„Przyjaciółka chce ukraść mi życie. Jedzie z nami na urlop, podrywa męża. Boję się, że zaraz znajdę ją nawet w lodówce”

dwie kobiety fot. Betsie Van Der Meer
„Majka wpada do nas bez zapowiedzi i grzebie w lodówce. Nie mamy z mężem chwili spokoju. Mam dość jej towarzystwa!”.
/ 04.05.2024 21:15
dwie kobiety fot. Betsie Van Der Meer

– Pamiętajmy, jak wiele Majka dla nas zrobiła! – to zdanie ostatnio wypowiedziałam do swojego męża chyba sto tysięcy razy.

Coraz ciężej mi to ukrywać, ale moja przyjaciółka zaczyna mnie po prostu drażnić. Ciągle i prawie wszędzie jest z nami! Nie możemy z Tomkiem wybrać się dokądkolwiek bez jej asysty. Najbardziej jednak boli mnie to, że nie mogę jej powiedzieć, żeby dała nam trochę przestrzeni, bo… naprawdę wiele jej zawdzięczamy. Dwa lata temu mój mąż i ja prawie w tym samym momencie straciliśmy pracę. Najpierw zwolniono Tomka, mówiąc, że to redukcja etatów. Był najmniej doświadczony w swoim dziale, więc wybór padł na niego.

„To decyzja zarządu”

– Damy radę – usiłowałam pocieszyć męża.

W końcu ja wciąż pracowałam, mieliśmy też trochę oszczędności. Nie były one imponujące, bo całe nasze fundusze wydaliśmy dwa lata temu na wkład przy kredycie, żeby kupić dwupokojowe mieszkanie. Na szczęście moje zarobki nie były złe.

Wszystko dokładnie policzyliśmy. Po zapłaceniu raty kredytu i regularnych miesięcznych rachunków jakoś uda nam się przetrwać, póki Tomek nie znajdzie nowego zatrudnienia. Wtedy nawet nie przyszło mi do głowy, że już za miesiąc również ja stracę stanowisko! Kiedy dyrektorka wręczyła mi wypowiedzenie, nie mogłam pojąć, że to nie jest sen! Przecież doskonale zdawała sobie sprawę, że razem z mężem mamy teraz tylko jeden dochód. Gdy przypomniałam jej o tym, odparła, że to decyzja zarządu.

– To nie jest moja decyzja, lecz nakaz odgórny – warknęła, nie spotykając się ze mną wzrokiem.

Kiedy zrozpaczona wróciłam do domu, nie mogłam utrzymać równowagi emocjonalnej. Sfrustrowana i jednocześnie zdesperowana, ze łzami w oczach wykrzyczałam do Tomka, w jakiej sytuacji się znaleźliśmy.

– Co my teraz zrobimy? Za co będziemy żyć? – płakałam

– Poradzimy sobie! Zobaczysz! – powtarzał, przytulając mnie do siebie, ale i w jego oczach malowała się rozpacz.

Jak mogliśmy się wspierać, kiedy obydwoje byliśmy załamani? W pierwszych dniach po prostu nie miałam energii, aby rozsyłać CV. Co gorsza, Tomek również przestał to robić. Spędzaliśmy dni w szlafrokach, siedząc przed telewizorem. To wszystko zmieniło się dzięki Majce, jednej z moich przyjaciółek. Zadzwoniła do mnie nieświadoma sytuacji, po prostu chciała porozmawiać. Gdy dowiedziała się o tym, co nas spotkało, natychmiast rozpoczęła działania, żeby nam pomóc.

– Masz pewność, że zarówno ty, jak i Tomek zostaliście zwolnieni w sposób zgodny z prawem? Może jest możliwość udowodnienia w sądzie, że doszło do pogwałcenia przepisów kodeksu pracy? – zasugerowała, po czym zaprowadziła mnie na darmową konsultację z prawnikiem w jednym ze stowarzyszeń.

– Pani mąż po prostu nie dostał przedłużenia umowy tymczasowej, co jest zgodne z prawem. Jednak w pani przypadku rzeczywiście widzę pewien procent szans na uzyskanie odszkodowania, ponieważ na pani miejsce zatrudniono inną osobę, mimo że dokumenty mówią o likwidacji pani stanowiska – powiedział.

Poleciła mnie na stanowisko asystentki dyrektora

Po tych słowach zobaczyłam światełko w tunelu. ale kiedy dowiedziałam się, że proces sądowy może ciągnąć się nawet do pół roku, nadzieja przygasła.

– Nie przejmuj się, porozmawiam z kilkoma znajomymi, być może uda nam się znaleźć jakąś posadę dla ciebie lub Tomka – zapewniła Majka.

Wiedziałam, że Majka ma liczne grono przyjaciół, jako że zawsze była niezwykle otwarta na ludzi. Nie spodziewałam się jednak, że jej kontakty okażą się aż tak wartościowe, zwłaszcza biorąc pod uwagę obecną sytuację na rynku pracy, gdzie znalezienie zatrudnienia było dość dużym wyzwaniem. Ku mojemu zdziwieniu w ciągu zaledwie trzech miesięcy udało jej się znaleźć posadę najpierw dla mojego męża, a następnie także dla mnie!

Dostałam pracę w biurze mojej przyjaciółki. Poleciła mnie na stanowisko asystentki dyrektora.

– Pani koleżanka mówiła o pani w samych superlatywach, naprawdę jestem zdumiony – oznajmił mój nowy przełożony. – Mam nadzieję, że to wszystko zostanie potwierdzone.

Mój szef był zadowolony z tego, jak pracowałam, co jasno mi powiedział. Nie zdawał sobie jednak sprawy, jak dużo mnie to kosztuje. Kiedy był w biurze, utrzymywałam stałe tempo pracy i kończyłam obowiązki o normalnej godzinie. Ale, niestety, często musiał wyjeżdżać, zostawiając mi zadania do zrealizowania. Bez wątpienia poradziłabym sobie z nimi w czasie pracy, ale… zazwyczaj wtedy wpadała do mnie Majka na pogaduchy.

Moja przyjaciółka dzieliła się ze mną wszystkimi swoimi troskami. Na początku myślałam, że po prostu potrzebuje się komuś wygadać – przecież każdemu z nas się zdarza, że coś zalega na duszy. Szybko jednak zdałam sobie sprawę, że Majka ciągle powtarzała te same historie. Do tego nieustannie domagała się mojej uwagi i zadawała mi pytania, na które oczekiwała odpowiedzi. W jej towarzystwie nie byłam w stanie zrobić niczego innego oprócz słuchania i odpowiadania. Moja praca leżała, a ja musiałam zostawać po godzinach. Choć nie byłam tym zbytnio uradowana, gryzłam się w język. W końcu, to co zrobiła dla mnie i dla Tomka było warte tej niewielkiej z pozoru niedogodności.

W końcu przekroczyła granice

W którymś momencie zaczęła się narzucać z wizytami w naszym domu. Nie jestem przeciwna niespodziewanym gościom, ba, wręcz cieszymy się, gdy ktoś odwiedza nas sporadycznie lub zabiera na miasto. W końcu nie mamy jeszcze dzieci i chcemy się odrobinę rozerwać. Ale Majka stała się tak regularnym bywalcem u nas, że niemalże dołączyła do naszej rodziny.

Na początku myślałam, że szybko jej się znudzi regularne wpadanie do nas. W końcu ma tylu innych przyjaciół. Z czasem jednak zaczęłam podejrzewać, że Maja nie jest dla swoich znajomych tak pożądanym towarzystwem, jak mi się wcześniej wydawało. Większość jej relacji miała charakter biznesowy, z niektórymi utrzymywała kontakt online, ale prawdziwych koleżeńskich więzi nie miała.

Poza tym kilka miesięcy temu rozstała się ze swoim partnerem i wyglądało na to, że wypełniała lukę w swoim życiu częstymi wizytami u nas. Nie tylko spędzała czas w naszym domu, ale chodziła też z nami na przykład do kina. Po jakimś czasie nie mogliśmy praktycznie ruszyć się bez jej towarzystwa i obydwoje mieliśmy już dość. powtarzanie bez końca, że tak wiele jej zawdzięczamy, zaczynało brzmieć coraz ironiczniej.

Romantyczny urlop we dwoje? Nie, we troje! Od pewnego czasu planowaliśmy z Tomkiem podróż. W poprzednim roku nie mieliśmy wakacji, ponieważ najpierw zmagaliśmy się z psychicznym i finansowym obciążeniem po stracie pracy, a następnie staraliśmy się pokazać z najlepszej strony w nowych firmach. Postanowiliśmy więc skorzystać z kilku dni wolnego w majowy weekend.

Lecę z wami!

Zdecydowaliśmy się na zakup wycieczki do Egiptu. Czułam ogromne podekscytowanie tym wyjazdem i bez zastanowienia zdradziłam wszystkie szczegóły wycieczki Majce. Opowiedziałam jej do jakiego hotelu jedziemy i w jakim biurze podróży kupiliśmy wyjazd. Nie mogłam uwierzyć, kiedy parę dni później oświadczyła mi, że ona również zdecydowała się na wycieczkę w tym samym czasie.

– Będzie super, prawda? – mówiła, tak jakby miała dla mnie niesamowitą niespodziankę. – Sama raczej bym się na to nie odważyła, ale z wami… Słuchaj, wpadłam na pomysł! A gdybyśmy zamienili mój pojedynczy pokój i wasz podwójny na coś większego? Na przykład na apartament, żebyśmy mogli mieszkać we troje? Nie będziemy musieli wtedy przemieszczać się między pokojami… – mówiła z wielkim entuzjazmem.

Zrobiło mi się słabo.

– Tomek i ja mieliśmy nadzieję na chwilę prywatności – wyznałam.

Majka jakby w ogóle mnie nie słyszała i kontynuowała swoje wyobrażenie na temat wyjazdu.

– Mój Boże, Tomek, co teraz będzie? - rozpaczałam po powrocie do mieszkania.

– A co jeśli odwołamy wyjazd i po prostu ją zostawimy? Zorientuje się dopiero na lotnisku, że nas nie ma!

– Jak mam jej potem wyjaśnić, że nie polecieliśmy?

– Nie mam pojęcia! Miałaś kłopoty z żołądkiem, mama nagle znalazła się w szpitalu… Albo jesteś w ciąży i nie możesz podróżować samolotem! – mój mąż w nerwach wymieniał możliwości.

– To jest absurdalne… Przecież zorientuje się, że ją okłamujemy – powiedziałam niepewnie.

– A może właśnie powinna do tego dojść? Może wtedy zda sobie sprawę, że się nam narzuca? – zasugerował Tomek.

Chyba mój mąż ma rację… Powinniśmy zakończyć tę sytuację jak najszybciej, bo to już przekracza wszelkie dopuszczalne granice!

Alicja, 29 lat

Czytaj także:
„Przy mojej idealnej siostrze ciągle czułam się jak Kopciuszek. Marzyłam, by życie wreszcie dało jej kopniaka”
„Wiecznie brakowało mi kasy, ale nie wiem jak dorobić. Rodzina mówi, że wybrzydzam, ale ja po prostu nic nie umiem”
„Marzyłam o facecie, który należałby tylko do mnie. Mimo to zakochałam się we wdowcu z dwójką dzieci”

Redakcja poleca

REKLAMA