Sama radziłam przyjaciółce skok w bok. A teraz, gdy się w końcu na to odważyła, jestem w szoku…
Przyzwyczaiłam się do tego, że moja przyjaciółka miewa szalone pomysły. Ale to, co zrobiła ostatnio, dosłownie zwaliło mnie z nóg. Na dodatek namawia mnie, żebym poszła w jej ślady! Spać przez nią nie mogę. Bo z jednej strony jej propozycja wydaje mi nie do zaakceptowania. Ale z drugiej…
Zaczęło się od telefonu, przed trzema dniami
Zadzwoniła do mnie późnym wieczorem i oznajmiła, że musi się ze mną natychmiast zobaczyć. Nie byłam specjalnie szczęśliwa, bo przez ostatni tydzień miałam prawdziwy horror w pracy i ledwie trzymałam się na nogach. Właśnie położyłam się do łóżka i marzyłam tylko o tym, by się porządnie wyspać.
Ale ona stwierdziła, że to, co ma mi do powiedzenia, nie może czekać. Bo jak się komuś nie zwierzy, to zwariuje.
– Będę u ciebie za kwadrans. Zobaczysz, nie pożałujesz – rzuciła w słuchawkę i zanim zdążyłam zaprotestować, po prostu się rozłączyła.
Chcąc nie chcąc, wyszłam się z łóżka i poszłam do kuchni włączyć ekspres do kawy. Wizyty Idy nigdy nie były krótkie, więc jak miałam wysłuchać z uwagą jej zwierzeń, to musiałam wypić przynajmniej dwie filiżanki. Żeby się obudzić.
Rzeczywiście pojawiła się w drzwiach już po piętnastu minutach. Była rozpromieniona, uśmiechnięta. W przeciwieństwie do mnie.
– Sama jesteś? – rozejrzała się po mieszkaniu.
– Co się głupio pytasz? Przecież wiesz, że tak – odparłam.
Trzy miesiące temu zostawił mnie długoletni narzeczony. Miałam nadzieję, że wkrótce weźmiemy ślub, a on oświadczył ni z tego ni z owego, że kocha inną. Od tamtej pory postanowiłam nie wpuszczać za próg żadnego faceta. Przynajmniej przez jakiś czas.
– Na wszelki wypadek zapytałam. Nie chcę, żeby ktoś coś usłyszał – uśmiechnęła się tajemniczo.
– No wyduś z siebie wreszcie, co się stało. Naprawdę jestem potwornie śpiąca – ziewnęłam ostentacyjnie i pociągnęłam łyk kawy z filiżanki.
– Odstaw kofeinę. Zaraz się obudzisz… No więc tak. Zdradziłam Michała. Już dwa razy. I coś mi się wydaje, że zrobię to chyba po raz trzeci – zaczęła.
Faktycznie, od razu się ożywiłam.
Michał był mężem Idy i jej największą miłością
Była mu zawsze wierna. A on? Zdradzał ją na lewo i prawo. I wcale specjalnie się z tym nie krył. Przyjaciółka dwa razy go przyłapała. I dwa razy mu wybaczyła. Głupia…
Nieraz ostrzegałam ją, że on się nigdy nie zmieni, że powinna go zostawić albo przynajmniej odpłacić pięknym za nadobne. Tylu fajnych facetów się koło niej kręciło. Nie chciała o tym słyszeć. Mówiła, że przecież przysięgała, że jakoś to wytrzyma, że mężczyźni nie potrafią być monogamistami.
Czyżby wreszcie zmądrzała i zmieniła zdanie?
– Mów, kto to jest? Kumpel z pracy? A może ktoś nieznajomy? Mogłam go gdzieś widzieć, poznać? – zsypałam ją pytaniami.
– Sęk w tym, że to nie facet – odparła.
– A kto? Jakiś nastolatek? Zachciało ci się młodego ciałka? Tylko uważaj, żeby za młode nie było, bo to karalne – zaśmiałam się.
– Też nie.
– No to kto! Mów wreszcie? – zdenerwowałam się.
Miałam już dość tej zabawy w zgadywanki. Nabrała powietrza w płuca i...
– Kobieta! Koleżanka z pracy! – wypaliła jak z armaty.
Ida miała rację. Kawa nie była mi już potrzebna. Byłam rześka jak powietrze w wiosenny poranek.
– Kobieta? Już ci chyba kompletnie odbiło – pokręciłam głową z niedowierzaniem.
– A co w tym złego? No, ale jak masz mnie obrażać, to wolę więcej nic nie mówić – naburmuszyła się.
– Nie, nie, mów… Sorry… Tylko trochę mnie zaskoczyłaś – tłumaczyłam się.
Gdyby naprawdę się obraziła i nie powiedziała słowa więcej, to chyba bym pękła z ciekawości.
– No dobrze. Powiem. Ale od początku – udobruchała się.
Okazało się, że przez tydzień Ida była na szkoleniu, w hotelu na Mazurach. Przez cały pobyt wszyscy pilnie się uczyli od rana do wieczora, ale ostatniego dnia firma zorganizowała im pożegnalną kolację.
Było pyszne jedzenie, muzyka i mnóstwo alkoholu
– No i na tej kolacji usiadłam obok Jagody. Do tej pory znałam ją tylko z widzenia, bo pracuje trzy piętra nade mną. Spotykałyśmy się w windzie albo w holu, rzucałyśmy sobie „cześć” i tyle. No ale wtedy zaczęłyśmy gadać. I bardzo szybko znalazłyśmy wspólny język. Wiesz, ona jest wspaniała! Czyta te same książki co ja i lubi tę samą muzykę. O teraz na przykład… – mówiła podekscytowana.
– Kochana… Zlituj się nade mną i trzymaj się z tematu. O zainteresowaniach tej pani opowiesz mi kiedy indziej – przerwałam jej.
– A, no tak… No więc wypiłyśmy jednego drinka, potem drugiego, trzeciego… Koniec końców upiłam się na amen. Zaczęło mi się kręcić w głowie, więc poprosiłam Jagodę, żeby odprowadziła mnie do pokoju. Bardzo chętnie się zgodziła. Powiedziała, że położy mnie do łóżeczka i jeszcze po główce pogłaszcze. Gdy taszczyła mnie przez korytarz, zaśmiewałyśmy się z tego do łez.
– I co, i co? – poganiałam ją.
– No i wylądowałyśmy w moim pokoju. Kręciło mi się w głowie, nie mogłam sama się rozebrać. Gdy próbowałam rozpiąć bluzkę, to wszystkie guziki poobrywałam. Jagoda pośpieszyła mi z pomocą. Gdy już leżałam w łóżku, położyła się obok mnie. Głaskała mnie po ręce. Mówiła, jaka jestem piękna, mam świetną figurę, aksamitną skórę – opowiadała podekscytowana.
Słuchałam z zainteresowaniem.
– Jeszcze żaden facet nie powiedział mi tylu miłych rzeczy. Nawet Michał, gdy starał się o moje względy. W pewnym momencie lekko mnie pocałowała. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że sprawia mi to przyjemność. Poczułam rosnące podniecenie. No i stało się…
– Ale co dokładnie? Jak było? Lepiej niż z facetem? – dopytywałam się.
– Ojej, tego nie da się tak po prostu opisać. Nie wiem, czy lepiej… Na pewno inaczej. Jagoda była taka namiętna, delikatna… No i nie myślała o sobie, tylko o mnie… Wiedziała, gdzie mnie dotknąć, popieścić… Chyba ze trzy orgazmy miałam… – zaczerwieniła się.
– Po wszystkim nie było ci głupio?
– Jeszcze jak! Gdy się obudziłam i uświadomiłam sobie, co zrobiłam, to złapałam strasznego moralniaka. Jagody już nie było, chyba poszła w nocy do siebie. I dobrze, bo chyba bym się ze wstydu spaliła, gdyby ciągle leżała obok mnie. Naga… Unikałam jej później jak ognia. Szczęśliwie niedługo po śniadaniu zapakowali nas do autokarów i ruszyliśmy do domu – w jej głosie było teraz słychać wyraźne zawstydzenie.
Ja spaliłabym się ze wstydu...
– Nie powiem, zachowała się w porządku. Zauważyła, że nie chcę z nią gadać i się nie narzucała – przyznała.
– A potem?
– A potem myślałam o tym i doszłam do wniosku, że chcę to przeżyć jeszcze raz, na trzeźwo. Dziś po pracy zaczaiłam się na Jagodę koło wind. Zrozumiałyśmy się bez słów. Godzinę później kochałyśmy się u niej w domu. I było jeszcze wspanialej niż za pierwszym razem – westchnęła.
– Chcesz powiedzieć, że zamierzasz kontynuować ten romans? Albo że w wieku 30 lat zmieniłaś orientację? – wybałuszyłam na nią oczy.
– Sama nie wiem, co będzie dalej. Na razie planujemy wyjechać razem na weekend. Może być fajnie… – uśmiechnęła się.
– Chyba naprawdę piątej klepki ci brakuje – popukałam się w głowę znacząco.
Od razu się nastroszyła
– A niby dlaczego? Że to nie facet? A jakbyś wiedziała, jaki cudowny jest seks z kobietą, tobyś się tak nie dziwiła – zawiesiła głos.
Przez chwilę nad czymś się zastanawiała.
– Wiesz co, mam pomysł! Pogadam z Jagodą. Może ma jakąś samotną koleżankę, taką akurat dla ciebie? Mogłabyś sama się przekonać, jak to jest!
– Mowy nie ma! Rób sobie, co chcesz, ale mnie do takich rzeczy nie namawiaj – krzyknęłam oburzona.
– Trudno… Ale jakbyś zmieniła zdanie, to daj znać – wzruszyła ramionami.
No i jestem w kropce. Przez tę propozycję Idy usnąć nie mogę. No bo z jednej strony wydaje mi się ona taka… niemoralna. Ale z drugiej? Co szkodzi spróbować? Przecież jestem sama i obiecałam sobie, że faceta przez jakiś czas za próg domu nie wpuszczę. Może więc wpuścić kobietę? Może też będę zachwycona?
Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”