„Przyjaciółka miała swoją bratową za cnotkę i nieroba, więc chciała się jej pozbyć. Efekt? Zniszczyła życie bratu”

Przyjaciółka rozbiła jej związek fot. Adobe Stock, Maksym Povozniuk
„W przyrodzie najważniejszy jest dobór naturalny, czyli inaczej selekcja, po której eliminuje się wszystko, co nie pasuje do całości. Dlatego nie było mowy o rozejmie. Aneta zagięła na nią parol, więc jedyne co jej pozostało, to spakować walizki i wynosić się z życia Pawła”.
/ 05.04.2022 06:26
Przyjaciółka rozbiła jej związek fot. Adobe Stock, Maksym Povozniuk

Siostra jej chłopaka, Aneta, mówi na nią „inteligentka”, „zasadniczka”, czasem „dziumdzia”, ale to, jak ma naprawdę zły humor. Generalnie jej nie lubi. Uważa, że jest za bardzo wycofana, cicha, bez ikry, a świat należy przecież do kobiet przebojowych, kreatywnych i pewnych siebie, więc z tą niemotą mężczyzna daleko nie zajedzie, szczególnie kiedy jest wrażliwy, delikatny i potrzebuje wsparcia.

Siostra wrażliwego ma twardy charakter

Poza tym prowadzi własny, dochodowy biznes, wakacje spędza w ciepłych krajach, uprawia jogę i fitness, a jej życiową dewizą jest powiedzenie, że „jak się nasmrodzi, to się wywietrzy”. Wiele razy próbowała wybić bratu z głowy głupią miłość, ale on się upiera, że pieprzoną inteligentkę kocha i już!

Ten brat, Paweł, jest od niej starszy, ale to nie ma znaczenia, bo siostra wszystkich mężczyzn traktuje jak małolatów, więc czemu dla własnej rodziny miałaby robić wyjątek?

– Faceci wymagają uzdy, bo są narowiści i chętnie lezą, gdzie ich nie posiali – powtarza. – Jeśli babka tego nie rozumie, zostaje sama z bachorami i kupą niespłaconych kredytów. Ta dziumdzia powinna mi być wdzięczna, że ją chcę przed tym uchronić!

Nie ma zdrowia i cierpliwości, a przede wszystkim chce skończyć z pożyczaniem pieniędzy na wieczne nieoddanie, więc zaproponowała inteligentce pracę w swoim biznesie. Na początek nic trudnego, zwykłe zbieranie zamówień…

No, wiadomo, że trzeba czasem podkolorować, być miłym, uśmiechać się, czasami pozwolić się zaprosić na kolację, ale przecież pieniądze leżą na ulicy. Wystarczy się po nie schylić, więc jeśli się komuś nie chce zgiąć karku, niech nie narzeka, że nie ma na czynsz.

– I co myślicie? – pyta swoich koleżanek po ćwiczeniach i masażu. – Podziękowała? Kupiła butelkę dobrego wina, perfumy albo chociaż kwiatek? Skąd! Coś zaczęła bredzić o jakimś Norwidzie, który twierdził, że praca powinna człowieka uświęcać! Tak, dokładnie tak powiedziała… uświęcać. Też nie rozumiem. Oczywiście, że wariatka, przecież bez powodu nie chcę brata od niej oderwać. Po prostu szkoda mi chłopaka! „Rzuć ją” – mówię mu, a on, że kiedy o tym myśli, robi mu się ciemno w oczach. Tak go przerobiła!

Jak kto głupi, sam jest sobie winny

Koleżanki są pewne, że na każdego chłopa jest jakiś sposób, tylko trzeba go znaleźć.

– Może mu podsunąć inną babkę? – zastanawiają się. – Czasami najprostsze rozwiązania są najlepsze. Jeśli chcesz, każda z nas się poświęci. Twój brat jest całkiem fajny, a poza tym, warto ratować człowieka. To chyba też dobry uczynek, prawda?

Dobrze się bawią, ustalając, kiedy, jak i gdzie przekonać zakochanego durnia, że inna dziewczyna ma to samo, co jego.

– Dopóki facet tego nie pojmie, nic mu nie przetłumaczysz – mówią. – Ale powolutku, mądrze i sposobem wszystko się załatwi.

Od kiedy postanowiły się wtrącić do trójkąta: brat, siostra, dziumdzia, ta ostatnia nie ma szans, ale jej nie żałują. Jak kto głupi, sam jest sobie winny. Każda z nich kiedyś to samo przerabiała i żyją. Z nią będzie tak samo, nauczy się dziewucha rozumu.

Wiedzą, że w przyrodzie najważniejszy jest dobór naturalny, czyli inaczej selekcja, po której eliminuje się wszystko, co nie pasuje do całości. A według nich siostrę, brata i pieprzoną inteligentkę dzielą lata świetlne, bo każde jest z innego kosmosu, więc nie może tu być mowy o żadnym rozejmie czy jakimkolwiek dogadywaniu się.

Właściwie mają rację, bo przecież wrony i kawki nie zadziobywałyby zaplątanych wśród nich kanarków i papug, gdyby było inaczej. „Zasadniczkę” też zadziobią, no chyba że się nagle odwinie i pokaże, że również ma dziób i pazury.

Wtedy rozpęta się taka wojna, że pióra polecą! I na końcu te zmiętoszone, łyse, pokaleczone ptaszyny odpędzi jakaś wypoczęta, nieużywana i do niej będzie należało zwycięstwo.

A on? Przeczeka zawieruchę i żeby odpocząć, najsilniejszej spryciuli pozwoli się zabrać do domu, bo od samego patrzenia czuje się bardzo zmęczony. Do końca życia nie przestanie żałować, że pozwolił odejść swojej dziumdzi, dlatego ta, która zwycięży, będzie z nim miała krzyż pański, bo nie ma nic gorszego, niż mężczyzna, który najpierw się godzi, żeby kobieta mu urządzała życie, a potem uznaje, że to miało wyglądać zupełnie inaczej!

Dlatego, jeśli widzimy parę pozornie kompletnie do siebie niepasującą, nie wtrącajmy się. Najwidoczniej trzyma ich razem jakiś superklej, o którego sile nie mamy pojęcia. Kiedy się od siebie oderwą, to razem ze skórą… Dalej pójdą osobno i każde w swoją stronę, ale czy to będzie dobrze? Ja mam co do tego pewne wątpliwości.

Czytaj także:
„Czekałam, aż żona Józefa odejdzie, by mieć go dla siebie. Niestety przeliczyłam się. Stara miłość jednak rdzewieje”
„Zmieniałem kobiety jak rękawiczki, bo za bardzo się angażowały. Chciały bym je kochał, choć wiedziały, po co przyszedłem”
„Mąż po rozwodzie odżył i zmienił się w elegancika z werwą. To romans z małolatą stał za tą metamorfozą”

Redakcja poleca

REKLAMA