„Przyjaciółka urządziła sobie polowanie na milionera. Umówiłaby się z byle durniem, jeśli miałby kasę, willę i drogą brykę”

Kobieta podrywa milionera fot. Adobe Stock, Strelciuc
„O mało nie eksplodowała mi klatka piersiowa! To Darek był wolny? I chciał się ze mną skontaktować? Kazałam Blance natychmiast wysłać mój numer Oskarowi, żeby przekazał go koledze. Miałam nadzieję, że zadzwoni w ciągu tygodnia. Zadzwonił po 4 minutach!”.
/ 23.08.2022 09:15
Kobieta podrywa milionera fot. Adobe Stock, Strelciuc

Blanka i ja lubiłyśmy się zabawić, zwłaszcza że obie byłyśmy jeszcze niezamężne, bezdzietne, nie miałyśmy żadnych zobowiązań. Zabawa zabawą, ale co tu kryć, szukałyśmy prawdziwej miłości.

I najlepiej, żeby tą miłością do nas zapałał mężczyzna przystojny, wysoki, inteligentny, a przy tym… bardzo zamożny. No, przynajmniej Blanka miała taki warunek, bo ja stawiałam raczej na własne możliwości. Po to zaliczałam kurs za kursem i szkolenie za szkoleniem, żeby móc sobie samodzielnie opłacić wszystko, czego potrzebowałam. Ja za to szukałam kogoś, kto… w sumie sama nie wiedziałam co.

Po prostu chciałam być z kimś szczęśliwa

Któregoś wieczoru wylądowałyśmy z Blanką w nowym klubie. Wiecie, darmowe drinki dla pań z okazji otwarcia, wygodne kanapy za szklanymi stolikami i ta fantastyczna atmosfera podniecenia, jakimi skandalami nowy klub zasłynie. No i oczywiście faceci!

– Patrz na tego przy barze, z lewej! Ale ciacho! – Blanka trąciła mnie w łokieć. – Jest mój! Zaklepany!

Westchnęłam, bo mężczyzna był naprawdę przystojny. I dobrze ubrany. A przede wszystkim wyraźnie samotny. Ale zasady to zasady, i jeśli któraś z nas powiedziała „zaklepany”, to oznaczało, że dla tej drugiej facet – choćby nie wiadomo, jak się jej podobał – był niedostępny. Najpierw przyjaźń, potem romanse – tę zasadę ustaliłyśmy dawno temu.

Chłopak z baru miał na imię Daniel i Blanka bawiła się z nim przez całą noc. Potem on odwiózł ją do domu, a następnego dnia zadzwoniła z wieścią, że jest cudowny i ogólnie wiąże z nim spore nadzieje.

– Z Krzyśkiem też wiązałaś – przypomniałam przyjaciółce.

– Daj spokój – prychnęła. – Wiesz, o co chodziło…

No właśnie nie do końca wiedziałam, dlaczego Blanka zerwała z takim fajnym chłopakiem… Krzysiek był bardzo miły, dużo czytał i miał szeroką wiedzę o świecie. Skończył filologię romańską i szukał pracy jako tłumacz w dyplomacji. Ach tak! Przypomniałam sobie. Blanka nie chciała się wiązać z kimś, kto dopiero szuka pracy. Ona potrzebowała takiego, co już pracę ma. I to dobrze płatną! Naprawdę, aż dziw, że w ogóle zaszczyciła Krzyśka swoją uwagą.

Facet musiał mieć dobrze płatną pracę

– Po prostu lubię zaradnych facetów – podkreśliła po burzliwym rozstaniu. – Rozumiesz, mężczyzna musi mieć ugruntowaną pozycję społeczną, jeśli chce być atrakcyjny dla kobiety. To świadczy o jego sile i my, kobiety, jesteśmy ewolucyjnie zaprogramowane na to, żeby wybierać takich samców alfa – dodała.

Byłam pewna, że gdzieś to wyczytała albo usłyszała w telewizji. No cóż, trzeba przyznać, że Blanka była doskonale wyposażona w ów ponoć ewolucyjnie wykształcony zmysł konieczny do namierzania „samców alfa”. Jej nowy znajomy, Daniel, okazał się właścicielem dobrze prosperującej firmy sprzedającej części zamienne do zamrażarek, co przekładało się na ugruntowaną pozycję społeczną. Innymi słowy: był dziany.

– W weekend lecimy do Wiednia na naszą miesięcznicę – oznajmiła mi radośnie po czterech tygodniach. – Samolotem! – podkreśliła znacząco.

– Ciężko byłoby polecieć pociągiem – mruknęłam, ale chyba nie dosłyszała, zajęta opowiadaniem, w jakim to ekskluzywnym hotelu się zatrzymają.

Ale po tym weekendzie coś się zaczęło między nimi psuć. Przyjaciółka zwierzyła mi się, że Daniel był bardzo zaborczy i często narzucał jej swoją wolę. Męczyła się z nim, ale nie zerwała. Jak wywnioskowałam z jej opowieści, nie chciała rozstawać się z korzyściami materialnymi płynącymi ze związku z Danielem.

– Wczoraj dał mi to – pochwaliła się na przykład któregoś dnia, prezentując piękny wisiorek z białego złota.

Wracałyśmy akurat z miasta, ja z pracy, ona od znajomej i byłyśmy trochę głodne. Pomyślałyśmy, że należałoby coś przekąsić.

– Chodź, wstąpimy na hot doga – pociągnęła mnie w kierunku stacji benzynowej. – Opowiem ci, gdzie jedziemy z Danielem na naszą kolejną „rocznicę”. O ile z nim wytrzymam, bo czasami naprawdę nie daję już rady z tą jego zaborczością…

Spojrzeli na siebie… To przeznaczenie!

Kupiłyśmy sobie po bułce z parówką i usiadłyśmy na tyłach stacji, żeby spokojnie zjeść i pogadać. Dokładnie naprzeciwko myjni samochodowej.

– Rany, Gośka… – ręka Blanki z hot dogiem zawisła nagle w pół drogi do ust, niczym odrętwiała.
Do myjni podjeżdżał właśnie czarny, niebrudny samochód.

– Widzisz to cudo?! To audi s8! Najnowszy model! Ty wiesz, ile kosztuje taki wóz? – wykrztusiła.

Nie wiedziałam, i mało mnie to obchodziło. Ale Gośka uraczyła mnie informacją, że ponad pół miliona złotych, a potem pośpiesznie oddała mi swojego hot doga i dyskretnie pociągnęła usta szminką. Już wiedziałam, co się święci…

Bo z samochodu wysiadł facet. Wcale nie w drogim garniturze, jak spodziewałabym się po właścicielu wozu za równowartość domku na przedmieściach (i to z ogródkiem). Ot, zwykły na oko gość, niespecjalnie urodziwy, młody, w dżinsach i koszulce polo. Wysiadł, rozejrzał się i jego wzrok padł na moją przyjaciółkę, w tamtej chwili z gracją siedzącą na ławeczce i odgarniającą długie blond włosy z ramienia. Ich spojrzenia przypadkiem się spotkały. On się wyprostował, ona zatrzepotała rzęsami. To musiało być przeznaczenie!

– Stary, mamy sygnał, wjeżdżasz czy nie? – odezwał się miły głos ze strony pasażera i za chwilę zobaczyłam drugiego chłopaka.

Fajny był. Blondyn, w bezpretensjonalnej koszulce z Reksiem. Omiótł spojrzeniem mnie i Blankę, potem spojrzał na kumpla niby to od niechcenia przypalającego sobie papierosa tuż obok naszej ławeczki i z westchnieniem rezygnacji wysiadł, by obejść auto dookoła i wsiąść za kierownicę.

W końcu się udało!

– To może ja wjadę – rzucił do kumpla. – Szkoda czasu.

– Tylko uważaj, żebyś go gdzieś nie zadrapał! – krzyknął właściciel, a jego kolega przewrócił oczami.

Nim dokończył papierosa, Blanka sprytnie poprosiła go o ogień i zaczęli rozmowę o niczym. W tym czasie kolega zostawił wóz w komorze myjącej i stanął przed barkiem na stacji. On nie palił i spodobało mi się to. Ignorowana przez Blankę i jej nowy obiekt westchnień poszłam do sklepu kupić gazetę. Blondyn wszedł za mną.

– Też to czytam – wskazał na tytuł, który wybrałam. – Ostatnio wyszedł numer specjalny, widziała pani?

To też mi się spodobało – że nie zaczął do mnie mówić na „ty”. Na „ty” byliśmy z Darkiem dwadzieścia minut później, kiedy samochód jego kumpla wyjeżdżał z myjni. Zapytałam, czy on też tu myje albo tankuje swój wóz, ale się roześmiał.

– Mój wóz by się tu nie zmieścił. Ma z szesnaście metrów – dodał, a na widok mojej zbaraniałej miny wyjaśnił: – Jeżdżę autobusem, no wiesz, miejskim. Nie mam samochodu!

Po tych słowach nadeszła Blanka z nowym znajomym. Przedstawiła mi go i roześmiała się z jakiegoś jego żartu. Widziałam, że koleżanka staje na rzęsach, żeby Oskar poprosił ją
o numer telefonu. Darek przyglądał się temu z niejakim rozbawieniem.

W końcu się udało! Oskar obiecał Blance przejażdżkę swoim supersamochodem i umówili się na wieczór. Ja i Darek uścisnęliśmy sobie dłonie na pożegnanie, ale nie wzięliśmy do siebie kontaktu, chociaż aż mnie skręcało, żeby dać mu mój numer albo chociaż namiar na Facebooku.

– Boże, ale facet! – entuzjazmowała się Blanka w drodze do domu. – Normalnie się zakochałam! Ale ten twój też niczego sobie – dodała szybko. – Całkiem przystojny, serio. I chyba inteligentny, nie?

Kazałam Blance wysłać mu numer

Mogła sobie darować te rekomendacje, bo Darek i tak ogromnie mi się spodobał. Dlaczego nie wziął ode mnie kontaktu?! Uznałam, że pewnie był zajęty, a rozmawiał ze mną tylko dla zabicia czasu. Co innego niż Oskar. Ten wyraźnie okazywał Blance zainteresowanie. Byli umówieni na imprezę.

– Rany, muszę odwołać Daniela – przypomniała sobie nagle Blanka. – Kurczę, wścieknie się, bo już dawno zarezerwował nam stolik w tej restauracji polecanej przez tę znaną restauratorkę… Ale co tam, i tak miałam z nim zerwać! Serio, strasznie mnie ogranicza, muszę się szanować!

I tak moja przyjaciółka podjęła decyzję o zerwaniu ze swoim roszczeniowym partnerem. Byłam pewna, że nie byłaby do tego taka skora, gdyby nie randka z Oskarem i jego Audi za pół miliona. No, ale nie mnie osądzać.

Ja za to miałam wolny wieczór oraz wszystkie inne wieczory w najbliższej przyszłości. Nie chodziłam do klubów bez Blanki, a zapowiadało się, że koleżanka na jakiś czas wypadnie z obiegu, usidlając swojego nowego milionera. Następnego dnia zadzwoniła do mnie cała w skowronkach. Nowy chłopak woził ją swoim wypasionym audi po mieście, tańczyli w modnym klubie, a potem pojechali do niej. Była bardzo zadowolona.

– Czuję, że to będzie coś poważnego! – oznajmiła entuzjastycznie.

– Z Danielem też tak czułaś – wytknęłam jej niemal ze znudzeniem.

– Ale gratuluję, pasujecie do siebie.

– A właśnie – zignorowała moją kąśliwą uwagę. – Ten jego kumpel zadzwonił, jak byliśmy razem. Pytał, czy dam mu twój numer, bo pluje sobie w brodę, że sam nie wziął. Nie dałam mu oczywiście…

O mało nie eksplodowała mi klatka piersiowa!

To Darek był wolny? I chciał się ze mną skontaktować? Kazałam Blance natychmiast wysłać mój numer Oskarowi, żeby przekazał go koledze. Miałam nadzieję, że zadzwoni w ciągu tygodnia. Zadzwonił po czterech minutach! Po godzinie sympatycznej rozmowy umówiliśmy się na wieczór. Mieliśmy iść na kolację, a potem do klubu.

To była świetna impreza. Darek nieźle tańczył, a rozmawialiśmy dosłownie o wszystkim. Zainteresowało mnie zwłaszcza to, jak opowiadał o swojej pracy w liceum. Był nauczycielem wychowania fizycznego, co było zresztą widać po jego sylwetce. W pewnym momencie powiedział coś, co mnie zastanowiło:

– Oskar kiedyś pracował ze mną, uczył geografii, ale szybko znalazł lepiej płatną robotę. No i ma dodatkowe korzyści, co zresztą sama widziałaś w myjni – uśmiechnął się.

– W sensie, że służbowy samochód? – domyśliłam się.

„Cóż, Blanka będzie rozczarowana, kiedy się dowie, że jej Oskara jednak nie stać na cudo za pół miliona” – pomyślałam.

– Służbowy? – zaśmiał się. – Można to i tak nazwać. Oskar pracuje u jednej grubej ryby, wielkiego pana prezesa. Jest jego asystentem, człowiekiem od wszystkiego, więc od samochodu też, bo ktoś musi wozić go na mycie co tydzień. A jak jego pracodawca wyjeżdża, to bujamy się wozem, tak jak wczoraj. Twojej koleżance podobała się przejażdżka?

On jest mój! Zaklepany!

Od razu usłyszałam dziki wrzask Blanki w swojej głowie. „No to pięknie” – pomyślałam rozbawiona. Prawdziwym krzykiem uraczyła mnie jednak dopiero nazajutrz. Płakała do słuchawki, że Oskar ją oszukał, że przez niego zerwała z Danielem, i co ona teraz ma zrobić?

– To był samochód jego szefa! On nawet nie ma własnego! Specjalnie mi nie powiedział od początku! Manipulował mną! – żaliła się.

Nie powiedziałam jej, że moim zdaniem, Oskar wcale nie miał obowiązku wyjaśniania, czyj samochód właśnie stoi w myjni. I że ona tym swoim seksapilem manipulowała nim tak samo, jak on nią domniemanym bogactwem. Miałam rację – pasowali do siebie doskonale.

– Zawsze możesz spróbować wrócić do Daniela – zasugerowałam łagodnie, żeby ją pocieszyć.

– O nie! To na bank nie! – zaperzyła się. – Dobrze, że z nim zerwałam. Ale wiesz co? Ten Darek, on całkiem fajny jest, dobrze zbudowany i w ogóle. Może ja się nacięłam, ale tobie się poszczęściło. Dzięki mnie!

Nabrałam powietrza. No, miała rację. Darek bardzo mi się podobał i już byliśmy umówieni na wycieczkę rowerową. Ale nie było w tym ani grama jej zasługi, więc po co to mówiła?

– Taaak – przyznałam ostrożnie. – Darek jest niesamowity. Ale wiesz co? – dodałam w nagłym przypływie paniki. – On jest mój! Zaklepany!

Czytaj także:
„Odkąd skończyłam 11 lat, ojciec miał mnie gdzieś. Teraz nagle zgrywa superdziadka, lecz ja nie potrafię mu zaufać”
„Narobiłam długów, by wykarmić chorego męża i niepełnosprawną córkę. Straciłabym mieszkanie, ale pomógł mi… gangster”
„Faceci w sanatoriach to bezczelni podrywacze. Chcą się bawić, a potem się dziwią, że zostają bez mieszkania i kasy”

Redakcja poleca

REKLAMA