„Przyjaciel cichaczem chciał wślizgnąć mi się do łóżka. Mojemu mężowi załatwił kochankę, byle tylko mieć mnie dla siebie”

zdradzona kobieta fot. iStock, Pongtep Chithan
„Karol od początku liczył na coś więcej. Jak się okazało, torpedował wszystkie moje związki i to wyłącznie z jego winy kończyły się tak szybko”.
/ 19.08.2023 22:30
zdradzona kobieta fot. iStock, Pongtep Chithan

Dziewczyny zwykle trzymały się razem. Ja też miałam zgraną paczkę przyjaciółek, z którymi plotkowałam, wymieniałam się spostrzeżeniami, śmiałam się i płakałam. Prawdziwą bratnią duszę znalazłam jednak w Karolu. Żadna przyjaciółka nie mogła się z nim równać. Zawsze rozumiał mnie bez słów, potrafił powiedzieć dokładnie to, co chciałam usłyszeć i udzielał najlepszych rad.

Część koleżanek po prostu mi go zazdrościła. Inne przyglądały się sceptycznie tej naszej relacji, twierdząc, że coś takiego jak przyjaźń między mężczyzną a kobietą nie istnieje. Nie przejmowałam się ich gadaniem. W końcu tyle lat byliśmy dla siebie niemal najważniejsi. Przetrwaliśmy razem tyle moich związków, mniej lub bardziej udanych, ale zawsze przerwanych. Nie zastanawiałam się wtedy, dlaczego on żadnej nie szukał. Jakoś tak przyjęłam, że zawsze jest sam.

Kiedy stanęłam przed ołtarzem u boku Pawła, liczyłam na happy end. W końcu ten związek był tak poważny, że bardziej już się nie dało. I wreszcie miało mi się naprawdę z kimś udać.

W domu było dobrze, tylko nudno

Z Pawłem było mi dobrze. Nigdy nie powiedział mi nic nieprzyjemnego, ani razu też nie skrytykował tego, co robię. Fakt, że miał dla mnie dosyć mało czasu – pracował w branży nieruchomości i wiecznie był zajęty. Ja, jako nauczycielka biologii w szkole podstawowej, zajętą miałam tylko małą część dnia, więc potem zwykle urywałam się do miasta lub spędzałam czas z Karolem.

Oczywiście, przyjaciel dbał o mnie. Organizował wypady do kina, na kręgle, czasem na zwyczajny, niezobowiązujący spacer po parku. Parę razy zabrał mnie też na siłownię, uparł się też, żebyśmy pojechali na kilka godzin do parku linowego. Byłam mu za to wszystko wdzięczna, bo gdyby nie on, chyba zanudziłabym się na śmierć.

– Nie powinnaś z nim być – rzucił któregoś dnia, gdy akurat wyszliśmy na pizzę.

– Słucham? – Zamrugałam, myśląc, że się przesłyszałam.

– Ty i Paweł… dobrze wiesz, że to złe połączenie – ciągnął.

Wciąż jeszcze nie wierzyłam, że o tym rozmawiamy.

– Co ty gadasz? – rzuciłam w zdumieniu. – Paweł to mój mąż. Jest dobry, czuły…

– Czuły? – Zaśmiał się drwiąco. – Kiedy on ci dał chociaż jakiś prezent, Aśka, co? Nie dość, że w ogóle o ciebie nie dba, to jeszcze…

– Zejdź z niego, dobrze? – przerwałam dość ostro. – Wygadujesz bzdury. I nic o nim nie wiesz. W naszym związku… może i nie ma fajerwerków, ale… ale się kochamy, rozumiesz?

Skinął głową i prędko zmienił temat. Więcej do tego nie wracał, a ja w sumie niemal natychmiast wyrzuciłam to z pamięci.

Zdradził mnie...

Karol długo nie poruszał tematu naszego małżeństwa. Przez kolejne kilka miesięcy rozmawialiśmy o głupotach. On żalił się na swoją pracę i znajomych, którzy go nie rozumieli, ja trochę narzekałam na dzieciaki, bo te z roku na rok robiły się w szkole coraz gorsze. Pewnego popołudnia miałam z nim wyjść na spacer, ale zadzwoniła moja znajoma z pracy, bardzo czymś poruszona. Nalegała, żebyśmy się spotkały, więc się zgodziłam.

Kiedy weszłam do kawiarni, w której czekała, była bardzo zdenerwowana. Nic dziwnego – to, co miała mi do przekonania, nie należało do najmilszych rzeczy. Jak się okazało, widziała Pawła z jakąś rudowłosą kobietą. Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo przecież mógł się spotkać z klientką albo z kimś z pracy, gdyby się nie całowali.

Niesamowicie roztrzęsiona, wróciłam do domu i zaczekałam na męża. Choć z początku zaprzeczał, kiedy go przycisnęłam, przyznał się do romansu. Jak twierdził, to był tylko jeden jedyny raz. Mimo to, nie chciałam z nim dłużej rozmawiać i pojechałam do Karola.

Karol jak zwykle mnie wspierał

– Aśka? – zdziwił się, gdy ujrzał mnie zapłakaną na progu. – Co się stało?
Rzuciłam mu się w ramiona, krztusząc się szlochem.

Dopiero po dłużej chwili udało mi się wyjaśnić, że Paweł mnie zdradza. Wtedy oczywiście Karol pośpieszył z pokrzepiającymi słowami.

– Mówiłem, że on jest ciebie wart – twierdził. – Zasługujesz na kogoś dużo, dużo lepszego.

Pociągnęłam nosem.

– Najgorsze jest to, że ja chyba nadal go kocham – wymamrotałam. – Myślisz, że… że powinnam mu wybaczyć? On mówi, że to był tylko jeden raz…

– Jeśli raz zdradził, zdradzi i następny – przekonywał mnie wtedy. – Lepiej wyrwij się z tego, zanim znowu cię skrzywdzi, Asia.

Jesteśmy przyjaciółmi, zapomniałeś?

Posłuchałam Karola i zażądałam rozwodu. Ignorowałam Pawła, gdy ten wyciągał do mnie rękę, gdy namawiał mnie na terapię małżeńską. On jeden wierzył, że nasze małżeństwo można jeszcze jakoś poskładać do kupy. Byłam jednak twarda i nie dałam się ubłagać. Powiedziałam mu, że zdrada to dla mnie koniec. Definitywny.

Bardzo przeżyłam sam rozwód. Po rozprawie był przy mnie Karol. Prosto z sądu zawiózł mnie do siebie do domu i pozwolił się wygadać.

– No, nareszcie to się skończy – powiedziałam mu, odetchnąwszy z ulgą. – Miałam już serdecznie dość.

– I jesteś wolna – oświadczył.

– Nie czuję się wolna – przyznałam. – Prędzej zmęczona.

– Nie martw się. – Uśmiechnął się ciepło. – Zaopiekuję się tobą.

Odwzajemniłam uśmiech.

– Jak zawsze.

Potrząsnął głową.

– Nie. Troszkę inaczej. – Po tych słowach mnie pocałował.

Byłam w głębokim szoku

Odsunęłam się od niego gwałtownie.

– Karol, co ty robisz? – wyrzuciłam z siebie.

– Dobrze wiesz co.

Zamrugałam.

– No co ty – zaczęłam niepewnie. – Jesteśmy przyjaciółmi, zapomniałeś?

Zmarszczył brwi.

– Przyjaciółmi! – wypluł z siebie z obrzydzeniem. – Bo ty tak chcesz! Czekałem na to tyle lat i tym razem nie dam się spławić!

Popatrzyłam na niego z niedowierzaniem.

– Spławić? Ale ja… nic do ciebie nie czuję!

On zdawał się tym nie przejmować i ponownie mnie pocałował. Wtedy wyrwałam się i uciekłam z jego domu.

Zostałam sama

Karol od początku liczył na coś więcej. Jak się okazało, torpedował wszystkie moje związki i to wyłącznie z jego winy kończyły się tak szybko. Do rozpadu mojego małżeństwa też się zresztą przyczynił. Ta rudowłosa kobieta, z którą zdradził mnie Paweł, była jego znajomą. Uwiodła go w ramach jakiejś przysługi dla Karola.

Chciałam porozmawiać z moim byłym mężem, ale on mnie wyśmiał. Powiedział, że zawsze miałam skłonności do toksycznych osób, a on teraz szuka sobie normalnej partnerki. Z moim niby przyjacielem zerwałam wszelkie relacje, choć uparcie mnie prześladował. Na szczęście, kiedy zmieniłam numer telefonu i przeprowadziłam się do znajomej, przestał mnie nękać.

Czytaj także:
„Narzeczony był ze mną, bo byłam bogata. Po ślubie chciał położyć łapę na moich pieniądzach, żeby przehulać je w kasynie”
„Nie minął rok od śmierci taty, a mama już flirtowała z przystojnym wdowcem. Jak się okazało, szykowała go dla mnie”
„Wmówiłem żonie, że zarabiam krocie na giełdzie. Ona hula na wakacjach w Hiszpanii, a ja po cichu spłacam kredyty”

 

Redakcja poleca

REKLAMA