byliśmy dla siebie wszystkim. Poniekąd dlatego, że nie mogliśmy mieć dzieci. Staraliśmy się przez lata, potem bardzo poważnie rozważaliśmy adopcję. W końcu jednak stwierdziliśmy, że musimy pogodzić się z tym, że będziemy tylko we dwoje. Śmiało mogę powiedzieć, że byliśmy bardzo dobrym małżeństwem. Kochaliśmy się i przyjaźniliśmy. To był piękny czas…

Nie planowałam zmian w moim życiu, a jednak tak jakoś wyszło… Kiedy Adam odszedł, byłam pewna, że do końca życia będę już sama.

Nie wyobrażałam sobie, że ktokolwiek mógłby mi zastąpić męża

I byłam sama, chociaż adorowało mnie kilku mężczyzn. No cóż, mimo pięćdziesiątki na karku nadal byłam atrakcyjną kobietą. Raz czy drugi dałam się zaprosić na kawę i do kina, ale to wszystko. Nic więcej mnie nie interesowało. A już na pewno nie to, żeby jakiś mężczyzna ze mną zamieszkał.

Jak to się więc stało, że nagle w moim życiu pojawił się Robert? Podczas wakacji pojechałam do swojego rodzinnego miasta, odwiedzić mamę i nieco odpocząć. Szłam właśnie na cmentarz, aby posprzątać grób taty, gdy wpadła na mnie jakaś kobieta. Wychodziła ze sklepu, potknęła się o schodek i gdyby nie ja, pewnie runęłaby jak długa.

– Bardzo przepraszam i dziękuję – powiedziała, a gdy uniosła głowę… – Anka!? – wykrzyknęła zdumiona.

– Gośka! – roześmiałam się. – Co za niesamowite spotkanie!

Kiedyś byłyśmy dobrymi koleżankami. Przez pół podstawówki i całe liceum siedziałyśmy razem w ławce. Potem, gdy wyjechałyśmy na studia, nasze drogi się rozeszły. Widywałyśmy się tylko, gdy przyjeżdżałyśmy na wakacje do rodzinnego miasta. Z roku na rok coraz rzadziej.

Z czasem moja mama wiedziała o Gośce więcej niż ja, bo czasami rozmawiała z jej rodzicami. To od niej dowiedziałam się, że moja koleżanka urodziła córkę, potem syna, rozwiodła się, ponownie wyszła za mąż i wyprowadziła się gdzieś nad morze.

Dwa lata temu znowu się rozwiodłam – uśmiechnęła się smutno, kiedy usiadłyśmy w pobliskiej kawiarence, by napić się kawy. – Dwa małżeństwa mi nie wyszły, ale dzieci mam udane – oświadczyła, po czym wyciągnęła z portfela zdjęcia ślicznej dziewczyny i przystojnego chłopaka.

– Faktycznie, fajne dzieciaki – musiałam przyznać. – Adę wydałam za mąż pół roku temu, a Robert właśnie zrobił maturę i dostał się na studia. Wiesz co, będzie uczył się na uniwersytecie w twoim mieście! – Gośka klasnęła w dłonie.

– To miło, to bardzo dobra uczelnia – pogratulowałam jej.

Kiedy się rozstawałyśmy, wymieniłyśmy się numerami telefonów.

Ale nie sądziłam, że Gośka zadzwoni do mnie tak szybko

– Robert nie dostał akademika – powiedziała. – Szukamy dla niego jakiegoś niedrogiego pokoju. Słyszałaś może o kimś, kto chce wynająć?

– Nie – odparłam zgodnie z prawdą.

– A… ty? Mówiłaś, że masz trzy pokoje i mieszkasz sama… Musi być ci ciężko – usłyszałam.

No cóż, może i łatwo nie było, ale jakoś sobie radziłam. Nie myślałam o lokatorze. Z natury jestem raczej samotnikiem. Zresztą nie wyobrażałam sobie kogoś obcego w domu, w pokoju, który był gabinetem Adama. Gośka jednak nie dawała za wygraną i wciąż naciskała.

W końcu więc dałam się jej namówić. Pomyślałam, że może to i słuszne wyjście i że w sumie nie będzie tak źle, a pomogę przyjaciółce. Robert wprowadził się pod koniec września, bo od października zaczynał zajęcia na uczelni. Był miły i dbał o porządek. Całe szczęście, bo nie zniosłabym bałaganiarza! A poza tym był nad wyraz inteligentny, co odkryłam z radością.

Nie byłam przyzwyczajona do nastolatków, więc trochę obawiałam się, że będzie słuchał głośno muzyki i miał dziwaczne poglądy i upodobania, a tymczasem okazał się oczytany i dowcipny.

Często wiedliśmy w kuchni przy herbacie dyskusje na rozmaite tematy. Naprawdę go polubiłam.

Co ten smarkacz sobie myśli!

Tamtego dnia także siedzieliśmy przy jednym stole i zaśmiewaliśmy się z czegoś, co wcześniej widzieliśmy w telewizji. A potem Robert wstał i pod pretekstem dojścia do zlewu objął mnie w pasie, dość intymnie. Spojrzałam na niego zaskoczona, a on posłał mi jeden z tych swoich beztroskich uśmiechów. Postanowiłam o tym zapomnieć, sądząc, że to jednorazowy incydent, ale nie.

Taki fizyczny kontakt zdarzał się coraz częściej. Aż pewnego dnia… Robert niespodziewanie mnie pocałował! Byłam w szoku.

– Co robisz?! – wykrzyknęłam, odskakując od niego jak oparzona.

– A co? Nie podobało ci się? – zapytał dziwnie głębokim głosem, niczym amant z dawnych filmów.

Może bym się nawet roześmiała, ale ani trochę nie było mi do śmiechu.

– Nie podoba mi się – odparłam poważnie, w środku aż kipiąc ze złości.

– Daj spokój! Przecież wiem, że tego potrzebujesz! Żyjesz sama jak mniszka – posłał mi kolejne uwodzicielskie spojrzenie.

„Co za smarkacz! Jak on śmie tak do mnie mówić!” – zagotowałam się.

– Jestem w wieku twojej matki! – wypaliłam.

– Wiem i wcale mi to nie przeszkadza – usłyszałam na to. – Lubię starsze kobiety.

Po czym Robert beztrosko roztoczył przede mną wizję, jak to moglibyśmy stworzyć związek ukryty przed światem.

Dawałbym ci to, czego pragnie każda kobieta, a ty mnie… No cóż, mówiłaś mojej matce, że w sumie nie potrzebujesz tych pieniędzy, które ci płaci za mój pokój. Ale mnie by się one przydały. Sama rozumiesz, jako student i facet mam wydatki. To co? Dobijemy targu? – spojrzał na mnie bezczelnie.

„Chyba śnię? Czy on mi proponuje seks za pokój?” – oniemiałam. „Ten dzieciak, syn mojej przyjaciółki? Nigdy w życiu!”.

– Nigdy w życiu! – powiedziałam to stanowczym tonem. Robert spojrzał na mnie przeciągle.

– Nie to nie. Nie było tematu – powiedział tak zwyczajnie, jak gdyby nic się nie stało.

Po czym umył kubek po herbacie i wyszedł

Przez kolejne dni prawie go nie widywałam, bo kiedy wychodziłam do pracy, on jeszcze spał, a wracał, gdy byłam już w łóżku. W tym czasie wiele razy myślałam, czy jednak nie powinnam wymówić mu pokoju, bo jakoś nie wyobrażałam sobie, żebyśmy mogli dalej mieszkać pod jednym dachem po tej jego propozycji. Ale miałam obiekcje, bo przecież to był syn mojej przyjaciółki.

Niepotrzebnie. Po dwóch tygodniach Robert sam przyszedł do mnie i powiedział, że się wyprowadza.

– Co złego, to nie ja – oświadczył, zostawiając mi klucze, i zarzucił swój plecak ramię.

Od Gośki dowiedziałam się, że znalazł sobie pokój bliżej uczelni.

– U jakiejś babki, która niedawno owdowiała. Jest w naszym wieku, całkiem miła przez telefon – usłyszałam od swojej przyjaciółki.

Przyjęłam to do wiadomości, ale od tamtej pory nie potrafię pozbyć się natrętnej myśli: „Czy Robert faktycznie wyprowadził się, bo znalazł pokój bliżej uczelni, czy też tamta kobieta zgodziła się na układ, na który ja nie przystałam?”.

Przez moment przebiegło mi także przez głowę, że może powinnam powiedzieć jego matce, co mi proponował, ale szybko z tego zrezygnowałam. Przecież Robert jest dorosły i sam za siebie odpowiada.

Czytaj także:
„Nasz syn ma firmę budowlaną. Wstyd nam we wsi, bo wyzyskuje ludzi, zatrudnia na czarno bez umowy i ubezpieczenia”
„Czułem się jak król życia. Piłem, ćpałem, zmarnowałem karierę i zniszczyłem małżeństwo. Zawiodłem też córki”
„Przyjaciółka dała się omamić narcyzowi i teraz płacze mi w ramię. Uwiódł ją, a potem szybko zajął się kolejną pięknością"

Redakcja poleca

REKLAMA