„Mąż po rozwodzie odżył i zmienił się w elegancika z werwą. To romans z małolatą stał za tą metamorfozą”

Zawiedziona kobieta fot. Adobe Stock, Africa Studio
„Byłam przekonana, że to że to kryzys wieku średniego, ale nie... Otóż za zmianą wyglądu i słownictwa mojego eks, stała… kobieta w wieku nasze córki. w głębi duszy aż gotowałam się ze złości, że ta mała dokonała czegoś, co mnie nigdy się nie udało”.
/ 04.04.2022 05:17
Zawiedziona kobieta fot. Adobe Stock, Africa Studio

Mój były mąż, Roman, był konserwatywny i skryty. To dlatego się rozstaliśmy. Nigdy nie sądziłam, że to się kiedykolwiek zmieni. Kiedy moje małżeństwo z Romkiem się rozpadło, nikt się szczególnie nie zdziwił. Od dawna bowiem żyliśmy właściwie obok siebie, a nie ze sobą. Każde z nas miało swoich znajomych; większość czasu spędzaliśmy osobno, poza domem.

– Od dawna wiedziałam, że prędzej czy później do tego dojdzie – tłumaczyłam siostrze. – Nasza Sara jest już nastolatką i to rozumie.

– Masz rację, szkoda życia na fikcję – odparła, bo tak samo jak i ja była zdania, że zamiast tkwić w nieudanym małżeństwie, lepiej żyć w zgodzie ze sobą w pojedynkę.

Niedługo później byłam już rozwódką

Roman wyprowadził się do mieszkania, które jeszcze przed ślubem zapisała mu babcia. Miał teraz o rzut beretem do szkoły, w której wykładał informatykę. Cieszyłam się bardzo, że w całym tym naszym rozstaniu Roman sam potrafił dostrzec jakieś plusy. Przyznam szczerze, że martwiłam się
o samopoczucie męża po rozwodzie.

– Wiesz, jaki jest zamknięty w sobie i skłonny do pesymistycznych myśli – zwierzyłam się siostrze – Być może gdyby miał inny charakter, dalej bylibyśmy razem…

Nigdy tak naprawdę nie wiedziałam, co Roman myśli czy czuje. Jak typowy zodiakalny Skorpion potrafił zamknąć się w sobie i nawet w trudnych sytuacjach nie pisnąć słówka, co się z nim dzieje.

– Skryty to raz, a dwa, że zawsze był wyniosły i nieprzyjemny – parsknęła Elka. – Pan magister zawsze uważał się za lepszego ode mnie czy mojego Mirka. Dla niego ja jestem tylko sklepową, a Miro zwykłym górnikiem. Wiesz, jak mnie to okropnie wkurzało?!

Romek faktycznie potrafił zrazić do siebie ludzi swoją wyniosłością. Niektórzy nawet mówili o nim ironicznie: doktorek. Kiedy pojawiał się gdzieś, cały sztywny w tym swoim garniturze i okularach w metalowej oprawce, od razu stwarzał dystans. Na nic zdały się moje prośby, żeby zachowywał się i ubierał jakoś inaczej, luźniej.

– Taki jestem i już – wzruszał ramionami.

W końcu dałam mu spokój, a moich znajomych, których traktował z chłodną niechęcią, zaczęłam po prostu odwiedzać sama. Nie chciałam, żeby czuli się skrępowani w jego towarzystwie. Właśnie dlatego każde z nas zaczęło żyć swoim życiem, co wkrótce doprowadziło do rozstania.

Coś mi się zdaje, że to kryzys wieku średniego!

Jednak Roman, cokolwiek by o nim powiedzieć, był mężczyzną na poziomie, i nawet teraz, kiedy nie mieszkaliśmy już razem, potrafił zachować klasę. Interesował się Sarą i tym, co u mnie słychać. Co tydzień nas odwiedzał. A to zabierał Sarę do kina, a to do teatru albo na spacer po parku.

Nieraz gdy tak patrzyłam na niego ubranego w jeden ze swoich ulubionych garniturów, myślałam sobie: „Że też chce mu się codziennie prasować te koszule i pastować buty…”. Ja byłam jego zupełnym przeciwieństwem. Nosiłam się wygodnie i na luzie. Sukienki i szpilki wkładałam jedynie na duże wyjścia.

– Cóż, doktorek lubi być elegancki – wyśmiewała go Elka.

Jednak pewnego dnia, kiedy zobaczyłam Romka, oniemiałam. Ubrany był w modny pulower i dżinsy! Zupełnie nie wiedziałam, co myśleć o tej jego niespodziewanej metamorfozie, i to w dodatku tak udanej!

Zachodziłam w głowę, dlaczego nigdy wcześniej – a tyle razy prosiłam go i namawiałam – nie pozwolił kupić sobie dżinsów, sportowej koszuli ani sweterka w serek... Kolejne dni przyniosły nowe niespodzianki. Okazało się, że Romek zmienił nie tylko swój wygląd. Kiedy któregoś wieczoru zadzwonił, a ja spytałam, co słychać, ku mojemu zdumieniu odparł z entuzjazmem:

– U mnie supcio!

Najpierw mnie zatkało, a potem zaczęłam poważnie się zastanawiać, czy z moim byłym mężem na pewno wszystko w porządku.

– Słuchaj, on mówi jak nastolatek! – zwierzyłam się siostrze. – Używa słów typu „spoko”, „supcio” albo „w porzo”. Coś mi się zdaje, że to kryzys wieku średniego!

Wyczytałam w jakiejś gazecie, że często tak się zdarza. Mężczyźni po czterdziestce potrafią bardzo przeżywać fakt starzenia się. I za wszelką cenę próbują się odmłodzić, czasem właśnie w tak idiotyczny sposób.

W krótce wyszła na jaw prawdziwa przyczyna metamorfozy Romana. Otóż za zmianą wyglądu i słownictwa mojego eks, niedawno ironicznie nazywanego przez znajomych doktorkiem, stała… kobieta!

– Ona jest chyba w wieku naszej Sary! – krzyknęłam do Elki, kiedy relacjonowałam jej szczegóły mojego odkrycia. – Nosi spódniczki mini, głębokie dekolty i buty na gigantycznych obcasach! A Romek wpatruje się w nią jak zahipnotyzowany!

Dzisiaj na własne oczy widziałam ich razem w centrum handlowym. Nie mogłam wprost uwierzyć, że mój stateczny, poważny były mąż prowadza się z jakąś małolatą. To wyglądało wręcz nieprzyzwoicie!

– No to mamy rozwiązanie zagadki – skwitowała moja siostra z uśmiechem.

– A ty wymyślałaś mu jakieś choroby!

Miała rację. Nigdy bym na to nie wpadła, że Romek, tracąc dla kobiety głowę, straci dla niej również swój konserwatyzm w stroju i mowie. Tymczasem okazało się, że dziewczyna całkowicie go zmieniła.

– Oszalał z miłości na stare lata – stwierdziłam złośliwie, bo w głębi duszy aż gotowałam się ze złości, że ta mała dokonała czegoś, co mnie nigdy się nie udało, a nawet wydawało się wręcz niemożliwe…

Czytaj także:
„Wzbraniałam się przed tym uczuciem, ale poległam. Pokochałam żonatego faceta i zrobię wszystko, by go zdobyć”
„Ja pomogłam mu odbić się od dna, a on pokazał mi, czym jest prawdziwa miłość. Przewrotny los dał nam szansę na szczęście”
„Były mąż sprzedał nas za ustawne życie na emigracji. Skreśliłam go z mojego życia, lecz wesele córki wszystko zmieniło”

Redakcja poleca

REKLAMA